• No results found

REFORMA Forum Forum

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "REFORMA Forum Forum"

Copied!
32
0
0

Bezig met laden.... (Bekijk nu de volledige tekst)

Hele tekst

(1)

09

wrzesień 2010 rok XIII ISSN 1505-2184

cena 2,50 zł

www.sw.gov.pl

Forum penitencjarne

Forum

REFORMA

Zmiany, zmiany, zmiany...

penitencjarne

(2)

ISSN 1505-2184

„Forum Penitencjarne”

miesięcznik funkcjonariuszy i pracowników SW Redakcja:

ul. Wiśniowa 50 02-520 Warszawa e-mail: redakcja@sw.gov.pl

Maria Sodomirska, sekretariat, łączność z czytelnikami, msodomirska@sw.gov.pl, tel. (22) 640-86-66 faks (22) 640-86-67

Wydawca:

Centralny Zarząd Służby Więziennej Ministerstwo Sprawiedliwości ul. Rakowiecka 37a 02-521 Warszawa

Zespół redakcyjny:

Krzysztof Kowaluk, redaktor naczelny, kkowaluk@sw.gov.pl, tel. (22) 640-86-65 Małgorzata Nowotny, sekretarz redakcji, mnowotny@sw.gov.pl, tel. (22) 640-86-68

Grzegorz Korwin-Szymanowski, gszymanowski@sw.gov.pl, tel. (22) 640-86-64

Aneta Łupińska, alupinska@sw.gov.pl, tel. (22) 640-86-64 Agata Pilarska-Jakubczak, apilarska@sw.gov.pl, tel. (22) 640-86-64

Łukasz Stec, lstec@sw.gov.pl, tel. (22) 640-86-68 Grażyna Wągiel-Linder, glinder@sw.gov.pl, tel. (22) 640-86-69

Piotr Kochański, fotoreportaż, fotoedycja, archiwum, tel. (22) 640-86-68

Rada programowa:

Krzysztof Keller, przewodniczący Grzegorz Breitenbach Artur Cyruk Kajetan Dubiel Zbigniew Głodowski Jacek Moczulski Lidia Olejnik Edward Wasilewski

Warunki prenumeraty: Miesięcznik kolportowany jest w systemie prenumeraty, którą przyjmuje redakcja. Cena prenumeraty rocznej 30 zł, płatne na konto: Centralny Zarząd Służby Więziennej 76 1010 1010 0401 5222 3100 0000 NBP o/o W-wa z adnotacją: „Forum Penitencjarne”. Reklama w „Forum Penitencjarnym”: Cała strona – 1500 zł.

+ 22% VAT; 1/2 strony – 1000 zł. + 22% VAT; 1/4 strony – 700 zł. + 22% VAT. Na stronach czarno-białych – 50% ceny. Ogłoszenia drobne – bezpłatne. Należność płatna prze- lewem na konto: Drukarnia Offsetowa ATU 66 1240 1095 1111 0000 0324 8115 PKO S.A. X o/W-wa, ul. Omulewska 27. Łamanie i druk: Drukarnia Offsetowa ATU, ul. Dzia- łyńczyków 21 i 21a, 04-495 Warszawa, tel./fax (22) 673-46-48, biuro@drukarniaatu.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania skrótów, adiustacji i zmiany tytułów na- desłanych materiałów. Nakład: 3000 egz. Numer zamknięto 25 sierpnia 2010 r. Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca.

FORUM PENITENCJARNE Wrzesień 2010 r.

OKŁADKA: Wyszywanie emblematu Służby Więziennej fot. Piotr Kochański

REFORMA SW

3 Pod znakiem racjonalizacji Oddział penitencjarny jako dominująca struktura w jednostkach

8 Coraz mniej posterunków uzbrojonych

Zmiany struktury etatowej działów ochrony

Z KRAJU

4 Promocje podoficerskie

Uroczystości w Kaliszu i Kulach 12 Polsko-rosyjskie porozumienie

List intencyjny o współpracy w zakresie walki z przestępczością 22 Większość to pasjonaci

Praca kuratorów społecznych 23 Dopalacze trafiają za mury

Polskie więziennictwo przed wyzwaniem związanym z walką ze środkami odurzającymi 24 Przygotowanie do wolności

Jak administracja szukała miejsca dla chorego więźnia 29 Dzień jak (nie) co dzień

Pomoc ludzi dobrej woli w AŚ w Łodzi

30 Grunwald, Malbork 2010 Funkcjonariusze na rycerskich turniejach

SYSTEM DOZORU ELEKTRONICZNEGO

6 Kara bez krat

Polskie doświadczenia z wprowa- dzaniem SDE – Biuro Dozoru Elektronicznego w CZSW

KOBIETA W SŁUŻBIE 9 Każda chwila jest ważna

Rozmowa z Moniką Serdak, młodszym psychologiem Zakładu Opieki Zdrowotnej Szpitala Psychiatrycznego przy AŚ we Wrocławiu

10 Nie chcemy konkurować

Rozmowa z ppłk. Anną Osowską- -Rembecką, dyrektor okręgową w Warszawie, przewodniczącą Rady ds. Kobiet

ROZMOWA MIESIĄCA 11 Będę bronić także praw

funkcjonariuszy

Z prof. Ireną Lipowicz, nowym

rzecznikiem praw obywatel- skich

ŚWIADECTWO PIELGRZYMOWANIA 13 W hołdzie arcybiskupowi

Mironowi

Pielgrzymka służb mundurowych na Świętą Górę Grabarkę

14 Ktoś otworzył im drzwi

Udział w pielgrzymce jako forma resocjalizacji osadzonych

NOWA USTAWA O SW 18 O urlopach raz jeszcze

Naliczanie wolnych dni według nowych przepisów

EWIDENCJA – SŁUŻBA NIEDOCENIANA?

20 Ewidencja wychodzi ostatnia Praca działu w Zakładzie Karnym w Białej Podlaskiej

ŚWIAT

25 Izba mrocznej pamięci Z historii więzienia

w niemieckim Wolfenbüttel

HISTORIA

26 Zawód, którego już nie ma Burzliwe losy przedwojennego kata z Warszawy

27 Ofiary Września

Wśród ofiar agresji na Polskę w 1939 r. byli więziennicy 32 Valdenburk

Dzieje wałbrzyskiego aresztu

JESZCZE O POWODZI 28 Nie zostali sami

Służba pomaga funkcjonariuszom dotkniętym kataklizmem

SPORT

31 Nastula w Barczewie Olimpijczyk odwiedził miejscowy zakład karny Z

Zmmiiaannyy,, zzmmiiaannyy,, zzmmiiaannyy …… Chyba nikt w Służbie nie ma wątpliwości, że reforma ruszyła już pełną parą. Jak to zwykle przy zmianach, wręcz fundamentalnych, duże są też obawy i wiele pytań. Jak wiel- ki jest głód informacji i potrzeba jego za- spokajania, widzimy chociażby na przy- kładzie pytań o urlopy – jak mają być li- czone, ile komu itp.? Postaramy się, aby nasze łamy były jednym ze źródeł odpo- wiedzi na najczęstsze pytania.

Ustawa o Służbie Więziennej, która we- szła w życie 13 sierpnia 2010 r. to nowe wy- zwania, ale i nowe przepisy wykonawcze, z którymi trzeba się zapoznać i je respek- tować. To ogrom pracy. Towarzyszy temu niepokój o jutro. Sądzę, że artykuły, któ- re zamieszczamy, chociaż trochę ten nie- pokój zmniejszą.

My stoimy na posterunku i jesteśmy za- uważalni. I to nie przez pryzmat ucieczek i samobójstw w więzieniach (których, bio- rąc pod uwagę średnią europejską, ma- my liczbę dość niską), a przez pryzmat re- form i pozytywnych zmian. Widzą to wię- ziennicy innych krajów.

Często formy naszej pracy są nowatorskie, nie spotykane gdzie indziej. Przykład najak- tualniejszy. Fenomen pielgrzymowania więź- niów. Więźniów jako opiekunów osób cho- rych i niepełnosprawnych. Najpierw przy- gotowania, ciężka praca wielu ludzi – wy- chowawców, psychologów, kapelanów. Póź- niej wyjście i pomoc potrzebującym, chorym.

Oni idąc zmieniają się. Po powrocie pozy- tywne zmiany ich postaw są zauważalne.

Pielgrzymują też funkcjonariusze. Ofi- cjalnie, w mundurach. Pielgrzymowanie to często akt podziękowania lub hoł- du. I taki był cel wizyty przedstawicieli Służby Więziennej w Supraślu i Grabar- ce. To hołd Człowiekowi, który był blisko Służby, rozumiał ją, dobrze o niej myślał i mówił – arcybiskupowi Mironowi Cho- dakowskiemu, który zginął w katastro- fie smoleńskiej. To cześć oddana Przyja- cielowi.

fot. Piotr Kochański

(3)

FORUM PENITENCJARNE nr 09 (148), wrzesień 2010

3 REFORMA SW

Z

anim to nastąpi, ok. 1000 funkcjo- nariuszy (m. in. przyszli szefowie oddziałów i koordynatorzy ds. pe- nitencjarnych i ochronnych) zostaną ob- jęci cyklem szkoleń. 13 sierpnia br. we- szło w życie zarządzenie nr 30/2010 dy- rektora generalnego SW w sprawie szczegółowego zakresu działania dyrek- torów oraz struktury organizacyjnej za- kładów karnych i aresztów śledczych.

Dominująca struktura

Nowością zarządzenia nr 30 jest zdefiniowanie oddziału penitencjarne- go jako jednej z komórek organizacyj- nych, które – w zależności od potrzeb – mogą przybierać też formę działów, zespołów i samodzielnych stanowisk.

W zakładzie karnym i areszcie śledczym może zostać utworzony oddział ze- wnętrzny realizujący zadania oddziału penitencjarnego. To oddział peniten- cjarny, a nie – jak dotychczas – dział służby jest strukturą dominującą w jed- nostkach penitencjarnych.

Na dyrektorze jednostki spoczywa obo- wiązek koordynowania jednolitości poli- tyki penitencjarnej i ochronnej realizowa- nej w poszczególnych oddziałach peniten- cjarnych. W zakresie jego obowiązków jest też organizowanie współpracy dzia- łów kwatermistrzowskich z funkcjonariu- szami lub pracownikami zajmującymi się zadaniami kwatermistrzowskimi w od- działach penitencjarnych.

Zarządzenie konstytuuje funkcjonowa- nie oddziałów penitencjarnych, określa- jąc zasady ich działania. Wielkość oraz liczba, a także obsada personalna zależ- ne są od przeznaczenia jednostki, kate- gorii osadzonych, architektury oraz licz- by etatów. Oddział powinien obejmować od 200 do 350 osadzonych, ale możliwe są niewielkie odstępstwa od tej reguły.

Praca zespołowa

Oddział penitencjarny to wydzielona część zakładu karnego, aresztu śledcze- go lub oddziału zewnętrznego z wyod- rębnioną, odpowiednio dobraną kadrą.

Realizuje ona zadania penitencjarne, ochronne, ewidencyjne, finansowe, kwatermistrzowskie oraz służby zdro- wia. Kierujący oddziałem penitencjar- nym jest nie tylko bezpośrednim prze- łożonym jego kadry, ale także sprawu- je nadzór nad funkcjonariuszami i pra- cownikami innych komórek organiza- cyjnych funkcjonujących w oddziale lub na jego rzecz.

Oddział skupia się w szczególności na pracy penitencjarnej – z wyłączeniem diagnostyki, nauczania i terapii – ochro- nie wewnętrznej, rozmieszczeniu osadzo- nych, nadzorze nad korespondencją.

Realizuje także niektóre, ściśle ustalone zadania z zakresu przygotowania osadzo- nych do transportowania, mając na uwa- dze uprawnienia osadzonych wynikają- cych z przepisów prawa. Jeśli zajdzie ta-

ka potrzeba, funkcjonariusze i pracow- nicy innych komórek organizacyjnych mogą być włączani do zespołu czasowo lub na stałe.

Od sierpnia trwają prace zmierzają- ce do dalszej racjonalizacji funkcjono- wania systemu więziennego. Pracuje nad tym zespół powołany przez dyrek- tora generalnego SW. Zadaniem zespo- łu – oprócz przygotowania pełnej im- plementacji oddziałów penitencjarnych – jest koordynacja zmian legislacyjnych mających na celu: utworzenie centrów przyjęć, zmniejszenie przeludnienia jednostek, opracowanie formuły funk- cjonowania oddziałów zewnętrznych ja- ko jednostek filialnych.

Sprawniejsze przyjęcia

Obecnie przyjmujemy skazanych i aresztowanych we wszystkich jednost- kach w kraju. Ze względów logistycznych warto rozważyć zmniejszenie liczby jed- nostek obsługujących przyjęcia osadzo- nych poprzez wyznaczenie we wszystkich okręgach centrów przyjęć. Wpłynie to na obniżenie kosztów procedur związa- nych z przyjęciami i poprawę ich jakości.

Wyznaczone zakłady karne i areszty śled- cze będą dysponowały odpowiednią licz- bą cel przejściowych oraz specjalistycz- nym personelem (ewidencja, służba zdrowia, psycholodzy). W takich warun- kach łatwo będzie przyjmować osadzo- nych przez całą dobę. Nowo przyjęty nie będzie czekał do następnego dnia albo, gdy przyjęcie nastąpiło w piątek wieczo- rem, do poniedziałku na pełną procedu- rę przyjęcia do jednostki. Ma to olbrzy- mie znaczenie, jeśli mamy do czynienia z osadzonym „problemowym” (najwięk- sze ryzyko zagrożenia zachowaniami au- todestrukcyjnymi pojawia się w pierw- szych dniach pobytu w izolacji).

W efekcie tych zmian łatwiej będzie ujednolicić kategorie osadzonych w po- szczególnych jednostkach, co umożli- wi lepsze wyprofilowanie tychże, a tym samym ułatwi pracę na oddziałach pe- nitencjarnych. Od marca w systemie więziennym najprawdopodobniej bę- dzie funkcjonować 25 centrów przyjęć.

Reorganizacja, a nie redukcja

Trwa analiza kosztów i celowości funkcjonowania małych jednostek (o po- jemności ok. 250 miejsc) jako samodziel- nych zakładów. Nie jest wykluczone, że lepiej sprawdzać się one będą w struk- turze oddziałów penitencjarnych z sze- fem w randze zastępcy dyrektora jed- nostki. Od dawna wiadomo, że w prze- liczeniu na jednego osadzonego małe za- kłady karne i areszty śledcze generują większe koszty niż duże jednostki.

Przed podjęciem decyzji niezbędne jest poznanie opinii ludzi, których opi- sywane zmiany mają dotyczyć. Bada je zespół w CZSW. W terenie zaś dyrek- torzy okręgowi mają przyjrzeć się, jak

usprawnić działanie podległych jedno- stek: zracjonalizować ich pracę, obni- żyć koszty funkcjonowania i lepiej wy- korzystać potencjał kadry. Zakładając nawet, że część jednostek zmieni for- mułę funkcjonowania, nie wiąże się to z redukcją personelu. Zmienić się mo- gą jedynie zakresy obowiązków niektó- rych funkcjonariuszy i – rzadziej – miej- sce pełnienia służby.

Zbyt duże dysproporcje

Analizie poddawane jest też funkcjo- nowanie komórek organizacyjnych we wszystkich zakładach karnych i aresz- tach śledczych. Doświadczenie pokazu- je, że w porównywalnych jednostkach te same zadania realizowane są – w jednych przez rozbudowane dzia- ły, w innych przez funkcjonariuszy na samodzielnych stanowiskach. Co niepokojące, efekty są podobne. Po co więc tak liczna struktura organizacyj- na, generująca koszty przy tej samej efektywności merytorycznej?

Trzeba również rozwiązać problemy związane z dysproporcjami pomiędzy li- czebnością personelu działów w jed- nostkach. Są 3-4 osobowe i 60-70 oso- bowe. Niezależnie od wielkości działu i zakresu odpowiedzialności, ich kie- rownicy formalnie i finansowo usytu- owani są na tym samym poziomie.

Działania usprawniające i standary- zujące obejmą również CZSW w War- szawie. Do końca roku spodziewana jest reorganizacja tej struktury, dostosowu- jąca ją do zmienionych potrzeb, wyni- kających z modyfikacji funkcjonowania jednostek podstawowych.

Grażyna Wągiel-Linder zdjęcie Piotr Kochański

Pod znakiem racjonalizacji

NIKT NIE STRACI PRACY

Do końca roku wszystkie jednostki penitencjarne w kraju rozpoczną pracę

w systemie oddziałów penitencjarnych. Tym samym zakończony zostanie

proces ich pełnej implementacji w struktury więziennictwa.

(4)

Z KRAJU

Promocje podoficerskie

Kalisz

W tym roku promocje na stopień kaprala odbywały się w COSSW

w Kaliszu – 16 lipca i w ODK SW w Kulach – 30 lipca. W kaliskiej wzięło udział 365 funkcjonariuszy z okręgowych inspektoratów SW z całego kraju, którzy ukończyli specjalizację ochronną i kwatermistrzowską.

W Kulach promowano 83 absolwentów szkoły podoficerskiej

z okręgowych inspektoratów SW we Wrocławiu w Opolu,

Katowicach, Krakowie, Rzeszowie, Lublinie, Łodzi i Warszawie.

(5)

Z KRAJU

Jak pan postrzega naszych nowych podoficerów?

Część z nich, szczególnie na początku sprawia wrażenie braku zainteresowania resocjalizacją, sądzą, że są powołani do służby ochronnej. Trzeba im uzmy- słowić, że sprawują nie tylko zadania do- zorująco-kontrolne, ale są równie waż- nym składnikiem systemu naprawczego osadzonych. W miarę upływu czasu, od- powiednio dobranych przedmiotów szko- lenia a także metodyki nauczania udaje się to zrobić. Podoficerowie nabierają

świadomości znaczenia swojej pracy, jej spójności z polityką i działaniami innych pionów służby. Ta szkoła stanowi bardzo ważny przełom w kształtowaniu funkcjo- nariuszy.

Jaką wskazówkę na dalszą służbę dałby Pan tym młodym podoficerom?

Ukończenie przez nich szkoły podofi- cerskiej, całe przebyte szkolenie można porównać do rozpalenia małego płomie- nia. A teraz trzeba z tego zrobić wielkie ognisko. Nigdy nie jesteśmy w stanie na-

dążyć za życiem, dlatego powinniśmy pra- cować nad swoją elastycznością i umie- jętnością szukania rozwiązań przydatnych w konkretnej sytuacji. W takich sprawach jak resocjalizacja, nie można nauczyć się gotowych metod działania, bo ich po pro- stu nie ma. Należy raczej dążyć do na- uczenia się myślenia o przydatnych roz- wiązaniach, sposobach ich szukania.

Zmieniają się przepisy, na których pod- stawie pracujemy, przełożeni, którym podlegamy i priorytety, według których działamy. Ale gdy człowiek jest elastycz- ny, potrafi się dostosować z korzyścią dla służby i jej celu – opieki i kształtowania postaw osadzonych, jakimi w ramach na- szych zadań się zajmujemy.

Kule

Z psychologiem kpt. dr. Robertem Poklekiem, wykładowcą COSSW w Kaliszu rozmawia Grzegorz Korwin-Szymanowski.

5

FORUM PENITENCJARNE nr 09 (148), wrzesień 2010

Rozpalmy wielkie ognisko

(6)

Od 13 sierpnia w Centralnym Zarzą- dzie SW działa Biuro Dozoru Elektro- nicznego. Jakie są jego główne za- dania?

Ustawa o dozorze elektronicznym i przygotowana na jej podstawie umo- wa z konsorcjum COMP (na realizację usługi utworzenia, wdrożenia i eksplo- atacji SDE) jest tak skonstruowana, że wdrażanie systemu odbywa się etapa- mi, które są realizowane w określonym czasie. Jako jedną z czynności związa- nych z realizacją ustawy o dozorze mi- nister sprawiedliwości miał wskazać podległą sobie jednostkę organizacyj- ną, która od 1 stycznia 2011 r. ma prze- jąć obsługę Centrali Monitorowania w Warszawie. Minister wyznaczył Cen- tralny Zarząd SW i na wniosek dyrek- tora generalnego SW zostało powoła- ne Biuro Dozoru Elektronicznego.

Głównym zadaniem nowej komórki bę- dzie koordynacja realizacji zadań w SDE, sprawowanie nadzoru nad wy- konywaniem kary dozoru elektronicz- nego i prowadzenie obsługi Centrali Monitorowania. Obowiązki te przejmą między innymi operatorzy, którzy zo- staną zatrudnieni. Do tej pory te zada- nia wykonywało konsorcjum COMP, prywatna firma wyłoniona w przetar- gu nieograniczonym.

Od 1 czerwca ok. 2 tysięcy skaza- nych może ubiegać się o odbywanie kary w domu, w ramach dozoru elektronicznego. Do tej pory, po ro- ku obowiązywania ustawy, zgłosiło się niewiele ponad 160 osób. System wydaje się niewydolny.

Podobne systemy dozoru elektronicz- nego były wdrażane w wielu pań- stwach Europy, m.in. w Wielkiej Bry-

tanii, Danii, Szwecji, Holandii, Portu- galii. Na świecie początki SDE to la- ta 80. i 90. Wszędzie wprowadzenie monitoringu elektronicznego napoty- kało podobne problemy, w niektórych krajach sytuacja ta była o wiele trud- niejsza niż nasze dotychczasowe do- świadczenia w dochodzeniu do pełnej sprawności systemu. System brytyjski na przykład potrzebował 15 lat do peł- nego osiągnięcia zakładanej sprawno- ści. Obecnie w Wielkiej Brytanii osią- gnięto jedną z największych grup ska- zanych odbywających karę w dozorze elektronicznym.

Co to znaczy pełna sprawność sys- temu?

Pełna, planowana sprawność wyko- nywania kary w SDE w Polsce wyno- si 7,5 tysiąca skazanych w wymiarze dziennym i miesięcznym i powinna być osiągnięta 1 stycznia 2012 r. System nie przyniesie strat finansowych, jeśli wykorzystanych będzie 16,5 proc.

miejsc, jakimi dysponuje. Wtedy nakła- dy poniesione przez budżet państwa zwracają się i przysłowiowy bilans wy- chodzi na zero. Nastąpi wówczas „sa- mofinansowanie” się systemu. Istnie- je jeszcze drugi parametr, o wiele trud- niejszy do osiągnięcia, do którego zmierzamy, tzw. parametr maksymal- nej opłacalności. Bo gdyby wszystkie możliwości wykonania kary w SDE zo- stały wykorzystane w 100 procentach, to budżet państwa zaoszczędziłby ok. 400 mln zł w stosunku do kosztów wykonania kary pozbawienia wolności w jednostkach penitencjarnych.

Jakie są koszty odbywania kary w monitoringu elektronicznym?

Opłata za wykonie kary w SDE zosta- ła w Polsce przyjęta nie w wymiarze li- mitu, ryczałtu miesięcznego, tylko opłaty za faktycznie odbyty jeden mie- siąc zakończonej kary w stosunku do danej liczby skazanych w tym mie- siącu. Inne państwa płacą stałą kwotę miesięcznego ryczałtu, niezależnie od liczby skazanych, którzy mogą w ich systemach odbywać karę w tym czasie (np. na 2 tysiące miejsc w SDE faktycz- nie karę odbywa 30 skazanych). Nasze rozwiązanie zostało przyjęte jako autor- skie, wynegocjowane w bardzo trud- nym procesie uzgodnień, wyłącznie po to, by zracjonalizować wydatki pań- stwa, gdzie płacimy wyłącznie za kon- kretnie wykonaną karę. W tej chwili, zgodnie z zapisami umowy opłata za jeden miesiąc kary odbytej w SDE przez jednego skazanego wynosi 40 zł. Taka wysokość opłaty będzie obowiązywała do 31 grudnia 2011 r. Potem, do 31 sierpnia 2014 r. (do końca umowy na SDE), kiedy system powinien być w pełni eksploatowany dla 7, 5 tysią- ca skazanych, opłata wzrasta do 562 zł miesięcznie za jednego skazanego. Dla porównania miesięczne utrzymanie jednego więźnia w jednostce peniten- cjarnej kosztuje co najmniej 2,3 tys. zł.

Kiedy Polska osiągnie pełną spraw- ność systemu? Czy musimy się tu uzbroić w cierpliwość?

Pragnę podkreślić, że to, iż dzisiaj w SDE mamy niewiele ponad 160 ska- zanych nie wynika z wady tego syste- mu. Na cały system składają się głów- nie infrastruktura techniczna z jej lo- gistyką oraz rozwiązania prawne.

W Polsce sfera techniczno-logistyczna sprawdziła się w pełni i nie ma tutaj ob-

SYSTEM DOZORU ELEKTRONICZNEGO

fot. archiwum

Z gen. Pawłem Nasiłowskim, pełnomocnikiem ministra sprawiedliwości ds. wdrożenia systemu dozoru elektronicznego (SDE), rozmawia

Agata Pilarska-Jakubczak

Kara bez krat

Sala operacyjna Centrali Monitorowania w Warszawie, którą od 1 stycznia 2011 r.

przejmie Służba Więzienna

(7)

FORUM PENITENCJARNE nr 09 (148), wrzesień 2010

7

szaru, który nastręczałby trudności.

W Wielkiej Brytanii na przykład, w po- czątkowej fazie wdrażania dozoru elek- tronicznego, skazani masowo niszczyli sprzęt. U nas dotychczas zjawisko to nie wystąpiło. Moim zdaniem największe problemy, jakie pojawiły się u nas we wdrażaniu SDE, to nieprecyzyjne zapi- sy pierwotnego tekstu ustawy o SDE, istotnie ograniczające możliwość odby- cia kary w tym systemie, i bariery men- talne, niechęć do stosowania nowych rozwiązań w polityce karnej przez przedstawicieli wymiaru sprawiedli- wości.

No właśnie, do 24 czerwca najwięk- szym problemem w funkcjonowaniu dozoru były nieprecyzyjne uregulo- wania prawne. Doczekaliśmy się więc nowelizacji ustawy.

Wszyscy praktycy prawa karnego wy- konawczego, szczególnie sędziowie pe- nitencjarni, podkreślają, że ta noweliza- cja była koniecznością. Pierwotna wer- sja ustawy pozwalała skazanym na ka- rę do 12 miesięcy pozbawienia wolno- ści dopiero po 6 miesiącach odbycia tej kary w jednostce penitencjarnej składać wniosek o odbycie pozostałej części ka- ry w SDE. Przy czym możliwość ta do- tyczyła wyłącznie karanych po raz pierw- szy, którzy nie popełnili przestępstwa umyślnego i nie byli karani za przestęp- stwa skarbowe. W praktyce karno-wy- konawczej taki skazany, jeśli nie miał żadnych innych ograniczeń kodekso- wych, był idealnym pretendentem do warunkowego przedterminowego zwolnienia, które sędzia zazwyczaj orze- kał. Dlatego dozór dla wielu skazanych z tej grupy nie był żadną alternatywą.

W aktualnym stanie prawnym już dru- giego dnia pobytu w jednostce peniten- cjarnej skazany na karę do 12 miesięcy pozbawienia wolności może składać wniosek o umieszczenie w SDE, nie od- bywając żadnego ustawowego limitu ka- ry. W tym zakresie dotyczy to również recydywistów, skazanych za przestęp-

stwa umyślne i skarbowe, z wyłączeniem

„multirecydywy” (art. 64 par. 2 kk). I już widać pierwsze efekty tej zmiany. W lip- cu wpłynęło 220 wniosków do SDE i w tym miesiącu najwięcej skazanych zostało umieszczonych w dozorze – 29 rozpoczęło odbywanie kary.

Po nowelizacji ustawy dyrektorzy jednostek penitencjarnych mogą składać wnioski o objęcie skazanych dozorem. Czy to się uda, czy dyrek- torzy będą chętnie wnioskować?

Ustawa daje możliwość złożenia wniosku do sądu penitencjarnego o od- bywanie kary w SDE również prokura- torom, adwokatom, i kuratorom, a więc grupa ta jest dość szeroka. Dyrektorzy jednostek penitencjarnych powinni chętnie korzystać ze swoich uprawnień ustawowych w SDE. Działanie takie po- może im w zmniejszaniu populacji skazanych z tych grup, które kwalifiku- ją się do SDE. Oczywiście, nakłada to na dyrektora i jego funkcjonariuszy obo- wiązek wykonania konkretnych zadań.

Jakie dokładnie są to czynności?

Dyrektorzy poprzez swoje służby mu- szą dokonać kwalifikacji skazanych do SDE zgodnie z kryteriami ustawowy- mi. Potem odpowiednie działania w sto- sunku do tych skazanych podejmują naj- częściej wychowawcy lub inni wyznacze- ni funkcjonariusze, którzy bezpośrednio informują skazanych o przysługujących im uprawnieniach do odbycia kary poza zakładem karnym w SDE. Dalej, w zależ- ności od możliwości i konkretnej sytuacji skazanego, podejmowane są kolejne kroki. Jeśli skazany utrzymuje stały kontakt z rodziną, która wyraża zgodę i akceptuje odbycie kary w SDE, to pod- czas widzeń funkcjonariusze informują członków rodziny, że wymagana jest pi- semna zgoda pełnoletnich osób, które bę- dą mieszkały ze skazanym podczas od- bywania przez niego kary w dozorze elek- tronicznym, możliwie szybko pozyskują takie zgody i dołączają do wniosku ska-

zanego. Zgodnie z wymogami ustawy, po zakończeniu czynności przygotowaw- czych w jednostce, komplet stosownych dokumentów powinien zostać dostarczo- ny do sądu penitencjarnego.

Od 1 stycznia, kiedy więziennictwo przejmie Centralę Monitorowania, nasi operatorzy będą kontrolować sposób wykonywania kary, w tym liczbę i charakter dokonanych naru- szeń. Czy skazani często łamią wa- runki odbywania kary w SDE?

Dotychczas sędziowie penitencjarni wycofali zgodę na odbywanie kary w SDE tylko sześciu skazanym, którzy istotnie naruszyli warunki odbywania ka- ry w systemie dozoru elektronicznego.

Jakiego typu to były naruszenia?

Agresja poalkoholowa wobec domow- ników zakończona natychmiastową in- terwencją policji i wnioskiem do sądu, stan kompletnego upojenia alkoholowe- go podczas montowania sprzętu, próba popełnienia przestępstwa, m.in. handel narkotykami.

Ustawa o wykonaniu kary pozbawie- nia wolności poza zakładem karnym jest ustawą periodyczną, obowiązu- je do 31 sierpnia 2014 r. Co dalej?

Najdalej w 2012 r. rząd musi podjąć strategiczną decyzję, co do przyszłości SDE. Trzeba się zastanowić, które z rozwiązań ustawy o dozorze elektro- nicznym sprawdziły się na tyle, by na stałe wpisać je do kodeksów. Moim zdaniem myślenie o kolejnej ustawie periodycznej określającej dalsze działa- nie SDE jest niemożliwe i trudne do wyobrażenia. Drugi obszar decyzji strategicznych dotyczy perspektywy i zakresu funkcjonowania systemu w przyszłości. Czy utrzymać istniejący sposób, czy szukać innej drogi.

W którą stronę, pana zdaniem, po- winniśmy pójść?

Na to pytanie odpowiem w 2012 r., bo wtedy system będzie pokrywał ca- łe terytorium Polski, a zdobyte do- świadczenia pozwolą na ocenę perspek- tyw dalszego funkcjonowania. Do tego czasu prawdopodobnie powstaną też nowe projekty rozwiązań kodekso- wych z wykorzystaniem możliwości do- zoru.

Na przykład jakie?

W Ministerstwie Sprawiedliwości trwają prace nad poszerzeniem rozwią- zań prawnych, które umożliwiłyby bardziej powszechne wykorzystanie SDE. Chodzi tutaj m.in. o wykonywa- nie aresztu domowego w SDE jako środka zapobiegawczego i wprowadze- nie możliwości orzekania przez są- dy I instancji kary samoistnej odbywa- nej w SDE.

Czy w przyszłości doczekamy się, że sędzia w I instancji będzie orzekał dozór elektroniczny?

Jak już wspomniałem, trwają nad tym prace. Bo przecież istnieje duża grupa skazanych, która nie jest w stanie za- płacić grzywny i nie jest w stanie zre- alizować kary ograniczenia wolno- ści. I wtedy SDE byłoby karą alterna- tywną dla grzywny lub ograniczenia wolności.

zdjęcia Piotr Kochański

(8)

REFORMA SW

B

ędzie to możliwe dzięki doposaże- niu jednostek w systemy zabezpie- czeń elektronicznych. W trzech transzach, od kwietnia do czerwca, środki finansowe w kwocie ok. 5 mln 630 tys. zł trafiły do 55 jednostek, których aplikacje dotyczące doposaże- nia systemu elektronicznego lub zmian architektonicznych miały walor naj- większej efektywności (mierzono ją wielkością nakładów finansowych do liczby odzyskanych etatów). W ska- li kraju planowana jest likwidacja 83 posterunków uzbrojonych i około 10 innych posterunków, w tym m.in.

funkcjonariuszy doprowadzających.

Strefy pod nadzorem

W ponad 30 jednostkach w kraju nie ma posterunków uzbrojonych. W gru- pie tej znajdują się zarówno te najnow- sze (Czerwony Bór, Opole Lubelskie), jak i takie, jak np. areszty w Poznaniu, Kędzierzynie-Koźlu, Chojnicach, Ostró- dzie, Lesznie, w których dawniej funk- cjonowały. Do końca roku dołączy do nich 16 kolejnych jednostek, m.in.

Areszt Śledczy w Szczecinie, gdzie zwolnionych zostanie 20 etatów, Zakład Karny w Sieradzu (26 etatów), Zakład Karny w Łowiczu (20 etatów), Zakład Karny w Zamościu (12 etatów), Areszt Śledczy w Prudniku (10 etatów), Areszt Śledczy w Bartoszycach (8 etatów), Za- kład Karny w Medyce (2 etaty).

Dotychczas monitoring w Zakładzie Karnym w Zamościu był zainstalowa- ny fragmentarycznie, tylko w części te- renu jednostki. Obejmował m.in. bra- mę i śluzę wjazdową, boisko, place spa- cerowe, a pas ochronny był widoczny za pomocą urządzeń elektronicznych tylko w ograniczonym stopniu. Po mo- dernizacji nadzorem elektronicznym zo- staną objęte wszystkie strefy, także te- ren przylegający do muru ochronnego na zewnątrz jednostki. – Dodatkowo za- mierzamy całkowicie wymienić ogro- dzenie, zwykła siatka w drugiej linii zo- stanie zastąpiona siatką ostrzową – mó- wi mjr Ryszard Stępniak, zastępca sze- fa jednostki. – Mur zewnętrzny o wy- sokości od 4,5 do 5 m zostanie dozbro- jony concertiną. Z 12 pozyskanych eta- tów cztery pochłonie całodobowa ob- sługa monitoringu, a ośmiu funkcjona- riuszy zajmie się zadaniami ochronny- mi (służba patrolowa, konwoje) na ze- wnątrz oddziałów penitencjarnych, które od 25 maja – zgodnie z zalece- niami – mają pełną obsadę kadrową.

W Zakładzie Karnym w Sieradzu pla- nuje się likwidację sześciu posterunków zewnętrznych, w tym również tych

przy kratach wejściowych do pawilo- nów. – Zainstalowane zostaną kamery monitorujące pas ochronny oraz teren przyległy do terenu jednostki – wyja- śnia dyrektor mjr Ireneusz Wolman.

– Wprowadzimy zintegrowany system wejść i przejść, a każdy funkcjonariusz będzie dysponował własną kartą ma- gnetyczną.

Do oddziałów i patroli

Na pozyskanych w ten sposób etatach będą pracowali funkcjonariusze na sta- nowiskach ochronnych w oddziałach penitencjarnych oraz stanowić będą ka- drę mobilnych posterunków patrolo- wych. By te modyfikacje były możliwe, konieczne jest też podwyższenie muru ochronnego do wysokości ok. 7 m po- przez zamontowanie siatki ostrzowej.

W Areszcie Śledczym w Szczecinie li- kwidacja wszystkich pięciu posterun- ków uzbrojonych pozwoli na pozyska- nie 18 etatów. Zainstalowany zostanie elektroniczny system, na który składać się będą bariery mikrofalowe i czujni-

ki podczerwieni oraz monitoring z ka- merami stacjonarnymi i obrotowymi, zarządzany centralnie z wartowni.

– Prace związane z budową mechanicz- nych zabezpieczeń techniczno-ochron- nych w postaci wygrodzenia z siatki ty-

pu concertina o długości ok. 140 m, montaż dodatkowych krat w oknach cel wychodzących na teren sąsiadującej z aresztem prokuratury oraz rozbiórka jednej z wieżyczek przylegającej do pa- wilonu mieszkalnego i do ogrodzenia zewnętrznego zostaną wykonane we własnym zakresie – dodaje ppłk Jaro- sław Byczko, dyrektor jednostki.

Jeszcze w ubiegłym roku w naszym systemie funkcjonowało 459 posterun- ków uzbrojonych, które wraz z koniecz- nym zabezpieczeniem normatywnego czasu pracy pochłaniały 2 tys. 121 eta- tów. W praktyce prawie co ósmy funk- cjonariusz SW służył „na kogucie”.

Do końca tego roku liczba posterunków uzbrojonych zmniejszy się o ok. 100.

Pozostanie więc ok. 350, co wiąże się z etatami dla ok. 1500 funkcjonariuszy.

W kolejnym roku przewiduje się coraz mniejsze zaangażowanie funkcjona- riuszy w służbę na posterunkach ze- wnętrznych.

Grażyna Wągiel-Linder zdjęcie Piotr Kochański

Coraz mniej

posterunków uzbrojonych

Ubiegłoroczny przegląd etatów w działach ochrony jednostek podstawowych przyniósł bezkosztowo 397 etatów pozyskanych

do innych zadań w działach ochrony. Kolejne 367 dyrektorzy przesuną

do pełnienia służby w oddziałach penitencjarnych do końca tego roku.

(9)

9 KOBIETA W SŁUŻBIE

Ma pani 34 lata i bardzo ciężką, od- powiedzialną pracę. Czy to nie za du- że obciążenie?

Zawód psychologa nie jest łatwy. Dla- tego nadal podnoszę kwalifikacje, prze- szłam własną terapię, mam dostęp do superwizji, czyli spotkań dla psycho- logów, gdzie konsultujemy swoją pracę z innymi psychologami. Dla mnie osa- dzony jest przede wszystkim pacjentem.

Jak znajduje pani czas na tak wiele zajęć?

Staram się to wszystko równoważyć.

Mam świadomość, że pracuję w specy- ficznym miejscu, gdzie na centymetr kwadratowy przypada najwięcej zła, ale i dobra, i każda chwila, sprawa jest waż- na. Do pracy idę z przyjemnością, choć czasem wiem, że czeka mnie trudny dzień. Kiedy potrzeba nagłej interwen- cji psychologicznej czy wsparcia, rozma- wiam z osadzonymi u siebie w gabine- cie. Chciałabym podziękować współpra- cującym ze mną oddziałowym za poczu- cie bezpieczeństwa i komfortu pracy.

Młoda kobieta i osadzeni… Ta praca wymaga dyscypliny, zręczności, dyplo- macji. Jak pani sobie z tym radzi?

Zgodzam się z tym, chociaż ja tego tak nie postrzegam. Wszystko wychodzi na- turalnie pod warunkiem, że pokaże się osadzonemu granice, których nie moż- na przekroczyć. Mam świadomość, że pracuję z ludźmi, którzy dopuścili się czynów społecznie potępianych, odby- wających niekiedy wieloletnie wyroki.

Przyjmując osadzonego w swoim gabi- necie okazuję mu szacunek jako człowie- kowi. Często on odpłaca tym samym.

Kontrolujemy granice, psycholog musi to robić świadomie. Nawet układ ksią- żek na biurku jest nieprzypadkowy, po- dobnie jak rzeczy w pokoju. To nie jest gabinet prywatny, pacjent też jest inny.

Spotkanie trwa około godziny. Mam też spotkania z grupą ludzi, z którymi pra- cuję. To ważne rozmowy pozwalające na wymianę doświadczeń, odreagowa- nie stresu i wzajemne wsparcie. Bardzo ważna jest wrażliwość, kultura osobista.

Trzeba zachować umiar, dystans. Musi- my patrzeć na naszych pacjentów z pew- nej perspektywy, mieć świadomość sy- tuacji więziennej, która oddziaływuje na stan psychiczny każdego. Często z szacunkiem podchodzę do przestępcy, którego ludzie by ukamienowali. To jest integralną częścią pomocy psychologicz- nej i diagnostyki. Nie mogę tych czynów potępiać, omawiam tylko mechanizm ich działania, oceniam osobowość sprawcy.

Często moi pacjenci mają jakieś niedo- kończone sprawy w życiu, wieloletnie chowane w sobie problemy czy żale,

„sprawy do załatwienia”. Są tacy, któ- rzy dwudziesty rok zapijają żałobę. Wy- pracowanie dobrego kontraktu terapeu- tycznego jest początkiem wspólnego sukcesu, tym bardziej, że duża grupa moich pacjentów zupełnie się nie orien-

tuje w pracy psychologa, a na wolności nie mieli potrzeby takich spotkań.

Wypalenie zawodowe w naszej służ- bie to normalna rzecz, niektórzy so- bie nie radzą. Jak z tym walczyć?

Wypalenie to stan wyczerpania na po- ziomie duchowym, fizycznym i uczucio- wym. Trudno dokładnie określić początek

tego procesu. Pojawia się niezauważalnie, powoli i z dużą siłą uderza w różne obsza- ry naszego życia, ma wiele faz. Istotna jest tu profilaktyka. Spotkania w szpitalu z personelem medycznym to kontrola na- szych stanów, emocji, naszego potencja- łu, miejsca w życiu. Do szpitala psychia- trycznego aresztu śledczego trafiają naj- cięższe przypadki z okręgu. Na konsulta- cje są do nas przysyłani pacjenci z miejsc, gdzie wyczerpały się możliwości i meto- dy leczenia i udzielenia pomocy. W zdro- wych granicach troska o siebie, o swoje za- soby jest jak najbardziej na miejscu.

Pani sukces i porażka?

Sukcesem jest dla mnie uczestniczenie w procesie zdrowienia pacjenta, praca nad jego motywacją do leczenia. Czasem to pierwszy uśmiech, gest i powrót do ży- cia. Sukcesem jest zespół ludzi, z którymi pracuję i od których się uczę. Porażką są m.in. samobójstwa osadzonych. Nie do przewidzenia, mimo wskazania grupy ryzyka i prowadzenia profilaktyki. Miałam takie przypadki w pracy. Czasem jesteśmy bezsilni. Choroby psychiczne można leczyć, ale chory ma okresy lepsze i gorsze. Pa- radoksalnie groźniejszy jest okres popra- wy samopoczucia, bo może uśpić czujność.

Ile kobiety jest w pani jako psycholo- gu i funkcjonariuszu? Czy świadomie musi pani z czegoś rezygnować? Jak traktują panią koledzy mężczyźni?

Nigdy nie rozpatrywałam tego w ka- tegorii płci. Tak się składa, że nie sto-

suję makijażu, nie noszę ozdób. Nie mam z tym problemu, atrybuty kobie- cości mają u mnie inny wymiar. Znam swoją wartość, wiem że jestem atrak- cyjna, ale to nie miejsce i czas, żeby o tym przypominać. Stawiam pewne granice. Mimo swojej kobiecości uwa- żam się za osobę silną, jestem stanow- cza, mam w sobie męski pierwiastek.

Uprawiałam męskie sporty, jeżdżę na rowerze i czasem mam poobijane kolana. A wracając do pracy, swoim wy- glądem i zachowaniem muszę stwarzać bezpieczeństwo dla całego oddziału.

Jak odreagowuje pani stres? W jaki sposób spędza wolny czas?

Generalnie odpoczywam w ruchu. Ja- dę na wycieczkę rowerową albo wsiadam do kajaka. Bardzo dobrze robi mi zmęcze- nie fizyczne. Czasem pomagam komuś skopać ogródek i świetnie przy tym wy- poczywam. Sporo czytam i maluję. To wszystko sprawia, że mimo codziennego obcowania z nieprzyjemną rzeczywisto- ścią, ciemną stroną mocy, mam jeszcze potrzebę pójścia do galerii, teatru, kina.

Odpoczywam również będąc wolontariu- szem na portalu społecznościowym. Zaj- muję się tam zjawiskami żałoby, jej po- strzegania i przeżywania, oswajania śmierci. Dzięki tym dyżurom nauczyłam się cieszyć życiem i każdą chwilą.

Co panią zajmuje czy boli jako psy- chologa penitencjarnego?

Aktualnie zajmuje mnie problem po- wrotu więźniów do społeczeństwa. Ma- my tu do czynienia z problemem wyklu- czenia społecznego, brakiem akceptacji, powtórnego znalezienia miejsca w spo- łeczeństwie oraz warunków na rynku pra- cy. Zły czyn musi być ukarany, ale cza- sem lepiej, aby skazany wyszedł na wol- ność wcześniej. Jeśli przekroczy się pew- ną granicę, utraty zasobów osobistych, utrwalenia zaburzeń osobowości, zmia- na na lepsze w zakładach karnych będzie bardzo trudna. Moment wyjścia i powro- tu, readaptacji to właśnie stanowi pro- blem i trudność zarówno dla nas, dla ska- zanego jak i dla społeczeństwa.

Każda chwila jest ważna

FORUM PENITENCJARNE nr 09 (148), wrzesień 2010

Z Moniką Serdak, młodszym psychologiem Zakładu Opieki Zdrowotnej

Szpitala Psychiatrycznego przy Areszcie Śledczym we Wrocławiu,

rozmawia Magdalena Orlicz

(10)

KOBIETA W SŁUŻBIE

Doradzacie dyrektorowi generalne- mu, w jakich sprawach?

Brałyśmy udział w pracach nad umundurowaniem kobiet w Służ- bie. Przygotowywany jest projekt zarzą- dzenia o mobbingu w Służbie i tutaj wi- dzę ogromną rolę opiniotwórczą Rady.

Chciałybyśmy brać czynny udział w pracach, np. przy tworzeniu przepi- sów związanych z czasem pracy, spra- wami kadrowymi, socjalnymi.

Z jakimi trudnościami musicie się zmagać?

Związki zawodowe obawiają się, że Rada w jakiś sposób im zagraża. Ale my nie chcemy konkurować, chcemy współpracować. Nam chodzi o zmianę opinii, poglądów, przełamywanie ste- reotypów. Obecnie wzbudzamy więcej uśmiechów niż zaufania. Trudno w krótkim czasie doszukiwać się efek- tów pracy nad zmianą mentalności, to praca na ugorze. Ponadto wiele osób za- rzuca nam autopromocję. A nikt nie po- myślał, że Rada to dodatkowa praca, obowiązki.

Rada działa od lutego br., jakie ma osiągnięcia, co udało się zrealizować?

Sukcesem jest to, że Rada Kobiet za- istniała i o niej się mówi, chociaż cały czas mam niedosyt tego, co zrobiłyśmy.

Mam wrażenie, że to jest ciągle za ma- ło. Ale wiele rzeczy udało się zrealizo- wać. Przede wszystkim dbamy o wize- runek naszej Służby – pokazując kobie- tę w mundurze, ocieplamy go. Uczest- niczyłyśmy w opiniowaniu umunduro- wania dla kobiet w Służbie – apaszki zamiast krawata, w zimie – oficerki, mundury dopasowane do kobiecej syl- wetki. W nowych mundurach kobietom

będzie wygodniej. Nawiązałyśmy też kontakt z pełnomocnikiem rządu ds.

równego traktowania, minister Elżbie- tą Radziszewską, poznałyśmy kobiety z innych służb mundurowych, brałyśmy udział w Kongresie Kobiet. Poza tym zgłasza się do mnie wiele kobiet z pro- blemami, najczęściej doświadczający- mi przemocy domowej. Gdziekolwiek pójdę, to – może trochę ze względu na moje stanowisko – dziewczyny mó- wią mi o swoich kłopotach. Opowiada- ją o dyskryminacji w pracy, pomijaniu przy awansach, chociaż mają takie sa- me kwalifikacje jak mężczyźni. Jednak nie chcemy zajmować się karierami, awansami, podwyżkami etc., tylko nie- sieniem pomocy psychologicznej, inter- wencjami w miejscu pracy w przypad- ku mobbingu, wykorzystywania, dys- kryminacji, np. ze względu na wycho- wywanie małego dziecka. Skupiamy się na zmianie podejścia, mentalności

ludzkiego myślenia. A to jest niezwy- kle trudne.

Czym Rada obecnie się zajmuje?

Naszą najnowszą inicjatywą jest współpraca z warszawską medycyną pracy, aby w przyszłości w ramach jej struktur pomagać potrzebującym kobie- tom. Te, które się do mnie zgłaszają, są na skraju wyczerpania psychicznego, chcą uciekać z domu, z jednostki, w której pracują. Często nie mają dość siły, aby się zgłosić do lokalnego cen- trum pomocy. Pomyślałam, że dobrze by było, gdybym miała gdzie je kierować.

Plany na przyszłość?

Chciałybyśmy, żeby w każdym okrę- gowym inspektoracie SW znalazła się

kobieta współpracująca z Radą, dbają- ca o interesy kobiet. Jako dyrektor okrę- gowa mam wiele obowiązków i nie za- wsze znajduję czas na zajmowanie się sprawami Rady, ale moje stanowisko jest pomocne logistycznie, ułatwia do- cieranie nawet do ministrów. Potrzebu- ję jednak wsparcia z terenu. Dlatego apeluję do chętnych kobiet z inicjaty- wą: Dziewczyny, zgłaszajcie się! Potrze- bujemy osób, którym się chce i które mają predyspozycje do takiej działalno- ści, bo do tego trzeba je mieć.

Czy Rada zamierza współpracować tylko z kobietami?

Najchętniej, ale to nie znaczy, że je- steśmy feministkami. Chcemy, żeby sprawami kobiet zajmowały się kobie- ty. Z całym szacunkiem dla panów, ale kobiety lepiej rozumieją potrzeby ko- biet. Chcemy zorganizować minikon- gres dla kobiet z naszej Służby, które chciałyby się znaleźć w strukturach Ra- dy. Zaprosimy też panie piastujące wy- sokie stanowiska. Chciałabym, żebyśmy były silne i mocne w Służbie, z konkret- nym pomysłem na siebie.

Jaka jest geneza powołania Rady ds.

Kobiet?

Wywodzimy się z rozmów kuluaro- wych. Będąc specjalistą w Biurze Ochrony w CZSW często rozmawiałam z innymi kobietami, żeby coś dla kobiet zrobić. Temat rozmów wynikał z na- szych przeżyć. Każda z nas w którymś momencie doświadczyła dyskryminacji.

zdjęcia Piotr Kochański

Z ppłk Anną Osowską-Rembecką, dyrektor okręgową w Warszawie, przewodniczącą Rady ds. Kobiet, organu doradczego dyrektora generalnego SW, rozmawia Aneta Łupińska.

Nie chcemy konkurować

Zmianami w umundurowaniu będzie- my się zajmować w następnych nume- rach „Forum Penitencjarnego”.

(11)

FORUM PENITENCJARNE nr 09 (148), wrzesień 2010

ROZMOWA MIESIĄCA

11

Pełni pani funkcję rzecznika od 21 lipca. Czy przed objęciem tego sta- nowiska miała pani zawodową stycz- ność ze Służbą Więzienną?

Tak, ale było to nie w Polsce, lecz w Austrii. Podczas studiów prawni- czych pojechałam na staż do ambasa- dy polskiej w Wiedniu. Odwiedzałam tam Polaków osadzonych w austriac- kich zakładach karnych i aresztach śledczych. Rozwoziliśmy im ulotki z in- formacjami o prawach więźniów. Ich głównym problemem była nieznajo- mość języka i brak kontaktu z innymi, nie mogli się porozumieć. Po wielu sta- raniach u władz austriackich zorgani- zowaliśmy dla nich wigilię. Później na- wet austriaccy więźniowie skarżyli się, że Polacy mają trochę lepsze warunki odbywania kary.

W ostatnim czasie do Biura RPO wpłynęło ok. 2 tysięcy nowych skarg, wystąpiła pani w kilkunastu sprawach generalnych. Ile z nich do- tyczyło więziennictwa?

Wśród tych 2 tysięcy skarg 300 do- tyczyło prawa karnego wykonawczego, co stanowi 16 proc., czyli dosyć spo- ro. 37 skarg dotykało spraw socjalno- -bytowych, 33 – przepustek, 25 – le- czenia, 17 – transportu. Więźniowie skarżyli się też często na decyzje sę- dziów.

A na przeludnienie cel?

Bezpośrednio nie, ale w sposób za- woalowany tak. Osadzeni często skar- żą się na przykład na likwidację świe- tlic w związku z przeludnieniem. Piszą, że muszą przez to spędzać 24 godziny w celi.

Jakimi najważniejszymi kwestiami dotyczącymi więziennictwa zamierza pani zająć się w pierwszym rzędzie?

Które zadania będą dla pani priory- tetowe?

Między innymi będę bronić praw funkcjonariuszy. W porównaniu z inny- mi krajami europejskimi, w Polsce do ombudsmana wpływa z ich strony naprawdę niewielka liczba skarg. Czę- ściej w naszym Biurze pomocy szuka- ją policjanci. Chciałabym, żeby funkcjo- nariusze SW wiedzieli, że rzecznik jest także dla nich. Wiem, że w każdej służ- bie mundurowej są ścisłe zależności służbowe, wiele stresu i zawsze wystę- puje pole do pewnych nadużyć. Dlate- go chcę uruchomić – prawdopodobnie na początku przyszłego roku – specjal- ny telefon zaufania dla pracowników i funkcjonariuszy tych służb.

Na co najczęściej skarżą się funkcjo- nariusze SW?

Na niezgodne, ich zdaniem, z prze- pisami wyliczanie stażu pracy. Także na szczególne dolegliwości i niebezpie-

czeństwa dla życia i zdrowia związane z pracą np. lekarzy więziennych.

Od 13 sierpnia obowiązuje nowa ustawa o Służbie Więziennej. Czy według pani zawiera ona rozwiąza- nia, które mogą naruszać prawa więźniów lub funkcjonariuszy?

Jest to ustawa bardzo świeża i raczej pozytywnie postrzegana. W każdym ra- zie do tej pory nie mieliśmy żadnych sy- gnałów, że przyjęte rozwiązania są nie- właściwe.

Niektórych oburza, że ustawa nakła- da obowiązek noszenia munduru.

Mundur jest sygnałem, że za tą oso- bą stoi autorytet państwa. Funkcjona- riusz w mundurze częściej jest postrze- gany jako „urząd” i w tym sensie mun- dur daje mu dodatkową ochronę. Zresz- tą badania potwierdzają, że wobec umundurowanego urzędnika petent jest mniej agresywny, co dla funkcjo- nariuszy SW może mieć szczególne znaczenie, biorąc pod uwagę rosnącą liczbę napaści na nich ze strony więź- niów.

Żeby zlikwidować przeludnienie w polskich więzieniach wprowadzo- no m.in. system dozoru elektronicz- nego. Czy Pani zdaniem pomysł się sprawdził? O co trzeba zadbać, aby usprawnić system odpowiedzialno- ści karnej?

Żeby usprawnić system odpowie- dzialności karnej, należy dokonać wie- lu zmian zarówno w prawie, jak i w sys- temie wymiaru sprawiedliwości. Nale- ży również sprawić, aby kara ogranicze- nia wolności była stosowana w sposób – że tak to określę – bardziej wszech- stronny, zróżnicowany, z wykorzysta- niem wielu już istniejących możliwości.

Między innymi należy przyspieszyć wprowadzenie na większa skalę dozo- ru elektronicznego. Liczą się też nie- konwencjonalne działania. Chciałam na przykład bardzo pochwalić ideę udziału więźniów w walce z powodzią.

Zamierzam wręcz zwrócić się do mini- stra sprawiedliwości i wojewodów o rozważenie możliwość częstszego i szerszego stosowania tej formy pomo- cy po kataklizmach, które ostatnio tak boleśnie doświadczają nasz kraj. Czy można sobie wyobrazić lepszy sposób na powrót do wolności i odzyskanie sza- cunku ludzi niż praca na rzecz środo- wisk lokalnych?

Czy planuje pani poszerzyć prawa więźniów? Jakie sfery pracy z osa- dzonymi uważa Pani za najbardziej zaniedbane?

Trzeba tutaj rozróżnić dwie sprawy:

prawo, które moim zdaniem jest skon- struowane precyzyjnie, oraz praktykę,

która często gdzieś po drodze gubi sens i celowość wcześniej powstałych prze- pisów. Miałam już dwa wystąpienia ge- neralne dotyczące złych praktyk w tym zakresie. W pierwszym przedstawiłam swoje stanowisko wynikające z anali- zy materiałów, jakie zgromadziła Służ- ba Więzienna w związku z okoliczno- ściami zgonu Artura Zirajewskiego w Areszcie Śledczym w Gdańsku.

Wskazuje ono na niedostatki pracy pe- nitencjarnej prowadzonej wobec tego skazanego, a zwłaszcza na zaniechanie podejmowania wobec niego systema- tycznych oddziaływań psychologicz- nych. Poprosiłam też ministra sprawie- dliwości o własną ocenę tego wypad- ku. W drugim wystąpieniu poinformo- wałam ministra sprawiedliwości o bu- dzącym moje wątpliwości przypadku odmowy przez sędziego penitencjarne- go udzielenia zgody na udział skazane- go w pogrzebie ojca. Wskazałam, że nadmierny i nieuzasadniony formalizm, na którym opiera się w praktyce war- szawski sąd okręgowy, nie może być powodem pozbawienia możliwości uczestnictwa w tak ważnym zdarzeniu.

W sprawie tej powołałam się na wyro- ki Europejskiego Trybunału Praw Czło- wieka i poprosiłam ministra sprawie- dliwości o odniesienie się do przedsta- wionej mu praktyki. Być może obu tych zdarzeń można by uniknąć, gdyby przestrzegano odpowiednich regulacji prawnych.

Jakie przesłanie miałaby pani dla Służby Więziennej?

Chcę przede wszystkim podziękować funkcjonariuszom i pracownikom SW za ich niezwykle odpowiedzialną pra- cę, którą wykonują na rzecz całego spo- łeczeństwa. Zdaję sobie sprawę z tru- dów ich służby, dlatego chcę współpra- cować z tym środowiskiem i wspólnie zmieniać sytuację na lepsze. Szczegól- nie doceniam nowe inicjatywy i dzia- łania, które prowadzą – często w spo- sób niekonwencjonalny – do zastosowa- nia bardziej zróżnicowanych metod re- socjalizacyjnych. Dobrym przykładem jest tu program terapii przeciw przemo- cy. Jako rzecznik praw obywatelskich zamierzam tegoroczny Dzień Praw Człowieka, 10 grudnia, poświęcić wła- śnie tej problematyce i już dzisiaj za- praszam Służbę Więzienną do współ- udziału w przygotowaniu obchodów.

Z prof. Ireną Lipowicz, rzecznikiem praw obywatelskich, rozmawia Agata Pilarska-Jakubczak

Będę bronić także

praw funkcjonariuszy

fot. archiwum

(12)

Z KRAJU

W

spółpraca polskich i rosyjskich więzienników trwa od wielu lat.

W kontaktach przedstawicieli oby- dwu państw zdarzały się wprawdzie wie- loletnie przerwy, jednak zawsze były one odnawiane. Podpisanie listu intencyjne- go przez płk. Kajetana Dubiela, dyrekto- ra generalnego Służby Więziennej i ge- nerała pułkownika Aleksandra Aleksan- drowicza Reimera, dyrektora Federalnej Służby ds. Wykonywania Kar Federacji Rosyjskiej (FSdWK) było odświeżeniem porozumienia wygasłego dwa lata temu.

List podpisano w Ministerstwie Spra- wiedliwości w obecności szefa resortu Krzysztofa Kwiatkowskiego, wicemini- strów Stanisława Chmielewskiego i Pio- tra Kluza oraz płk. Jacka Włodarskiego i ppłk. Jacka Kwiecińskiego, zastępców dyrektora generalnego SW. Stronę rosyj- ską, oprócz dyrektora Reimera reprezen- tował Walerij Juriewicz Trofimow, na- czelnik wydziału FSdWK ds. opieki so- cjalnej, psychologicznej i wychowawczej dla osób pozbawionych wolności.

W przyjętym dokumencie strony zobo- wiązują się m.in. do doskonalenia funk-

cjonowania instytucji penitencjarnych, modernizacji systemów bezpieczeństwa i ochrony tych instytucji, zapewnienia opieki zdrowotnej oraz wymiany do- świadczeń w zakresie metod nauczania osób pozbawionych wolności, a także do- skonalenia kadry penitencjarnej. Powyż- sze postanowienia będą realizowane w trakcie oficjalnych wizyt, konferencji, szkoleń, spotkań roboczych.

– Nasz system penitencjarny wyma- ga reformy – mówił po podpisaniu listu dyrektor więziennictwa rosyjskiego.

– W pierwszej kolejności jesteśmy za- interesowani doświadczeniami europej- skimi. Szukamy nowoczesnych syste- mów penitencjarnych, które w ostatnim czasie przeszły gruntowne przemiany.

Wiem, że polskie więziennictwo ma za sobą takie reformy.

Płk Kajetan Dubiel podkreślał, że trze- ba stawiać na współpracę z sąsiadami.

– Dobrze jest oglądać więzienia w Tek- sasie, ale my powinniśmy współpracować z sąsiadami i implementować niektóre rozwiązania do naszego systemu. Płk Du- biel zauważył, że dzięki tej umowie po-

lepszy się system informowania i wza- jemnego przekazywania przestępców.

– Obecnie średni okres oczekiwania na przekazanie więźnia z kraju do kraju wynosi dziewięć miesięcy, w przyszłości ten czas ma ulec znacznemu skróceniu.

Rosyjska Służba Więzienna, podobnie jak polska, podlega Ministerstwu Spra- wiedliwości. W liczącej prawie 142 mln ludności Rosji w ok. tysiącu więzieniach przebywa ponad 850 tys. osób (600 więźniów na 100 tysięcy mieszkańców;

dla porównania w Polsce współczynnik prizonizacji wynosi 220). Ponad 8 proc.

osadzonych to kobiety, prawie 2 proc.

– młodociani; obcokrajowcy stanowią prawie 3-procentową populację.

W lipcu br. porozumienie o współpra- cy podpisały ministerstwa sprawiedli- wości RP i Federacji Rosyjskiej. Wtedy też rozmowy prowadzili dyrektorzy ge- neralni polskiego i rosyjskiego więzien- nictwa, czego efektem było zawarcie w Warszawie umowy między Służbami Więziennymi obydwu państw.

Aneta Łupińska zdjęcia Piotr Kochański

Popisany w Warszawie list intencyjny między polską i rosyjską Służbą Więzienną zakłada porozumienie w zakresie doskonalenie funkcjonowania więzień, wzajemną wymianę doświadczeń, a także współdziałanie w zakresie walki z przestępczością.

Polsko-rosyjskie

porozumienie

(13)

13

FORUM PENITENCJARNE nr 09 (148), wrzesień 2010

T

aki napis widniał na tabliczce umiesz- czonej na krzyżu niesionym przez umundurowanych funkcjonariuszy.

Wśród rzeszy pielgrzymów, sunących w śpiewie i modlitwie na Świętą Górę Grabarkę, znalazła się też duża grupa więzienników. Była najliczniej reprezen- towana spośród innych służb munduro- wych: Policji, Straży Granicznej, Wojska Polskiego i Straży Pożarnej. Uczestniczył w niej również dyrektor generalny Służ- by Więziennej płk Kajetan Dubiel, któ- ry przed spotkaniem z pielgrzymami na Grabarce, w obecności kierownictwa Centralnego Zarządu SW złożył wieniec na grobie arcybiskupa Mirona Choda- kowskieho w monasterze w Supraślu.

Ten gest oraz udział w uroczystościach na Grabarce był hołdem złożonym wiel- kiemu człowiekowi, kapłanowi i przyja- cielowi Służby, który zginął tragicznie w katastrofie smoleńskiej.

Prawdziwych przyjaciół się miewa, a po nich zostaje tylko pustka. Można ją wypełnić jedynie myślą i modlitwą.

kk zdjęcia Piotr Kochański

W hołdzie

arcybiskupowi Mironowi

„Pielgrzymka służb mundurowych w intencji tragicznie zmarłego ordynariusza prawosławnego Wojska Polskiego księdza arcybiskupa generała dywizji Mirona Chodakowskiego.

Święta Góra Grabarka. 18 sierpnia 2010 r.”

ŚWIADECTWO PIELGRZYMOWANIA

fot. Krzysztof Kowaluk

(14)

ŚWIADECTWO PIELGRZYMOWANIA

Z

początku wydają się nieco wystra- szeni. Szczególnie ci, którzy idą po raz pierwszy, nie bardzo wiedzą, jak się zachować wobec innych piel- grzymów. Ale oswojenie przychodzi szybko. Ot, ktoś już po kilkuset metrach marszu, prosi: Bracie, poprowadź chwi- lę wózek, bo ja…

Jeszcze większą blokadę mają w kon- takcie z niepełnosprawnymi. Teoretycz- nie wszyscy więźniowie, którzy idą na pielgrzymkę, powinni mieć jakie ta- kie pojęcie o sposobach i zakresie po- mocy, jaką trzeba świadczyć, ale tylko kilku skończyło specjalistyczne kursy asystenta osoby niepełnosprawnej. Pro- fesjonalizm w posłudze niepełnospraw- nym jest równie ważny z empatią, co zauważył papież Benedykt XVI w en- cyklice „Deus Caritas Est”: „Gdy cho- dzi o posługę, jaką ludzie spełniają wo- bec cierpiących, potrzeba przede wszystkim kompetencji profesjonal- nych: niosący pomoc powinni być przy- gotowani w taki sposób, aby potrafić ro- bić to, co właściwe, we właściwy spo- sób podejmując wysiłek dalszej troski.”

Po prostu jesteśmy pątnikami

– Bardzo bolą mnie nogi, ale cieszę się, że idę, bo teraz już wiem, że ist- nieje coś poza murami. No i ludzie faj- nie nas traktują, znaczy się normalnie.

Jak będzie dalej, to się zobaczy – mó- wi Paweł, więzień ZK we Włocławku drugiego dnia pielgrzymki. – Pierwszy i drugi dzień były najgorsze, teraz już jakoś leci – dodaje Andrzej z ZK w Wo- łowie, pierwszy raz na pielgrzymce. Po- tem skarżą się już mniej, chociaż siód- mego dnia marszu Leszek z ZK w Łup- kowie zdradza: – Nie zdawałem sobie sprawy, że nogi tak bardzo mogą boleć, mam wielkie bąble. Trochę idę i trochę podjeżdżam.

Inni nie narzekają, a raczej ich nogi się nie buntują – są już wprawieni.

– Śpimy przeważnie u gospodarzy lub w szkołach i remizach, jak się trafi, to ze względu na niepełnosprawnych, ale kilku z nas też czasami w namiotach, na zmianę. To mi przypomina czasy młodości i spanie w lecie pod namio- tem – mówi Jerzy z ZK we Włocławku.

Idą w kilku grupach. Na początku zwłaszcza nowi pielgrzymi nie odróż- niają ich od tych „normalnych”. Z cza- sem zastanowienie budzą tatuaże, mocno zbudowane sylwetki, czasem trzymanie się we własnym gronie i wiadomość przekazana przez starsze- go stażem pielgrzyma: „Idą z nami więźniowie”. – Jesteśmy dobrze trak- towani, uważają mnie tu za sympatycz- nego człowieka. I dodają, że dobrze pra- cuję na pielgrzymce. Jestem kwatermi- strzem w naszej grupie, załatwiam pod- opiecznym noclegi. Sam śpię w namio- cie – mówi Adam z ZK w Warszawie

Białołęce. – Jesteśmy jednymi z wielu, pątnikami na Jasną Górę po prostu – wtrąca Stanisław z ZK w Białej Pod- laskiej.

Tomek: – Uczestnictwo więźniów w pielgrzymce to dobry pomysł, bo mo- żemy się z nimi spotkać, zobaczyć nor- malnych ludzi w każdym z nich. Oni zaś dzięki temu widzą inny świat. Mają szanse przemyśleć to, co zrobili, odpo- kutować, odbyć karę. U części widać po- stawę wycofania, wyczekiwanie, aż ktoś ich o coś poprosi, zmusi do czegoś, wtedy chętnie się czegoś podejmują, chociaż część działa spontanicznie.

Opowiadają nam o swoim życiu, to uczy pokory, przestrzega, to są drogowska- zy dla nas.

Marysia i Hanka uważają, że widząc jak inni pielgrzymi się modlą, jak się za- chowują, więźniom łatwiej będzie wró- cić do normalnej rzeczywistości. – Ta- ka pielgrzymka może ich zmienić. Cho- ciaż dla niektórych jest to po prostu dziesięć dni wolności, szczególnie dla młodych, jak uważa Krzysiek. – Z dru- giej strony, jak widzą to cierpienie, jak zobaczą, że obok nich żyją też osoby niepełnosprawne, i że oni sami w jakiś sposób są niepełnosprawni, społecznie, nie może to ich nie poruszyć. Codzien- na eucharystia, koronka, różaniec – mo- że to ich natchnie w jakiś sposób.

To nie jest rajd

Różne są ich motywacje. Mniej wię- cej połowa więźniów przyznaje się do pragmatycznego podejścia do piel- grzymowania. Ot, łatwiej potem uzy- skać przepustkę czy pozytywną opinię do wniosku o warunkowe zwolnienie.

Ale część mówi o motywach religijnych, o niesionych intencjach, prośbach do Matki Bożej. Namawiać specjalnie nie trzeba było nikogo. Możliwość spę- dzenia ponad dziesięciu dni poza zakła- dem karnym jest wystarczającym argu- mentem. Nie wszyscy byli przygotowy- wani do tego przeżycia, ale większość rozmawiała z kapelanami, część miała wcześniej kontakty z fundacjami (tylko jeśli chodzi o opiekę nad niepełno- sprawnym).

– Wcześniej nie znałem problemu niepełnosprawnych, nie zauważałem ich. Tu, na pielgrzymce zrozumiałem, że człowiek może radować się wszyst- kim. Widzę, że to są ludzie szczęśliwi, radośni, że mogą dać wiele ciepła dru- giej osobie – opowiada Piotr z ZK we Włocławku.

Wszyscy moi rozmówcy, zarówno więźniowie jak i pozostali pątnicy twierdzą, że kontakt z niepełnospraw- nym ubogaca człowieka. Jest i taka opi- nia, że zajmując się taką osobą, więcej od niej otrzymujemy, niż sami dajemy.

– Prowadzenie każdego wózka dodaje mi coraz więcej sił, pomaga – zwierza

Do sanktuarium w Tuchowie

Sanktuarium w Tuchowie jest jed- nym z najbardziej znanych miejsc kul- tu maryjnego na terenie diecezji tar- nowskiej. Od kilku lat osadzeni z Tar- nowa Mościc po zakończeniu wielkie- go odpustu udają się pieszo do Tucho- wa, by u stóp Matki Boskiej Tuchow- skiej wypraszać łaski dla siebie i swych bliskich.

W tym roku razem z więziennym ka- pelanem ks. Kazimierzem Pawłowskim i wychowawcami skazani ponownie przemierzyli kilkunastokilometrową trasę do Tuchowa, odwiedzając przy- drożne kapliczki, przystając w zadumie nad mogiłami żołnierzy poległych w czasie walk I i II wojny światowej.

W Sanktuarium Tuchowskim więzien- ni pielgrzymi spotkali się z jak zawsze życzliwym przyjęciem ojców redemp- torystów – kustoszy miejsca kultu, któ- rym wyrażam serdeczne podziękowa- nie. Osadzeni uczestniczyli w nabożeń- stwie, zwiedzili przykościelne mu- zeum, obejrzeli słynną tuchowska szopkę bożonarodzeniową.

JM

Rowerami na Jasną Górę

Po raz czternasty do Częstochowy wyruszyła Włocławska Pielgrzymka Rowerowa. Pod hasłem „Zło dobrem zwyciężaj” trzydziestu rowerzystów, w tym dwóch skazanych, pokonało po- nad 600 km. Pielgrzymi odwiedzili również sanktuaria w Brdowie, Zduń- skiej Woli, Pajęcznie i Licheniu.

– W piątek dojechaliśmy do Często- chowy i stanęliśmy przed obliczem Pa- ni Jasnogórskiej. Nikt nie krył wzrusze- nia. Skazani zostali zaakceptowani przez pozostałych uczestników piel- grzymki. Byli zdyscyplinowani, poma- gali starszym, naprawiali rowery – mó- wił o. Damian Kosecki organizator od- powiedzialny za pielgrzymkę.

RS

Pielgrzymka trzeźwości

W sierpniu, tradycyjnie obchodzo- nym jako miesiąc trzeźwości, skazani z Zakładu Karnego we Włocławku uczestniczyli w pielgrzymce w Liche- niu pod hasłem „Dzień oświaty trzeź- wościowej”. Pielgrzymkę po raz pierw- szy zorganizował ks. biskup ordyna- riusz włocławski wraz z Licheńskim Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym, miejscową gminną Ko- misją Rozwiązywania Problemów Alko- holowych i Duszpasterstwem Trzeźwo- ści diecezji włocławskiej

o. Damian Kosecki, RS

Nie idą ot tak sobie, żeby iść. To więzienni wychowawcy i kapelani dostrzegli w pielgrzymowaniu szansę na naprawę człowieka. Hasło pielgrzymki niepełnosprawnych, które od lat brzmi „Jesteśmy”, daje do myślenia. Obserwując zaangażowanie pielgrzymujących więźniów w pomoc potrzebującym, to dobra propozycja.

Na szlaku Ktoś otworzył

Jacek Matrejek

(15)

FORUM PENITENCJARNE nr 09 (148), wrzesień 2010

15 ŚWIADECTWO PIELGRZYMOWANIA

się Adam. Zmienia się optyka spojrze- nia i zmienia poziom akceptacji. – Nasz Irek jest wspaniałym gościem, co praw- da nie może się poruszać, nie rusza rę- ką, nie rusza nogą, nie może sam wstać, nie może sam chodzić, nie może powie- dzieć, o co mu chodzi, ale jak w jego oczach widzimy, że coś zrobiliśmy do- brze, to jest to dla nas największa za- płata – zapala się Stanisław.

Marcin z ZK w Białej Podlaskiej uśmiecha się na myśl o swych począt- kowych lękach i blokadach: – Nie wie- dzieliśmy, że dostaniemy tak ciężko chorego chłopaka, że trzeba będzie zmieniać mu pampersy, myć go w miej- scach intymnych. Kłóciliśmy się, kto ma to robić. Ale na trzeci dzień przełama- łem się i mogę robić to codziennie z wielką chęcią i radością. Po takim kon- takcie, po tych dniach współ przebywa- nia inaczej patrzą na siebie, swoje pro- blemy, swoje życie. Leszek: – My, sie- dzący w wiezieniu, wcale nie mamy twardych serc, widząc cierpienie, też chcemy ludziom pomóc. Dobrze by by- ło, gdyby idący mieli szansę lepiej się przygotować do takiej opieki, na przy- kład poprzez odpowiednie kursy.

Rachunek zysków

Idą w pielgrzymce, ponieważ zaufa- ła im Służba Więzienna. Taka forma re- socjalizacji może w wielu przypadkach dać pozytywny skutek. Funkcjonariusze przygotowują do niej poprzez codzien- ną prace z osadzonymi. Pielgrzymują- cy skazani mówią, że rodzi to koniecz- ność wzajemnego zaufania. Trudno powiedzieć, ile w tym kokieterii, ale w wypowiedziach wielu więźniów, można takie wnioski usłyszeć. – Ja im ufam i proszę ich o pomoc, bo jeśli nie oni to, kto nam pomoże – mówi Kuba

z ZK w Łupkowie, a Marcin dodaje:

– Nie potrafiłbym ich zawieść.

Więźniowie widzą działania Służby ja- ko zespół działań. Leszek: – W czasie ostatniej powodzi zaufali mi i mogłem pracować społecznie. Piotr dodaje: – Nie widzieli we mnie tylko degenerata, ale też człowieka, który może jeszcze wyjść na prostą. Stanisław: – Zakład, w któ-

rym przebywam, jest bardzo nietypowy, przyjazny dla ludzi, którzy chcą coś osią- gnąć, coś w sobie zmienić, zdobyć jakąś wiedzę. Tam zostałem wolontariuszem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, skończyłem dwa stopnie kursu języka migowego. Otrzymałem dużo pozytyw- nych wskazówek na życie. To zaufanie, jak mówi były więzień Robert, zrodziło po pielgrzymce inne relacje funkcjona- riusz – skazany.

Każdy coś z pielgrzymki przynosi, oprócz wspomnień, nowych adresów w notatniku. – Otrzymałem tu niesamo- witą energię, bardzo skorzystałem du- chowo – mówi Kuba i dodaje: – Gdy w zeszłym roku dochodziłem na Jasną Górę, uświadomiłem sobie to zło, które kiedyś wyrządziłem ludziom i obiecałem sobie, że już nigdy nikt nie będzie prze- ze mnie płakał. Z niecierpliwością będę oczekiwał następnej pielgrzymki. A Mar- cin stwierdza: – Już teraz, po siedmiu dniach czuję, że przyniosę z powrotem dużo miłości i pokory.

Powodem głębokich refleksji są bli- skie kontakty z niepełnosprawnymi i ich hartem ducha. Skłoniło to Pawła do wyznania: – Zobaczyłem, jak oni nio- są swój krzyż, jak pokonują tę drogę i stwierdziłem, że jeśli oni mogą ponieść tę swoją ułomność, to ja mogę zmienić swoje życie tak, by było szczęśliwe.

Od tamtej pory czuję się, jakbym naro- dził się jeszcze raz. Dzięki temu otrzy- małem takie natchnienie i totalnie zmieniłem swoje życie.

Rzeczywistość pielgrzymkowa czasem rodzi zaskakujące fakty. Przedostatniego dnia pielgrzymowania, kiedy pątnicy nie mogli się już spodziewać posiłku od oko- licznych mieszkańców, dwóch byłych więźniów i jeden aktualnie odsiadujący wyrok sfinansowali obiad dla blisko 700 osób. – To dar serca, dla tych, co z ser- cem nas przyjęli – powiedział speszony moim zainteresowaniem Paweł.

W XIX pielgrzymce niepełnospraw- nych już po raz 11. szła grupa więźniów.

W tym roku było ich 22 (w pierwszych latach pielgrzymowało po kilku osadzo- nych, w jednym roku było ich na- wet 50). Towarzyszył im kapelan wię- ziennictwa ks. Paweł Wojtas oraz wo- lontariusze z fundacji pomagających osobom skazanym. 280 km po utwar- dzonych drogach (by ułatwić porusza- nie się wózków) pokonali w 10 dni.

Na Jasną Górę pieszo dotarło około 100 tysięcy pątników. Na pielgrzymim szla- ku odwiedzili ich biskupi Józef Zawit- kowski i Henryk Tomasik, wiceminister sprawiedliwości Piotr Kluz oraz wicedy- rektor ZK w Wołowie Szczepan Ociepa.

Na pielgrzymim szlaku

Ks. Paweł Wojtas, naczelny kapelan więziennictwa

– Pielgrzymka jest jednym z najlep- szych programów naprawczych człowie- ka. Przygotowując więźniów do piel- grzymki zawsze zaczynamy od kwestii:

Czy chcesz pchać wózek inwalidzki, po- magając człowiekowi na nim siedzące- mu we wszystkich czynnościach koniecz- nych do normalnego funkcjonowania?

Musi być to świadoma decyzja pomocy drugiemu człowiekowi. To bardzo istot- ny moment o charakterze naprawczym.

Nie ma naprawy patologii na siłę.

Niektórzy idą niejako z automatu, by zrobić sobie plusy wobec komisji peniten- cjarnej. To może oczywiście też działać,

im drzwi

Referenties

GERELATEERDE DOCUMENTEN

Każdy dostał przydziałowy mundur polowy plus kurtkę, wszystko zgodnie z normą kwatermistrzowską, pierwsze służbo- we ubranie, które im się należy, nowe, w

Problematyka zawieszenia w czynno- ściach służbowych funkcjonariusza w związku z zastosowaniem tymczaso- wego aresztowania w orzecznictwie są- dów administracyjnych praktycznie

Dlaczego konieczne jest zajęcie się zjawiskiem przemocy w rodzinach funkcjonariuszy Służby Więziennej.. Na to

„Kierowca i alkohol”, ankiety sprawdzające wiedzę i sa- moocenę uczestników przed i po szkoleniu. Podczas za- jęć można odwoływać się do filmów i fragmentów pro-

Oprócz szkoleń koniecz- ne jest, żeby sprawowali oni stanowiska kierownicze krót- ko, przez kilka lat, i tylko dzięki wygranemu przez nich kon- kursowi.. – Wprowadzenie

W tym roku laureatem pierwszej nagrody w konkursie „Historia Żywa – Mo- ja Mała Ojczyzna – Moja Rodzina – Ja”, organizowanym przez koszaliński areszt, został

„Bon Ton”, gdzie emitowane są audycje do- tyczące istotnych spraw więziennictwa w po- wiązaniu z funkcjonowaniem chełmskiego wię- zienia. Artykuły i audycje zmieniały nasze

Jeżeli więc skazany właściwie udoku- mentuje kontakt z rodziną, potwierdzi, że będzie tam mieszkał po zwolnieniu, nie to- czy się wobec niego postępowanie karne i jest to