• No results found

Forum Forum penitencjarne penitencjarne

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Forum Forum penitencjarne penitencjarne"

Copied!
32
0
0

Bezig met laden.... (Bekijk nu de volledige tekst)

Hele tekst

(1)

02

luty 2011 nr 153, rok XIV ISSN 1505-2184

cena 2,50 zł

www.sw.gov.pl

Forum penitencjarne

Forum penitencjarne

TT RRAA NN SSPP O O

RRTT O O

LL O O GGII AA

TT RRAA NN SSPP O O

RRTT O O

LL O O GGII AA

(2)

ISSN 1505-2184

„Forum Penitencjarne”

miesięcznik funkcjonariuszy i pracowników SW Redakcja:

ul. Wiśniowa 50 02-520 Warszawa e-mail: redakcja@sw.gov.pl

Maria Sodomirska, sekretariat, łączność z czytelnikami, msodomirska@sw.gov.pl, tel. (22) 640-86-66 faks (22) 640-86-67

Wydawca:

Centralny Zarząd Służby Więziennej Ministerstwo Sprawiedliwości ul. Rakowiecka 37a, 02-521 Warszawa

Zespół redakcyjny:

Krzysztof Kowaluk, redaktor naczelny, kkowaluk@sw.gov.pl, tel. (22) 640-86-65 Małgorzata Nowotny, sekretarz redakcji, mnowotny@sw.gov.pl, tel. (22) 640-86-68

Grzegorz Korwin-Szymanowski, gszymanowski@sw.gov.pl, tel. (22) 640-86-64

Aneta Łupińska, alupinska@sw.gov.pl, tel. (22) 640-86-64 Agata Pilarska-Jakubczak, apilarska@sw.gov.pl, tel. (22) 640-86-64

Elżbieta Szlęzak-Kawa, eszlezak@sw.gov.pl, tel. (22) 640-86-69 Grażyna Wągiel-Linder, glinder@sw.gov.pl,

tel. (22) 640-86-69

Piotr Kochański, fotoreportaż, fotoedycja, archiwum, tel. (22) 640-86-68

Rada programowa:

Artur Cyruk, kierownik DzP AŚ w Hajnówce

Ilona Dzieniszewska, wychowawca ZK w Wojkowicach Zbigniew Głodowski, przedstawiciel NSZZFiPW Maciej Gołębiowski, specjalista OISW w Poznaniu Waldemar Kowalski, emerytowany funkcjonariusz SW Tomasz Krajkowski, wychowawca ZK w Tarnowie Jacek Matrejek, dyrektor ZK w Tarnowie Mościcach Lidia Olejnik, dyrektor ZK w Lublińcu

Tomasz Pająk, oficer prasowy AŚ w Łodzi, kierownik DzP Edward Wasilewski, wykładowca COSSW w Kaliszu Bogusław Woźnica, dyrektor ZK w Białej Podlaskiej Michał Zoń, dyrektor Biura Prawnego CZSW Warunki prenumeraty: Miesięcznik kolportowany jest w systemie prenumeraty, którą przyjmuje redakcja. Cena prenumeraty rocznej 30 zł, płatne na konto: Centralny Zarząd Służby Więziennej 76 1010 1010 0401 5222 3100 0000 NBP o/o W-wa z adnotacją: „Forum Penitencjarne”. Reklama w „Forum Penitencjarnym”: Cała strona – 1500 zł.

+ VAT; 1/2 strony – 1000 zł. + VAT; 1/4 strony – 700 zł. + VAT. Na stronach czarno-białych – 50% ceny. Ogłoszenia drobne – bezpłatne. Należność płatna przelewem na kon- to: Drukarnia Offsetowa ATU 66 1240 1095 1111 0000 0324 8115 PKO S.A. X o/W-wa, ul. Omulewska 27. Łamanie i druk: Drukarnia Offsetowa ATU, ul. Działyńczyków 21 i 21a, 04-495 Warszawa, tel./fax (22) 673-46-48, biuro@drukarniaatu.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania skrótów, adiustacji i zmiany tytułów nadesłanych materia- łów. Nakład: 3000 egz. Numer zamknięto 31 stycznia 2011 r. Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca.

FORUM PENITENCJARNE Luty 2011 r.

OKŁADKA: Tabor Służby Więziennej, fot. Piotr Kochański

TRANSPORT – temat miesiąca 3 Szesnaście razy na Księżyc

Statystyka przejazdów taboru SW 4 Więzienie na kółkach

Jak wygląda praca specjalisty d.s. transportów

7 Turystyka penitencjarna

Dlaczego więźniowie chcą jeździć WYWIAD

8 Był to rok przełomu Rozmowa z Krzysztofem Kwiatkowskim, ministrem spra- wiedliwości

EDUKACJA

10 E-learning szansą dla skazanych Rozmowa z Moniką Andrulewicz, dyrektorem Europejskiego Liceum Ogólnokształcącego 11 Nauka bez ryzyka

Praktyczne aspekty e-learningu w więzieniach

12 To nie rewolucja

Dr Tomasz Ochinowski o refor- mie systemu kształcenia w SW 12 Ośrodki szkoleniowe

Gdzie kształcimy naszych funkcjonariuszy

12 Szkolenie wstępne Kto i kiedy na „wstępniak”

13 Kaliska Alma Mater Historia i dzień dzisiejszy COSSW w Kaliszu

PREZENTACJE – OISW KRAKÓW

14 Inspektorat w Królewskim Mieście Działalność OISW w Krakowie 15 Największym atutem są ludzie

Dyrektor Krzysztof Trela o swojej kadrze

16 Jedenaście plus dwa

Jednostki okręgu krakowskiego 18 Działamy poza murami

Społeczne inicjatywy krakowskich więzienników

WOŚP 2011

20 Zagrali z rozmachem

19. finał WOŚP w więzieniach 21 Zbierałem, bo mogłem

Rozmowa ze skazanym – wolontariuszem WOŚP Z KRAJU

22 Nowa kategoria – szczególnie chronieni

Współpraca sądów, prokuratury i Służby Więziennej

23 Debata penitencjarna Historia polskich kongresów penitencjarnych

27 Nie tylko atlantisy

Finał konkursu na najlepszy program terapeutyczny 27 O recydywie prawie wszystko

Recenzja książki prof. Teodora Szymanowskiego

30 Praca jak służba

Dyrektor Jacek Jończyk starostą powiatu wadowickiego

31 Jesteśmy gotowi na EURO Przygotowania SW do Mistrzostw ZE ŚWIATA

24 Grecki kryzys

Z wizytą w greckich więzieniach – obserwacje i uwagi

MOIM ZDANIEM

25 Ci krwiopijcy dziennikarze Wizerunek medialny SW HISTORIA

26 Orkiestry Straży Więziennej Zespoły muzyczne

funkcjonariuszy 32 Oaza za torami Dzieje więzienia AKTUALNOŚCI

28 Orkiestra zaczęła grać w Wojkowicach Jurek Owsiak z wizytą w zakładzie karnym 28 IV zjazd internowanych

Żywa historia Solidarności w ZK Nowy Wiśnicz 28 Na ratunek

Gotowi do pomocy powodzianom 28 Ukraiński minister w CZSW

Współpraca polsko-ukraińska 29 Rok Miłosza

Poezja w Sieradzu 29 Ojciec niezłomny

Wierzchowski program resocjali- zacyjny

29 Święto Służby Więziennej Przygotowania do obchodów Gdyby zrobić zdjęcia każde-

go pojazdu specjalnego SW, to wszystkie zmieściłyby się na naszej okładce. To raczej niewiele. Szczególnie w po- równaniu do liczby kilome- trów, które każdy z nich prze- jechał. Do nowych też raczej nie można ich zaliczyć. Przy- pomniałem sobie dyskusję sprzed kilku (nie tak dawno) lat o przejęciu przez służbę transportów policyjnych. Te- raz nie mam wątpliwości. Ten pomysł doprowadziłby do za- paści służby. Przetrzymali- śmy niejedno, ale tego chyba byśmy nie przetrwali.

A raczej radzimy sobie nie- źle. To dzięki pasji, ciężkiej pracy i zaangażowaniu funk- cjonariuszy. Tych, którym jesz- cze się chce: grać w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomo- cy, działać w samorządach, wspierać potrzebujących. I za- rażać pasją swoich podopiecz- nych. Bo jak mówi dyrektor okręgowy z Krakowa – Naj- większym atutem są ludzie.

To prawda. Może truizm i banał.

Jednak w przededniu świę- ta Służby Więziennej (już usta- wowego) pamiętajmy o tym.

Wszyscy.

(3)

TRANSPORT

W

2010 r. wszystkie pojazdy SW przejecha- ły 12,6 mln km, czyli tyle, co 16 razy na Księ- życ i z powrotem (Srebrny Glob dzieli od Zie- mi 384,4 tys. km). Z tej liczby 2,93 mln km (w 2009 r.

– 2,78 mln), to tzw. transporty według definicji:

„Przeniesienie skazanego pomiędzy dwiema jednost- kami penitencjarnymi połączone ze skreśleniem go z ewidencji jednej i ujęciem w ewidencji drugiej jed- nostki”. Koordynacja wyjazdów realizowana jest w oparciu o program komputerowy Noe-NET.

W ubiegłym roku w 157 jednostkach przewiezio- no 106 958 więźniów, z czego 85 720 przez SW, a 21 238 przez Policję. Pojazdami specjalnymi prze- jechano ponad 6,4 mln km, realizując 9 006 wyjaz- dów (8 364 w 2009 r.). Średnia długość trasy wynio- sła ponad 350 km. – Liczba wyjazdów wzrosła w po- równaniu do lat poprzednich, choć zmalała liczba prze- wiezionych osób. To efekt częstego korzystania z małych pojazdów podczas konwojowania – mówi por.

Rafał Woliński z Biura Kwatermistrzowsko-Inwesty- cyjnego CZSW.

Poza 2,93 mln km przypadających na transporty, pozostałe 54 proc. kilometrów przejechanych pojaz- dami specjalnymi stanowią inne wyjazdy z osadzo- nymi: konsultacje w więziennych i pozawięziennych ZOZ-ach, zajęcia KO organizowane poza terenem jednostek, konwojowanie do oddziałów zewnętrz- nych a także wyjazdy funkcjonariuszy na szkolenia, przewozy psów służbowych, zawody drużyn prze- ciwpożarowych.

Stare, młode, wyeksploatowane

W 2010 r. Służba posiadała 264 pojazdów do przewozu więźniów. Najwięcej miały ich okręgi warszawski i katowicki – po 23, najmniej – lubel- ski i rzeszowski, po 14. – W ostatnich trzech latach nie zakupiono żadnego pojazdu konwojowego, a liczba transportów wzrosła. Wiek pojazdów i ich przebieg systematycznie rośnie, postępuje proces dekapitalizacji. To dzięki sprawnym działaniom po- dejmowanym przez dyrektorów okręgowych SW i ich dobrej współpracy, udało nam się przetransporto- wać tak dużą liczbę osadzonych – informuje ppłk

Wirginia Szymańska z Biura Informacji i Statysty- ki CZSW.

Według informacji podanych przez por. Rafała Wo- lińskiego, Służba ma obecnie 52 samochody specjal- ne marki Autosan oraz 212 pojazdów: Fiat Dukato, Ford Transit i Lublin. Najstarszy samochód pochodzi z 1994 r., najmłodszy został kupiony w 2007 r. Naj- większy przebieg to ponad 400 tys. km.

Dla porównania, według danych przedstawionych przez komendanta głównego Policji gen. insp. An- drzeja Matejuka, w 2010 r. Policja kupiła 879 no- wych samochodów i 368 motocykli („Policja”, sty- czeń 2011).

Cel i geografia podróży

Transporty dzielą się na cztery rodzaje. Najwię- cej jest przejazdów po decyzji komisji penitencjar- nej do odpowiednich jednostek w celu odbywania kary. W tej grupie przewieziono 66 244osób, z cze- go 65 719 transportów zrealizowała SW. W ramach czynności procesowych przewieziono 23 526 więź- niów – w przeważającej części przez Policję (20 650), przez SW – 2 926. Inna grupa to m.in.

transporty w celach terapeutycznych na odpowied- nie oddziały, związane z podjętą nauką, diagnostycz- ne oraz kontakty z rodziną – 15 123 więźniów.

Ostatnia grupa to czynności związane z ochroną zdrowia – głównie leczenie i rehabilitacja. Tych by- ło 2 015 i tylko 12 transportem policyjnym.

– Jedną z przyczyn tak wielu wyjazdów osadzo- nych jest nierównomierny stan zaludnienia w po- szczególnych okręgach i jednostkach – wyjaśnia ppłk Wirginia Szamańska. Liczba miejsc w okręgach nie pokrywa się ze strukturą terytorialną miejsca za- mieszkania osób pozbawionych wolności. Najwięcej miejsc brakuje w województwach śląskim, mazo- wieckim i łódzkim. Najwięcej przejechanych kilome- trów przypada na pojazdy okręgu warszawskiego i łódzkiego, najmniej – okręgu opolskiego i rzeszow- skiego. Najpopularniejsze miejsca wyjazdów to areszty śledcze w Poznaniu, Bydgoszczy, Białymsto- ku i Łodzi.

Miejsca noclegowe dla konwojentów i kierowców znajdują się we wszystkich OISW, ale nie we wszyst- kich jednostkach penitencjarnych. W niektórych jest ich za mało. Najlepszą bazą noclegową dysponują okręgi poznański i gdański, najgorszą – krakowski i katowicki.

Możliwości poprawy

Jest wiele pomysłów na optymalizację transportów i odbudowę bazy transportowej. Jednym z nich jest długoterminowy wynajem pojazdów. – Wstępne wy- liczenia wskazują, że byłoby to tańsze i nie angażo- wałoby pracy tylu osób. Wydaje się wskazane, by licz- ba pojazdów nabywanych w tej formie pozwalała na rozbudowę istniejącej bazy – deklaruje ppłk Ja- cek Kwieciński, zastępca dyrektora generalnego SW.

Części transportów można by uniknąć, gdyby są- dy i prokuratura częściej wykorzystywały do czyn- ności procesowych zestawy wideo. 21 takich zesta- wów, w cenie 25 tys. zł każdy, w 2009 r. zainsta- lowano we wszystkich okręgach. Niestety, skorzy- stano z nich tylko 36 razy. Kolejną możliwością wy- daje się bardziej wnikliwa koordynacja wyjazdów związanych ze stanem zdrowia osadzonych. Nie cho- dzi o to, by narażać zdrowie więźniów z powodu ko- masowania wyjazdów, ale jak mówi ppor. Dorota Zi- ra z Biura Służby Zdrowia: – W wielu przypadkach wyjazdy można by połączyć bez szkody dla przewo- żonych. Wydają się chybione pomysły tworzenia cen- tralnych jednostek medycznych, co może znacząco zwiększyć liczbę wyjazdów. Ppłk Wirginia Szymań- ska dodaje: – Zwiększanie bazy zakwaterowania dla osadzonych poprzez budowę nowych, komplemen- tarnych zakładów karnych, a mianowicie wszystkich trzech typów zakładu – zamkniętego, półotwarte- go i otwartego – w ramach jednej jednostki, może pomóc w zmniejszeniu liczby transportów.

Można powiedzieć: „Szerokiej drogi!”.

Grzegorz Korwin-Szymanowski zdjęcie Piotr Kochański

Wjeżdżają za bramę. Przewożonych więźniów wezmą zaraz na oddział, wtedy oni, kierowcy i konwojenci, będą mogli odpocząć. Jutro znowu w drogę.

Szesnaście razy

na Księżyc

(4)

TRANSPORT

M

arsz, marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Pol- ski, za twoim przewodem, złączym się z naro- dem... – grajek z Brackiej powoli sączy na fle- cie Mazurka Dąbrowskiego, pomimo deszczu, gwaru miasta, spacerujących turystów i wbrew wszystkiemu – chłodowi, wiatrowi, zachmurzonemu niebu.

Pod areszt przy ulicy Montelupich, w centrum miasta, podjeżdżają więźniarki. Za chwilę jedna z nich z siedemnastoma więźniami ruszy do Tarno- wa. Wszystko jest już przygotowane. Osadzeni po kolei wsiadają do autosanu (rocznik 2005) i ja- dą w trasę: Kraków – Kraków Podgórze – Kraków Nowa Huta – Trzebina – Nowy Wiśnicz – Tarnów Mościce. A że jest piątek i trasa długa, konwojen- ci wrócą dopiero przed zmrokiem. Dowódca konwo- ju zamyka drzwi więźniarki.

U Witka dzwonią telefony

Cofamy się o kilkanaście godzin. Naprzeciwko aresztu przy Montelupich mieści się siedziba kra- kowskiego inspektoratu. Parter, koniec korytarza po prawej stronie, ostatnie drzwi. Pukam. Pracuje tu kapitan Witold Poręba, który od 18 lat jest w służ- bie, a od dwóch zajmuje się koordynacją transpor- tów w okręgu. Koordynacja pochłania go całkowi- cie, ale mimo to udziela fachowych informacji, bo ma podzielną uwagę. – To człowiek orkiestra, po- trafi rozmawiać przez dwa telefony jednocześnie, prowadzić z kimś dyskusję i klikać w tym czasie w systemie Noe. NET – mówi por. Łukasz Maczka, kolega, siedzący z nim biurko w biurko.

O 15.31 kapitan Poręba wyznacza trasę piątko- wego transportu. Dopisuje ostatnich osadzonych, określa dokładne godziny ich przyjazdu do jedno- stek, zostawiając po 30 minut na „wyładowanie”.

– Daję tak duży transport, choć mam wyrzuty su- mienia – mówi Witek. Tłumaczy, że nie lubi gnać ludzi w piątek, bo to najgorszy dzień tygodnia, w Krakowie straszne korki, ludzie spieszą się do do-

mów po całym tygodniu pracy, a dziś jeszcze po- goda „mokra”. Ale nie ma wyjścia. W celach jed- nostek okręgu krakowskiego będzie przeludnienie, jeśli w piątek nie przetransportuje więźniów.

Gdyby nie system Noe. NET, koordynacja trans- portów nie byłaby możliwa. W okręgu krakowskim jest 11 jednostek penitencjarnych, które zahaczają o dwa województwa: małopolskie i świętokrzyskie.

Transporty odbywają się codziennie, w ubiegłym ro- ku było ich 1026. To dużo, bo dni w roku mamy 365.

Cofamy się znowu o kilka godzin, do czwartkowe- go poranka. U Witka kocioł, telefony, rozmowy, a on mówi jak karabin maszynowy, sprawnie i szybko po- dejmuje decyzje, jakby układał puzzle. Każda część układanki musi pasować, tak by całość utworzyła piękny obrazek, który zwie się „brak przeludnienia”.

Wirtuozowskie wykonanie transportów to prawdzi- wy majstersztyk. Dzięki niemu w piątkowym meldun- ku o zagęszczeniu jednostek penitencjarnych okręgu krakowskiego (wysyłanym do CZSW co tydzień przez każdy więzienny inspektorat w Polsce) nie przekroczą one 100 proc. zaludnienia i więzienna mapa Polski w Biurze Informacji i Statystyki CZSW nie zabarwi się na żółto. – Kolor żółty jest dla nas sygnałem alarmo- wym, że w danym okręgu doszło do przekroczenia nor- my 3 m kw. – wyjaśnia płk Andrzej Grabowski, dy- rektor biura, do którego trafiają piątkowe meldunki.

Zrobieni na żółto

W biurze płk. Grabowskiego trzyosobowym zespo- łem do spraw transportów dowodzi ppłk Wirginia Szymańska, ekspertka w temacie. Wiele lat prze- pracowała na gorącej linii warszawskiego „przewoź- nika” jako specjalistka do spraw ewidencji w okrę- gu warszawskim, kolejnym rozległym regionie, gdzie zarządzanie transportami więźniów można porów- nać do nieustającej walki o ogień. Tym ogniem są miejsca w zakładach karnych i aresztach śledczych.

Kiedy rozmawiam z Witkiem o transportach, nie ma chwili spokoju, ciągle gdzieś ktoś jedzie albo pojedzie, ruch trwa dzień i noc. Są transporty jednodniowe albo nawet trzydniowe, te na cito i policyjne, nieustannie ktoś jest w drodze, na przykład w transporcie pośrednim lub właśnie jest przyjmowany do więzienia. Można odnieść wrażenie, że gdyby nagle zatrzymać wszystkie konwo- je, więzienia zaczęłyby pękać w szwach, bo okazałoby się, że nie ma w nich miejsc i wszystkich więźniów w eu- ropejskim standardzie 3 m kw. na głowę polskie jed- nostki w życiu nie pomieszczą! Zdrowi więźniowie sie- dzą w izbach chorych, najzwyklejsi bezpieczni na od- działach dla tzw. niebezpiecznych albo zajmują tzw. ce- le dodatkowe, bo wolne miejsca są tylko tam.

A przyjęcia z wolności płyną nieustannie, jak wo- da z kranu, dopełniając zbyt ciasne kryminały. Brak

Sześć kresek powyżej zera, zamiast śniegu w Polsce siąpi styczniowy deszcz. W Krakowie też. Czarne ulice rozlewają się kałużami, suną po nich auta, słychać nieustanny hałas silników.

Więzienie

na kółkach

kkpptt.. WWiittoolldd PPoorręębbaa kkrraakkoowwsskkii ttrraannssppoorrttoowwiieecc

(5)

TRANSPORT

przeludnienia w mało pojemnych więzieniach – to jest robota koronkowa! Robota Michała Krupy z aresztu przy Montelupich (funkcjonariusz ewiden- cji zajmujący się transportami), Witka z okręgu i Wir- ginii koordynującej na samej górze, w Warszawie.

Podczas szukania miejsca dla więźnia ten trójstop- niowy zespół jest zmuszony do współpracy ze spe- cjalistami ewidencyjnymi z innych okręgów. Ta współpraca krzyżuje się więc i rozchodzi promieni- ście, wszystko po to, żeby ewentualne przeludnie- nie rozlało się równo na całą Polskę.

Pan Witek zna więc doskonale pana Józka z Po- znania, panią Dorotę z Katowic i Mariusza z Rzeszo- wa, czyli specjalistów – transportowców z pobliskich okręgowych inspektoratów. Tylko w czwartek ode- brał od nich po kilka telefonów w sprawie koordy- nacji konwojów.

Najważniejsze są kryteria

Policja doprowadza nowych osadzonych. W aresz- cie przy Montelupich w ubiegłym roku przyjęto 4.234 osób, przy pojemności jednostki trochę ponad 700 miejsc. – Stan osadzonych wymieniono tutaj aż sze- ściokrotnie – podkreśla płk Bogdan Koźbiał, dyrek- tor aresztu. – Tygodniowo nawet 70 osób jest przyj- mowanych. Kapitan Poręba dodaje: – Pamiętam re- kord przyjęć, 44 osoby jednego dnia! Są to skazani z różnymi wyrokami, zimą szczególnie wiele osób jest przyprowadzanych za wykroczenia, na przykład na tzw. „piętnastodniówki”. Trzeba ich opracować tak samo, jak tych, którzy mają długie wyroki.

Każdego nowego trzeba „obrobić”. – Tak zwany świeżak przechodzi przez „sieczkarnię”, czyli pokój przyjęć i zwolnień – tłumaczy Witek. – Potem tra- fia do celi przejściowej, gdzie może przebywać mak- symalnie 14 dni. W tym czasie jest badany przez le- karza, czeka na rtg płuc, ma robioną analizę krwi,

REKLAMA

(6)

TRANSPORT

a następnie – tak „oprawiony” – staje przed komi- sją penitencjarną, która nadaje podgrupę. I można go przetransportować do odpowiedniego zakładu, bo przecież w areszcie kary odbywać nie będzie.

Jedzie więc do „petki”, jeśli jest odbywającym karę po raz pierwszy, do oddziału zamkniętego lub półotwar- tego, a recydywista – jeszcze gdzie indziej. – W okrę- gu krakowskim największe problemy mamy z miejsca- mi dla podgrup półotwartych: R2 (recydywiści) i P2 (od- bywający karę po raz pierwszy) – wyjaśnia Witek. Dla recydywistów półotwarte oddziały są jedynie w Mości- cach i Kielcach (586 miejsc), a dla odbywających karę po raz pierwszy – w Pińczowie, Trzebini, Tarnowie i No- wej Hucie (niecałe tysiąc miejsc). – Zbyt mało miejsc dla skazanych w okręgu krakowskim powoduje, że mu- simy szukać ich w innych okręgach.

Jeśli Witkowi nie uda się utrzymać normy 3 m kw.

wszyscy będą źli. Dyrektor, Centralny Zarząd, minister.

– Rwę sobie włosy z głowy, żeby do tego nie dopuścić – mówi Witek. Sprawę łatwo można by rozwiązać bu- dując nowe więzienie – o tym marzy personel więzien- ny. Pozostaje tylko kwestia – gdzie? Czy nowa jednost- ka miałaby powstać w okręgu krakowskim, warszaw- skim, a może łódzkim lub katowickim? Wszędzie tam istnieją plany i pomysły na nowy kryminał, który by od- ludnił cele, tak skrzętnie i rzetelnie zapełniane przez na- szych specjalistów ewidencji, poprzez ciągłe przemiesz- czanie więźniów, według rozmaitych kryteriów, choć- by takich, że palący siedzą z palącymi, a niepalący – z nie- palącymi itd. Ale przy konwojach najważniejsze są kry- teria transportowe, a tych jest aż kilkadziesiąt!

Pojęcie na plus

Są jeszcze transporty organizowane na „cito”, kie- dy więzień prątkuje, bo ma gruźlicę lub się potnie, czy- li w przypadkach nagłych. Zakład karny czy areszt śledczy organizuje wówczas szybki wyjazd osadzone- go, bez wiedzy okręgu. Ma natomiast obowiązek in- formować okręg o transporcie, jeśli osadzony jedzie na zaplanowaną wcześniej konsultację lekarską do szpitala zewnętrznego, na przykład do okulisty.

W przypadku więźniów tzw. niebezpiecznych wniosek o przetransportowanie wystawia kierownik ochrony jednostki, ale musi on uzyskać akceptację specjalistów ochrony w okręgu a następnie w War- szawie. Procedur jest więc sporo. I jeszcze jedna pod-

stawa informacja dla kogoś, kto by się w tych pro- cedurach pogubił:– Skazanymi rządzi, jeśli chodzi o transport, dyrektor okręgowy, a aresztowanymi – or- gan dysponujący – podkreśla kapitan Poręba. – Ale my z obowiązku konwojowania aresztantów czasem wyręczmy policję, w przypadku gdy nie dysponuje w tym czasie wolnym środkiem transportu, a proku- ratura chce przesłuchać aresztowanego już następ- nego dnia. Wówczas się dogadujemy i siłami SW or- ganizujemy konwój, dajemy własny wóz i ludzi. – Mój rekord życiowy wydanych dyspozycji do transportu?

– zastanawia się Witek i oblicza w myślach. – Wy- wiozłem z jednej jednostki (AŚ Kraków) 50 osadzo- nych w jeden dzień – to był rekord. Jedenaście go- dzin siedziałem wtedy w pracy, non stop pracowa- łem w systemie.

Witek jest faktycznie pochłonięty przez system.

– Rozmawiam z panią, a mi tu cały czas rośnie – mó- wi, patrząc w monitor. – Mam już kolejnych 15 zgło- szonych do transportu. „Obrabia” ich od razu, ponad- to 41 więźniów jest „zablokowanych” przez służbę zdrowia z powodu niewykonania rentgena. – U nas rentgeny kuleją. Mamy rentegenobus, stacjonujący w Kielcach, który jeździ z usługami po okręgu, obsłu- guje sześć jednostek: Kraków, Pińczów, Kielce, Tar- nów, Nowy Sącz i Wadowice. Z samych Kielc do No- wego Sącza jest 230 km i to po prostu długo trwa, zanim dotrze z jednej jednostki do drugiej.

– Jestem praktykiem a nie teoretykiem, dla mnie ważny jest przepis, ale w oparciu o rzeczywistość – mó- wi Witek. Chciałby wprowadzić maleńką zmianę w przepisach dotyczących konieczności prześwietleń płuc, która by przyspieszyła realizację transportów.

– Skazani powinni mieć robiony rentgen w jednostce właściwej, w której mają odbywać karę, a nie tak, jak jest teraz – od razu po przyjęciu do więzienia.

Podkreśla, że problemem w całej Polsce jest sek- tor więziennej służby zdrowia. – Ten, kto „zabloko- wał” więźnia, czyli dał mu powód pobytu w danej jednostce, powinien puścić go w transport – tłuma- czy Witek. – Często służba zdrowia blokuje ludzi i nie odblokowuje, tak jak w przypadku tych rentgenów.

Często też z przyczyn niezależnych od siebie.

Przykład? Pojęcie na plus. Przyjeżdża na cito wię- zień do krakowskiego oddziału szpitalnego, ponieważ połknął obce ciało. Ma ze sobą minimalną dokumen- tację – kartę zdrowia i wydruk z danymi o sobie z sys- temu Noe. NET. Trafia do szpitala i zajmuje łóżko wię- zienne, gdyż operacyjnie trzeba usunąć z jego brzu- cha połknięty przedmiot. I w tym momencie jeden człowiek zajmuje miejsca w dwóch więzieniach jed- nocześnie – w jednostce właściwej jest na stanie ewi- dencyjnym, a w krakowskiej – na stanie faktycznym.

– I jesteśmy w czarnej dziurze – kłopocze się wycho- wawca z krakowskiego oddziału szpitalnego w aresz- cie. – Czekamy aż komplet dokumentów spłynie do nas z jednostki właściwej, dopiero wtedy może- my zainicjować transport osadzonego. U nas przeby- wa więc na tak zwanym plusie, i oczywiście nie mo- że przebywać w przeludnionej celi.

Jeśli wywieźć, to mądrze

Często bywa tak, że skazany jest już zdrowy, chce wracać do jednostki macierzystej, bo ma rodzinę i bliskich, którzy go odwiedzają w tamtym więzie- niu, a funkcjonariusze czekają na komplet dokumen- tów, bywa, że nawet dwa tygodnie, jeśli skazany przyjechał do szpitala z innego okręgu. I w ten spo- sób służba zdrowia „blokuje” skazanego i nikt nie może zainicjować transportu.

Telefon. Dzwoni transportowiec z Tarnowa. Oka- zuje się, że jeden „gość” jest źle zgłoszony, chodzi o przyczynę transportu. Powinien być z kryte- rium 78, czyli na własną prośbę, a został z „szes- nastki”, czyli ze względu na ofertę pracy. Kapitan Poręba modyfikuje transport w komputerze i jesz- cze przez godzinę ustala wszystkie wątpliwości do- tyczące tego przypadku. Rozmawia z wychowawcą jednostki, który zainicjował transport i ze specjali- stami ewidencji. Tak naprawdę nie musi tego ro- bić, mógł transport anulować, ale wie, że stan za- ludnienia w ich jednostce wtedy urośnie, dlatego po- prawia kryteria i długo z nimi rozmawia, w końcu

(7)

TRANSPORT

mówi: – Jestem facet wariat, ludziom z definicji po- magam, i jak się nie pomylę, to chwała Bogu.

– Jeśli chcą gościa wywieźć, to mądrze, a nie się go pozbywać – komentuje dalej. Czasami zdarzają się tzw. kwadratowe jaja, podrzucane nie we wła- snym okręgu. Przykładowo, skazany mieszka w Bu- sku Zdroju, odbywa karę w Pińczowie, a chce sie- dzieć w Jaśle, bo ma tam konkubinę. Trzeba w tym wszystkim zachować rozsądek. Dla transportowca najważniejsze jest kryterium 827, czyli utrzymywa- nie kontaktu z rodziną.

Okręg krakowski coraz bardziej się dopełnia, Wi- tek robi wszystko, aby się nie dopełnił. – To co, mo- gę z tymi pięcioma wyjechać? – prawie żebrze do słu- chawki o miejsca. – Napiętrzyło mi się…, tylko „pet- ki” trochę weźmiesz..., mogę jechać nawet do Gdań- ska, byle gdzie, ale tych ludzi nie mam gdzie dać…

A przecież więźniowie to nie pionki na szachow- nicy. Można ich przesuwać, Służba Więzienna ma do tego procedury i instrumenty, ale oni mogą się przed tym buntować. I się buntują. – Jeśli skazany nie chce jechać w transport, daje mu się prowiant dopiero rano, wychowawca wycisza jego emocje, w ostateczności funkcjonariusze ochrony zakuwa- ją go w kajdany lub zakładają pasy bezpieczeństwa – tłumaczy kierownik działu penitencjarnego, ale to już kolejna, długa opowieść…

A tymczasem, już od kwietnia, w areszcie przy Montelupich rusza Centrum Przyjęć Osadzo- nych, czynne od poniedziałku do piątku, w godzi- nach: od 7.00 do 21.00.

Droga z LWAX do OTJX

Każdy więzień, który przebywa w jednostce pe- nitencjarnej, ma równocześnie swoje miejsce wir- tualne w systemie Noe. NET, w poszczególnych modułach. Kod CBTX oznacza, że wobec niego nie są wykonywane żadne czynności transportowe.

Aby mógł przebywać w danej jednostce funkcjo- nariusze określają dla niego tzw. zasadność po- bytu, czyli powody dla których powinien pozostać w danej jednostce penitencjarnej, np. z powodu pracy, choroby, terapii. W przeciwnym wypadku jedzie, czyli zmienia jednostkę penitencjarną.

Z CBTX część więźniów trafia więc na LWAX, co oznacza listę więźniów wytypowanych do transpor- tu. Ale to dopiero początek drogi. Aby awansować dalej, wyżej, czyli zakwalifikować się do transpor- tu, o skazanym muszą wypowiedzieć się kierow- nicy pięciu działów jednostki: penitencjarnego, ochrony, ewidencji, zatrudnienia i ambulatorium.

– Każdy dział ma trzy dni, żeby kliknąć i zaakcep- tować transport danego więźnia. U nas zwykle wy- rabiamy się w ciągu dwóch – mówi kierownik dzia- łu ewidencji w areszcie na Montelupich.

Po akceptacji działów osadzony zyskuje status LWTX. Funkcjonariusz działu ewidencji, odpowiada- jący za transporty w jednostce podstawowej, zgła- sza osadzonego do okręgu i zyskuje on status ONZX.

Dopiero wtedy specjalista ewidencji w inspektora- cie może dokonać własnej akceptacji z poziomu okrę- gu i skazany wskakuje na listę OTJX. Jeśli miejsce dla więźnia jest poza okręgiem, wymagana jest ak- ceptacja Warszawy. – Więzień, który figuruje w kom- puterze na liście OTJX, jedzie w Polskę, jest zgłoszo- ny do transportu i ma określoną docelową jednost- kę penitencjarną – wyjaśnia kpt. Witold Poręba, spe- cjalista ewidencji w krakowskim inspektoracie.

Żeby skazany mógł zmienić jednostkę peniten- cjarną, konieczne jest określenie przyczyn trans- portu. Tych przyczyn, do wyboru, jest aż sto! – Naj- więcej więźniów jeździ z powodu trzeciego, czyli do odbywania kary do zakładu karnego typu pół- otwartego – ocenia ppłk Wirginia Szymańska z CZSW. – A dzisiaj? Jest 13 stycznia, godzina 9.45.

Ppłk Szymańska: – W tej chwili 363 osoby jadą, 71 z powodu udziału w czynnościach procesowych.

W systemie wszystko można wyczytać, kto jedzie, gdzie i po co, kto go wiózł i na czyje polecenie.

tekst i zdjęcia Agata Pilarska-Jakubczak

T

ajemnicą poliszynela jest istnienie wśród więźniów rankingu więzień, czyli takich, w których „siedzi się” najlepiej. Kryteriów tego rankingu jest wiele: jedzenie, praca, warunki bytowe, możliwość korzystania z przepustek czy skłonności sądu do udzie- lania warunkowych zwolnień. Są też i niu- anse czyli „drobiazgi”, które sprawiają, że w jednym więzieniu „siedzi się” lepiej, a w innym gorzej (oczywiście zdaniem ska- zanych). Ktoś mógłby się obruszyć, że cią- gle czyta o więzieniach i więźniach, a nie o osadzonych czy jednostkach penitencjar- nych. Ale cóż, skoro istnieje Służba Więzien- na, trzeba liczyć się z istnieniem więźniów i więzień.

Ad rem. Nie zawsze można siedzieć tam, gdzie się chce. Właściwie skazany nie ma na to większego wpływu. Nie ma? Raczej ten, kto nie wie co zrobić, aby trafić do kon- kretnego więzienia. Sposobów jest wiele.

Jedne bardziej, inne mniej skuteczne. Naj- częstszy chyba to pozytywnie załatwiona prośba. I tutaj paradoks. Zgodę na pobyt we wskazanej w prośbie skazanego jednostce wydaje nie zainteresowany dyrektor, a dy- rektor placówki, w której skazany przeby- wa. Jeżeli więc skazany właściwie udoku- mentuje kontakt z rodziną, potwierdzi, że będzie tam mieszkał po zwolnieniu, nie to- czy się wobec niego postępowanie karne i jest to więzienie właściwe ze względu na rodzaj i typ, to jest tylko kwestią czasu, kiedy trafi tam, gdzie chce. Fakt, czasem czekać trzeba dość długo, ale przecież więźniowie mają czas.

Inny sposób to „na świadka”. To proste.

Skazany przebywający w interesującym in- nego skazanego więzieniu, mający tzw.

„drugą sprawę” zgłasza w sądzie, że ma ko- lejnego świadka. I sąd ściąga takiego ga- gatka, czasami z drugiego końca kraju, któ- ry po przyjeździe cierpi w sądzie na amne- zję, a sprawa się toczy, toczy, toczy... Jesz- cze inny sposób – do szkoły. Trochę to skomplikowane: świadectwa, lekarz, wizy- ty u wychowawcy. Ale sposób skuteczny.

A jak się nie spodoba? Nikogo nie można uczyć na siłę.

To tylko niektóre pomysły z wielkiej ga- my sposobów uprawiania turystyki peniten- cjarnej. Staramy się je poznać i im zapobie- gać, ale czy skutecznie?

Są też sposoby jak nie zostać wywiezio- nym. Nikt nie ruszy gościa, który złożył proś- bę o warunkowe zwolnienie, przerwę w ka- rze bądź wystąpił z wnioskiem o ustalenie okresu przygotowania do wolności. Grunt to mieć wprowadzone do systemu Noe NET właściwe kryterium.

Przyszedł do mnie kiedyś specjalista okręgowy kontrolujący transporty. Z wyty- kiem. Wyjechał skazany, który przebywał w tutejszym więzieniu z uwagi na pozytyw- nie załatwioną prośbę (kryterium 850). Rze- czywiście błąd. Ale jest i druga strona me- dalu. Poprosiłem go, aby podszedł do okna i zapytałem: – Czy widzi pan te wszystkie cele? To niech pan sobie wyobrazi, że tam wszyscy siedzą na prośbę, a do tego pracu- ją, uczą się. Co mam zrobić?

Nie odpowiedział.

kk

TURYSTYKA

PENITENCJARNA

(8)

WYWIAD

9 stycznia z puszką Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w dłoni pojawił się Pan na ulicach Łodzi.

Razem z innymi wolontariuszami zbierał Pan pie- niądze, które pomogą leczyć chore dzieci. Minister wolontariuszem? To niezbyt częsty widok…

Od kilku lat co roku w pierwszą niedzielę stycznia ra- zem z innymi wolontariuszami Wielkiej Orkiestry Świą- tecznej Pomocy angażuję się w zbiórkę pieniędzy, dzię- ki którym do polskich szpitali trafia najnowocześniej- szy sprzęt. To fantastyczna akcja. W ten symboliczny sposób chcę pokazać, że nie tylko jako minister, poli- tyk, ale jako zwykły obywatel w pełni ją popieram.

W trakcie zbiórki, cieszy mnie każda otrzymana złotów- ka. Wiem, że trafi do tych, którzy jej najbardziej po- trzebują. Od lat, mimo wielu obowiązków, staram się angażować także w inne akcje charytatywne. Wolon- tariatem staram się już teraz zarazić także swoich sy- nów. Starszy z nich, Kuba w tym roku zbierał pienią- dze dla WOŚP razem ze mną.

Panie Ministrze, 2010 rok za nami. Koniec roku jest początkiem podsumowań. Jak podsumowałby Pan miniony rok w Służbie Więziennej?

Myślę, że nie przesadzę jeśli powiem, że był to rok przełomu. Nie tylko z powodu pierwszej od 50 lat re- formy więziennictwa, ale także dzięki temu, że to wła- śnie w 2010 r. po raz pierwszy od 10 lat zaludnie- nie jednostek penitencjarnych nie przekroczyło nor- matywnej pojemności. Udało nam się zlikwidować przeludnienie. To duży sukces, do którego przyczy- nili się także funkcjonariusze Służby Więziennej, któ- rym za to, w tym miejscu chciałbym serdecznie po- dziękować. 2010 r. to także czas potrzebnych inwe- stycji. Dzięki nim uzyskaliśmy 1 318 nowych miejsc zakwaterowania. To prawie o 100 więcej, niż plano- wano. Podjęte działania, w tym te legislacyjne, przy- noszą oczekiwane, pozytywne skutki. Spadła choćby liczba samobójstw osadzonych. Od 1 stycznia 2009 r.

do 28 grudnia 2009 r. w jednostkach penitencjarnych

odnotowano 38 samobójstw osadzonych. Po wdroże- niu przez Służbę Więzienną profesjonalnych procedur i programów, od 1 stycznia do 28 grudnia 2010 r. od- notowano ich mniej – 31. Rok 2010 to miesiące duże- go zaangażowania skazanych, ale też funkcjonariuszy Służby Więziennej w walkę z powodzią, usuwanie jej skutków, a później m.in. w akcję odśnieżania. Pomo- gliście wielu osobom, które na pewno wam tego nie za- pomną. Za nami miesiące ciężkiej pracy. Jej widoczne pozytywne efekty powinny dla nas wszystkich stano- wić motywację do kolejnych działań. A tych w tym ro- ku na pewno nie będzie brakować.

Czy resort sprawiedliwości będzie w tym roku dys- ponował mniejszą pulą pieniędzy? Gdzie Pan będzie szukał oszczędności? Czy Służba Więzienna może obawiać się cięć wydatków?

Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że budże- towo ten rok nie będzie łatwy. Tym bardziej cieszy mnie to, że w porównaniu z innymi resortami udało mi się wywalczyć dla nas dobry budżet. Na pewno wszyscy, być może bardziej niż w ubiegłych latach, będziemy musieli zwracać uwagę na oszczędności.

Głęboko jednak wierzę, że Służba Więzienna, która każdego dnia dba o bezpieczeństwo obywateli, nie bę- dzie musiała wdrażać restrykcyjnych programów oszczędnościowych.

Jak Pan Minister ocenia przebieg reformy więzien- nictwa? Czy została podniesiona efektywność zarzą- dzania więziennictwem, między innymi poprzez wprowadzenie oddziałów penitencjarnych?

Na tę reformę Służba Więzienna czekała 50 lat. Już widać jej pierwsze pozytywne efekty, których oczekiwa- łem. W oddziałach penitencjarnych mniejsze, komple- mentarne zespoły funkcjonariuszy, bez szczebli pośred- nich, mogą szybciej i skuteczniej reagować na pojawia- jące się ewentualne problemy. Na każde pojawiające się zagrożenie, na wszelkie niepokojące zachowania osadzo- nych. Zwiększono liczbę funkcjonariuszy pracujących w bezpośrednim kontakcie z osadzonymi. Usprawniono obieg dokumentacji oraz przekazywanie informacji w ramach oddziału penitencjarnego. Wzrosła szybkość

Był to rok przełomu

Z Krzysztofem Kwiatkowskim, ministrem sprawiedliwości,

rozmawia Agata Pilarska-Jakubczak

(9)

WYWIAD

i sprawność w rozwiązywaniu bieżących problemów za- równo skazanych, jak i funkcjonariuszy pełniących służ- bę w oddziale penitencjarnym. Zwiększyła się także od- powiedzialność personelu za podejmowane działania i ich efekty. Poprawie uległa organizacja i efektywność pra- cy funkcjonariuszy w zakresie realizowanych zadań. Mia- łem okazję osobiście przekonać się o efektach wdraża- nych reform w trakcie wizyt w zakładach karnych w róż- nych częściach kraju. I mogę powiedzieć jedno – ta re- forma była niezwykle potrzebna. Cieszy mnie, że w jej ramach udaje się reformować także więzienną służbę zdrowia, która potrzebuje szczególnej troski.

Minister sprawiedliwości ma nowy organ doradczy – Radę Polityki Penitencjarnej. Jej podstawowym za- daniem jest „inicjowanie nowych kierunków oddziały- wań penitencjarnych”. Jakie nadzieje Pan z nią wiąże?

Rada już działa. Jej pierwsze posiedzenie odbyło się w połowie grudnia. Dotyczyło m.in. omówienia głów- nych kierunków jej działań. W skład Rady wchodzą spe- cjaliści, m.in. prof. Brunon Hołyst, prof. Marian Filar, prof. Marek Konopczyński, prof. Krzysztof Krajewski, a także płk Paweł Moczydłowski, gen. Jacek Pomian- kiewicz, Danuta Przywara, prezes Helsińskiej Funda- cji Praw Człowieka oraz przedstawiciele organizacji po- zarządowych. Z nową grupą doradców wiążę duże na- dzieje. Liczę na to, że dzięki niej uda się wypracować nowe idee w zakresie np. inicjowania, przeprowadza- nia i wspierania badań naukowych dotyczących usta- wowych zadań Służby Więziennej. Rada ma służyć te- mu, by przedstawiciele świata nauki, praktycy, przed- stawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości oraz organi- zacji pozarządowych wspólnie pochylili się nad bieżą- cą polityką penitencjarną, przeanalizowali ją i zapro- ponowali konieczne i skuteczne rozwiązania.

Żeby zlikwidować przeludnienie w polskich więzie- niach wprowadzono m.in. System Dozoru Elektro- nicznego. Jednak stosowany jest głównie wobec ska- zanych przebywających na wolności, a dyrektorzy za- kładów karnych, którzy mogą występować z wnio- skiem o zastosowanie dozoru, stosunkowo rzadko to robią. Co Pan planuje, aby usprawnić system do- zoru elektronicznego w Polsce?

System Dozoru Elektronicznego działa coraz lepiej.

Z dnia na dzień coraz większa liczba skazanych odby- wa karę w tym systemie. W 2010 r. w Centralnym Za- rządzie Służby Więziennej powstało Biuro Dozoru Elek- tronicznego, odpowiedzialne za nadzór merytoryczny i techniczny nad funkcjonowaniem Systemu Dozoru Elektronicznego. Aktualnie SDE znajduje się w trzecim etapie wdrażania. Od 1 stycznia tego roku został roz- szerzony o możliwość wykonania kary dla kolej- nych 2000 skazanych i obszar właściwości terytorial- nej apelacji poznańskiej, gdańskiej i rzeszowskiej oraz Sąd Okręgowy w Łodzi, co łącznie potencjalnie umoż- liwi wykonanie kary w stosunku do 4000 skazanych.

Przypomnę, że pełna realizacja systemu została zapla- nowana w pięciu etapach, gdzie ostatni etap (od 1 stycz- nia 2012 r. do 31 sierpnia 2014 r.) umożliwi wykony- wanie kary pozbawienia wolności w SDE na terenie ca-

łego kraju dla potencjalnej maksymalnej liczby 7500 skazanych. W Ministerstwie Sprawiedliwości pracuje- my nad zastosowaniem tego rodzaju monitorowania m.in. wobec chuliganów stadionowych czy też osób ska- zanych za pedofilię, którzy byliby nim objęci po odby- ciu kary.

Utknęła w parlamencie zmiana przepisów, która po- zwoliłaby lepiej pilnować w więzieniach ważnych świadków. Kontrowersje posłów i senatorów budzą ostre procedury kontroli, które można stosować bez zgody więźniów. Na jakie ustępstwa jest Pan gotów?

Przygotowany przez nas projekt kodeksu karnego wy- konawczego, dotyczący zwiększenia bezpieczeństwa oso- bistego szczególnej kategorii osób przebywających w za- kładach karnych i aresztach śledczych, które występu- ją jednocześnie jako ważni uczestnicy w trwających po- stępowaniach karnych, został już uchwalony przez Sejm.

Mam nadzieję, że wkrótce zakończą się prace w Sena- cie i w możliwie najkrótszym czasie nowe przepisy bę- dą mogły wejść w życie. Jak pokazują doświadczenia, jest to projekt niezwykle potrzebny. Stanowi on kolej- ny krok mający na celu zwiększenie bezpieczeństwa osa- dzonych. Określone przez nas warunki, w jakich będą przebywać szczególnie chronieni skazani i tymczasowo aresztowani w zakładach karnych oraz aresztach śled- czych, mają na celu zwiększenie ich bezpieczeństwa, po- przez m.in. ograniczenie możliwości dostępu do nich osób trzecich (współosadzeni, osoby przybywające na widzenia), a także zintensyfikowanie kontroli ich za- chowania podczas pobytu w jednostce penitencjarnej (np. oddzielne spacery, kontrola przy każdym wejściu i wyjściu z oddziału mieszkalnego lub celi). Do kodek- su karnego wykonawczego wprowadzona zostanie no- wa instytucja szczególnej ochrony skazanych. Objęci nią zostaną wszyscy skazani, uczestniczący jako oskarżeni, świadkowie lub pokrzywdzeni w takim postępowaniu karnym, które niesie dla nich poważne zagrożenie ży- cia lub zdrowia. Szczególna ochrona polegać będzie na m.in. przeprowadzaniu wzmożonej kontroli stanu

zdrowia skazanego, objęciu go wzmożoną opieką psy- chologiczną, przeprowadzaniu kontroli osobistej i kon- troli cel oraz wszystkich innych pomieszczeń, w których przebywa. W ten sposób określona grupa osadzonych zostanie objęta szczególnym, tzn. bardziej systematycz- nym i szczegółowym, nadzorem. Ich stan zdrowia fizycz- nego i psychicznego, w odróżnieniu od pozostałych ska- zanych, którzy – co oczywiste – również mają zagwa- rantowaną bezpłatną opiekę medyczną i psychologicz- ną, podlegać będzie wzmożonemu monitorowaniu.

W trakcie pobytu w zakładzie karnym szczególnie chro- nieni skazani będą przeszukiwani przy każdym opusz- czaniu oddziału mieszkalnego i po powrocie do niego.

Podobnie postępować się będzie z celami i innymi po- mieszczeniami, w których będą oni przebywać.

zdjęcia Agata Pilarska-Jakubczak

(10)

Jak wpadła pani na pomysł, żeby za- cząć uczyć skazanych w systemie e-learningu?

Taki pomysł powstał w 2006 r., w mo- mencie, kiedy uczniowie mojej szkoły dla dorosłych, mający wyroki w zawieszeniu, zaczęli z różnych powodów wracać do więzień i dzwonić stamtąd do mnie z pytaniem i prośbą, czy w jakikolwiek sposób mogą uczyć się dalej zza krat.

Sprawdzałam, system korespondencyj- ny nie wchodził w grę i wtedy powsta- ła gdzieś w głowie idea, że w inny spo- sób należy wyjść do tych uczniów. Trzy lata później poznałam Marka Łagodziń- skiego z fundacji „Sławek”, przedstawi- łam mu swoją wizję i okazało się, że on myślał o tym samym, z tym, że ja o li- ceum, a on o studiach wyższych dla osa- dzonych. Zastanawialiśmy się wspólnie, jak taki projekt powinien wyglądać, po- tem pojechaliśmy do Okręgowego In- spektoratu Służby Więziennej w Warsza- wie, gdzie podczas rozmowy z Magdą Brodzińską, ówczesną specjalistką ds. pe- nitencjarnych, ta myśl zaczęła kiełkować, a po spotkaniu z dyrektor tego okręgu Anną Osowską-Rembecką, rozkwitła już na dobre.

A więc jesteście w Polsce pioniera- mi, jeśli chodzi o e-learning dla ska- zanych?

Tak, absolutnymi pionierami. W mar- cu 2010 r. zainaugurowaliśmy pierwszy semestr na poziomie liceum w aresztach śledczych na warszawskim Grochowie i Białołęce.

Dlaczego wybrano właśnie te jed- nostki?

Dysponowały odpowiednim wyposaże- niem, czyli komputerami, a dyrektorzy aresztu w Białołęce byli wręcz zachwy- ceni całym pomysłem. Skoro miała tam powstać grupa uczniów, to dla równo- wagi w areszcie na Grochowie miały się uczyć dziewczyny. Przy wprowadzaniu nowego systemu dużą rolę odegrali kie- rownicy penitencjarni, od których zale- ży właściwy dobór uczniów.

Kto prowadzi zajęcia? I czy taka oso- ba jest niezbędna podczas lekcji w sys- temie e-learningu?

Na początku zadziałaliśmy w dwoja- ki sposób: w areszcie w Białołęce za- jęcia prowadziłam ja, żeby bezpośred- nio zobaczyć, jakie możemy mieć pro- blemy, co można poprawić. Natomiast w areszcie na Grochowie zajęcia w większości prowadzone były przez wychowawców więziennych. I to nie bardzo się sprawdziło. Staramy się więc, żeby już we wszystkich jednost- kach z e-learningiem zajęcia prowadził nauczyciel z zewnątrz, a jeśli wycho- wawca więzienny, to taki, którego ak- ceptują słuchacze.

Jak pani dobiera tych nauczycieli-ko- ordynatorów zajęć z osadzonymi?

Zwykle pytam dyrektora danej jednost- ki penitencjarnej, czy ma jakąś zaufaną osobę, z którą będzie się nam bardzo do- brze współpracowało. Wybieramy ludzi, którzy uczących się skazanych będą traktować jak słuchaczy szkoły, a nie jak więźniów. Koordynator nie ma prawa py- tać, za co osadzeni znaleźli się za krat- kami. Poza tym dbam, żeby nauczyciel był człowiekiem, który cieszy się dobrą opi- nią i może być dla skazanych wzorem.

Jak jest z liczebnością kadry?

W tej chwili mamy sześciu nauczyli, któ- rzy układają materiały z sześciu przedmio- tów, które są potem wysyłane do poszcze- gólnych jednostek. Następnie ci nauczy- ciele sprawdzają prace nadchodzące od uczniów. Ponadto zatrudniamy 18 ko- ordynatorów, którzy mają obowiązek przypilnowania swojej grupy, tak aby re- alizowała przewidziany program. Koordy- nator sprawdza już na miejscu, czy kom- putery właściwie działają, pilnuje, żeby wprowadzić do grupy nauczyciela-specja- listę na konsultacje, gdy coś jest dla uczniów niezrozumiałe. Pytania można też oczywiście zadać nauczycielowi konkret- nego przedmiotu poprzez naszą platformę internetową.

Kiedy program ruszał, w aresztach na Gro- chowie uczyło się 11 kobiet, a w Białołę- ce 10 mężczyzn. Jak prawie po roku na- uki wyglądają te grupy?

Są mniej liczne. Z różnych przyczyn uczniowie zaczęli się wykruszać – są ta- cy, którzy wyszli na wolność i kontynu- ują naukę w naszym liceum dla doro-

słych. Niektórzy zostali przeniesieni do innych aresztów, gdzie nie ma jesz- cze naszej platformy. Jednak mimo mniejszej liczebności, te pierwsze dwie grupy nadal istnieją, a uczniowie po zda- niu egzaminów kontynuują naukę na dru- gim semestrze.

We wrześniu ubiegłego roku był ko- lejny nabór.

Tak i następna grupa dziewięciu dziewczyn na Grochowie rozpoczęła na- ukę na pierwszym semestrze. U osadzo- nych w Białołęce też powstała kolejna grupa, która niebawem się zmniejszy, bo kilku z nich wychodzi na wolność.

Już zgłosili chęć kontynuacji nauki w li- ceum dla dorosłych. Mogliby pozostać w platformowym cyklu nauki, czyli uczyć się przez komputer u siebie z do- mu, jednak wolą robić to razem z inny- mi uczącymi się u nas w szkole w sys- temie zaocznym.

Ile muszą zapłacić za naukę?

Nic. W naszym liceum kontynuują na- ukę bezpłatnie. Jedynie za egzamin po- prawkowy musieliby zapłacić 50 zł, gdy- by z powodów od nich zależnych do nie- go nie przystąpili lub go nie zdali.

Czy poza skazanymi ma pani w li- ceum grupy uczniów, którym fundu- jecie naukę?

To wszyscy ci, którzy opuszczają za- kłady karne, nawet jeśli nie zaczęli na- uki w wiezieniu w systemie e-learnin- gowym, osoby mające swoich kurato- rów sądowych lub zgłaszane przez fundacje, bezrobotni.

Czyli wystarczy tylko chcieć.

Tak. Choć bywa, że trzeba wzmocnić w osadzonych motywację. Na przykład uczennice z aresztu na Grochowie dosta- ły od swojej nauczycielki Ani Małeckiej, zupełnie poza przewidzianym progra- mem, kilka lekcji wychowawczych, pod- czas których uczyły się prawidłowych za- chowań społecznych. Poza tym przewi- dziane są dla nich dodatkowe zajęcia, np.

z decoupage, czyli zdobienia przedmio- tów. Mają również w ramach nagrody fundowane wyjścia do teatru. Były tam już dwa razy, potem pisały recenzje ze spektakli.

Po Białołęce i Grochowie przyszła ko- lej na…

…kolejnych 18 jednostek penitencjar- nych w Polsce. We wrześniu ubiegłego roku rozpoczęliśmy nowy semestr w od- dziale zewnętrznym Bemowo, na Słu- żewcu w Siedlcach i w Radomiu. Dołą- czyły areszty z okręgów: białostockie- go, łódzkiego, krakowskiego i rzeszow- skiego. Wybór padł na te, których dy- rektorzy wyrazili takie chęci i gdzie by- ły warunki techniczne do rozpoczęcia nauki w systemie e-learningu.

W lutym tego roku zaczynacie nowy semestr.

I następnych 17 jednostek startuje z nowymi grupami. Tym razem m.in.

w Gdańsku, Koszalinie, Szczecinie, Wro- cławiu, Olsztynie, Bydgoszczy i w Żytko- wicach. W sumie ok. 300 uczniów, licząc po 9-10 osób w grupie. Zakładając, że na- bory będziemy robili co roku, za trzy la- ta powinniśmy dojść do ok. 1000 skaza- nych uczących się w systemie e-learnin- gu. W skali kraju to będzie naprawdę po-

EDUKACJA

e-learning

szansą dla skazanych

Z Moniką Andrulewicz, dyrektor Europejskiego Liceum Ogólnokształcącego

dla Dorosłych w Warszawie, rozmawia Elżbieta Szlęzak-Kawa

(11)

EDUKACJA

kaźna liczba. Okazało się, że można z na- mi współpracować niezależnie od tego, że na terenie jednostki już funkcjonuje szkoła – tak jak we Włocławku. W tam- tejszym zakładzie od lat istnieje prężnie działające Centrum Kształcenia Usta- wicznego, ale chcą mieć również e-lear- ning. Zawsze podkreślam, że my nie je- steśmy konkurencją dla szkół już istnie- jących w więzieniach. Jesteśmy alterna- tywą, np. dla skazanych z bardzo krót- kimi wyrokami, którzy chcą się uczyć, a nie mogą być zakwalifikowani do na- uki w szkole więziennej.

Co sprawia, że e-learning dla skaza- nych wciąż zyskuje na popularności?

Dyrektorzy kolejnych jednostek widzą, że ten system nic ich nie kosztuje, bo to ja po- noszę wszelkie koszty. Zaopatrujemy sale lekcyjne we wszystkie materiały i sprzęt niezbędny do nauki, drukarki, tonery, pa- pier oraz w uczniowskie wyprawki. Zauwa- żają też, że e-learning działa na osadzonych pozytywnie. Ostatnio jeden z dyrektorów zapytał mnie, czy jeśli w danej grupie zo- stanie tylko jeden uczeń, który będzie chciał kontynuować naukę, to czy nadal będzie- my prowadzić zajęcia. Odpowiedziałam, że tak. Wychodzimy do tych skazanych, któ- rzy wierzą w naukę i naprawdę jej chcą, a nie do tych, którym nie chce się uczyć, bo tacy wcześniej czy później i tak wypad- ną z cyklu kształcenia. Powiem jeszcze, że niedawno niemiecka fundacja zwróciła się do nas z pytaniem, czy jesteśmy w stanie pomóc im zorganizować taką szkołę e-le- arningową dla Polaków osadzonych w Niemczech. Zapytałam, o jakiej liczbie skazanych chcących się uczyć w tym sys- temie mówimy. Usłyszałam, że o kilkuset…

na początek.

Jaką widzi pani różnicę między ucznia- mi liceum na wolności a tymi uczący- mi się zza krat?

Muszę przyznać, że więźniowie są bar- dzo zaangażowani, chętnie pracują i wy- konują polecenia, odrabiają zadane pra- ce, ale oczywiście zdarzają się osoby, którym zwyczajnie się nie chce, z tym, że jest ich zdecydowanie mniej niż w li- ceum wolnościowym. Do więzień idzie się uczyć z przyjemnością, bo osadzeni chcą jak najwięcej z tych lekcji wynieść.

Chcą więcej materiałów, przykładów, podręczników i lektur. Z zaprzyjaźnioną fundacją przygotowujemy właśnie akcję pod nazwą „Lektury za mury”.

A jak ta chęć i zaangażowanie skaza- nych przekłada się na wyniki nauki?

Są strasznie zawiedzeni, jeśli dostaną złą ocenę. Nie satysfakcjonuje ich dwó- ja, trójka może być, ale dążą do lepszych ocen. W zeszłym roku uczniowie z aresz- tów na Grochowie i w Białołęce zdali eg- zaminy semestralne naprawdę dobrze, w większości na czwórki. Zaobserwowa- łam, że jeśli jest jakiś słabszy uczeń w grupie, to reszta go ciągnie, żeby jak najlepiej sobie radził. Zauważyłam też zdrową rywalizację. Jak mówią o kimś z grupy „kujon”, to oznacza „prymus”.

Usłyszałam nawet, jak jeden uczeń na- zwany „kujonem” dopingował kolegę:

„ty też możesz być kujonem, tylko się postaraj”.

Czy ucząc się w tym systemie osa- dzeni mają jakąś taryfę ulgową?

Nie. Jesteśmy szkołą o uprawnieniach szkoły publicznej. Spełniamy wszystkie

I

wona na pewno nie miałaby czasu, Ani by się nie chciało, a Martyna wo- lałaby towarzystwo alkoholików i zło- dziei. Co się zmieniło teraz, kiedy pa- trzą na świat zza krat? W tym też są zgodne: Teraz ktoś nam dał szansę.

Czy pomysł z e-learningiem sprawdza się na Grochowie? Zbigniew Królikow- ski, dyrektor tamtejszego aresztu śled- czego bez wahania odpowiada, że tak.

– Nauka pozwala zagospodarować czas wolny osadzonym i daje im możliwości na przyszłość. To dobry sposób, aby mo- tywować skazanych do tego, żeby zro- bili coś w swoim życiu. Osoby uczące się rozwijają swoje zainteresowania al- bo są w szkole, albo przygotowują się do zajęć i nie myślą tylko o tym, że prze- bywają w więzieniu.

Czy ta nauka coś w skazanych zmie- nia? Dyrektor mówi, że to widać gołym okiem. – Osadzone zmieniają się psy- chicznie, ponieważ mają inne nastawie- nie do przebywania w więzieniu. Zaczy- nają rozumieć, że nawet w trakcie od- bywania kary mają możliwość coś ze so- bą zrobić, nie zmarnować życia będąc tutaj. Poza tym zajęcia w szkole i inne formy wychodzenia poza celę i poza te-

ren wiezienia, czyli wszelkie zajęcia kul- turalno-oświatowe, stanowią taki „wen- tyl bezpieczeństwa”, „dopływ świeże- go powietrza” do wiezienia. I to skut- kuje tym, że ich egzystencja w więzie- niu jest zupełnie inna.

Według dyrektora, wszystko co się dzie- je wokół uczących się osadzonych i wo- kół całej idei e-learningu, jest postrzega- ne pozytywnie zarówno przez funkcjona- riuszy jednostki, jak i przez skazanych. Po- prawiły się relacje interpersonalne mię- dzy nimi. – Nie ma żadnego ryzyka i nie ma minusów. Są same plusy – podkreśla dyrektor. Wierzy, że osoby, które się uczą i ukończą kolejny semestr za kratami, zro- zumieją kiedyś, że naprawdę warto było to zrobić właśnie tutaj.

Na terenie jednostki od 2010 r. funk- cjonują dwie grupy słuchaczek, uczących się na dwóch różnych poziomach seme- stralnych. Iwona mówi swojemu dzie- więcioletniemu dziecku, że też chodzi do szkoły. Kiedy pokazała mu swoje świadectwo ukończenia pierwszego se- mestru i porównali swoje oceny, wyszło, że Iwona uczy się lepiej.

tekst i zdjęcie Elżbieta Szlęzak-Kawa

Nauka bez ryzyka

Wszystkie skazane uczące się w systemie e-learningu w areszcie na warszawskim Grochowie, na pytanie czy chodziłyby do szkoły będąc na wolności, zgodnie odpowiedziały: nie.

kryteria, które muszą być spełnione w szkołach dla dorosłych. Realizujemy ten sam program, posługujemy się ty- mi samymi wzorami świadectw i indek- sów co szkoły wolnościowe. Żaden ska- zany nie ma na świadectwie adnotacji, że zaliczył dany semestr w więzieniu.

Nasi uczniowie mogą kontynuować na- ukę na wolności w dowolnej szkole, a każdy semestr ukończony w wiezieniu to im ułatwia.

E-learning dla więźniów, a co dla funkcjonariuszy?

Od lutego tego roku zaczynają się za- jęcia językowe w jednostce w Siedlcach.

Dotąd z możliwości nauki języka obcego skorzystało Popowo. Tam od październi- ka ubiegłego roku na zajęcia z lektorem uczęszcza ok. 20 osób. Muszę przyznać, że dopiero zaczynamy proponować funk- cjonariuszom kursy języka angielskiego, bo założenie było takie, że na początek ru- szamy z e-learningiem. A ponieważ sys- tem działa, teraz już możemy skupić się na otwieraniu grup językowych dla funk- cjonariuszy.

zdjęcie Piotr Kochański

(12)

EDUKACJA

Słyszy się ostatnio o zmianach w sys- temie szkolenia w SW. Jaka jest isto- ta tych zmian i czy można nazwać je reformą?

Nie jest to reforma, raczej dostosowa- nie edukacji w służbie więziennej do obecnych potrzeb i praktyki. Nie cho- dzi tu o żadną rewolucję. To jeszcze większe niż do tej pory przygotowanie do działań praktycznych funkcjonariu- szy i pracowników cywilnych. Świat się zmienia i musimy się do tych zmian do- stosowywać.

Na czym ma polegać zmiana mode- lu kształcenia?

Chcemy zrezygnować z modelu szkol- nego, gdzie dominuje przekazywanie wiedzy czy umiejętności w sposób tra- dycyjny, odtwórczy. Chodzi o to, aby każdy problem, każde zagadnienie, które będzie uznane przez autorów pro- gramu, konieczne dla edukacji w służ- bie, było tak prezentowane, by słuchacz zdobył wiedzę, umiejętności, poznał sposoby radzenia sobie z trudnościami.

Nazywamy to modelem kompetencyj- nym. Pomysły były konsultowane w ośrodkach szkoleniowych. Problem dostosowania modelu kształcenia do zmieniającej się rzeczywistości nie jest czymś niezwykłym. Z badań cenio- nej na świecie prof. Jeanie Stinchcomb z uniwersytetu Atlantic na Florydzie, wynika potrzeba umożliwienia pra- cownikom więziennictwa budowania i modyfikowania indywidualnych wzo- rów edukacyjnych, pozwalających na zdobywanie najnowszej wiedzy teo- retycznej i praktycznych umiejętności w łączności z wymaganiami poszczegól- nych miejsc pracy. Za wiedzą o postę-

pujących zmianach społecznych musi nadążać edukacja, tak jak w innych sek- torach życia społecznego. Zaznaczam, to zmiana praktycznie bezkosztowa, zmienia się tylko filozofia kształcenia.

Czy służba jest do tych zmian przy- gotowana mentalnie, kadrowo i lo- gistycznie?

Mentalnie jak najbardziej. I ze strony odbiorców, i kadry naukowej. Podczas mojej pracy na wydziale resocjalizacji UW studenci pracujący w SW wielokrotnie sy- gnalizowali takie potrzeby i proponowa- li, co z praktyki akademickiej można prze- nieść do modelu kształcenia w służbie.

Minister nałożył na nas obowiązek sprawdzania metodycznego edukacji więziennej, więc jest to okazja, by wyzna- czyć pewne standardy. Nauczyciel powi- nien się uczyć przez całe życie. Stąd na- cisk na edukację permanentną. To tak- że szansa samorozwoju kadry SW.

Jak w praktyce wygląda ten model i jak przebiega jego realizacja, czy to już się dzieje?

Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy jest to model kompetencyjny. To skupie- nie się na kształceniu kompetencji. Po- lega to na tym, aby zrezygnować z kla- sycznego podziału na lekcje, wykłady i ćwiczenia, tylko by w każdej jednostce zajęciowej, niezależnie od czasu jej trwa- nia (45 min. czy 1,5 godz.) były zawar- te cztery elementy, pozwalające rozwi- jać u słuchaczy każdą z części kompeten- cji. I tak musi być: opis teoretyczny, np.

wykład (wiedza), prezentacja studium przypadku (rozumienie), dyskusja nt.

trudności związanych z realizacją oraz ćwiczenie umiejętności praktycznych.

Każda kompetencja składa się z wiedzy, zrozumienia, świadomości trudności związanych z realizacją i umiejętności.

Tak realizowane szkolenie wstępne po- winno dać konkretne umiejętności wyko- nywania poleceń i nieszkodzenia sobie, systemowi i osadzonym. Jeśli chodzi o re- alizację to rusza pilotaż, przygotowany przez Biuro Kadr i Szkolenia pod kierow- nictwem dyrektora Wiktora Głowiaka.

W połowie marca rozpoczynają się szko- lenia z zarządzania dla kadry, podczas których model kompetencyjny będzie re- alizowany w 100 procentach. 80 godzin- ny kurs odbędzie się w Popowie.

W propozycjach odnosicie się pań- stwo do profilu funkcjonariusza. Czy uwzględnia się go w tym podejściu?

Model kompetencyjny może dopomóc w jego doprecyzowaniu.

Jak ma wyglądać obligatoryjność per- manentnej edukacji?

Nie można tego nakazać, stwarzamy funkcjonariuszom możliwość stałego pod- noszenia kwalifikacji. To szansa na roz- wój zawodowy. Do tego możemy wyko- rzystywać na przykład e-learning rozwi- jany w kaliskim ośrodku kształcenia.

zdjęcie Piotr Kochański

To nie będzie

rewolucja

Z dr. Tomaszem Ochinowskim, psychologiem z Wydziału Zarządzania UW, doradcą dyrektora generalnego SW i współautorem prac nad reformą systemu kształcenia w służbie, rozmawia Grzegorz Korwin-Szymanowski

S

pośród trzech placówek największy i najstarszy jest Centralny Ośrodek Szkolenia Służby Więziennej (COSSW) w Kaliszu, którego historia zaczęła się w 1950 r. Podwarszawski Ośrodek Dosko- nalenia Kadr (ODK) w Popowie kursy do- skonalące prowadzi od początku lat 80. XX w. Pierwsze kursy szkoły ofi- cerskiej miały miejsce w latach 1973- 1982, po przerwie rozpoczęły się 3 stycz- nia 2010 r. Najkrótszą historię szkolenio- wą ma były ODK w Kulach, który 1 wrze- śnia 2007 r. został przemianowany na Ośrodek Szkolenia SW (OSSW), gdzie rozpoczęła działalność szkoła podoficerska.

Szkoła oficerska działa w Kaliszu i Po- powie. Podoficerowie uczą się w Kali- szu i Kulach. Szkoła chorążych istnie- je w Kaliszu. Dodatkowo wszystkie ośrodki prowadzą różnego rodzaju kur-

sy doskonalące. Czas nauki w szkole ofi- cerskiej jest uzależniony od specjaliza- cji i wynosi 6 do 8 tygodni. W szkołach podoficerskich i chorążych – 6 do 9 ty- godni. Kursy doskonalące umiejętności zawodowe w zależności od tematyki trwają od tygodnia do trzech.

Pojemność ośrodków jest zróżnicowa- na: od 110 miejsc, które oferują Kule, przez 182 stałe miejsca w Popowie po blisko 500 w Kaliszu. Oprócz infra- struktury dydaktycznej i hotelowo-ga- stronomicznej mają też one wyposaże- nie specjalistyczne (np. w Kaliszu i Ku- lach „gumowe miasteczka” do ćwiczeń grup interwencyjnych), a także dobre warunki do uprawiania sportu – boiska, sale do ćwiczeń, sauny, wypożyczalnie sprzętu turystycznego.

GKS

Ośrodki szkoleniowe Kursy wstępne

Każdy nowo zatrudniony w służbie kie- rowany jest na kurs wstępny. W ciągu dwóch (pracownicy cywilni) lub trzech (funkcjonariusze) tygodni zapoznają się z podstawowymi zagadnieniami dotyczą- cymi specyfiki pracy w Służbie Więzien- nej. Od 2011 r. kurs trwa 11 dni. Szko- lenie prowadzone jest w trybie stacjonar- nym, uczestnicy są skoszarowani. Grupy kursantów liczą do 30 słuchaczy, którzy zapoznają się z następującymi zagadnie- niami: podstawy ratownictwa przedme- dycznego, zasady etyki i służbowego za- chowania (etyka zawodowa, trening ko- munikacji społecznej, musztra, podstawy pracy kancelaryjnej, wychowanie fizycz- ne z elementami samoobrony), organiza- cja bezpiecznej pracy i służby, organiza- cja oddziaływań penitencjarnych (zagad- nienia penitencjarne i ewidencyjne) oraz przechodzą szkolenie strzeleckie. GKS

(13)

W

czasie I wojny światowej był tu obóz dla internowanych żołnierzy Legionów, którzy rozpoczęli polską historię piłki ręcznej, zwanej – od nazwy miejscowości – „szczypiorniakiem”. W la- tach 1958-59 miał tu miejsce ekspery- ment penitencjarny, opisany przez Witol- da i Hannę Ziębów, polegający na stwo- rzeniu młodocianym przestępcom warun- ków internatowych i rygoru przypomina- jącego zakład półotwarty. Wnioskiem by- ło stwierdzenie, że zaspokojenie potrzeb psychicznych, społecznych więźniów za- hamowało rozwój „drugiego życia” i pod- kultury przestępczej.

Obecnie kursanci mieszkają na terenie wielohektarowego ośrodka w kilku bu- dynkach, w 2-4 osobowych pokojach. Do- stępny bezprzewodowy internet, świet- nie wyposażona biblioteka, sale gimna- styczne, siłownia i sauna czynią to miej- sce przyjaznym do nauki i przebywania.

Dużo do zaoferowania

– Chcemy wyszkolić funkcjonariusza, który zna przepisy, z otwartością przyjmu- je nowe propozycje związane z reformą więziennictwa, spełnia wszystkie wymo- gi bezpieczeństwa, jest asertywny i komu- nikatywny, lubi ludzi, którzy są jego pod- opiecznymi – mówi wicekomendant ośrod- ka ppłk Krzysztof Jędrzejak. – Promujemy postawy praworządne, tolerancyjne, syl- wetkę prospołeczną, kompetencje i chęci do ich podnoszenia – dodaje komendant płk Jan Hernik. Wielość form dydaktycz- nych, od wykładów poprzez ćwiczenia, warsztaty, kursy doszkalające sprzyja so- lidnemu wykształceniu. Selekcja kandyda- tów odbywa się poprzez śledzenie postę- pów naukowych oraz zwracanie uwagi na zachowanie słuchacza w ujęciu dyscy- plinarnym. Konsekwencją pewnych zacho-

wań jest skreślenie z listy kursantów.

– Staramy się formować słuchaczy w ta- ki sposób, by profil funkcjonariusza był zbliżony do oczekiwań, jakie stawia nowa ustawa o służbie więziennej – deklaruje ppłk Krzysztof Jędrzejak. Podsumowaniem procesu dydaktycznego jest wielostopnio- wa ocena, realizowana poprzez rozmowy ze słuchaczami, badania ankietowe robio- ne na własny użytek wykładowców a tak- że na użytek ośrodka jako instytucji.

Działalność dydaktyczną wspomaga bi- blioteka, najbogatsza w kraju, jeśli cho- dzi o tematykę penitencjarną, resocjali- zacyjną i kryminologiczną (ok. 60 tys. po- zycji). Słuchacze mają dostęp do specja- listycznych programów komputerowych, np. e-lex. Z zasobów biblioteki korzysta- ją też zainteresowani z całej Polski, szcze- gólnie studenci. Zbiory są digitalizowa- ne, katalog dostępny jest na stronie:

http://biblioteka.cossw.sw, z komputerów w systemie SW.

Kaliski ośrodek współpracuje z Wyższą szkołą Gospodarstwa w Bydgoszczy (WSG) w dziedzinie rozwoju technologii kształcenia. W bydgoskiej uczelni prowa- dzone są studia z zakresu pedagogiki, so- cjologii, resocjalizacji i istnieje realna szan- sa na wymianę doświadczeń a w przyszło- ści – wspólne prowadzenie zajęć. – Ma- my dużo do zaoferowania, doświadczenia w dziedzinie pracy z osobami osadzony- mi – podsumowuje płk Jan Hernik. To wą- ska specjalizacja, ale za to dobrze opra- cowana. – Z wielkimi ośrodkami akade- mickimi nie będziemy rywalizować, mo- żemy je jednak uzupełniać swą wiedzą.

Internetowe nauczanie

Prace kaliskiej szkoły wspomaga sys- tem „słuchacz” – komputerowy pro- gram organizacji kształcenia funkcjona-

riuszy SW. Wspomaga on także sprawy związane z funkcjonowaniem ośrodka:

zakwaterowanie słuchaczy, kontrolę przebywania na terenie ośrodka, obsłu- gę logistyczną i sekretarską. Kiedy bę- dzie już działał we wszystkich jednost- kach na terenie kraju, pozwoli kierow- nictwu na szybki dostęp do danych do- tyczących szkolenia funkcjonariuszy oraz już nabytych kwalifikacji.

We wprowadzaniu e-learningu wykła- dowców wspomaga WSG. Na początek zorganizowano kurs pilotażowy „Praca osobopoznawcza”, potem dodano na- stępne, m.in. „Służba bramowego”,

„Bezpieczeństwo przeciwpożarowe.” Po- jawiły się panele dyskusyjne dla pracow- ników działów ochrony i informatyki oraz zagadnień związanych z promocją zdro- wia. Oprócz kursów na platformie e-le- arningowej udostępniono materiały szczególnie przydatne dla uczących się eksternistycznie. W specjalnej zakładce umieszczono arkusze ocen, terminarze zjazdów, materiały dydaktyczne. E-lear- ning jest dopuszczony jako dodatkowa, uzupełniająca forma dydaktyki. Za jego pomocą można np. dążyć do wyrówna- nia poziomów wiedzy wśród kandydatów do nauki jeszcze przed rozpoczęciem sta- cjonarnych zajęć.

– Popularność niektórych kursów prze- chodzi nasze najśmielsze oczekiwania – zdradza ppłk Krzysztof Jędrzejak.

– Na przykład na jeden z fakultatywnych kursów dotyczących ochrony zapisało się 340 funkcjonariuszy. Osoby spo- za służby nie biorą obecnie udziału w na- szych kursach. Ale w pilotażu uczestni- czyło trzech cywilnych studentów. – Je- steśmy otwarci na wszystkich chcących zdobywać wiedzę i jest nadzieja, że kur- sy, które mogą być atrakcyjne dla osób bezpośrednio niezwiązanych ze służbą, będą już wkrótce dostępne dla zaintere- sowanych – deklaruje ppłk Krzysztof Jędrzejak.

Dobrze by było, gdyby najlepiej opra- cowane naukowo przedmioty udostęp- nione na platformie e-learningowej by- ły certyfikowane w ramach punktów ECTS (European Credit Transfer System, Europejski System Transferu Punktów).

Dzięki ECTS, przedmiot zaliczony na jednej uczelni może być w pełni uzna- ny przez inną uczelnię korzystającą z tego systemu. Pozwoliłoby to na włą- czenie niektórych kierunków wykłada- nych w kaliskim ośrodku do ogólnoaka- demickiego systemu wiedzy.

Więzienie do ćwiczeń

Na terenie ośrodka znajduje się jedy- ne w Polsce więzienie ćwiczebne. Zna- lazły tu miejsce pomieszczenia, w któ- rych przedstawiono nowoczesne techni- ki monitorowania i dostępu, w innych można ćwiczyć różne metody interwen- cji. W rozmowach z dyrekcją, pracowni- kami i słuchaczami pada wiele pomysłów na usprawnienie działania ośrodka. Te najczęściej zgłaszane to: wydłużenie okresu szkolenia i otwarcie zbiorów bi- blioteki na zewnątrz poprzez internet.

Kaliska szkoła od lat współpracuje z za- granicznymi ośrodkami z Litwy, Niemiec, Węgier, Słowacji i Czech. Stałym elemen- tem współpracy są coroczne międzyna- rodowe seminaria „Sztuk walki i inter- wencji”, które odbywają się w Kaliszu.

Grzegorz Korwin-Szymanowski zdjęcia Piotr Kochański

EDUKACJA

Kaliska

Alma Mater

Centralny Ośrodek Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu to kawał historii.

Od 60 lat kształcą się tu funkcjonariusze SW. Na terenie ośrodka, usytuowanego

w dzielnicy Szczypiorno, kilka starszych budynków przypomina o słynnym

eksperymencie penitencjarnym.

Referenties

GERELATEERDE DOCUMENTEN

W tym roku laureatem pierwszej nagrody w konkursie „Historia Żywa – Mo- ja Mała Ojczyzna – Moja Rodzina – Ja”, organizowanym przez koszaliński areszt, został

„Bon Ton”, gdzie emitowane są audycje do- tyczące istotnych spraw więziennictwa w po- wiązaniu z funkcjonowaniem chełmskiego wię- zienia. Artykuły i audycje zmieniały nasze

Medycyna rozwija się dynamicz- nie, pacjenci są tego świadomi i zgodnie z przepisami należy im się możliwość dostę- pu do takich badań, do jakich ma dostęp ogół

W ramach realizowania przez Zakład Karny w Łupkowie wspólnego przedsię- wzięcia polskiej i izraelskiej Służby Wię- ziennej „Tikkun-Naprawa”, więźniowie z tego zakładu oraz

Należy wyraźnie zaznaczyć, że Służba Medycy- ny Pracy oraz zakłady medycyny pracy (przy inspektoratach okręgowych) nie zajmują się leczeniem funkcjonariuszy – jest to

Wentylowane poprzez dyskretne otwory półbuty bez wątpienia podnosiły komfort pełnienia służby, szczególnie na oddziałach mieszkal- nych, gdzie – jak w jednym z

Urlopu wypoczynkowego udziela się w dni, które są dla funkcjonariusza dniami służby, zgodnie z obowiązują- cym go rozkładem czasu służby, w wy- miarze godzinowym

Są więc wśród nas tacy, którzy fakt bycia funkcjonariuszem (a w tym przypadku – oficerem) postrzegają przez pryzmat etosu lub – co wydaje się bardziej trafne – wartości,