• No results found

8 AD 2020 Szkoły więzienne 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "8 AD 2020 Szkoły więzienne 10"

Copied!
44
0
0

Bezig met laden.... (Bekijk nu de volledige tekst)

Hele tekst

(1)

MIESIĘCZNIK

10

www.sw.gov.pl październik 2020 nr 269 rok XXIII ISSN 2545-1847 cena 3,50 zł

S Ł U Ż B Y W I Ę Z I E N N E J

Nasz człowiek Wykładowcy ze 27 Z czym do fachowca? 30

13

Szkoły więzienne

AD 2020 8

(2)

od redakcji

Są w Polsce więzienia starsze niż grudziądzka „jedynka”, ale to tutaj od ponad stu lat prowadzona jest kronika, przechowywana w kapsule czasu i dostępna tylko nielicznym.

Można się z niej dowiedzieć, jak bardzo zmienił się Dom Karny sprzed stu lat – zarówno budynek, jak i ludzie, którzy w nim pozostają po obu stronach kraty. W roku setnego ju- bileuszu skrupulatnie spisano i zdeponowano w sekretnym miejscu aktualny stan oso- bowy i najważniejsze informacje o Zakładzie Karnym nr 1 w Grudziądzu. Może za sto lat ktoś znajdzie dokument i pomyśli: więzienie, a robiło się tu tyle dobrych rzeczy…?

W pierwszym miesiącu jesieni świętują nauczyciele, i to podwójnie. Piątego paź- dziernika z okazji Światowego Dnia Nauczyciela, a czternastego – Dnia Edukacji Naro- dowej. Rocznica powstania Komisji Edukacji Narodowej to również święto nauczycieli, którzy do klasy idą przez bramy i kraty. Także więziennych nauczycieli zawodu, bibliote- karzy i wychowawców – wszystkich, którzy ludziom pozbawionym wolności pomagają znaleźć dobrą drogę życia.

W więzieniu wielu po raz pierwszy czyta książkę, pisze wiersz, maluje obraz, zwycię- ża w uczciwej grze. Ktoś ich zainspirował, ktoś zmotywował, nauczył, pochwalił. Kto?

Jeden, drugi i setny z naszych czytelników.

Więziennicy uczą po obu stronach muru – ich wiedza jest cenna dla przyszłych pe- dagogów czy wychowawców. Kiedy wykładowcy ze Służby Więziennej odpowiadają na pytania studentów, okazuje się, jak bardzo świat za kratami różni się od tego, opisanego w książkach.

Irena Fedorowicz redaktor naczelny

fot. Wojciech Łączkowski

Grudziądz, sto lat później

(3)

spis treści

Przeprowadzam

32

WYDARZENIA 4 Pamięci ułanów

4 81. rocznica sowieckiej agresji 4 Ocalić od zapomnienia

Z KRAJU

5 Kapliczki wyznaczają szlak, Porozumienie z KUL, Nominacje do BohaterON-ów

6 Sprzątanie Świata, Inwestycja w Strzelinie, Remont w Łowiczu, Przepraszamy

TEMAT MIESIĄCA: Szkoły więzienne AD 2020

8 Szkoło, bądź!

ROZMOWA MIESIĄCA 11 Poradziliśmy sobie

Z NAMI

13 Wykładowcy ze świata za murami

ZAWSZE GOTOWI

16 Biegiem do wypadku, rowerem po złodzieja

U NAS

18 Wolność w kratkę 21 Już ponad 20 tys. wierszy 21 Publikacja Bractwa Więziennego

LUDZIE

22 Kasia w ogrodzie

NASZE SPRAWY

26 12 pytań: Joanna Paszta 42 Siódme regaty

PSYCHOLOG RADZI

27 Z czym do fachowca? Trauma

SŁUŻBA DLA INNYCH 28 Rawicz dla hospicjum 29 Resocjalizacja przez sztukę

ZE ŚWIATA

30 Nasz człowiek na misji PO SŁUŻBIE

32 Przeprowadzam NA SPORTOWO

35 Na szlaku Brdy, Smocze łodzie 40 Święto sportu, Podwójne złoto,

Srebro za „dziesiątkę”, Nasi na festiwalu

41 Brąz dla pani major, Najlepszy wśród lekarzy, Złoty ciężarowiec, Trzeci na podium

HISTORIA

38 Grudziądz, sto lat później PAŹDZIERNIK 2020 r.

www.dialtech.pl

tel. 61 82 09 900, 606 627 801

KOMFORT PRACY SŁUŻBY WIĘZIENNEJ

Kasia w ogrodzie

22

Wolność w kratkę

18

fot. Małgorzata Brus fot. archiwum fot. BBC STUDIOSInbornmedia

Okładka:

Centrum Kształcenia Ustawicznego przy Zakładzie Karnym nr 1 w Grudziądzu fot. Wojciech Łączkowski

(4)

wydarzenia

17

września 2020 r. w  Wy- tycznie odbyły się obchody upamiętniające 81. rocznicę agresji sowieckiej na Polskę. W  uroczy- stościach wzięła udział para prezydenc- ka. Andrzej Duda z małżonką oddali hołd żołnierzom Korpusu Ochrony Pogranicza, którzy 1 października 1939 r. stoczyli pod Wytycznem bitwę z  Armią Czerwoną.

Złożono wieńce i  kwiaty na  mogiłach

żołnierskich, odczytano apel pamięci, oddano salwę honorową. Obecni byli płk Dariusz Bernat, dyrektor Okręgowy Służby Więziennej w Lublinie i ppłk Jacek Sankowski, dyrektor Zakładu Karnego we Włodawie. Jednostkę reprezentował po- czet sztandarowy.

Daniel Pręciuk, oprac. AK zdjęcie Daniel Pręciuk

W

  Kadynach koło Elbląga od- słonięty został obelisk, a  we Włodawie na Lubelszczyźnie – pomnik poświęcony ofiarom zbrodni katyńskiej. W uroczystościach uczestni- czyła Służba Więzienna.

Pamiątkowy obelisk stanął przy klasz- torze Braci Mniejszych Franciszkanów.

Zawiera inskrypcje z nazwiskami 80 ofiar mordu. Już wcześniej w kadyńskim lesie w ramach akcji „Katyń… ocalić od zapo- mnienia” posadzonych zostało 80 dębów pamięci. W  całym kraju jest ich ponad 5 tys.

Z kolei we Włodawie odsłonięto i po- świecono pomnik „Pamięci Ofiar Zbrod- ni Katyńskiej”. W  obu uroczystościach wzięły udział rodziny ofiar katyńskich.

Gdańską Służbę Więzienną reprezen- towali płk Andrzej Tesarewicz, dyrektor Okręgowy Służby Więziennej w Gdańsku i mjr Marek Rogoziński, zastępca dyrek- tora Aresztu Śledczego w Gdańsku. Za- kład Karny we Włodawie reprezentował dyrektor ppłk Jacek Sankowski, wraz z pocztem sztandarowym.

oprac. AK zdjęcie Marek Stuba, Daniel Pręciuk

81. rocznica sowieckiej agresji

Ocalić od zapomnienia

1

września 2020 r. delegacja Cen- tralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej w Kulach uczestniczyła w uroczystości upamiętniającej 81. rocz- nicę wybuchu II wojny światowej i bitwy pod Mokrą. Przeszła ona do historii jako jedna z  największych bitew stoczonych czasie wojny. Wołyńska Brygada Kawa- lerii przez cały dzień 1 września 1939 r.

powstrzymywała natarcie niemieckich czołgów, wspieranych przez lotnictwo.

Ułani zdołali zmusić wroga do odwrotu.

COSSW w  Kulach podczas rocznicowej uroczystości reprezentowała delegacja z  komendantem ppłk. Dariuszem Mało- lepszym i poczet sztandarowy.

Paulina Ryś-Gonera zdjęcia Bogdan Błachowicz

Pamięci

ułanów

(5)

z kraju

Nominacje do BohaterON-ów

Służba Więzienna otrzymała dwie nominacje do Nagrody BohaterONy im.

Powstańców Warszawskich w kategorii

„instytucja” i  „nauczyciel”. Do 14 paź- dziernika raz dziennie można oddać głos na  stronie www.bohateron.pl i  wybrać swoich faworytów.

BohaterONy to wyróżnienie osób i in- stytucji, których działania w szczególny sposób promowały wiedzę o historii Pol- ski XX wieku (lata 1918-1989) oraz edu- kację historyczno-patriotyczną – w roku obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Nagroda ta

została ustanowiona również dla uczcze- nia pamięci o uczestnikach walk o stolicę – z okazji 75. rocznicy wybuchu Powsta- nia Warszawskiego.

Tegoroczni laureaci zostaną wyłonieni w siedmiu kategoriach: firma, instytucja, nauczyciel, osoba publiczna, dziennikarz, organizacja non profit i pasjonat. W każ- dej z  nich trzy wyróżnienia – brązowy, srebrny i złoty BohaterON zostaną przy- znane przez członków Kapituły Nagrody, a jedno – Złoty BohaterON Publiczności – przez internautów w głosowaniu.

W kategorii „instytucja” kapituła do- ceniła m.in. realizację koronowskiego programu resocjalizacji pn. „Włącz z nami historię! Pomóż połączyć pokolenia!”, a w kategorii „nauczyciel” – funkcjonariu- sza Aresztu Śledczego w Suwałkach, kpt.

Sławomira Rafalskiego, m.in. za działania w  zakresie kulturalno-oświatowym, po- dejmowanie licznych inicjatyw o charak- terze edukacji historycznej i patriotycz- nej w środowisku penitencjarnym.

oprac. ESK

Kapliczki wyznaczają szlak

C

hciałem przyczynić się do odno- wienia kawałka historii – mówi ppor. Ernest Drozd z łupkowskiego więzienia, który był wolontariuszem przy renowacji bieszczadzkich krzyży i  kapli- czek. W niedzielę 23 września podporucz- nik wraz z  kilkoma kolegami z  jednostki oczyścili z rdzy i łuszczącej się farby oraz zabezpieczali metalowe elementy i cokoły przydrożnych kapliczek. – Jesteśmy częścią tutejszej społeczności – mówi kpt. Katarzy- na Bolek, rzecznik Zakładu Karnego w Łup- kowie – dlatego zgłosiliśmy się do renowa- cji naszych sakralnych zabytków.

„Wirtualna Komańcza-szlakiem archi- tektury drewnianej krzyży i  kapliczek”

– to projekt Gminnego Ośrodka Kultury

w Komańczy oraz Stowarzyszenia Wspie- rania Inicjatyw Lokalnych Komańczy. Jego celem jest promocja historii tego regionu.

Komańcza zachęca do wirtualnego space- ru po kapliczkach i krzyżach. – Nasza praca to nie tylko wkład we wspaniałą inicjaty- wę, ale też w historię, którą chcemy upa- miętnić dla pokoleń – mówią funkcjonariu- sze z Łupkowa, którzy z GOK w Komańczy współpracują już kolejny raz. Projekt akty- wizuje lokalną społeczność, promuje wo- lontariat i zaspokaja potrzeby kulturalne, edukacyjne i religijne – kapliczki i krzyże przydrożne służą jako drogowskaz, także ten duchowy.

oprac. apj zdjęcie Magdalena Bloch

Porozumienie z KUL

A

reszt Śledczy w  Lublinie od lat współpracuje z  Katolickim Uni- wersytetem Lubelskim Jana Paw- ła II, ale 29 września podpisano porozu- mienie uściślające zasady tej współpracy.

Dotyczy ono w szczególności kształcenia

skazanych biorących udział w programie resocjalizacji na studiach stacjonarnych I  stopnia, na  kierunku nauki o  rodzinie, specjalność asystent osoby niesamo- dzielnej. Nauczanie skazanych jest jedną z  najważniejszych metod resocjalizacji,

której celem jest wykorzystanie okresu pozbawienia wolności do uzupełnienia braków w wykształceniu, zdobycia kwa- lifikacji zawodowych czy przyuczenia do zawodu.

Rafał Paczos collage: archiwum SW

(6)

z kraju

W

e wrześniu w  wielu jednost- kach penitencjarnych od- były się wielkie porządki.

Od 1994  r., w  trzeci weekend września

w ramach akcji Sprzątanie Świata, sprzą- tamy Polskę. To wspólna lekcja poszano- wania środowiska. Jej celem jest wzrost świadomości ekologicznej społeczeń- stwa. Tegoroczna akcja przebiegała pod hasłem: „Plastik? Rezygnuję. Redukuję.

Segreguję”.

W  okręgu bydgoskim funkcjonariu- sze przeprowadzili edukację ekologiczną osadzonych. Motywowali ich do rezy- gnacji z plastiku w życiu codziennym oraz do odpowiedzialnej segregacji śmieci. To promowanie nieśmiecenia, edukacja od- padowa oraz inicjowanie działań, dzięki którym zmniejszy się nasz negatywny wpływ na środowisko. Podobnie, jak w całej Polsce, w bydgoskich jednostkach

skazani segregują odpady, uczą się za- chowań chroniących przyrodę, zbierają nakrętki. Kształtują tym samym świado- mość ekologiczną oraz właściwe postawy społeczne. Dowiadują się, jak codzienne ich wybory wpływają na  środowisko.

W  jednostkach penitencjarnych pro- wadzone są programy proekologiczne, np. „Eko-Fordonek” (ZK w  Bydgoszczy- -Fordonie), „Eko-Homospapiens” (ZK w Koronowie), „Okaż kulturę-dbaj o na- turę” (ZK nr 1 w Grudziądzu), „Ekologia w życiu człowieka” (ZK w Inowrocławiu),

„Z ekologią na Ty” (ZK w Potulicach, AŚ w Bydgoszczy). 

Agnieszka Wollmann, oprac. apj zdjęcie Krzysztof Spała

27. Sprzątanie Świata

Inwestycja w Strzelinie

B

udowa nowej hali produkcyjnej przy Zakładzie Karnym w  Strze- linie wkrótce stanie się faktem.

Dyrektor jednostki płk Robert Stasz pod- pisał z prezesem konsorcjum firm Krzysz- tofem Lorencem umowę, zgodnie z którą powstanie budynek produkcyjno-maga- zynowy z częścią socjalno-biurową wraz z infrastrukturą techniczną i zagospoda- rowniem działki na terenie strzelińskiego zakładu. W ramach umowy skazani będą zatrudnieni w  pełnym wymiarze czasu pracy w charakterze pracowników ogól- nobudowlanych. Pracodawca zobowiązał się też zaopatrzyć ich w odzież roboczą, ochronną i sprzęt ochrony osobistej.

tekst Agnieszka Surma oprac. ESK

W

arkot silników koparek, spy- charek, wywrotek – tak od kilkunastu dni wygląda rze- czywistość za murami Zakładu Karnego w Łowiczu. Trwa tam budowa bramy go- spodarczej, śluzy i niezbędnej infrastruk- tury techniczno-ochronnej.

Niebawem obok istniejącej bramy wjazdowej, od strony ul. Wiejskiej, wy- rośnie druga – obszerniejsza i bardziej nowoczesna, o  wymiarach 6,80 m na 4,5  m. Brama gospodarcza uspraw- ni ruch pojazdów, przede wszystkim tych jeżdżących do hali produkcyjnej.

Powstaną też drogi dojazdowe i  place manewrowe oraz dyżurka bramowego, który będzie obsługiwał obie bramy.

Zostanie odizolowany ruch ciężkich pojazdów, które obsługują halę produk- cyjną na terenie więzienia. Zwiększy się

bezpieczeństwo i  komfort pracy funk- cjonariuszy.

W  remoncie jest ponad 2,5 tys. mkw obszaru więzienia. Sam teren śluzy wjaz- dowej to  niemal 350 mkw. Planowany termin oddania inwestycji to grudzień br.

Na razie trwa demontaż i przebudowa podziemnej infrastruktury technicznej, wyrównywanie, utwardzanie nawierzchni oraz budowa wygrodzenia wewnętrznego, które oddzieli budowę od ścisłego terenu jednostki, po którym poruszają się osadzeni.

Prace budowlane to efekt rozpoczę- tego w  2017 r. programu modernizacji Służby Więziennej. W  ub. roku oddano kompleks budynków z poczekalnią dla od- wiedzających oraz osobnym wejściem dla pracowników i funkcjonariuszy jednostki.

tekst i zdjęcie Robert Stępniewski oprac. apj

Remont w Łowiczu

Przepraszamy

Redakcja przeprasza Karola Czajkę za niepodpisanie jego nazwiskiem zdjęcia opublikowanego na s. 30 wydania wrze- śniowego „Forum Służby Więziennej”.

Karol Czajka jest autorem fotografii ilu- strującej tekst pt. „Ultramaratończyk gór- ski”. Nie było naszym zamiarem naruszanie praw autora. Błąd naprawiliśmy w elektro- nicznej wersji wydania dostępnej na stronie https://www.sw.gov.pl/

Irena Fedorowicz

(7)

reklama

APARATY SAMOINKASUJĄCE tel. 61 82 09 900, 606 627 801 www.dialtech.pl

TELEFONIA DLA OSADZONYCH

KOMFORT PRACY SŁUŻBY WIĘZIENNEJ

(8)

temat miesiąca: więzienne szkoły AD 2020

Szkoło, bądź!

W tym roku radość z rozpoczęcia roku szkolnego była szczególna.

Cieszyli się więźniowie, bo wreszcie mogli pójść na zajęcia, spotkać się z nauczycielem, posłuchać go na żywo. Nauczyciele, bo nie musieli się głowić, jak zdalnie przekazać wiedzę. Jak pracują przywięzienne centra kształcenia ustawicznego w czasie pandemii?

Ubiegły rok szkolny w  Centrum Kształcenia Ustawicznego w Stargardzie nie był łatwy. Zaczęło go 208 słuchaczy- -osadzonych. 16 marca rozpoczęło się zdalne nauczanie, które było nowym doświadczeniem zarówno dla uczniów, jak i  nauczycieli. – Bez platform inter- netowych, technologii multimedialnych, classroomów, laptopów i tych wszystkich udogodnień, z  których korzystać mogły wolnościowe placówki oświatowe – tłu- maczy por. Grzegorz Terlikowski, rzecz- nik prasowy Zakładu Karnego w Stargar- dzie. – Ale poradziliśmy sobie – dodaje z uśmiechem.

Poczta elektroniczna między sekre- tariatem a  gronem pedagogicznym, drukarki,  kserokopiarki – wszystko to działało na najwyższych obrotach. Każdy słuchacz regularnie otrzymywał do swo- jej celi mieszkalnej tzw. pakiety edukacyj- ne z treściami nauczania, zadaniami, ćwi- czeniami i testami do samodzielnej pracy odpowiednimi dla poszczególnych eta- pów kształcenia. Po wypełnieniu wycho- wawcy z oddziałów mieszkalnych dostar- czali je do szkoły. I tak tydzień w tydzień.

Nauczyciele czuwali nad rozdzielaniem materiałów dydaktycznych..

– Gdy pierwszego czerwca można było rozpocząć konsultacje, słuchacze zaczę- li spotykać się z  nauczycielami – mówi rzecznik. – Odbywało się to z zachowa- niem reżimu sanitarnego, który trwa do dziś. Z  konsultacji korzystali słuchacze kończący naukę oraz kursanci uczestni- czący w zajęciach w pracowni gastrono- micznej.

Telewizja edukacyjna

– To nie było ani miłe, ani przyjemne – przyznaje Hubert Skrzyński, dyrektor Centrum Kształcenia Ustawicznego przy Zakładzie Karnym w Płocku, nauczyciel języka angielskiego. Nie sądził, że zdal- ne nauczanie potrwa tak długo. Wspo- mina, że wielu nauczycieli narzekało na

dodatkową czasochłonną pracę, jaką trzeba było wykonać przygotowując się do zajęć. Na każdą lekcję w  tamtym czasie trzeba było przygotować kom- plet materiałów. – Praca zdalna wymaga ogromnej dyscypliny. Widziałem to po własnych dzieciach. Jeśli się tego nie do- pilnuje, trudno oczekiwać efektów nauki.

Wprawdzie były osoby, które chciały wię- cej zadań, albo trudniejszych, ale to były wyjątki – opowiada.

Zdaniem dyrektora Skrzyńskiego szkoła przywięzienna rządzi się innymi prawami. Kadra musiała się odnaleźć w  nowej rzeczywistości i  do niej dosto- sować. Nauczyciele musieli znaleźć spo- sób, żeby dotrzeć do skazanych-uczniów.

I znaleźli. Oprócz tradycyjnych kserówek strzałem w dziesiątkę okazała się zamon- towana w 2018 r. telewizja edukacyjna.

CKU TV, bo tak ją nazywają, to jest od- dzielny kanał odbierany w każdej celi. Za jego pośrednictwem można dotrzeć do odbiorców przy pomocy różnych form.

– Niektórzy nauczyciele przygotowywali materiał pisany, a  inni, jak ja, nagrywali się kamerą i później taka wirtualna lekcja była emitowana w  CKU TV – wyjaśnia dyrektor Skrzyński, który w ten sposób przygotował połowę swoich zajęć. Filmi- ki były kilkukrotnie powtarzane, w różne dni o  różnych porach dnia, aby mogło z  nich skorzystać jak najwięcej osób.

–  Cieszę się, że pomysł, który dwa lata temu forsowałem, idealnie wpasował się w obecną sytuację – mówi.

Egzaminy

Wszyscy słuchacze stargardzkiego CKU uzyskali promocję, a  egzamin za- wodowy zdało 75 proc. przystępujących.

– Mieliśmy powód do zadowolenia – cie- szy się Terlikowski.

Czy zmiana trybu nauki odbiła się na egzaminach? – Z tego, co wiem, to w za- wodzie elektryk zdali prawie wszyscy, na 20 nie zdało dwóch – mówi Maciej

Kleszcz, nauczyciel z CKU przy Zakładzie Karnym w Nowym Wiśniczu. – Egzamin odbył się na przełomie czerwca i  lipca.

W czerwcu mogliśmy przyjeżdżać do na- szych uczniów. Zrobiliśmy im powtórkę materiału, to były zajęcia nastawione wy- łącznie na przygotowanie do egzaminów.

Przerabialiśmy testy z  poprzednich lat – opowiada Maciej Kleszcz. Na co dzień uczy w Zespole Szkół Łączności w Krako- wie, który od wielu lat zajmuje czołowe miejsca w  ogólnopolskim Rankingu Li- ceów i Techników organizowanym przez

„Perspektywy”. W  tym roku znaleźli się na trzecim stopniu podium, wcześniej 1 września w  przywięziennych cen- trach kształcenia ustawicznego naukę rozpoczęło 3427 uczniów. Kadra pe- nitencjarna to 369 nauczycieli, w  tym 20 stażystów, 40 kontraktowych, 89 mia- nowanych. Największą grupę stanowią nauczyciele mianowani.

Sieć 18 centrów kształcenia usta- wicznego, powoływanych przez Ministra Sprawiedliwości i działających w ramach struktury więziennej, realizuje zadania dydaktyczne w 20 jednostkach peniten- cjarnych. CKU oferują naukę na czterech poziomach: podstawowym, zasadniczym, średnim i policealnym, a od 2012 r. także na kwalifikacyjnych kursach zawodo- wych, które zastąpiły zasadnicze szkoły zawodowe. Obecnie w jednostkach peni- tencjarnych prowadzone są kursy przy- uczające do 24 zawodów.

Płock

(9)

temat miesiąca: więzienne szkoły AD 2020

najczęściej byli pierwsi. Maciej Kleszcz mówi z  dumą, że w  jego technikum na wolności jest prawie stuprocentowa zda- walność.

W Płocku na czerwcowo-lipcowe eg- zaminy zgłosiło się niewiele osób – tylko sześciu na 20 uczniów kwalifikacyjne- go kursu zawodowego: informatyk. Nie poszło im najlepiej. Teraz płockie CKU stawia na piekarza. Już ruszyli z  teo- rią. – Piekarz jest niszowym zawodem w  kształceniu więziennym. Na okolicz- nym rynku pracy brakuje takich fachow- ców – podkreśla ppłk Konrad Guzanek, dyrektor Zakładu Karnego w  Płocku,

który chciałby, aby w przyszłości na tere- nie jednostki powstała piekarnia.

W roku szkolnym 2019/2020 w CKU przy Zakładzie Karnym w Nysie funkcjo- nował oddział Szkoły Policealnej o kie- runku technik-informatyk. – Nie jestem informatykiem, ale z tego, co mówili na- uczyciele, to trudna materia – mówi To- masz Syposz, dyrektor placówki.

W Nysie na 12 osób przystępujących do egzaminu informatycznego zdało pięć.

Dyrektor Syposz tłumaczy, że zagadnienia związane z informatyką zmieniają się nie co roku, ale z dnia na dzień. Ukończenie takiego kierunku, a  potem perspektywa

na przykład pięciu lat kary pozbawienia wolności, może spowodować duże braki.

– Wprawdzie nie znam bezrobotnego in- formatyka, ale są to osoby, które perma- nentnie się dokształcają – zauważa.

W przyszłość

Skazani, którzy oblali egzamin, mają możliwość poprawienia go. Mogą to zrobić przy kolejnych egzaminach. Sesje egzami- nacyjne są organizowane dwa razy w roku szkolnym, następną szansę będą więc mieli na przełomie stycznia i lutego. W ko- lejnym podejściu będą mogli zdawać sam egzamin, bez powtarzania roku. – Jeżeli

Nowy Wiśnicz Stargard

(10)

temat miesiąca: więzienne szkoły AD 2020

nie będą mieli możliwości korzystania ze sprzętu, podejrzewam, że efekt będzie taki sam jak ostatnio – przewiduje Hubert Skrzyński. Tłumaczy też, że nie mogą po- wtarzać roku, ponieważ szkołę skończyli, zaliczając wszystkie przedmioty.

Dyrektor Guzanek chciałby wyko- rzystać informatyczne umiejętności skazanych. – Jeśli restrykcje związane z  koronawirusem ulegną złagodzeniu, chcielibyśmy, aby funkcjonariusze i pra- cownicy naszej jednostki przynosili do

jednostki swoje nieużywane laptopy, a ci osadzeni naprawią je. Następnie przeka- żemy je dzieciom przebywającym w pla- cówkach opiekuńczych. Mamy do tego chętnych nauczycieli. To są inicjatywy wychodzące poza szablon typowej nauki – podkreśla ppłk Guzanek.

Szkoła w reżimie

Jak kania dżdżu, jak pustynia wody, tak uczniowie i grono pedagogiczne więzien- nych szkół łaknęli stacjonarnych zajęć.

– Generalnie wszyscy mieli dość zdalnej edukacji – przyznaje Hubert Skrzyński.

I stało się. Pierwszego września wró- ciła stacjonarna nauka. Chciałoby się powiedzieć normalna, ale trudno mówić o  normalności, kiedy twarze nauczycie- li są zasłonięte, a  w  pomieszczeniach, gdzie odbywają się lekcje, unosi się woń płynów dezynfekujących. We wszystkich przywięziennych centrach kształcenia ustawicznego nauczyciele mają obowią- zek noszenia przyłbic lub maseczek. Prze- ważnie wybierają to pierwsze, bo łatwiej im mówić. Nauczyciele przychodzący z zewnątrz oraz uczniowie doprowadzani do szkół przywięziennych mają mierzoną temperaturę.

W  płockim CKU zajęcia prowadzo- ne są przed i  po południu. W  przerwie między tymi dwoma blokami wszystkie okna i  drzwi do klas są otwierane na oścież, żeby je przewietrzyć. Jeśli się da, wietrzenie trwa również podczas lekcji.

Blaty, biurka, komputery oraz wszystkie przedmioty, które mogły być używane przez nauczycieli i skazanych, np. tabli- ca czy markery do pisania po niej, prze- chodzą dokładną dezynfekcję. – Udało nam się zdobyć środki ochrony osobistej z  Ministerstwa Zdrowia. Dostaliśmy za darmo kilkadziesiąt litrów płynu de- zynfekującego i ponad tysiąc maseczek –  mówi Hubert Skrzyński. W  Płocku każda klasa jest przypisana do jednej klasopracowni. Nie ma poruszania się po szkole. To dotyczy zarówno klas ogól- nokształcących, jak i  kwalifikacyjnych kursów zawodowych.

Maciej Kleszcz z CKU przy Zakładzie Karnym w Nowym Wiśniczu jest nauczy- cielem z 27-letnim stażem. W zawodzie elektryk prowadzi zajęcia z  maszyn i urządzeń elektrycznych, a w zawodzie monter-elektronik uczy podstaw elektro- niki i prowadzi warsztaty elektroniczne.

Dba o to, by nie stać się zagrożeniem dla skazanych-uczniów. – Nie ma możliwości, żeby jeden więzień zaraził się od drugiego – tłumaczy. – To my, nauczyciele, musimy się pilnować – uważa.

Dyrektor Hubert Skrzyński z płockie- go CKU dodaje, że zarówno uczniowie, jak i nauczyciele dbają o bezpieczeństwo epidemiczne, bo cieszą się z powrotu sta- cjonarnego nauczania i nie chcieliby, żeby miało wrócić zdalne.

Aneta Łupińska zdjęcia Henryk Hoc, Piotr Kochański, Grzegorz Terlikowski, Hubert Skrzyński Nysa

Nysa

(11)

rozmowa miesiąca

Jak wygląda teraz typowa lekcja z panem?

– Staram się, aby miała formę wykładu.

Odbiegam od dyktowania pojęć i  prze- kazywania wiedzy na zasadzie: a  teraz wyjmujemy zeszyty i zapisujemy. Bazuję na projekcjach filmów związanych z mon- tażem i innymi operacjami obróbkowymi – wycieczka do zakładu produkcyjnego przecież jest niemożliwa. Z reguły zajęcia wyglądają tak jak na wolności, gdzie przez krótki czas pracowałem. Od dzwonka na lekcję nauczyciel musi być panem sytuacji i aktorem całego „przedstawienia”. Każde- go dnia zaczynamy o ósmej. Słuchacze są doprowadzeni trochę wcześniej. Z dzien- nikiem pod pachą wchodzę do klasy, oni siadają. Sprawdzam listę obecności i  od razu przechodzę do tematu zajęć. Zdarza się, że słuchacze wolą porozmawiać np.

o wczorajszym meczu niż słuchać o prze- kładniach kątowych. Nie tracimy czasu, ale rozumiem, że oni potrzebują kontaktu z drugim człowiekiem.

Zwłaszcza, że na co dzień im go bra- kuje.

– My, pracownicy, może jesteśmy przez nich inaczej postrzegani niż funkcjona- riusze? Stawiam na dialog. Jeśli mery- torycznie nie zgadzają się ze mną, albo uważają, że można coś zrobić inaczej, proszę, by podnieśli rękę i powiedzieli mi o tym. Odpowiadam na pytania i je zadaję.

Robię też sprawdziany. Lekcja kończy się dzwonkiem. Staramy się, żeby zajęcia były prowadzone w  sześciogodzinnych blokach. W  przypadku kwalifikacyjnych kursów zawodowych z  reguły dwa do trzech dni w  tygodniu poświęcamy na teorię, a dwa na praktykę. Mamy cztery hale, po sto metrów każda. W dni prak- tyczne instruktorzy czekają na uczniów o  ósmej rano. Słuchacze przebierają się w odzież roboczą i siadają w kółku. Pro- wadzący sprawdza obecność i wyjaśnia, co kto będzie robił. Tu nie ma sztywnego siedzenia w ławce, można przemieszczać się po hali. Po zajęciach wyznaczeni dy- żurni ją sprzątają, a  każdy uczeń czyści swoją maszynę. Następnie po kolei opo- wiadają, co zrobili w danym dniu i czekają na ocenę nauczyciela.

Słuchacze kwalifikacyjnych kursów zawodowych swoje umiejętności mogą wykorzystać w praktyce jesz- cze podczas odbywania kary pozba- wienia wolności?

– W tej szkole nauczanie prowadzone jest w  systemie dwuzmianowym. Umożliwia to podjęcie przez słuchacza pracy. Na te- renie jednostki penitencjarnej działają dwa przedsiębiorstwa: Pomet Wronki filia w Nysie, produkujący konstrukcje stalowe oraz firma Athletic – konstrukcje alumi- niowe. Obecnie 35 proc. słuchaczy łączy naukę z pracą. Niezmiernie mnie to cieszy,

jednak to zasługa bardzo dobrej współ- pracy naszej placówki z zakładem karnym.

Wiele przywięziennych szkół chciało- by mieć takie wyposażenie, jak nyskie CKU, na przykład obrabiarkę CNC.

–Jeżeli chcemy kształcić w takich zawo- dach, musi to być standard. W  każdej klasie, gdzie prowadzone są lekcje teo- retyczne jest laptop, tablica multimedial- na, projektor. To ogromne wsparcie dla nauczyciela. Czasem słyszę: „po co im, więźniom, taki sprzęt?”. A  przecież oni kiedyś wyjdą na wolność, wrócą do społe- czeństwa, będą chcieli podjąć pracę. I co, mamy ich uczyć na kredzie, młotku i tym podobnych narzędziach? Zgubią się. Jeśli nasza praca ma przynosić efekty, róbmy to na takim poziomie, jak na wolności. Do- syć długo przygotowywaliśmy się do uru- chomienia kierunku operatora obrabiarek skrawających. Zanim wprowadzimy na- ukę jakiegoś zawodu, posiłkujemy się da- nymi z wojewódzkiego urzędu pracy, jacy pracownicy są najbardziej poszukiwani na lokalnym rynku pracy.

Jaki zawód można wykonywać po kursie operatora obrabiarek skra- wających?

– Jest to mniej więcej to samo, co tokarz, frezer, szlifierz. Takich fachowców braku- je w przemyśle. W programie nauczania mamy obsługę obrabiarek skrawających

Poradziliśmy sobie

Z Tomaszem Syposzem, dyrektorem Centrum Kształcenia Ustawicznego przy Zakładzie Karnym w Nysie, rozmawia Aneta Łupińska.

Tomasz Syposz

Nauczyciel przedmiotów zawodowych:

montaż maszyn i urządzeń, automaty- ka przemysłowa, elementy podstawy konstrukcji maszyn i  maszynoznaw- stwa. Nie prowadzi zajęć w oddziałach liceum ogólnokształcącego. Dyrekto- rem placówki jest od 1 września 2012 r.

Zaczynał jako nauczyciel w szkole przy- więziennej w 2003 r. Nie wyobraża so- bie innej pracy niż z osobami pozbawio- nymi wolności.

(12)

rozmowa miesiąca

konwencjonalnych, czyli ręcznych, ale też sterowanych numerycznie. Bazujemy na kodach sinumerik Siemensa. Przy tysiącu godzin przewidzianych na takie szkolenie bardzo duży nacisk kładziemy na porozu- miewanie się z maszyną konwencjonalną.

Jeżeli słuchacz pojmie jej działanie, wte- dy może zacząć obsługiwać numeryczną.

Jak wygląda organizacja szkoły przywięziennej w  dobie koronawi- rusa?

– U  nas jeszcze przed pandemią każda grupa miała zajęcia w tej samej hali, po- nieważ układamy je blokami. Tak jest też dzisiaj. Wygląda to tak, że przez pół roku jedna grupa ma obsługę tokarek i freza- rek, potem przechodzi na szlifierki lub montaż.

A zajęcia teoretyczne?

– Nauczyciele przychodzą z  zewnątrz.

Każdy z nich jest przypisany do jednego pomieszczenia, grupa przemieszcza się między klasami. Zanim uczniowie zostaną przyprowadzeni do szkoły, jeszcze w od- dziale mieszkalnym mają zmierzoną tem- peraturę. Gdy wchodzą na teren szkoły, mają zdezynfekować ręce. Dozowniki z  płynem dezynfekującym są zamonto- wane na korytarzach.

Nauczycieli obowiązuje taki sam re- żim sanitarny?

– Zajęcia prowadzą w  maseczkach lub przyłbicach. Mają dostęp do płynów. Po każdej zmianie zatrudnieni na terenie CKU więźniowie dezynfekują w klasach blaty, ławki, biurka. Podczas lekcji po- rządkowi czyszczą wszystkie elementy, których dotykamy poruszając się poza klasami. Ze szkoły słuchacze wychodzą po zmierzeniu temperatury.

Jak dbacie o bezpieczeństwo epide- miczne w halach i pracowniach?

– Za dezynfekcję elementów kontakto- wych maszyn konwencjonalnych odpo- wiada skazany, tzw. narzędziowy z  po- mocą i pod nadzorem nauczycieli, którzy wiedzą, co można odkazić. Płyn dezynfe- kujący może powodować korodowanie maszyn. Sprzęt znajdujący się w pracowni numerycznej – dwie tokarki numeryczne i frezarka – jest odkażany wyłącznie przez nauczyciela. To bardzo drogie maszyny, koszt jednej to ponad sto tysięcy złotych, a serwis znajduje się w Gdańsku. Klawia- tury i myszki w pracowni komputerowej przeciera prowadzący zajęcia. Po każdej

lekcji otwieramy okna. Przestrzegamy wszystkich wymogów Ministerstwa Edu- kacji Narodowej, Głównego Inspektora Sanitarnego i Ministerstwa Zdrowia. Gdy 13 marca otrzymałem informację, że 16 marca przechodzimy na zdalne nauczanie, cieszyłem się, że nasza szkoła policealna zakończyła edukację 31 stycznia.

Jak to zdalne nauczanie u  was wy- glądało?

– Wydaje mi się, że bardzo dobrze z nim sobie poradziliśmy. Na 16 operatorów przystępujących do egzaminu zdało 15.

Były dwie grupy, które według programu edukację powinny skończyć 24 kwietnia, a od 16 marca już nie było ich w szkole.

U nas lekcje online nie wchodziły w grę.

Musieliśmy coś wymyślić. Wspólnie z ka- drą pedagogiczną wpadliśmy na pomysł, że przygotujemy pakiety dydaktyczne.

Każdego dnia, gdy nauczyciel zgodnie z  planem miał zajęcia w  danej klasie, wysyłał na moją skrzynkę mailową te- mat lekcji, nazwę podręcznika, stronę oraz zakres materiału do przerobienia w określonym czasie i krótki schemat po- łączony z rysunkiem. Z tego tworzyłem indywidualny pakiet dla każdego słucha- cza. Z sekretarzem szkoły pracowaliśmy codziennie, więc w wyznaczone dni bra- liśmy pudełko materiałów i  przekazy- waliśmy je wychowawcom penitencjar- nym w  oddziałach mieszkalnych. Każdy podpisany pakiet trafiał do właściwego adresata. Jeżeli były zadania do wykona- nia, testy albo sprawdziany, po tygodniu wychowawcy odbierali je od skazanych i  oddawali nam, gdy przychodziliśmy z  kolejną partią materiału. Nauczyciele w wyznaczone dni dyżurowali w parach.

Każdy wyjmował z pakietu swój materiał, oceniał go i wpisywał oceny do dziennika.

Kolejnego dnia następna para, i tak do 26 czerwca. Rady pedagogiczne odbywali- śmy przez Skype´a. Nasz etatowy infor- matyk założył konto, ja rozsyłałem za- gadnienia, wszyscy się przygotowywali.

Takich rad było kilka. Mieliśmy też jedną stacjonarną, ale dopiero 23 czerwca, gdy podejmowaliśmy decyzje o klasyfikowa- niu uczniów.

Co w  tym wszystkim było najtrud- niejsze?

– Opisywanie zadań. Nauczyciel prak- tycznej nauki zawodu wysyłał rysunek z zadaniami, np. „wymień części, z jakich zbudowany jest dany mechanizm”, „jakich narzędzi będziesz używał?”, „jaka będzie

kolejność wykonywanych czynności?”,

„jakie według ciebie mogą się pojawić problemy?”. To nie było manualne, ale uczniowie musieli się zastanowić, jak by to zrobili. Dla absolwentów przygoto- waliśmy obszerny skrypt zawodów me- chanika i operatora. Były w nim zadania, które pobraliśmy ze strony komisji okrę- gowej i karta do wpisania odpowiedzi. Po czterech tygodniach słuchacze zwrócili nam je do porównania. Niektórzy zostali za to ocenieni. Następnie wszyscy otrzy- mali klucze z poprawnymi odpowiedzia- mi do porównania z kartami odpowiedzi.

Mieli zobaczyć, gdzie popełnili błędy.

Przyznam, że to był strzał w dziesiątkę.

W przyszłości będziemy to praktykować nawet przy stacjonarnych lekcjach. Na- uczyciele, tworząc materiały, przygoto- wali sobie świetną bazę do pracy.

A ten rok szkolny jak wygląda?

– 27 listopada kształcenie kończą trzy klasy. Zgodnie z  harmonogramem Cen- tralnej Komisji Egzaminacyjnej, egzamin odbędą 12 stycznia 2021 roku. Już im za- powiedziałem, że w ramach powtarzania materiału w grudniu otrzymają od nas pa- kiety dydaktyczne. Od grudnia do stycz- nia nie będą mieli z nami kontaktu. W tym czasie będziemy ich wspierać w inny spo- sób, będą mogli wypożyczyć podręczniki do dnia egzaminu zawodowego. W czasie zdalnego nauczania świetnie sprawdziły się też konsultacje. Przygotowaliśmy je głównie dla absolwentów przygotowu- jących się do egzaminu i przeprowadza- liśmy zgodnie z  ustalonym przeze mnie harmonogramem.

CKU realizuje w  więzieniu ministe- rialną podstawę programową, tę samą, która obowiązuje na wolności.

– Organizacyjnie i  programowo niczym nie różnimy się od szkół wolnościowych.

Kalendarz przerw świątecznych, wakacji i ferii zimowych jest taki sam. Podlegamy Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej we Wrocławiu, więc dokumenty potwierdza- jące zdanie egzaminu  maturalnego lub zawodowego noszą pieczęć tego organu.

Nigdzie też nie ma śladu, że dana osoba ukończyła szkołę przywięzienną. Każdy ma prawo do drugiej szansy, my w CKU wraz z wychowawcami penitencjarnymi wskazujemy, którędy droga do niej po- winna prowadzić. Jak zostanie to wyko- rzystane, zależy tylko od osadzonych.

zdjęcie Henryk Hoc

(13)

z nami

Więziennicy-wykładowcy nie szukali posad na wyższych uczelniach. Kiedy do- stali propozycje, mocno zaangażowali się w nowe zadania i obowiązki.

Ppłk Leszek Urbanowicz, zastępca dyrektora Zakładu Karnego w  Sztumie, wykłada na studiach zaocznych, stacjo- narnych i podyplomowych kilku wyższych uczelni. Od 2008 r. współpracuje z Wyż- szą Szkołą Humanistyczną w  Gdańsku, gdzie na wydziale pedagogiki wykłada teorię i  praktykę resocjalizacji. Na Wy- dziale Prawa i  Administracji Uniwersy- tetu Gdańskiego od 2016  r. uczy reso- cjalizacji studentów kryminologii, a także tych ze specjalizacją kuratorską. W latach 2005-2007 prowadził zajęcia w  Szkole Wyższej Ateneum w  Gdańsku dla stu- dentów studiujących pedagogikę, spe- cjalizacja: resocjalizacja. – Zawsze były to zajęcia do wykonania w  określonym czasie – mówi podpułkownik Urbanowicz.

Por. Elżbieta Kamińska, starszy psy- cholog w Zakładzie Karnym nr 1 w Gru- dziądzu, współpracę z uczelnią rozpoczę- ła w 2015 r. Miała potrzebę samorozwoju i chęć poznania środowiska naukowego.

Łączy praktykę z teorią. – Prowadzę ćwi- czenia ze studentami piątego roku psy- chologii na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy – mówi. – Są tuż przed obroną pracy magisterskiej, a  za- tem krótko przed rozpoczęciem pracy w zawodzie. Moim zadaniem jest zebrać ich wiedzę teoretyczną i  pokazać, jak należy wykorzystać ją w praktyce – wy- jaśnia. – Nie buduję niepotrzebnego dy- stansu, daję przestrzeń do współpracy, zwykle mówimy sobie po imieniu. Za kil- ka miesięcy będziemy kolegami po fachu – wyjaśnia.

Uczelniane doświadczenie ma również mjr Anna Osińska, kierownik oddziału terapeutycznego dla skazanych uzależ- nionych od środków odurzających lub

substancji psychotropowych w Zakładzie Karnym we Włocławku. Od dwóch lat wy- kłada w Zakładzie Pedagogiki w Państwo- wej Uczelni Zawodowej we Włocławku.

Prowadzi zajęcia z psychologii, a ze wzglę- du na wiedzę i doświadczenie w pracy pe- nitencjarnej – także zajęcia z przedmio- tów kierunkowych, tj. pracy wychowawcy w zakładzie karnym, z osobami uzależnio- nymi, metodyki, diagnozy profilaktyczno- -resocjalizacyjnej. Początkowo współpra- cowała z różnymi uczelniami, m.in. ucząc psychologii penitencjarnej, kształtowania kompetencji wychowawczych i interwen- cji kryzysowej.

Takich osób w szeregach Służby Wię- ziennej jest więcej. Na przykład mjr Joan- na Paszta, kierownik oddziału terapeu- tycznego dla skazanych uzależnionych od środków odurzających lub substancji psychotropowych w  areszcie na war- szawskim Służewcu. Od kilkunastu lat współpracuje z Chrześcijańską Akademią Teologiczną w  Warszawie. Prowadzi za- jęcia głównie ze studentami pedagogiki (resocjalizacja, pedagogika międzykul- turowa, praca socjalna). Przez kilka lat prowadziła fakultet dotyczący wsparcia psychologicznego w resocjalizacji. Uczyła też profilaktyki HIV, AIDS, HCV oraz uza- leżnień studentów teologii. Obecnie ma ćwiczenia w ramach kilku zajęć: podsta- wy prawne resocjalizacji, praca z osobami niedostosowanymi społecznie, metody wychowania w resocjalizacji.

Jak to się zaczęło?

Podpułkownik Urbanowicz, jako kie- rownik działu penitencjarnego w  aresz- cie na Kurkowej w Gdańsku, a wcześniej wychowawca, prowadził praktyki dla studentów. – Wtedy padła propozycja, abym został wykładowcą – opowiada.

– Zastanawiałem się, czy sprostam oczeki- waniom. Zapewniono mnie, że potrzebny

jest praktyk i świeże spojrzenie na sprawy penitencjarne. Po czasie dostrzegłem na- sze, praktyków bogactwo. To, co robimy, jest bezcenne – stwierdza. – Może brakuje nam oczytania naukowego, ale znamy spo- soby wdrażania różnych rozwiązań. Czuję się w obowiązku przekazać wiedzę i do- świadczenie, które zdobyłem w więzieniu,

Wykładowcy ze świata za murami

Satysfakcja, zadowolenie, spełnienie – to czują wykładając na wyższych uczelniach. Nie szukali tego zajęcia.

Propozycje przyszły z zewnątrz. Uczą zawsze w czasie wolnym, przede wszystkim w weekendy albo po szesnastej. Nie chwalą się tym, dlatego niewielu o tym wie.

Ppłk Leszek Urba- nowicz od 26 mar- ca br. jest zastępcą dyrektora Zakładu Karnego w Sztumie.

Wcześniej pełnił funkcję zastępcy dyrektora w  aresz- cie w  Gdańsku (od 2006 r.). Od 15 lat współpracuje z uczel- niami wyższymi. Skończył pedagogikę specjalną ze specjalizacją oligofrenope- dagogika oraz podyplomowe studia pe- nitencjarne i  komunikację społeczną na Uniwersytecie Gdańskim. 1 października minęło mu 28 lat służby.

Por. Elżbieta Ka- mińska z  Zakła- du Karnego nr  1 w  Grudziądzu jest funkcjonariuszem Służby Więziennej od 2010 r. Obecnie starszym psycholo- giem w więziennym Domu dla Matki i Dziecka. – To miejsce, gdzie można wykorzystywać całe spek- trum wiedzy psychologicznej o człowie- ku, od urodzenia do późnej dorosłości.

Niewielu funkcjonariuszy ma możliwość pracy w zakładzie karnym, w którym jest dużo kolorów, zapachów i słychać śmiech dzieci – mówi.

(14)

z nami

choć nie jest to specjalna misja. Pewność siebie przyszła z czasem – wyznaje.

– Praca dydaktyczna to dla mnie moż- liwość rozwoju osobistego i  kolejne wy- zwanie – mówi z kolei major Paszta. Kiedy zaproponowano jej prowadzenie zajęć dla studentów, ucieszyła się. Pomyślała, że bę- dzie to satysfakcjonujące. I tak jest.

Major Osińska otrzymała propozycję pozostania na uczelni jako wykładowca już pod koniec studiów psychologicz- nych. Równocześnie pojawiła się oferta pracy w zakładzie karnym na stanowisku psychologa. – Wtedy moja pasja do pracy z osobami pozbawionymi wolności zwy- ciężyła – stwierdza. – Ale kiedy po kilku latach ponownie otrzymałam propozycję pracy ze studentami, postanowiłam połą- czyć swoje dwie pasje: pracę w więzieniu oraz dzielenie się z młodymi ludźmi wie- dzą, doświadczeniem i umiejętnościami.

Przyznaje, że praca wykładowcy wią- że się z  ogromną odpowiedzialnością, potrzebą zaangażowania, empatią oraz ogromnymi pokładami cierpliwości. – Na- uczyciel powinien być przewodnikiem, autorytetem, ale również i przyjacielem – podkreśla Anna Osińska.

Co daje praca na uczelni?

– Moje uczelniane doświadczenia po- magają mi zachować świeżość spojrzenia na trudne sprawy w  służbie – mówi Le- szek Urbanowicz. – Energia, dynamika! To mnie ożywia, dopinguje w codzienności.

Początkowo było ciężko. Roczniki licz- ne. Miał po 170 słuchaczy na roku. Sta- wał przed nimi i opowiadał o swojej pracy.

W ostatnich latach liczba studentów się zmniejszyła. – Dla wykładowcy nie ma lepszego czasu – mówi. – Na ćwiczeniach mam dwadzieścia kilka osób, a na wykła- dach kilkadziesiąt. Możemy rozmawiać, wymieniać się poglądami. Wystarczy za- interesować słuchaczy.

Prowadzi trzygodzinne bloki ćwiczeń, z jedną przerwą. A na zjazdach studentów zaocznych, w sobotę i niedzielę, wykłada po dziewięć godzin. – Po takim maratonie początek tygodnia bywa trudny – mówi.

– Ale jest satysfakcja, bezpośredni kon- takt z młodym człowiekiem. Nauczyłem się, że trzeba dawać z  siebie w  pełni w każdym czasie, nawet jak jest ciężko.

Idzie do studentów dobrze przygo- towany. Podpiera praktykę teorią i  lite- raturą. Już na trzecim roku studiów był nauczycielem w schronisku dla nieletnich, a  zaraz po studiach w  szkole specjalnej.

Na jego wykładach zawsze zawiązuje się

ożywiona dyskusja. Studenci często karę traktują jako odwet, chcieliby zaostrzać prawo. Wykładowca ma wiele do tłuma- czenia.

Jego studenci to pracujący policjanci, kuratorzy, pracownicy socjalni i ci, którzy tylko co skończyli szkołę średnią. Potrze- bują rzetelnej wiedzy. – Świat za kratami nie wygląda tak jak w książkach – uśmie- cha się. – Jeśli ktoś studiuje resocjalizację, nie znaczy to, że ma ku temu predyspo- zycje. Wielu się nie sprawdza. Więzienie to zamknięty świat, owiany tajemnicą, za- stanawiają się, co się za tym murem dzieje – to ich pociąga. Ale ta praca nie jest dla nich. Choć wielu moich studentów znala- zło zatrudnienie za kratami. Myślę, że na przestrzeni tych lat ok. 50 osób, a może więcej. Niektórzy po piętnastu latach odeszli, a ja wciąż jestem w służbie.

Szerokie horyzonty

Zdaniem porucznik Kamińskiej z Gru- dziądza, praca na uczelni poszerza hory- zonty. Konieczność przygotowywania się do zajęć motywuje do czytania literatury i odkrywania nowych obszarów wiedzy.

– Wykładowca musi znać najnowsze wy- niki badań z  dziedziny, którą się zajmu- je – tłumaczy. – Nie można uczyć tylko w oparciu o wiedzę sprzed kilku czy kilku- dziesięciu lat. Dzięki tej pracy uczestniczę w  konferencjach naukowych, również międzynarodowych, poznaję nowe osoby, wykonujące podobną pracę w innych kra- jach, to też kopalnia doświadczeń. Czasami udaje mi się kogoś zaprosić do więzienia.

Tak na przykład rozpoczęła się współ- praca grudziądzkiego Domu dla Matki i Dziecka z Fundacją FamilyLab. W 2019 r.

podczas I  Ogólnopolskiej Konferencji Parentologicznej w  Poznaniu porucznik Kamińska poznała panią prezes fundacji, która później prowadziła zajęcia dla ma- tek w placówce. – To była cenna wymia- na doświadczeń i  korzyść dla obu stron – podsumowuje.

Funkcjonariusz, który pracuje w  śro- dowisku akademickim, wnosi do służby cenne doświadczenia. Potrafi prowadzić badania naukowe, wie, jak teoretycz- nie opisać zjawiska praktyczne. – Kiedy w  pracy pojawiają się trudne przypadki zaburzeń klinicznych, mam dostęp do literatury i  możliwość skonsultowania się z  autorytetami. Na uczelni poznaję też najnowsze testy diagnostyczne, wy- korzystuję je w pracy za murami, dzielę się nowinkami z koleżankami i kolegami w służbie – stwierdza porucznik.

Przed wybuchem pandemii studenci przyjeżdżali do jednostki. Było to dla nich wartościowe doświadczenie. Praca z gru- pą więźniów, zaplanowanie i samodzielne prowadzenie zajęć – to nieoceniona prak- tyka. A korzyść dla służby? Współpraca ze środowiskiem zewnętrznym i zaanga- żowanie osadzonych. – Skazani zawsze pozytywnie reagują na tego typu inicjaty- wy – zaznacza funkcjonariuszka. – Mają szansę na rozwój w towarzystwie osób, które nie oceniają i nie wymagają.

W Zakładzie Karnym nr 1 w Grudzią- dzu co roku organizowane jest semina- rium naukowe z cyklu „Kobieta w izolacji”.

Doświadczenie naukowe pani porucznik ułatwia jej planowanie sesji wykładowych i komunikację z osobami ze świata nauki.

Współpraca z  uczelnią bywa jednak wyczerpująca, podobnie jak praca w wię- zieniu. Wymaga sporego zaangażowania i odpowiedzialności, co jest okupione psy- chicznym i fizycznym zmęczeniem. – Jed- nak wiem, że studenci cenią wartość mo- ich zajęć, wyrażają wdzięczność – mówi major Paszta. – Doceniają możliwość spotkania kogoś, kto dzieli się z nimi prak- tycznymi doświadczeniami. Są zawsze życzliwi, uczymy się od siebie nawzajem.

Czasem trzeba iść za grupą. Oni mają wła- sne doświadczenia, to zasób, który mogą wykorzystać w  pracy w  więzieniu. Jeśli ktoś jest wykształconym muzykiem czy plastykiem – w przyszłości może praco- wać z osobami pozbawionymi wolności.

Często słyszę, że starają się o przyjęcie do Służby Więziennej lub to rozważają.

Mity do lamusa

Major Osińska swoim studentom stara się przekazać nie tylko ogólną wie- dzę, która może przydać się w pracy, ale również poczucie odpowiedzialności, sumienność, pracowitość i  szacunek do drugiego człowieka. – Chcę wzbudzić w nich chęć pogłębiania wiedzy – mówi – a także uświadomić im, że satysfakcja z pracy bezpośrednio wpływa na jakość naszego życia.

Sama, po siedemnastu latach służby, jest zadowolona. – Praca na uczelni, po- dobnie jak bycie funkcjonariuszem, daje mi poczucie spełnienia, satysfakcji, rado- ści oraz energię do działania – przyznaje.

Kiedy prosi o  zgodę na zorganizowanie wizyty studentów w  zakładzie karnym, przełożeni i koledzy są życzliwi i wspierają ją. Zawsze może liczyć na ich pomoc i zro- zumienie. Studenci odbywający praktyki zawodowe w więzieniu, poprzez spotkania

(15)

z nami

i rozmowy z funkcjonariuszami weryfiku- ją swoje wyobrażenia o więzieniu. – Chcę im przekazać praktyczną wiedzę, która pomoże im przy wyborze zawodu, zwłasz- cza jeśli zdecydują się na pracę w Służbie Więziennej. Wymaga to odpowiednich predyspozycji osobowościowych i  wielu umiejętności – mówi wykładowczyni.

Pracując na uczelni nie zapomina, że jest funkcjonariuszem. Dba o  dobry wi- zerunek służby. – Chcę pokazywać spo- łeczeństwu bardziej przyjazne oblicze więźniów oraz zakładu karnego jako miejsca, w  którym możliwy jest rozwój osobisty, stabilizacja, podnoszenie kwali- fikacji zawodowych i możliwości awansu – zaznacza.

Major Osińska zauważa, że w  społe- czeństwie tkwi stereotyp zakładu karne- go jako miejsca opresji, gdzie przestępców się jedynie izoluje, pilnuje i nie wypuszcza na wolność, aby ponownie nie dopuścili się zbrodniczych czynów. Funkcjonariusz- ka chce zburzyć ten mit. Studenci dowia- dują się od niej, że w zakładach karnych stwarza się także warunki do indywidu- alnej i grupowej pracy z osadzonymi. Że funkcjonują szkoły więzienne, jest zatrud- nienie, terapia, prowadzone są programy readaptacji społecznej, kieruje się skaza- nych na kursy zawodowe. Że funkcjona- riusze poświęcają wiele czasu na rozmo- wy z osadzonymi, aby zdiagnozować ich deficyty, poznać ich cechy osobowości, które przyczyniły się do popełnienia prze- stępstwa oraz zasoby, dzięki którym mogą zmienić życie na lepsze. Studenci są tym bardzo zaciekawieni i zdziwieni.

Jacy są studenci?

Major Paszta spotyka studentów w  różnym wieku: świeżo upieczonych maturzystów i  osoby po czterdziestce.

– Wielu z nich chce coś zmienić w swoim życiu, szukają satysfakcji, drogi zawo- dowej, podnoszą kwalifikacje. Są wśród nich m.in. policjanci, pracownicy socjalni czy pracownicy więziennictwa i  przed- stawiciele innych zawodów – opowiada funkcjonariuszka.

Zwykle zaczyna zajęcia ze studenta- mi na drugim roku studiów i  prowadzi ich przez trzy semestry. – Przechodzimy przez symboliczny proces grupy, poznaje- my się, współpracujemy, zawiązujemy wię- zi, a przed licencjatem kończymy wspólną pracę, to ważny dla nich czas – zaznacza.

Z  sentymentem wspomina swo- ich słuchaczy, pamięta ich twarze. – Ci dojrzali zazwyczaj są świadomi swoich

oczekiwań, bardzo obowiązkowi, odpo- wiedzialni, świetnie zorganizowani, umie- ją dzielić swój czas na pracę, studia i ro- dzinę. Są wszechstronnie ukierunkowani – opowiada funkcjonariuszka. – Takich osób na studiach jest coraz więcej. Reali- zują swoje marzenia i zarazem je weryfi- kują. „Czy to jest to, co chcę robić?” – mają czas, żeby się nad tym zastanowić.

Joanna Paszta prowadzi ćwiczenia dla studentów w  formie warsztatowej.

Jest rozmowa, są spotkania ze skazany- mi w  więzieniu. Funkcjonariuszka jest praktykiem ze sporym doświadczeniem w  terapii i  studenci chętnie zadają jej pytania. – Proszą o  rozmowę, chcą się poradzić, podzielić rozterkami, próbują zweryfikować swoje wyobrażenia o pracy w więzieniu i je urealnić – mówi. – To dla mnie dowód ogromnego zaufania. Staram się sprostać ich oczekiwaniom.

– Chcę, żeby moi studenci mogli po- łączyć teorię, czyli to, co już wiedzą, z  praktyką, czyli moim doświadczeniem – tłumaczy. – Aby zobaczyli, na czym polega ta praca i docenili wartość posia- danej wiedzy. Tym się z nimi dzielę. I to jest bezcenne. Często ludzie wybiera- jąc kierunek studiów, już myślą o  pracy w  więzieniu. Ważne jest, aby wcześniej zobaczyli to miejsce od środka. Dlatego organizuję wyjścia do więzienia – to moż- liwość odczarowania lęków i wyobrażeń, zweryfikowania nastawień i  przekonań.

Zwykle proponuję jedną lub dwie wizyty w jednostce. Jest to możliwe tylko dzięki przychylności dyrekcji.

Teraz, w  czasie pandemii, wstęp stu- dentów do więzień może być utrudniony.

Tak samo nauka stacjonarna na uczel- niach. Ale przecież nie potrwa to wiecz- nie. Noszenie maseczek nie przeszka- dza w  spotkaniu z  drugim człowiekiem.

– Podczas nauczania zdalnego brakowa- ło mi kontaktu osobistego ze studentami – mówi ppłk Urbanowicz. – Rozmawiając na czacie, czułem, że studenci też tego potrzebują. Bezpośrednia nauka i  spo- tkanie z  wykładowcą akademickim na uczelni jest wartością samą w sobie. Tak samo jak studenckie praktyki w  więzie- niu. Stosujemy się jednak do wymogów.

Plany…

Potrafią umiejętnie łączyć życie za- wodowe, osobiste i pasję nauczania. Jak widzą swoją przyszłość? Mjr Anna Osiń- ska zamierza dalej poszerzać wiedzę i  umiejętności. Studiuje psychoterapię uzależnień w  Poznaniu, by zwiększyć

swoje kompetencje na obecnie zajmo- wanym stanowisku. Mjr Joanna Paszta w tym roku zajęć na uczelni będzie miała więcej, koncentruje się więc na razie na logistycznym zorganizowaniu życia mię- dzy południem Warszawy, gdzie mieszka, a północą, gdzie ma uczelnię. Na razie nie robi naukowych planów na przyszłość.

– Może na emeryturze będę chciała cze- goś więcej? – mówi. Również por. Elżbieta Kamińska nie wyklucza w przyszłości pra- cy na uczelni, ale na razie czuje się przede wszystkim praktykiem. A jakie plany ma ppłk Leszek Urbanowicz? – Nigdy nie jest za późno na realizację marzeń – mówi.

– Być może podejmę się pracy dydaktycz- nej na uczelni na stałe. A może poświęcę się działalności naukowej?

Agata Pilarska-Jakubczak zdjęcia archiwa bohaterów Mjr Anna Osińska od maja br. jest kie- rownikiem oddzia- łu terapeutyczne- go dla skazanych uzależnionych od środków odurzają- cych lub substancji psychotropowych w  Zakładzie Karnym we Włocławku.

Służbę pełni od 1 sierpnia 2003  r. Roz- poczynała na stanowisku młodszego psychologa. W  2015  r. powierzono jej obowiązki kierownika działu peniten- cjarnego.

Mjr Joanna Pasz- ta od 2008  r. jest kierownikiem od- działu terapeutycz- nego dla skazanych uzależnionych od środków odurzają- cych lub substancji psychotropowych w  areszcie na warszawskim Służewcu.

1 listopada minie jej 22 lata służby i kil- kanaście lat pracy na uczelni. Jest mgr psychologii, specjalistą psychoterapii uzależnień. W  czasie studiów była na specjalizacji kliniczno sądowej, już wtedy pracowała jako wolontariusz w  poradni dla osób uzależnionych i  współuzależ- nionych. Praca w  więzieniu w  oddziale terapeutycznym pozwoliła jej połączyć zainteresowania zawodowe. – Trafiłam do doświadczonego zespołu, zawsze chciałam pracować w terapii – mówi.

(16)

dobre praktyki

Żaneta od lat dba o formę i często re- prezentuje Służbę Więzienną, a  także swoją jednostkę w zawodach biegowych.

Ostatnio, podczas półmaratonu w  Kra- snymstawie zajęła pierwsze miejsce w ka- tegorii kobiet mundurowych. – Biegam pięć razy w  tygodniu – mówi. – Czasem sama, ale częściej z mężem i z przyjaciółmi.

Ratowanie w biustonoszu

Niedawno zadzwonił do niej brat cio- teczny, który mieszka pod Lublinem i za- proponował, żeby przyjechała do niego z mężem, to wspólnie pobiegają. Umówili się na 18. Już na nich czekał. – Podobnie jak my, był ubrany na sportowo – wspo- mina Żaneta. – Kiedy podjechaliśmy pod jego posesję, usłyszeliśmy huk przypomi- nający zderzenie samochodów.

Zaplanowany trening jeszcze się nie zaczął, a sierżant sztabowa już sprintem pokonywała sto metrów, które dzieliły ją od miejsca zdarzenia. Za nią biegł kuzyn, mąż jeszcze zamykał samochód. – Kiedy po chwili też dotarł na miejsce, zobaczył mnie w  biustonoszu, bo koszulką owi- jałam krwawiącą głowę młodej kobiety – mówi Żaneta. Huk, który słyszeli, to było zderzenie dwóch aut osobowych.

Jedno z nich leżało rozbite w rowie, a dru- gie, też roztrzaskane, blokowało drogę.

– Z  jednego samochodu wyszły dwie osoby, którym w  czasie zderzenia wy- strzeliły poduszki powietrzne. Trzecią, podróżującą na tylnym siedzeniu bez zapiętych pasów, wyciągnął mój kuzyn, policjant. Ona była najciężej poszkodo- wana – relacjonuje funkcjonariuszka.

– Miała spore obrażenia głowy. A ja tyl- ko jedną myśl, że trzeba jej natychmiast tę głowę zabezpieczyć. Niewiele myśląc, zdjęłam koszulkę i starałam się nią zata- mować wypływającą z rany krew. Byłam cały czas przy tej kobiecie. Próbowałam z nią rozmawiać. Okazało się, że mówi po ukraińsku, podobnie jak kierowca i druga pasażerka samochodu.

W tym czasie kuzyn zdążył zadzwonić na numer alarmowy 112. Potem z  dru- giego, leżącego w  rowie auta, wyciągał

zawsze gotowi

Są tam, gdzie dzieje się coś nieprzewidzianego. Akurat jadą na służbę czy robią zakupy w sklepie i… ratują czyjeś życie, łapią złodziei albo zatrzymują pijanych kierowców. Sami mówią skromnie, że zrobili tylko to, co zrobić należało. W cyklu „Zawsze gotowi” prezentujemy sylwetki funkcjonariuszy i pracowników Służby Więziennej, którzy nie zostali obojętni i pospieszyli z pomocą.

Biegiem do wypadku, rowerem po złodzieja

Sierżant sztabowa Żaneta Rumińska i kapral Jacek Białas,

funkcjonariusze działu ochrony w Areszcie Śledczym w Lublinie, mogą

się poszczycić świetną kondycją, która przydaje się nie tylko w służbie,

ale też poza nią, gdy przychodzi im mierzyć się z niespodziewanymi

zdarzeniami.

(17)

zawsze gotowi

kobietę. Samochód był zablokowany i z trudem mu się to udało. Zajął się nią, po czym razem z mężem Żanety zaczęli kierować ruchem i zabezpieczyli miejsce wypadku.

Najbardziej poszkodowana była Ukra- inka, mocno potłuczona była też kobieta kierująca drugim samochodem. Funkcjo- nariuszka mówi, że to ona, oślepiona słoń- cem, wymusiła pierwszeństwo na drodze, powodując zderzenie aut. Po kilku minu- tach na miejscu pojawiła się straż pożarna i Policja. Po ranną Ukrainkę przyleciał he- likopter, a kierującą drugim samochodem zabrała do szpitala karetka pogotowia.

Kiedy wszyscy uczestnicy zdarzenia byli zabezpieczeni przez służby, Żaneta wróciła do domu kuzyna i  od jego żony pożyczyła koszulkę do biegania. – Mieli- śmy nieodpartą potrzebę odreagowania, więc tak, jak się wcześniej umawialiśmy, zrobiliśmy zaplanowany trening. Przez całą drogę milczeliśmy, co do nas niepo- dobne. W ciszy musieliśmy przepracować nagromadzone emocje.

Trzy dni później sierżant sztabowa znowu biegała w tej okolicy. Tym razem była świadkiem stłuczki czterech samo- chodów. – Oczywiście też się zaintere- sowałam – mówi. – Na szczęście nic po- ważnego nikomu się nie stało. Dodaje, że już kilka razy miała do czynienia z niespo- dziewanymi zdarzeniami. – Najczęściej na takie przypadki trafiałam w drodze z pra- cy albo do pracy. Nieraz ratowałam po- szkodowanych w wypadkach drogowych.

Czułam się pewniej, kiedy towarzyszył mi kolega ze służby, Sebastian, ratownik medyczny, dzisiaj już były funkcjonariusz.

On doskonale wiedział, jak się zachować w każdej trudnej sytuacji, ja mu pomaga- łam. Dlatego też zachowuję zimną krew i skupiam się na działaniu.

Zakaz rozglądania się

Jacek Białas sporo biegał, szczególnie przed pandemią, w  tym roku przerzu- cił się na rower, którym jeździ do pracy i z pracy – 40 km w obie strony. To, że jest wysportowany i  spostrzegawczy, przy- dało mu się w  obu sytuacjach, w  jakich znalazł się, kiedy pojechał rowerem po zakupy. – Sklep był jeden, ale zdarzenia były dwa z  udziałem różnych „bohate- rów” – wyjaśnia kapral.

Jest typem obserwatora, mówi, że czy- ta ludzkie zachowania z ruchów i ubioru, ma też łatwość rozpoznawania osób.

– Jeśli raz kogoś zobaczę, to już na zawsze

zapamiętam – zapewnia. W  czasie wol- nym od służby poszedł na zakupy i  już od wejścia zauważył, że jeden z klientów kręci się nerwowo między regałami bez koszyka i z torbą na ramieniu. – Robiłem swoje sprawunki, ale odruchowo odwró- ciłem się w jego stronę i zobaczyłem, że chowa za pazuchę butelkę alkoholu, którą zdjął z półki – relacjonuje Jacek. – Pod- szedłem do pracownika sklepu i powie- działem o tej sytuacji, ale złodziej był już na zewnątrz. Pracownik pobiegł za nim może kilkanaście metrów i  odpuścił, bo sprawca był już daleko.

Funkcjonariusz powiedział mu, żeby zadzwonił na policję, a sam wsiadł na ro- wer i ruszył za złodziejem. – Ten zdążył już odbiec z pół kilometra, ale wiedziałem, w którym kierunku, więc tam pojechałem.

Dogoniłem go i  zatrzymałem chwytając pod ramię. Był tak zaskoczony, że się na- wet nie wyrywał. Sądził chyba, że jestem policjantem w  cywilu. Zapytał tylko czy może zapalić i  nie stawiał oporu, kiedy doprowadzałem go na pobliski komisa- riat. Tam przekazałem go policjantom.

Dwa dni później Jacek Białas znowu wybrał się na zakupy. – Rozmawiałem akurat ze znajomym, kiedy zauważyłem,

że jakiś człowiek wychodzi ze sklepu z wypchanym pasem na brzuchu – wspo- mina funkcjonariusz. – Zamachałem ręką do pracownika sklepu, zresztą tego sa- mego, co poprzednio i wskazałem podej- rzanego mężczyznę. Pracownik ruszył za nim pędem. Ja też. A złodziej widząc, że nie ma szans na ucieczkę, zatrzymał się i poczekał z nami na policjantów. Okazało się, że ukradł spodnie.

Na ręce dyrektora lubelskiej jednost- ki z komendy w Niemcach wpłynęło po- dziękowanie za godną pochwały posta- wę funkcjonariusza. Dyrektor aresztu również podziękował i nagrodził kaprala.

– Tylko żona prosiła, żebym już więcej nie robił z siebie supermana – śmieje się Ja- cek. – Dostałem od niej zakaz rozglądania się po sklepie. Uświadomiła mi, że w ner- wach taki sklepowy złodziej mógł różnie zareagować i cała sytuacja skończyłaby się źle. Poza tym wyszedłem z domu na chwilę po chleb, a  wróciłem po dwóch godzinach, bo policjanci musieli spisać moje zeznania.

Elżbieta Szlęzak-Kawa zdjęcia Jacek Rumiński, Rafał Paczos,

archiwum AŚ w Lublinie

(18)

u nas

„Serdecznie zapraszam do dołączenia do naszego jutrzejszego spotkania na zoomie w ramach zajęć edukacji kultural- nej prowadzonych przez Fundację Dom Kultury w Areszcie Śledczym w Warsza- wie-Grochowie. Spotkanie zaczyna się o 10.30” – dostaję wiadomość od Beaty Matusiak-Bulak. Beata jest moderatorką zajęć online w więzieniu. Wcześniej roz- mawiam z  Justyną Domasłowską Szulc i  Małgorzatą Brus. Justyna, prezeska fundacji, redaguje teksty, ustala harmo- nogram spotkań, zaprasza gości. Potem Małgorzata udostępnia posty w sieci, do- biera do nich zdjęcia albo ilustracje.

Dostęp do sieci mają tylko osoby z fun- dacji. Przekazują informacje z obu stron muru, ale też inspirują i motywują. Przed pandemią spotykały się z blogerkami na żywo dwa razy w tygodniu na zajęciach blogowych, które były dla osadzonych oknem na świat. Prowadzili je specjaliści z  różnych dziedzin, pasjonaci, hobbyści.

Teraz, gdy odwiedziny w areszcie są nie- możliwe, przeniosły spotkania do sieci.

Dzięki platformie zoom widzą się i słyszą.

Mogą dyskutować, oglądać prezentacje, słuchać wykładów i poznawać ciekawych

ludzi. Po takich spotkaniach, tak jak wcze- śniej, piszą posty, które są publikowane na eWKratke. Podpisują się pseudonima- mi: Pełnoletnia, Dorcia, Rainbow, Aksa- mitka, pani eM.

Lubimy mieć gości

W  więziennej świetlicy przed ekra- nem laptopa siedzi piętnaście dziewczyn.

W  swoich domach komputery odpaliły też Małgosia, Beata, Justyna i  wolonta- riuszka Sara. Punktualnie o 10.30 rozpo- czynają zdalne zajęcia.

– Dziś w drugiej części spotkania bę- dziemy gościć wykładowcę kulturoznaw- stwa. Błagam, dyskutujcie z nim – Justyna Domasłowska Szulc zapowiada gościa.

– Ale najpierw przegląd. Zobaczymy, co się działo na naszym blogu.

Prezentację bloga przygotowała Sara. Uczestniczki spotkania na ekranie komputera mogą zobaczyć stronę www, zamieszczone tam teksty z  ilustracjami oraz komentarze. – Sara, przeczytaj dwa ostatnie teksty – proszą.

Wolontariuszka czyta też komenta- rze, a  potem razem zaglądają na stronę facebookową bloga. Tu też jest ruch. Pod

pierwszym postem Dorci o wierze wypo- wiedziały się cztery osoby. Pod kolejnym o Warszawie ktoś zamieścił kilkadziesiąt zdjęć z miasta. „Dziękuję za widoki” – na- pisze potem Pełnoletnia. Sara wklepie jej komentarz do komputera, a Małgosia zamieści w sieci. Tak w praktyce wygląda dialog z odbiorcami.

Teksty, notki czy komentarze zanim trafią do sieci, muszą przejść przez wiele rąk. – Osadzone piszą na kartkach, a ja wy- syłam skany ich prac do fundacji – tłuma- czy wychowawczyni, ppor. Ewa Smolińska.

– My je przepisujemy i  umieszczamy na blogu, a potem ludzie czytają, zamiesz- czają komentarze, które my udostępnia- my dziewczynom w  areszcie – dodaje Justyna.

– One znów odpisują na papierze. Dru- kuję, kseruję, rozdaję kartki. Potem mi je oddają. I tak w kółko – mówi wychowaw- czyni.

Wolontariuszki fundacji co tydzień przygotowują zestawienie wszystkich ko- mentarzy. Blogerki z aresztu śledczego na warszawskim Grochowie odpisują czytel- nikom, czasem rozmawiają między sobą.

Zdarza się, że odpowiedzi pojawiają się

Wolność w kratkę

O życiu za murami opowiadają na blogu nie mając internetu ani komputerów. Ich teksty redagują i zamieszczają w sieci założycielki Fundacji Dom Kultury. One też prowadzą zajęcia blogowe.

Spotykają się z osadzonymi dwa razy w tygodniu na platformie zoom.

Referenties

GERELATEERDE DOCUMENTEN

Nie- żalenie od tego, jak wiele udało mu się w ciągu dnia zrobić lub jak dobry jest efekt jego pracy, nie umie się tym ucieszyć, koncentruje się na swoich niedociągnięciach i

w ramach Nad- zwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia udało się zorganizować w Łagiewni- kach Jubileusz Miłosierdzia Służby Więziennej i więźniów, w trakcie któ- rego

Reprezentacja Służby Więziennej zdobyła III miejsce w Mistrzostwach Polski Policji w Judo, które odbyły się w Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. Na pierwszym miejscu

Nie wiem jak na powstawanie tego rodzaju szkół wpłynie reforma nauczania, o której w ostatnim czasie bardzo dużo się mówi, wiem jednak, że gimnazjali- ści coraz

Rzecznik praw obywatelskich zwrócił się do Dyrektora Generalnego Służby Więziennej z wystąpieniem wskazującym na brak wystarczającej ochrony prawnej funkcjonariuszy w

Jak jest w rzeczywistości, pewnie różnie w za- leżności od jednostki, od jej możliwości, chociażby kadrowych, ale także w du- żej mierze od woli ludzi, od tego czy chcą, żeby

Dlaczego konieczne jest zajęcie się zjawiskiem przemocy w rodzinach funkcjonariuszy Służby Więziennej.. Na to

W Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kulach, Od- dział Zamiejscowy w Sulejowie odbyła się konferencja zorganizowana przez Biuro Emerytalne CZSW oraz Kra- jowy Związek Emerytów