• No results found

Dziesięć lat SDE Dziesięć lat SDE

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dziesięć lat SDE Dziesięć lat SDE"

Copied!
44
0
0

Bezig met laden.... (Bekijk nu de volledige tekst)

Hele tekst

(1)

Dziesięć lat SDE

Dziesięć lat SDE s. 8 s. 8

Wrzesień 2019 nr 256, rok XXII ISSN 2545-1847 cena 3,50 zł www.sw.gov.pl

9

34

Katorżniczy

14

Więzienie

31

Zanim nadejdzie

36

Płatne

(2)

W

ławach więziennych szkół zasiadło we wrześniu ponad 3200 osób. Dla nich pozbawienie wolności to nie tylko czas kary, ale i nauki. 156 oddziałów 18 przywię- ziennych Centrów Kształcenia Ustawicznego realizuje program szkolny na wszystkich po- ziomach – od podstawówki do szkoły police- alnej. Nauczyciele tych placówek muszą nie tylko umieć uczyć. Zawsze trzeba mieć świa- domość, kim się zajmujemy i być przewidują- cym – mówi w rozmowie z Forum Sławomi- ra Polewana, która uczy w więzieniu w Potu- licach. Wielu spośród osadzonych godzi naukę z pracą, a są i tacy, którzy uczą się przy tym na dwóch kierunkach.

Organizacja czasu to jedna z umiejętności, których muszą nabyć skazani odbywający karę w systemie dozoru elektronicznego. W tym więzieniu nie ma krat, oddziałowych ani wy- chowawców. Skazani mogą pracować, uczyć się, zajmować się dziećmi i chodzić na space- ry. Ale cały czas są kontrolowani przy pomo- cy urządzeń elektronicznych. Ci, którzy zde- cydowali się na ten sposób odbywania kary,

i którym sąd na to zezwolił, nie mają prze- rwy w życiorysie – nie będą musieli wracać do świata na zewnątrz murów, bo cały czas w nim są. Wiedzą, że „wielki brat”, a dokład- nie operator w centrali, patrzy, czuwa i – jeśli trzeba – zareaguje jeden z 25 zespołów tere- nowych SDE.

System Dozoru Elektronicznego zaczął w Polsce działać dziesięć lat temu. Od wrze- śnia do grudnia 2009 r. objął 31 skazanych, a karę w tym systemie zakończyły czte- ry pierwsze osoby. W połowie 2019 r. liczba

„absolwentów” SDE przekroczyła 83 tysią- ce, w końcu lipca sięgnęła blisko 85 tysięcy i zmierza do setki.

Dozór elektroniczny to powód do dumy Służby Więziennej. Nasze autorskie rozwiąza- nia są znane na świecie – interesują się nimi więziennicy od Niemiec po Kazachstan, a na- wet w Chinach. Z okazji jubileuszu pierwszego dziesięciolecia dozoru elektronicznego w Pol- sce życzymy SDE kolejnych sukcesów.

Irena Fedorowicz redaktor naczelny

fot. Piotr Kochański

(3)

spis treści

2 9

Wrzesień 2019 r.

TEMAT MIESIĄCA

Dziesięć lat dozoru elektronicznego 8 Tu nie ma cel

10 Damski zespół WYDARZENIA

4 Ku pamięci i przestrodze 4 Wierni Polsce

5 W 75. rocznicę Powstania Warszawskiego 6 Dzień Pamięci Ofi ar Reżimów Totalitarnych 6 45 lat AA w Polsce

ROZMOWA MIESIĄCA 14 Więzienie na miarę czasów

Z KRAJU

18 Więziennicy wśród pielgrzymów 24 Na kozetce u pani Polewanej 28 Kolonie z teatrem

31 Psycholog radzi: Zanim nadejdzie pomoc ZAWSZE GOTOWI

17 Obezwładnił podpalacza DOBRE PRAKTYKI

20 Baba Jaga precz z więzienia Z NAMI

22 Bunkier, las, tyrolka SŁUŻBA DLA INNYCH 27 Pomaluj mój świat 27 Nakrętki dla Izy

27 Na pomoc pogorzelcom NA SPORTOWO

34 Katorżniczy bieg

35 Pingpong, pływanie, badminton, futbol NIEZBĘDNIK PRAWNY

36 Płatne nadgodziny PASJA SPORTOWA 38 Walczę do końca

HISTORIA

40 Dzieje więzienia w Świdnicy NASZE SPRAWY

30 60 kilometrów pod górę 30 Ogólnopolski spływ kajakowy 32 12 pytań: Odpowiadają szefowie 33 W słońcu Odessy

42 Związek w Forum (13) 43 Z przymrużeniem oka

OKŁADKA: Zespół Terenowy SDE z Aresztu Śledczego w Świdnicy, fot. Piotr Kochański

s. 28 Kolonie z teatrem

fot. Paulina Anna Galanciakfot. Piotr Kochański

s. 22 Bunkier, las, tyrolka

tel. 61 82 09 900, 606 627 801 ul. Wilczak 16a/6, 61-623 Poznań

http://dialtech.pl

e-mail: handlowiec@dialtech.pl

(4)

WYDARZENIA

D

yrektor Generalny Służby Więziennej gen. Ja- cek Kitliński i dyrektor Biura Penitencjarnego CZSW Andrzej Leńczuk 3 września uczestniczyli w obchodach 19. rocznicy otwarcia Polskiego Cmen- tarza Wojennego w Miednoje w Rosji. W 25 zbio- rowych mogiłach spoczywają tam szczątki po- nad 6300 polskich jeńców zamordowanych przez NKWD wiosną 1940 roku w Twerze. Byli wśród nich funkcjonariusze Straży Więziennej.

zdjęcia Andrzej Chyliński/BKS KGP

S

łowa „Pamięć i przestroga” były motywem przewodnim uroczysto- ści upamiętniających 80. rocznicę wy- buchu II wojny światowej. Zdobią one pamiątkowy dzwon, który ufundował Prezydent RP Andrzej Duda, widnie- ją także na szarfi e wieńca, złożone- go na  Grobie Nieznanego Żołnierza wspólnie przez gości z  całego świa- ta. W  centralnych obchodach, któ- re 1 września odbyły się w Warsza- wie z  udziałem najwyższych władz państwowych, prezydenta Niemiec i  wiceprezydenta Stanów Zjednoczo- nych oraz 40 delegacji zagranicznych, uczestniczył Dyrektor Generalny Służ- by Więziennej gen. Jacek Kitliński.

BDG CZSW zdjęcie Grzegorz Jakubowski/KPRP

T

egoroczne centralne obchody Święta Wojska Polskiego odbyły się w Katowicach. Biało-czerwono. Patriotycznie. Razem. Pola- cy uczcili 15 sierpnia nie tylko Święto Wojska Polskiego i 99. rocz- nicę Bitwy Warszawskiej, ale również przypadającą w tym roku set- ną rocznicę wy- buchu pierwsze- go Powstania Ślą- skiego. W uroczy- stościach uczest- niczyły najwyższe władze państwo- we, kadra kierow- nicza Sił Zbroj- nych RP i wszyst- kich służb oraz ok.

200 tys. widzów.

Naszą formację reprezentowali Dyrektor Generalny Służby Wię- ziennej gen. Jacek Kitliński oraz  dyrektor okręgowy płk Andrzej Baliński.

Takiego świętowania jeszcze na Górnym Śląsku nie było. 2600 żołnierzy, 185 jednostek sprzętu wojskowego i  60 statków po- wietrznych wzięło udział w tegorocznej defi ladzie z okazji Święta Wojska Polskiego. Ulicami Katowic maszerowało 27 poddziałów kompanii reprezentacyjnych i 60 pocztów sztandarowych, a tak- że żołnierzy ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Rumu- nii i Chorwacji. Defi lowały formacje proobronne, klasy mundu- rowe i pododdziały uczelni wojskowych.

Obchody Święta Wojska Polskiego rozpoczęły się o godz. 12.00 wręczeniem odznaczeń na  placu Bolesława Chrobrego. Defi la- da składała się z  dwóch części – lądowej i  powietrznej. W czę- ści pierwszej, poza żołnierzami Wojska Polskiego i  wojsk sojusz- niczych, można było zobaczyć sprzęt, jakim dysponuje polska ar- mia. W pokazie sił powietrznych wzięło udział 60 maszyn, w tym myśliwce, śmigłowce i samoloty. Na zakończenie odbył się piknik.

opr. i zdjęcie Justyna Siedlecka

Ku pamięci i przestrodze

Wierni Polsce Na cmentarzu

w Miednoje

(5)

WYDARZENIA

1

sierpnia, w  75. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, w  sto- licy odbyły się uroczystości upamięt- niające powstańczy zryw. Przed Po- mnikiem Polskiego Państwa Podziem- nego i Armii Krajowej zebrali się po- wstańcy, przedstawiciele rządu, mia- sta stołecznego Warszawa, komba- tanci, harcerze oraz służby munduro- we, w tym Służba Więzienna. Obecni byli m.in. funkcjonariusze aresztu na warszawskiej Białołęce z zastępcą dy- rektora mjr. Cezarym Bujakiem. Przed pomnikiem wystawiono warty hono- rowe i poczty sztandarowe oraz złożo- no wieńce i kwiaty. – Pamiętamy i bę- dziemy pamiętać, że  naszą wolność zawdzięczamy niezłomności i męstwu powstańców – mówił wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.

W tym dniu, w ramach akcji „Wol- ność łączy”, w czasie godziny „W”

(ok.17) kilkuset wolontariuszy Mu- zeum Powstania Warszawskiego oraz harcerzy pełniło służbę w  ponad 360 stołecznych miejscach pamię-

ci. Również osadzeni z białołęckiego aresztu przyłączyli się do  akcji. Roz- dawali przechodniom okolicznościowe

wpinki z  symbolem Polski Walczącej, wraz z krótką historią znaku.

Natomiast pacjenci  oddziału tera- peutycznego dla uzależnionych od al- koholu w areszcie na warszawskim Służewcu wzięli udział w  programie

„Powstanie 1944”. Współpraca jed- nostki z Muzeum Powstania Warszaw-

W 75. rocznicę Powstania Warszawskiego

skiego owocuje także  cyklicznymi

„Spotkaniami z historią”, które prowa- dzi Maciej Podbielkowski, wieloletni

pracownik muzeum. – Tego typu zaję- cia edukacyjne kształtują postawy pa- triotyczne więźniów – twierdzi wię- zienna kadra. 

W innych rejonach Polski też odda- no hołd warszawskim powstańcom.

Funkcjonariusze i skazani z Zakładu Karnego w Wojkowicach uczcili ich pa- mięć minutą ciszy. Osadzeni przygoto- wali plakat odnoszący się do symboliki polskiego podziemia, a o godzinie „W”

w więzieniu zawyły syreny alarmo- we. Zgromadzeni w  świetlicy w  sku- pieniu wysłuchali prelekcji o tamtych wydarzeniach. W 1944 r. w Warszawie przez 63 dni żołnierze Armii Krajowej prowadzili heroiczną i  osamotnioną walkę, której celem była niepodległa Polska, wolna od niemieckiej okupacji i dominacji sowieckiej. Zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało ran- nych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys.

zabitych.

Marta Frąckiewicz, Grzegorz Kuciczek, Anna Penkin zdjęcia Grzegorz Kuciczek, archiwum

L

iga Obrony Kraju (LOK) obchodzi w 2019 r. 

75. rocznicę powstania tego stowarzyszenia. Uch- wałą Rady Krajowej LOK medalami okolicznościo- wymi zostali odznaczeni funkcjonariusze z Zakładu Karnego w Raciborzu mł.

chor. Grzegorz Iwanecz- ko oraz  plut. Rafał Kwie-

cień. Do ich zasług zaliczono wielolet- nią społeczną działalność szkoleniową młodzieży i dorosłych w sporcie strze-

Medal Ligi Obrony Kraju dla naszych

leckim, np. organizowa- nie i przeprowadzanie za- wodów. To wyraz patrio- tycznej postawy, przy- czyniającej się do  naby- wania umiejętności pro- obronnych wśród obywa- teli Rzeczypospolitej Pol- skiej, zgodnie z założenia- mi i  celami Ligi Obrony Kraju, ale przede wszyst- kim zgodnie z  etosem funkcjonariu- sza publicznego.

Maciej Konior

fot. archiwum

(6)

WYDARZENIA

45 lat AA w Polsce O

gólnopolski Zlot Radości z  okazji

45-lecia istnienia Wspólnoty Ano- nimowych Alkoholików w Polsce (1974- -2019) odbył się 16-18 sierpnia. W ka- towickim „Spodku” oraz w Międzyna- rodowym Centrum Kongresowym ze- brało się ok. 6  tys. osób. Odbyło się ok. 100 mityngów w  10 językach.

Przybyły zaprzyjaźnione wspólnoty:

Al-Anon dla rodzin alkoholików oraz Al-Ateen – dzieci alkoholików.

Grupy AA działają prężnie także na terenie polskich więzień. W zlocie uczestniczył psycholog działu peni- tencjarnego Zakładu Karnego we Wło- cławku. Średnio 30 skazanych bierze udział w mityngach AA/AN, które tam się odbywają. Organizowane są spo- tkania z posłannikami AA, prowadzo- ne są zajęcia z tematyki uzależnień, m.in. programy: „Trzeźwo myślę”,

„Pozytywna zmiana”, „Inni biorą, Ty

nie musisz”. Okręg opolski reprezen- towali dyrektorzy jednostek z Brzegu, Strzelec Opolskich i Kluczborka.

Wspólnota Anonimowych Alkoho- lików jest uważana za największą sa- mopomocową organizację na świecie.

W Polsce działa obecnie ok. 2,6 tys.

grup. Warunkiem uczestnictwa we wspólnocie jest chęć zaprzestania pi- cia. Podstawowym celem jest trwanie w  trzeźwości i  pomaganie innym al- koholikom. Fundamentem funkcjono- wania wspólnoty jest dwanaście tra- dycji oraz Program Dwunastu Kroków.

Dzięki zajęciom trzeźwiejący może po- znać siebie, odnaleźć zasoby, które po- mogą mu w zmianie życia. Może tak- że dzielić się swoim doświadczeniem, a dzięki poznaniu historii innych osób ma możliwość zweryfi kowania poglą- dów, postaw i wartości. Ma też szansę stać się mentorem dla tych, którzy do- piero wkraczają na drogę trzeźwości.

Patrycja Pieper, Konrad Górski, Jakub Graczyk zdjęcie Patrycja Pieper

23

sierpnia na terenie Muzeum Żoł- nierzy Wyklętych i Więźniów Po- litycznych PRL obchodzono Europej- ski Dzień Pamięci Ofi ar Reżimów To- talitarnych. Został on ustanowiony przez Parlament Europejski w 2008 r.

w rocznicę podpisania paktu Ribben- trop-Mołotow. „Jego następstwem

był wybuch II wojny świato- wej wraz z agresją niemiecką i sowiecką na Polskę i podział tej części Europy na strefy wpływów brunatnego i czer- wonego totalitaryzmu. Nigdy nie wolno nam zapomnieć tego strasznego rozdziału hi- storii" – napisał w liście pre- zydent Andrzej Duda.

„Naszym obowiązkiem jest zrobienie wszystkiego, by czas zaprzeczenia godno- ści ludzkiej nigdy nie powró- cił” – wybrzmiały słowa pre- miera Mateusza Morawiec-

kiego z listu odczytanego przez Mar- ka Suskiego, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Zbigniew Ziobro, Mi- nister Sprawiedliwości przypomniał, że historia jest nauczycielką życia.

Wystąpili również wiceministro- wie sprawiedliwości Polski, Chor- wacji, Litwy, Węgier oraz wicepre- mier i minister sprawiedliwości Ło- twy. Obecni byli: Koen Lenaerts, pre- zes Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Marek Zirk-Sadowski, prezes Naczelnego Sądu Administra- cyjnego, Leszek Mazur, przewodniczą- cy Krajowej Rady Sądownictwa, Mate- usz Szpytma, wiceprezes IPN, Andrzej

Dzień Pamięci Ofi ar Reżimów Totalitarnych

Pozorski, dyrektor Głównej Komisji Ści- gania Zbrodni przeciwko Narodowi Pol- skiemu oraz przedstawiciele parlamen- tu, korpusu dyplomatycznego, świa- ta nauki, kombatanci i weterani w tym więźniowie polityczni mokotowskiego więzienia. Służbę Więzienną reprezen- tował płk Grzegorz Fedorowicz, zastęp- ca Dyrektora Generalnego SW.

Zebrani oddali hołd ofi arom komu- nistycznych zbrodni składając wień- ce i zapalając znicze pod ścianą śmier- ci na terenie dawnego mokotowskiego więzienia.

Aneta Łupińska zdjęcia Piotr Kochański

(7)

REKLAMA

(8)

Tu nie ma cel Tu nie ma cel

D

zień dobry, dzwonię w sprawie urządzenia – Barbara Owczarek, operator centrali monitorowa- nia reaguje natychmiast, gdy na mo- nitorze komputera przy jednym z osa- dzonych pojawia się pasek w czerwo- nym kolorze. Oznacza on, że doszło do naruszenia odbywania kary, w skró- cie: naruszenia. A te są różne. Ktoś na przykład przeciął założoną na nodze

(rzadziej na ręce) opaskę albo próbo- wał ją rozciągnąć. Wtedy system alar- muje – jak mówią operatorzy – zaczy- na krzyczeć.

Centrala wie wszystko

Czujniki w opasce reagują na tem- peraturę, ruch, wykrywają bezruch i brak kontaktu z ciałem. Ale nie mają systemu lokalizowania. O tym, czy

osadzony oddala się poza wyznaczo- ną strefę w czasie, gdy powinien być w miejscu dozoru, informuje drugie urządzenie, przypominające wyglą- dem telefon stacjonarny. To ono „łą- czy się” z opaską, a właściwie opa- ska – bransoletka raportuje do niego.

W nim są też czujniki przemieszcza- nia. Dlatego przesunięcie czy przechy- lenie urządzenia stacjonarnego albo przerwa w jego zasilaniu są natych- miast zgłaszane do centrali.

– Ja nic nie ruszałem – tłumaczy głos po drugiej stronie słuchawki.

– Ale zaraz sprawdzę, co się dzieje.

Po kilku sekundach znamy wino- wajcę – to kot. Wskakując na urzą- dzenie, poruszył nim i wtedy włączył się alarm. – To już któreś zgłoszenie w dniu dzisiejszym, proszę zrobić tak, żeby kot nie miał tam dostępu – in- struuje operatorka.

Takich sytuacji w ciągu dnia jest wiele. Czasem winny jest kot, czasem ktoś z domowników przeciera kurze albo za głośno słucha muzyki, a urzą- dzenie jest bardzo czułe i reaguje na- wet na minimalne drgania. Nie moż- na go ruszać. Nie można przestawiać.

W niewielkim gmachu w Warszawie za dwiema śluzami funkcjonuje więzienie na sześć tysięcy ludzi, wykorzystane w 82 procentach. Nie ma tu cel, są komputery i nowoczesny system kontroli, a skazani odbywają karę pozbawienia wolności w swoich domach.

Zestaw do dozoru mobilnego Zestaw do dozoru mobilnego

(9)

temat miesiąca: 10 lat dozoru elektronicznego Ma być w wyznaczonym miejscu, tam,

gdzie zostało ustawione.

Ośrodek wyznacza zadania

– Generalnie wszystkiego pilnuje system, a my tylko patrzymy, jak nasi podopieczni się sprawują i reagujemy na naruszenia – mówi chor. Bartosz Nawrocki, starszy inspektor Biura Do- zoru Elektronicznego CZSW. – I tak na przykład system krzyczy: „Halo! No- wak nie wrócił na czas” i my ustala- my, czy faktycznie, a jeśli trzeba, zle- camy wizytę w miejscu dozoru. Tym zajmują się już operatorzy z drugiej sali, zwanej ośrodkiem głównym. Oni wyznaczają zadania 25 zespołom tere- nowym w kraju.

Ośrodek główny pełni więc rolę podmiotu dozorującego. W centra- li rolą operatorów jest monitorowanie wszystkich naruszeń i kontrola zleco- nego przez sąd harmonogramu odby- wania kary, w ośrodku planuje się pra- cę zespołów w całej Polsce.

– Oprócz tego realizujemy wizy- ty preinstalacyjne i instalacyjne – tłu- maczy kpt. Paweł Sieroń, starszy in- spektor, koordynator głównego ośrod- ka. – Preinstalacja to sprawdzenie, czy w miejscu odbywania kary są odpo- wiednie warunki techniczne. Infor- mację o tym wysyłamy do sądu i jeśli sąd wobec skazanego podejmie decy- zję o odbywaniu kary w systemie do-

zoru elektronicznego, jedziemy mon- tować urządzenia.

Jest czy go nie ma

Wizyt preinstalacyjnych i instala- cyjnych jest najwięcej. Na rekonesans mają pięć dni, na instalację – trzy od momentu wydania przez sąd posta- nowienia. Wizyty naruszeniowe są

li, nie mieli obowiązków i nie musie- li dostosować się do żadnego harmo- nogramu.

– Część z nich jest przyzwyczajona, że dużo rzeczy ktoś za nich załatwia – mówi Nawrocki. – A tu trzeba same- mu. To uczy samodzielności. I to jest

dla nich gorsze od odsiadki w więzie- niu, bo trzeba myśleć. Nie wszyscy so- bie z tym radzą, ale my jesteśmy od tego, żeby im pomóc. Można powie- dzieć, że my jesteśmy takimi oddzia- łowymi, wychowawcami i psychologa- mi w jednym, a pięć tysięcy naszych podopiecznych to jeden oddział. Róż- nica jest taka, że się nie widzimy, tylko słyszymy. Bo do nas można zadzwo- nić w każdej chwili. I skazani dzwonią.

Z różnymi sprawami.

Anna Krawczyńska zdjęcia Piotr Kochański priorytetowe. Załoga musi dotrzeć na

miejsce w cztery godziny. Ale nie każ- de naruszenie jest jednoznaczne z oso- bistą kontrolą.

– Na miejsce jedziemy tylko wte- dy, gdy nie możemy ustalić, czy skaza- ny jest w domu – wyjaśnia Paweł Sie-

roń. – Najpierw dzwonimy. Jeśli ktoś z domowników, sąsiad, ktokolwiek po- twierdzi nam, że naszego podopiecz- nego rzeczywiście nie ma w miejscu dozoru, nie wysyłamy patrolu. Naszą rolą jest tylko ustalić: jest czy go nie ma.

Każde połączenie telefoniczne ze skazanym musi być odnotowane. Ope- ratorzy piszą raport, informują sąd

i kuratora. Bo to kurator roz- licza skazanego, a sąd decy- duje, co dalej. W skrajnych przypadkach może uchylić odbywanie kary w SDE.

– Sąd określa, kiedy nasz podopieczny musi przeby- wać w mieszkaniu. Maksy- malnie może mieć dwanaście godzin wolnego – tłumaczy Bartosz Nawrocki. – Urzą- dzenia są bezwzględne, od- notowywana jest każda se- kunda spóźnienia. My reagu- jemy, jeśli takiego człowieka nie ma pół godziny.

Niektórzy dzwonią i uprze- dzają, że się spóźnią. Bo ko- rek, wypadek, bo złe warun- ki atmosferyczne. Są tacy, którym zależy i są bardzo obowiąz- kowi, ale zdarzają się i tacy, dla któ- rych jest to kolejny wyrok i niczym się nie przejmują. Albo dzwonią i mówią wprost: „Przyjedźcie i zdejmijcie mi to urządzenie. Mam dość”. Bo, wbrew pozorom, to wcale nie jest łatwa for- ma odbywania kary, zwłaszcza dla lu- dzi, którzy do tej pory żyli jak chcie-

Operatorzy z ośrodka głównego planują pracę zespołów terenowych Operatorzy z ośrodka głównego planują pracę zespołów terenowych

Zestaw do dozoru stacjonarnego Zestaw do dozoru stacjonarnego

To urządzenie dostaje osoba chroniona To urządzenie dostaje osoba chroniona

(10)

temat miesiąca: 10 lat dozoru elektronicznego

służby miałem iść na emeryturę, ale koordynowanie tego zespołu daje mi tyle satysfakcji, że postanowiłem jesz- cze popracować.

W trasę nowym samochodem W trakcie jednej służby damski ze- spół ma zwykle od 12 do 14 zadań do zrealizowania. Preinstalacje to spraw- dzanie warunków technicznych nie- zbędnych do tego, by skazany mógł od- bywać pod wskazanym adresem karę

W

zespole terenowym SDE dzia- łającym przy Areszcie Śled- czym w Świdnicy w syste- mie zmianowym pracuje osiem ko- biet. Wszystkie z najwyżej rocznym stażem w Służbie Więziennej. Tworzą cztery dwuosobowe składy. Nad nimi, a raczej z nimi – koordynator, por. Ja- cek Koza, który mówi, że to właśnie przez nie odroczył swoją emeryturę.

– Jestem bardzo zadowolony z załogi – oznajmia. – W styczniu po 20 latach

pozbawienia wolności w systemie do- zoru elektronicznego. Instalacje pole- gają na zamontowaniu i uruchomieniu sprzętu oraz założeniu opaski/branso- letki osobie, która właśnie zaczyna od- bywać karę w domu. Inne zadania pa- trolu to m.in. kalibracje, rekalibracje, kontrole, interwencje w sytuacji naru- szenia odbywania kary czy deinstala- cje. Zasięg pracy zespołu to cały Dol- ny Śląsk. Dlatego w czasie dwunasto- godzinnej służby jeden skład pokonuje W patrolu jeżdżą razem od roku, czyli od momentu powstania w Polsce 25 Terenowych Zespołów Systemu Dozoru Elektronicznego. Szer. Beata Bar i Ewa Pilarska-Kłysz stanowią skład jednego z nich.

Spędzają w służbie po dwanaście godzin. W dzień czy w nocy przemierzają samochodem po 500-700 km.

Są zgrane, uważne, pewne siebie, kompetentne. Jednym słowem – profesjonalistki.

Damski zespół

Szer. Beata Bar (za kierownicą) i Ewa Pilarska-Kłysz wyruszają na patrol Szer. Beata Bar (za kierownicą) i Ewa Pilarska-Kłysz wyruszają na patrol

(11)

temat miesiąca: 10 lat dozoru elektronicznego dystans od 500 do 700 km. – O trasie

decyduje centrala w Warszawie – wy- jaśnia porucznik. – Ale czasem te za- planowane zadania w ciągu dnia się zmieniają, dlatego patrole muszą być elastyczne.

W zespole pracują cztery funkcjo- nariuszki i cztery pracownice. W razie urlopu czy delegacji którejś z pań cza- sowo zastępuje ją funkcjonariusz dzia- łu ochrony. Koordynator podkreśla, że praca w zespole jest trudna, a nawet niebezpieczna. – Przemieszczając się po tak dużym terenie, wchodząc do różnych domów i mieszkań, zwłasz- cza nocą można się spotkać z sytu- acjami zagrażającymi życiu lub zdro- wiu. Bo nigdy nie wiadomo, co się za- stanie na miejscu i co się może wyda- rzyć. Osoby, do których przyjeżdża pa- trol, są czasem pod wpływem alkoho- lu, agresywne. Dlatego, żeby czuć się pewniej i umieć zareagować w każdej sytuacji, dziewczyny przeszły kurs sa- moobrony. Są wyposażone w kajdan- ki i gaz obezwładniający. Na szczęście dotąd ich nie użyły. W trudnych sy- tuacjach stosują przede wszystkim…

perswazję.

W biurze porucznika Kozy Ewa i Be- ata dostają swój plan dnia, czyli har- monogram zadań na najbliższe 12 go- dzin. – 7.30 Świdnica, preinstala- cja. 8.30 Wałbrzych, też preinstalacja – wymienia koordynator. – 9.40 Lu- bawka, instalacja. 12.15 Zgorzelec…

Dzisiaj z aresztu nowiutką dacią duster rusza Beata. Miejsce obok kie- rowcy zajmuje Ewa. Obie noszą mun- dury, choć w tym tandemie tylko Be- ata ma etat funkcjonariusza. Ewa jest pracownikiem Służby Więziennej.

– Do lipca patrole jeździły starym, użyczonym przez dział kwatermi- strzowski peugeotem boxerem. – Był to dużych gabarytów van, a zespół musi przemieszczać się czasem po wą- skich drogach, leśnych i wyboistych, na których dacia sprawdza się dużo le- piej. Poza tym posiada webasto, czy- li wodne ogrzewanie postojowe, któ- re umożliwia szybkie nagrzanie wnę- trza samochodu do optymalnej tempe- ratury, co jest ważne, kiedy się prze- wozi czuły sprzęt SDE.

GPS wskazuje drogę

Kilka minut po siódmej są już za bramą aresztu. Beata i Ewa wyposażo- ne w służbowe smartfony, w których są zapisane zadania na cały dzień, i w sprzęt niezbędny w patrolu, kieru- ją się nawigacją GPS na pierwszą wi- zytę. – Jedziemy sprawdzić, czy skaza-

ny może odbywać karę w takich wa- runkach, w jakich mieszka – tłuma- czy Beata. – Jeżeli wizyta jest wcze- śniej umówiona przez centralę w War- szawie, to rodzina albo sam zainte- resowany zwykle na nas czeka. Bywa jednak, że jedziemy w ciemno, bo cen- trala nie mogła się z nimi skontakto- wać i uprzedzić, że będziemy – doda- je Ewa.

Nawigacja oznajmia, że dojeżdża- my. Dziewczyny zabierają ze sobą sprzęt zapakowany w pudła i wcho- dzą do kamienicy. Mieszkanie, w któ- rym mają przeprowadzić preinstala- cję, znajduje się na parterze. Dzwo- nią, pukają, czekają. Nikt nie otwie- ra. Znowu pukają, a potem Ewa tele- fonuje pod wskazany przy adresie nu- mer. Nikt nie odbiera, próbuje jeszcze raz. Cisza. Kiedy zawiadamia centralę, że drzwi mieszkania są zamknięte, Be- ata właśnie kończy wypełniać kartkę z wiadomością do właścicieli, z proś- bą o pilny kontakt w celu umówienia kolejnej wizyty. Zostawia ją w skrzyn- ce na listy w momencie, gdy Ewa wy- syła do Warszawy elektroniczny raport z przeprowadzonych czynności.

Ustawiony na kolejną lokalizację GPS kieruje patrol ze Świdnicy w stro- nę Wałbrzycha. Dziewczyny jadą pod wskazany adres pierwszy raz. Tak jest w większości przypadków. Nie wie- dzą, co i kogo tam zastaną, ale zna- ją swoje zadanie. Znów mają przepro- wadzić preinstalację, sprawdzić, czy warunki techniczne w mieszkaniu są na tyle dobre, żeby sąd mógł zezwolić

skazanemu odbywać karę pozbawie- nia wolności w SDE, a nie w więzien- nych murach.

Po drodze rozmawiamy o tym, czy mundur, w którym wchodzą do róż- nych, często zapuszczonych i szemra- nych budynków, prowokuje agresję.

– Adresy rzeczywiście są różne i ludzie też – mówią. – Zauważyłyśmy, że jako kobiety w mundurach nie jesteśmy ata- kowane tak bardzo, jak umundurowani mężczyźni. Zdarza nam się czasem jeź- dzić w parach mieszanych, kiedy kole- dzy z działu ochrony zastępują w pa- trolu koleżankę. Oni częściej słyszą wy- zwiska. Dla nas kobiet nawet agresyw- ni i pijani mężczyźni są bardziej wyro- zumiali. Co nie znaczy, że w związku z tym jesteśmy mniej czujne.

Każde pytanie jest ważne

W Wałbrzychu zatrzymujemy się przed szerokim dziesięciopiętrowym blokiem. – Mam informację, że tu- taj nasza wizyta jest umówiona. Ktoś powinien być w mieszkaniu – infor- muje Ewa. Nigdy wcześniej tu nie były, więc cieszą się na widok windy.

– Czasem musimy się wysoko wspi- nać, bo w niektórych budynkach są tylko schody – wyjaśnia Beata. Puka- ją do drzwi na szóstym piętrze i nie- mal od razu otwiera je miła, siwa pani. Serdecznie zaprasza do środ- ka. Okazuje się, że to matka skaza- nego. On sam wychyla się niepew- nie z pokoju. Beata wchodzi tam i już wie, że trzeba szukać innego miejsca na zainstalowanie sprzętu, bo nad jej

Dziewczyny pakują sprzęt, który wykorzystają w patrolu Dziewczyny pakują sprzęt, który wykorzystają w patrolu

(12)

temat miesiąca: 10 lat dozoru elektronicznego

głową swobodnie fruwają dwie papugi.

– Trzeba znaleźć stabilny punkt, gdzie sprzęt nie będzie poruszany, jest tak czuły, że nawet nie można ścierać z niego kurzu – instruuje domowni- ków i zaczyna kalibrować pomiesz- czenia. W tym czasie Ewa notuje od- powiedzi. A pyta m.in. o powierzch- nię mieszkania, o łazienkę, o domo- we zwierzęta, prosi o okazanie opła- conych rachunków za prąd, jest za- interesowana tym, czy skazany cier- pi na jakieś schorzenia i czy puchną mu nogi. Wszystko to ma znaczenie.

Bo jeśli rachunki nie są opłacone, to może nastąpić odcięcie prądu i wte- dy nie można zainstalować urządze- nia, jeśli łazienka byłaby na koryta- rzu, to skazany nie mógłby z niej ko- rzystać, bo dozór kończy się na pro- gu drzwi wejściowych do mieszka- nia, a jeśli puchną mu nogi, to opa- skę elektroniczną podczas wizyty in- stalacyjnej lepiej będzie umieścić na jego ręce.

Beata dalej kalibruje pomieszczenia, włącza urządzenie, a następnie poda- je ciągi numerów i zasięgi poszczegól- nych operatorów Ewie, która wszystko zapisuje w raporcie. Za chwilę wyśle go do centrali. Miła pani z entuzjazmem

odpowiada na wszystkie pytania. Chce, żeby syn odbywał karę w domu, a nie w więzieniu. Miesza zupę, zaraz bę- dzie lepić pierogi, bo niedługo przyjdą wnuki. Kolorowe nimfy szczebioczą do utworu Sarsy, który słychać w tle: „Po nitce wspomnień idę pod dom, Twój Dom/Warkoczami tęsknot wrastam tu kolejny rok”.

Teraz domownicy muszą czekać na postanowienie sądu. Jeśli ten orzek- nie sposób odbywania kary w SDE, za jakiś czas następny patrol przyjedzie zainstalować w mieszkaniu urządze- nie i założyć skazanemu bransoletkę elektroniczną. Kiedy wsiadamy do sa- mochodu, dziewczyny mówią, że tra- fi ł nam się wyjątkowy dom. Zadbany.

I ta mama, która lepi pierogi… Ale za- raz sprowadzają nas na ziemię. – Czę- sto wchodzimy do mieszkań, w któ- rych nie ma gdzie nogi postawić albo buty przylepiają się do podłogi.

Instalacja zawsze umówiona Do Lubawki, następnej na liście za- dań, mamy jeszcze spory kawałek dro- gi. Sąd orzekł, że skazany może odby- wać karę w domu, a po preinstala- cji wiadomo, że są do tego warunki, i zgodnie z procedurą patrol jedzie na

tzw. instalację. – Taka wizyta jest za- wsze umówiona, a skazany ma na nas czekać z postanowieniem sądowym i dowodem osobistym – wyjaśnia Be- ata. – Musimy mieć pewność, że za- kładamy bransoletkę na nogę właści- wego człowieka. Zdarzało się, że je- den skazany nie miał przy sobie dowo- du, a inny miał dowód złamany. Wte- dy wzywamy policję, żeby zweryfi ko- wać tożsamość.

Okazuje się, że nie tylko z dowo- dem, ale nawet z nogami może być kłopot. Zwykle zakłada się bransolet- kę na lewą nogę, chyba że w posta- nowieniu sądowym jest zapisane ina- czej. – Raz zakładałyśmy opaskę na rękę pani, która była w zaawanso- wanej ciąży i bardzo puchły jej nogi.

Z kolei pewien mężczyzna miał ope- rowaną lewą nogę, więc założyłyśmy mu bransoletkę na prawą. Zauważyły- śmy, że w przypadku zakładania opa- sek panie są bardziej roszczeniowe od panów. Zawsze mają jakiś problem, bo albo pasek przylega za ciasno i uci- ska, albo za luźno i obija się o kostkę.

A my wozimy specjalne miarki i zgod- nie z ich wskazaniem dobieramy wła- ściwy rozmiar. Panowie nie narzeka- ją. Nawet w skrajnych sytuacjach. Pa- miętam, jak jednemu tak bardzo spu- chła noga, że nadajnik z bransoletki dosłownie wbił mu się w ciało. Kiedy zwróciłyśmy na to uwagę, powiedział, że do końca kary ma tylko miesiąc, to jakoś wytrzyma. Oczywiście przepięły- śmy ten nadajnik na drugą nogę, bo choć to kara, to nie musi boleć – opo- wiadają dziewczyny.

– Halo, tu dozór elektroniczny – mówi nagle Ewa. – Będziemy u pana z wizytą za ok. 40 min. Proszę przygo- tować dowód osobisty i postanowienie sądu – zarządza przez komórkę i się rozłącza. Nie umkną jej żadne szcze- góły. Przypomina sobie, że już raz tam były: drugie piętro, troje dzieci, ska- zany ociec. Podczas wizyty preinsta- lacyjnej zobowiązał się zamontować stabilną półkę pod urządzenie. Cieka- we, czy to zrobił.

Tato, co masz na nodze?

Dojeżdżamy do centrum Lubaw- ki. Ze starej kamienicy słychać uja- danie psa. Ale to nie zza tych drzwi, do których wchodzimy. Małe mieszka- nie, w trakcie remontu. Beata od razu pyta, czy mężczyzna zainstalował pół- kę. – No jest, o tutaj – pokazuje szczu- pły młodzieniec. Ale ona zwisa krzy- wo i ledwo trzyma się ściany. Trze- ba szukać innego miejsca na urzą-

Damski tandem w drodze na tzw. instalację Damski tandem w drodze na tzw. instalację

(13)

temat miesiąca: 10 lat dozoru elektronicznego dzenie. Skazany proponuje piec kafl o-

wy albo lodówkę. Wykluczone. – Może ma pan jakąś komodę, szafkę? – pyta Ewa. Mężczyzna wychodzi do drugie- go pokoju i po chwili wraca z naroż- nym regałem, który stawia za kanapą.

Jest stabilnie. Beata wyciąga z pudła urządzenie i umieszcza na górnej pół- ce, szuka gniazdka. W tym czasie Ewa potwierdza dane skazanego, sprawdza postanowienie. Beata informuje męż- czyznę, że nie wolno dotykać urządze- nia, ale trzeba zawsze odbierać tele- fon, który jest w nim zamontowany.

Sprawdza, na którą nogę zgodnie z po- stanowieniem sądu ma założyć pasek.

Mierzy miarką, pyta czy nie uciska, a następnie mocuje bransoletkę.

W pokoju jest czteroletni chłopiec.

Siedzi na kanapie, ale bardziej niż baj-

ka interesuje go to, co robią panie w mundurach, a jeszcze bardziej, co tata ma na nodze.

Dziewczyny na zmianę udzielają mężczyźnie informacji, Beata kalibru- je i instaluje urządzenie, Ewa wszyst- ko notuje, bo za chwilę wyśle kolej- ny raport do centrali. – Kiedy ma pan

czas wolny podczas odbywania kary?

– pyta. – O, tu jest napisane w har- monogramie: od poniedziałku do piąt- ku w godz. 9-12 i w soboty i niedzie- le od 10 do12, a gdyby z jakiegoś po- wodu nie zdążył pan wrócić na czas, to proszę dzwonić pod podane nume- ry i się usprawiedliwić, bo i tak będzie widoczne w systemie, że pan się spóź- nił. A zna pan swoje obowiązki wyni- kające z postanowienia sądu? – pyta dalej. I odczytuje: kontynuowanie te- rapii, powstrzymywanie się od nad- używania alkoholu, wykonywanie pra- cy zarobkowej… A Beata już jej dyktu- je ciąg cyfr.

Chłopczyk zaczyna zaczepiać ojca.

Z zaciekawieniem przygląda się jego nodze. Ewa dzwoni ze świeżo zain- stalowanego urządzenia do centrali.

Wszystko działa. – To za- raz na spacer idziemy, do babci – ogłasza mężczy- zna. – No tak, możecie iść.

Ma pan czas do 12 – po- twierdza Ewa. Chłopiec nie wytrzymuje i pyta.

– Ale tato, co ty masz na nodze? Ojciec mil- czy. – Tato, tato co masz na nodze? – nie ustępu- je. W odpowiedzi ojciec wystawia język. Ale sy- nek nie daje za wygraną i pyta po raz kolejny. Oj- ciec znów pokazuje mu język i przewraca ocza- mi. – Tato co masz na le- wej nodze? – upiera się mały. W końcu odpowia- da mu Beata. – Ma bran- soletkę ozdobną.

Ta odpowiedź mu wy- starcza. Chłopiec zaczyna się głośno śmiać, a Ewa i Beata jadą dalej.

Jest presja czasu, bo wizyty są wyznaczo- ne w konkretnych godzi- nach, a Warszawa cały czas monitoruje ich tra- sę. W centrali dokładnie wiedzą, gdzie patrol się znajduje i jak długo. – Ka- napki jemy więc w samo- chodzie, a kawę pijemy w biegu – śmieją się dziewczyny. – Ale i tak lubimy tę pracę. Brak w niej mo- notonii i nudy – zapewniają. – Tu każ- dy przypadek jest inny. Nie ma rutyny.

I nigdy nie wiadomo, co nas zaskoczy.

Zadania z harmonogramu prowa- dziły je już do wielu różnych miejsc.

Nie tylko do domów, kamienic i miesz-

kań w bloku, ale i do noclegowni dla bezdomnych, zakładu psychiatrycz- nego czy do ośrodka dla alkoholików.

– Kiedyś pojechałyśmy razem do Wał- brzycha na tzw. naruszenie – opowia- dają. Wchodzimy do bloku, a tam na klatce schodowej wisi kartka z infor- macją od jubilata, że w tym dniu w lo- kalu nr 9 odbędzie się impreza uro- dzinowa. „Proszę o wyrozumiałość, a w razie problemów proszę pukać”.

Okazało sie, że to „nasz” adres, więc oczywiście zapukałyśmy.

Elżbieta Szlęzak-Kawa zdjęcia Piotr Kochański

Skazany kwituje odbiór sprzętu Skazany kwituje odbiór sprzętu

Beata kalibruje, Ewa raportuje do centrali Beata kalibruje, Ewa raportuje do centrali

Mierzenie, założenie, opaska na miejscu Mierzenie, założenie, opaska na miejscu

(14)

rozmowa miesiąca

fot. Piotr Kochańskifot. Piotr Kochański

w dozorze do półtora roku. Z chwilą wejścia w życie tej nowelizacji zderzy- my się z nową rzeczywistością, w któ- rej pula osób mogących ubiegać się o odbywanie kary w dozorze wrośnie każdego roku potencjalnie o ok. 10 ty- sięcy. W poprzedniej sytuacji formal- no-prawnej szybkie wdrożenie takiej zmiany byłoby bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Mogłoby również genero- wać znaczne koszty.

Każdej doby w tym elektronicznym więzieniu odbywa karę około pięć ty- sięcy osób. Kto może być objęty sys- temem?

– Aktualnie w SDE mogą odbywać karę wszyscy skazani, którzy mają orzeczoną karę pozbawienia wolności do jednego roku, z wyłączeniem mul- tirecydywistów. Ta kara może być karą zasadniczą do 1 roku lub łączną sumą wszystkich kar nie przekraczającą 12 miesięcy. Ważną cechą konstytuują- cą polski system dozoru elektroniczne- go jest fakt, że jest to kara wniosko- wa, czyli orzekana przez sąd na wnio- sek skazanego. Prawo wniosku o do- zór mają również cztery inne podmio- ty: prokurator, dyrektor jednostki pe- nitencjarnej, zawodowy kurator sądo- wy i adwokat lub przedstawiciel praw- ny skazanego. W każdym z tych przy- padków konieczna jest zgoda skazane- go. Nie ma prawnej możliwości, żeby zainstalować urządzenia monitorują- ce u skazanego używając siły fi zycz- nej lub przemocy. Skazany najczęściej odbywa karę w SDE w swoim miesz- kaniu, lokalu rodziny lub znajomych.

Ustawa wymaga, by na odbywanie kary nieizolacyjnej w SDE zgodę wyra- zili wszyscy pełnoletni współzamiesz- kujący ze skazanym w jej trakcie.

To musi być bardzo motywujące dla skazanych.

– I ma ogromny wpływ na efektyw- ność i skuteczność wykonywania kary w dozorze. Sposób, rygor, a szczegól- nie miejsce jej odbywania ma istotny wpływ na naruszanie miru domowego danej rodziny. Domownicy muszą mieć Z gen. Pawłem Nasiłowskim, pełnomocnikiem Ministra Sprawiedli- wości ds. SDE, dyrektorem Biura Dozoru Elektronicznego Central- nego Zarządu Służby Więziennej, o tym, jak po dziesięciu latach ist- nienia działa „wirtualne” więzienie, rozmawia Anna Krawczyńska.

Nasz system dozoru elektroniczne- go budzi uznanie nie tylko w Europie.

Dlaczego jesteśmy tacy wyjątkowi?

– Polska jest w tej chwili jedynym państwem w Europie, które zbudowa- ło i użytkuje własny system informa- tyczny do wykonywania dozoru elek- tronicznego, dysponując pełnym pa- kietem praw autorskich, majątkowych i własnościowych. System komuni- kacyjno-monitorujący sde24, opraco- wany przez informatyków i eksper- tów Biura Dozoru Elektronicznego CZSW i pod ich nadzorem zbudowany w 2014 r. przez polskie konsorcjum, realizuje zadania ustawowe odpowia- dając wszystkim warunkom syste- mowym i ustrojowym w naszym kra- ju. Podczas wdrażania SDE w latach 2009-2014 pracowaliśmy na dzierża- wionym narzędziu informatycznym.

Wykonywaliśmy zadania na komercyj- nym, licencjonowanym systemie in- formatycznym, mając świadomość, że serwer, który obsługuje główne funk- cje w systemie umieszczony jest w in- nym państwie Europy. Już z tego fak- tu płynęło wiele zagrożeń dla bezpie- czeństwa i stabilności wykonywania kary. Od 2014 r. dysponujemy w pełni własnym systemem informatycznym, a od sierpnia 2018 r. dozór elektro- niczny wykorzystuje urządzenia moni- torujące nowej generacji, wyproduko- wane przez polskie konsorcjum. Uzy- skaliśmy zatem pełną niezależność.

Serwis u siebie, urządzenia nasze i nasi ludzie – pełen sukces.

– Wypracowaliśmy to wszystko w wielkim trudzie i efekt jest taki, że aktualnie jesteśmy niezależni i samo- dzielni. Teraz Minister Sprawiedliwo- ści może swobodnie planować rozwój lub zmiany funkcjonalności dozoru elektronicznego, gdyż kwestia zamó- wienia, wyprodukowania czy dostar- czenia nowej partii urządzeń monito- rujących nie jest już operacją między- narodową. Weźmy na przykład aktual- ną zmianę prawa. Parlament uchwalił rządowy projekt rozwoju SDE i przy- jął podwyższenie górnej granicy kary

Więzienie na miarę cz

pełną świadomość, na co się godzą ak- ceptując możliwe dolegliwości i uciąż- liwości. Największą wartością doda- ną tego procesu jest to, że godząc się na odbywanie kary pod swoim dachem czują również moralną współodpowie- dzialność za przestrzeganie przez ska- zanego warunków odbywania kary i wykonywania obowiązków nałożo- nych przez sąd. Często skutecznie ko- rygują zachowanie skazanego, starają się go motywować, gdyż widzą poży- tek i sens w tej formie odbywania kary.

SDE gwarantuje pełnienie wszystkich ról – życiowych, społecznych, zawodo- wych pod pełną kontrolą. To ogrom- na wartość.

– Podczas odbywania bezwzględnej kary pozbawienia wolności w jedno- stce penitencjarnej te role skazanego ustają. Traci on, czasem bezpowrot- nie, więzi rodzinne, relacje społecz- ne oraz pracę. Stygmat więźnia ne- gatywnie wpływa na jego życie w ro- dzinie i w środowisku lokalnym. SDE nie jest jedynie restrykcją i dolegliwą sankcją karną, ale jest w istocie pla- nowanym, indywidualnie realizowa- nym, skutecznym procesem readapta- cji i aktywizacji społeczno-zawodowej skazanych, kontrolowanym przez naj- nowsze środki techniczne. Jest jak do- brze skrojony garnitur, uszyty na mia-

(15)

rozmowa miesiąca

fot. Piotr Kochański

asów

rę i umożliwiający naprawę konkret- nych dysfunkcji danego człowieka po- przez nieustanną kontrolę jego zacho- wań za pośrednictwem urządzeń mo- nitorujących. Przekazywane przez nie informacje wywołują konkretne dzia- łania i powodują ewentualne sank- cje. Najważniejsze w tym procesie jest kształtowanie pozytywnych nawyków i redukcja defi cytów osobowościo- wych poprzez realizację nałożonych przez sąd obowiązków. Skazany musi je wypełniać, mając świadomość bez- względnej kontroli i konsekwencji kar- nych za ich naruszenie. Czasem ludzie objęci dozorem elektronicznym po raz pierwszy w życiu nabywają umiejęt- ności samokontroli, wyrabiają nawyki, których dotychczas nie mieli. Skutecz- ność i efektywność wykonywania kar, środków karnych i zabezpieczających w SDE wynosi od 90 do 93 procent.

W całej populacji objętych SDE notu- jemy maksymalnie 10 proc. niepowo- dzeń, skutkujących odwołaniem przez sąd zgody na odbywanie kary w syste- mie i umieszeniem skazanego w jed- nostce penitencjarnej.

Mają wreszcie określone ramy.

– I odnajdują sens ich istnienia.

Niektórzy uświadamiają sobie, że gdy nie nadużywają alkoholu, ich życie wy- gląda zupełnie inaczej. To jest również efekt dodany działania systemu. Bo gdy monitorowany ma nałożony przez sąd obowiązek terapii uzależnień, to komunikaty przekazywane przez urzą- dzenia umożliwiają kuratorowi sądo- wemu kontrolowanie tego procesu.

Operatorzy nie tylko porządkują ska- zanych, ale udzielają im też pomocy.

– Operatorzy centrali monitorowa- nia podejmują telefoniczne interwen- cje i odbierają wyjaśnienia od skaza- nych we wszystkich istotnych spra- wach, zapisując je w systemie. Ska- zani odbywający karę w SDE wiedzą, że jeśli wydarzyło się coś kłopotliwe- go, co narusza harmonogram odby- wania kary lub nagle zaistniał bardzo poważny problem życiowy i potrzebu- ją pomocy w jego rozwiązaniu, mogą podnieść słuchawkę urządzenia mo- nitorującego i połączyć się z operato- rem CM. To bardzo ważny i pozytyw- ny aspekt funkcjonowania systemu:

skazani i wszystkie inne osoby objęte

systemem mogą uzyskać profesjonal- ną pomoc i życzliwe wsparcie w wie- lu trudnych sytuacjach. Ma to istot- ny wpływ na osiągnięcie tak pozytyw- nych wyników w wykonywaniu kary w SDE. Koleżanki i koledzy z naszego biura pełnią również rolę swoistego telefonu zaufania. Niektórzy ze skaza- nych mają swoich ulubionych opera- torów i tylko im powierzają swoje pro- blemy. Zdarzają się sytuacje drama- tyczne. Nasi pracownicy i funkcjona- riusze w wielu przypadkach zapobiegli samobójczej śmierci monitorowanych lub odwiedli ich od próby samobójczej.

To musi być trudna i stresująca praca.

– Przede wszystkim odpowiedzial- na. Każdą rozmowę telefoniczną ope- rator CM musi właściwie przeprowa- dzić i dokładnie opisać w systemie. Od precyzji i jakości tej dokumentacji za- leży czyjś los. Na przykład, gdy skaza- ny wraca z pracy i wie, że nie dojedzie na czas ustalony w harmonogramie do

miejsca wykonywania kary, dzwoni do centrali, żeby powiadomić o tym fak- cie. Po przeprowadzeniu takiej rozmo- wy telefonicznej operator musi sporzą- dzić dokładną notatkę w systemie. Za- pisy te analizuje kurator sądowy, który dokładnie wyjaśnia szczegóły zdarze- nia, a oceny całości dokonuje sędzia.

Operator musi posiadać umiejętności analizy oraz bieżącej weryfi kacji infor- macji przekazywanych przez monito- rowanych, by móc odróżnić próbę ma- nipulacji lub oszustwa z ich strony od okoliczności faktycznie nieprzewidzia- nych zdarzeń czy nagłych sytuacji ży- ciowych.

Każdemu skazanemu sąd wyznacza minimum 12 godzin odbywania kary, w miejscu, które sąd wskazał lub za- akceptował. Musi tego harmonogra- mu pilnować.

– W czasie faktycznego odbywa- nia kary w SDE, określonym przez sąd w indywidualnym harmonogra- mie, skazani nie mogą opuścić ustalo- nego miejsca dozoru. Nie mogą rów-

nież spóźnić się z powrotem do miej- sca domowego więzienia po zakończe- niu pracy, nauki lub wykonywaniu in- nych obowiązków. Urządzenia moni- torujące odnotowują takie spóźnie- nia z sekundową dokładnością. Jest to jedno z naruszeń, które będą poddane ocenie przez sędziego i kuratora.

Kogo oprócz skazanych obejmuje sys- tem?

– W systemie dozoru elektronicz- nego wykonywana jest obecnie kara pozbawienia wolności, środki karne i zabezpieczające. Najliczniejszą gru- pę dozorowanych, ok. 99 proc., stano- wią skazani odbywający karę pozba- wienia wolności w SDE. 57 osób ob- jętych jest środkami zabezpieczający- mi i karnymi oraz odbywa inną karę.

W systemie jest również siedem osób chronionych.

Co to za osoby odbywające inną karę?

– To bardzo groźni przestępcy, któ- rzy odbyli długoletnie wyroki bez- względnej kary pozbawienia wolno- ści i po opuszczeniu zakładu karne- go nadal stwarzają poważne zagro- żenie, a nie ma podstaw, by umieścić ich w zamkniętym leczeniu medycz- nym. Takie osoby są na podstawie po- stanowienia sądu objęte beztermino- wo środkiem zabezpieczającym w SDE w postaci dozoru mobilnego. Monito- rujemy miejsce ich pobytu przez całą dobę. To są przypadki nastręczające najwięcej problemów, bardzo trudne i niebezpieczne w prowadzeniu.

A osoby chronione?

– To jedna z funkcji systemu, w ra- mach której realizujemy środek kar- ny w postaci kontroli zakazu zbliża- nia się sprawcy do osoby pokrzywdzo- nej przez niego przestępstwem. Je- śli chcemy chronić ofi arę przed agre- sywnym sprawcą, bardziej skuteczne- go sposobu niż kontrola elektronicz- na w SDE nie ma. Jedynym obowiąz- kiem osoby chronionej jest złożenie do sądu wniosku o ochronę w SDE, a potem używanie przenośnego urzą- dzenia monitorującego z lokalizacją GPS, które wyglądem przypomina te- lefon komórkowy. Przez całą dobę lo- kalizuje ono pozycję osoby chronio- nej. Jeśli sprawca, który jest wyposa- żony w dwa urządzenia z funkcją lo- kalizacji GPS, przekroczy wyznaczo- ną przez sąd bezpieczną odległość od osoby chronionej, uruchamia się alarm w centrali. Przebieg zdarzenia zostaje zapisany w systemie komuni-

Wysoka efektywność funkcjonowania systemu to zasługa zaangażowania

całego zespołu, a także wiedzy, empatii i doświadczenia zawodowego

poszczególnych osób

(16)

rozmowa miesiąca

kacyjno-monitorującym. Operator CM kontaktuje się w pierwszej kolejności z osobą chronioną, informując ją o po- łożeniu sprawcy, a ten dostaje pole- cenia, w jakim kierunku ma się prze- mieszczać by nie doszło do kontaktu z osoba chronioną.

Dzięki tym urządzeniom można loka- lizować osoby?

– Tak. Na mapach cyfrowych do- kładnie wyznaczana jest ich pozy- cja geografi czna. Osoba chroniona i sprawca mają indywidualnie określo- ne odczyty wektorów prędkości i kie- runków przemieszczania się. Wiemy, z jaką prędkością i w jakim kierun- ku dana osoba się porusza, widzimy, czy sprawca wykonał polecenia wyda- ne przez pracownika centrali monito- rowania. Jeśli tego nie zrobił, opera- tor CM uruchamia nadzwyczajne pro- cedury bezpieczeństwa. Naszym naj- ważniejszym obowiązkiem jest chro- nić przed agresorem osobę przez nie- go pokrzywdzoną.

A co się dzieje, jeśli sprawca próbuje ją jednak dopaść?

– Organizowany jest cały system ochrony tej osoby. Powiadamiamy wła- ściwe służby. W szczególnych przy- padkach instruujemy osobę chronio- ną, gdzie ma się ukryć, informujemy jak blisko jest sprawca. Ostatnio mie- liśmy taką sytuację, że bardzo groźny przestępca po odbyciu 25 lat kary po- zbawienia wolności wyszedł z więzie- nia. Zgodnie z poleceniem sądu został objęty bezterminowo dozorem mobil- nym. Dokładnie znana była data, kie- dy miał opuścić jednostkę penitencjar- ną. Zgodnie z procedurą cztery doby wcześniej temu skazanemu zostały za- instalowane urządzenia monitorujące z lokalizacją GPS. Wiadomo było, do- kąd ten człowiek ma się udać, a na- dajnik wskazywał, że obrał zupełnie inny kierunek. Operatorzy CM stwier- dzili, że mimo ustanowionego przez sąd zakazu zbliżania się do byłej żony, jechał przez całą Polskę do jej miej- sca zamieszkania. Dzięki niezawodnej pracy urządzeń monitorujących i czuj- ności operatorów udało się zapewnić tej pani pełną ochronę. Koordynowana przez nas interwencja dwóch patro- li policji doprowadziła do ujęcia prze-

stępcy podczas próby ataku na dom byłej żony – zaczął już wybijać okna w podpiwniczeniu. Dzięki technice, a także współpracy z osobą chronioną nie doszło do kolejnej tragedii.

Emocje musiały być ogromne!

– Dialog operatora z osobą chronio- ną trwał ponad półtorej godziny. Pro- fesjonalizm, spokój i empatia naszego pracownika były najwyższej miary.

Jak podzielone są obowiązki persone- lu w „wirtualnym” więzieniu?

– Mamy trzy główne zespoły za- daniowe funkcjonariuszy i pracowni- ków Służby Więziennej. Zespoły cen- trali monitorowania i ośrodka główne- go wykonują swoje zadania w dozorze elektronicznym w ramach struktury Biura Dozoru Elektronicznego CZSW.

Największa grupa zadaniowa to kole- żanki i koledzy stanowiący kadrę 25 zespołów terenowych SDE, zlokalizo- wanych w zakładach karnych i aresz- tach śledczych. Są to absolutnie wyjąt- kowi ludzie.

Dlaczego?

– Wyjątkowo skutecznie działa- ją w sytuacjach kryzysowych. Z dużą wnikliwością muszą godzić ducha i literę w egzekwowaniu prawa, do- świadczając wielu traumatycznych sy- tuacji i często osobistego zagrożenia.

Wysoka efektywność funkcjonowania systemu to zasługa zaangażowania całego zespołu, a także wiedzy, em- patii i doświadczenia zawodowego po- szczególnych osób.

Jak nasz system prezentuje się na tle Europy i świata?

– W Europie istnieją trzy główne modele wykonywania dozoru elek- tronicznego. Pierwszy, w pełni spry- watyzowany, działa w Wielkiej Bryta- nii. Drugi, mieszany, państwowo-pry- watny, do 2018 r. obowiązywał w Pol- sce. Trzeci model zakłada, że wszyst- kie zadania w dozorze elektronicznym wykonują służby państwowe. Realizu- je go Dania, a od października 2018 r.

Polska. Chętnie dzielimy się na- szą wiedzą i doświadczeniem. Bliską współpracę nawiązali z nami Czesi, Chorwaci, Słowacy, Litwini. Nową ja- kość w polskim dozorze znaleźli nawet Niemcy, którzy chcą u siebie reakty- wować ten system. Naszymi rozwiąza- niami interesował się też Kazachstan, a wizytę studyjną odbył u nas minister sprawiedliwości Chin.

infografi ka Michał Grodner

2009 2010 2011 2012 2013 2014 2015 2016 2017 2018 2019

6000

4000

2000

0

Skazani odbywający karę w SDE – stan na 31 grudnia kolejnych lat i na 30 czerwca br.

2009 2010 2011 2012 2013 2014 2015 2016 2017 2018 2019

100 000

75 000

50 000

25 000

0

Skazani, którzy ukończyli odbywanie kary w SDE – stan na 31 grudnia kolejnych lat i na 30 czerwca br.

Żródło: BDE CZSW

(17)

zawsze gotowi

Są tam, gdzie dzieje się coś nieprzewidzianego. Akurat jadą na służbę czy robią zakupy w sklepie i… ratują czyjeś życie, łapią złodziei albo zatrzymują pijanych kierowców. Sami mówią skromnie, że zrobili tylko to, co zrobić należało. W cyklu „Zawsze gotowi” prezentujemy sylwetki funkcjona- riuszy i pracowników Służby Więziennej, którzy nie zostali obojętni i pospieszyli z pomocą.

Nie pozostał obojętny

St. sierż. sztab. Michał Pisula, bramowy w Zakładzie Karnym w Herbach zobaczył z balkonu, że sto me- trów od jego bloku płonie las. Zareagował natych- miast i złapał podpalacza, który właśnie wzniecał nowe zarzewie ognia.

OBEZWŁADNIŁ PODPALACZA

Funkcjonariusz mieszka zaledwie 15 minut drogi spacerem od macie- rzystej jednostki. Pracuje w niej już dziewiętnasty rok. – Miałem urlop – wspomina. – Sobota wieczorem, go- rąco, wyszedłem na balkon i zobaczy- łem, że płonie część lasu od strony za- kładu. Zawyły syreny alarmowe z po- bliskiej remizy, więc wyszedłem przed blok, żeby sprawdzić, co się dzieje.

Patrzył na akcję gaśniczą, wozy strażackie, które wjeżdżały głęboko w las i uważnie obserwował zadymio- ną okolicę. – Bezpośrednio za moim blokiem zobaczyłem młodego męż- czyznę, który właśnie podkładał ogień pod stos chrustu – relacjonuje. – Wy- glądało na to, że specjalnie go zebrał i zaczął podpalać zapalniczką. Biegnąc do niego krzyknąłem żeby przestał, ale nie reagował. Złapałem go moc- no i obezwładniłem. Szamotał się, wy- rywał, więc poprosiłem ludzi, którzy się kręcili w pobliżu, żeby zadzwoni- li po policję. Machałem na przejeżdża- jące pobliską drogą samochody, ale ża- den kierowca się nie zatrzymał. Nikt mi nie pomógł.

Funkcjonariusz musiał poradzić so- bie sam. Jedną ręką trzymał wijącego się podpalacza, drugą telefon, przez który wyjaśniał policjantom, jak mają do niego trafi ć. Przyznaje, że miał szczęście, bo napastnik był od nie- go mniejszy i nie miał przy sobie żad- nych niebezpiecznych narzędzi. Mimo ponawianych prób oswobodzenia

się mężczyzna aż do przyjazdu radiowo- zu nie poradził sobie z chwytem obezwład- niającym sierżanta Pisuli. – Bez wątpie- nia przydało się wie- loletnie doświadcze- nie w służbie – doda- je. – W ochronie pra- cowałem praktycznie na każdym stanowi- sku. Obezwładniłem więc podpalacza sto-

sując wyuczone środki przymusu bez- pośredniego.

Policjanci potrzebowali 15 minut, by dotrzeć na miejsce. Kiedy spisywali zeznanie bramowego, co chwilę dzwo- nił jego telefon. Zaniepokojona rodzi- na chciała wiedzieć co się z nim dzieje, bo pożar się rozprzestrzeniał, a dym wdzierał do mieszkań. Istniało zagro- żenie życia mieszkańców. Odpowia- dał krótko, że nie może rozmawiać, bo opisuje policjantom, w jaki sposób za- trzymał podpalacza. Wkrótce o boha- terze mówiło całe osiedle. W jednost- ce też szybko się rozniosło.

W gaszeniu pożaru uczestniczyły 22 jednostki strażackie i trzy samolo- ty. Spłonęło prawie 1,5 hektara lasu.

– Z tego co wiem, schwytany mężczy- zna pochodzi z sąsiedniej wsi – wyja- śnia więziennik. – Zna doskonale ten teren i podkładał ogień w miejscach trudno dostępnych dla wozów stra-

żackich. Kiedy podpalał, był pod wpły- wem alkoholu. Teraz może zostać ob- ciążony kosztami całej akcji gaśni- czej. Grozi mu też do 10 lat więzienia.

Na razie dostał trzymiesięczny areszt i przebywa w mojej jednostce. Podob- no nie działał sam. Jego wspólnik do- stał dozór policyjny.

Kilka dni później dyrektor zakła- du w Herbach zaprosił Michała Pisu- lę, pogratulował, a potem razem poje- chali do komendanta powiatowego po- licji w Lublińcu. – Dostałem nagrodę pieniężną, dołożyłem trochę i kupiłem sobie rower. Tu wokół jest gdzie jeź- dzić. Będę miał pamiątkę do końca ży- cia! – cieszy się funkcjonariusz. – Pyta pani, czy teraz będę patrolował lasy na rowerze? Niewykluczone! – odpowia- da z uśmiechem.

Elżbieta Szlęzak-Kawa zdjęcie Izabela Kapkowska

(18)

z kraju

Minął sierpień, miesiąc pielgrzymek. Do sanktuariów maryjnych pątnicy szli z nadzieją na lepsze jutro, niosąc intencje błagalne i dziękczynne. Również funkcjonariusze i pracownicy więziennic- twa oraz skazani wyruszyli w drogę do świętych miejsc.

W

ostatnich latach stały się modne różne formy piel- grzymowania. Już nie tylko, jak przed laty, pieszo, ale też na rowe- rach, na wózkach inwalidzkich lub na rolkach. Ważne, by dojechać na miej- sce i na czas.

Na Jasną Górę

Funkcjonariusze z Zakładu Kar- nego w Czarnem pojechali na Jasną Górę rowerami. Razem z nimi – pa- sjonat kolarstwa płk Jacek Wiśniew- ski, dyrektor okręgowy Służby Wię- ziennej w Koszalinie. Wystartowali 23 sierpnia ze Skrzatusza, na miejscu byli trzy dni później. W sumie przeje- chali 404 km, jeden kolega trochę wię- cej, bo wyjechał z Czarnego. Pielgrzy- mowało 11 osób: 7 mężczyzn i dwie

kobiety na rowerach, a autem ks. ka- pelan Marcin Gajowniczek z kierowcą.

– Przejazd był ekstremalny, 40 stopni na szosie, gorąco. Ale mieliśmy świet- ne zabezpieczenie kwatermistrzow- skie – opowiada Cezary Sierzputowski z Zakładu Karnego w Czarnem.

W pierwszym dniu dojechali do Po- znania, tam nocleg w pokojach go- ścinnych aresztu, o świcie pobudka.

Wyjazd o 7, droga do Kalisza. Noc- leg i rano wyjazd do Kul. To już blisko Częstochowy. Ostatniego dnia do po-

konania tylko 42 kilometry. Na Jasnej Górze byli o 9.30, witał ich ks. Mar- cin, który dojechał na miejsce wcze- śniej z kierowcą. – Wzruszenie, klękli- śmy i podziękowali-

śmy Matce Bożej, że mogliśmy szczęśliwie tu dojechać – mówi Sierzputowski. – To było niesamowite, do- staliśmy zgodę kusto- sza sanktuarium na wejście z rowerami do kaplicy z cudownym obrazem. Było mnó- stwo ludzi. Wszyscy widzieli, że jesteśmy

ze Służby Więziennej. Byliśmy rozpo- znawalni, bo mieliśmy specjalne ko- szulki z nadrukiem. Czekali na nas też dziennikarze, którzy chcieli dowie- dzieć się skąd i dlaczego jedziemy.

Każdy jechał z własnymi intencja- mi. Ks. Marcin, pełniący posługę ka- pelana zarówno dla skazanych, jak i funkcjonariuszy, codziennie odpra- wiał msze św. we wszystkich inten- cjach. Również za chorych, dzieci, po- trzebujących, którym funkcjonariu- sze z Czarnego pomagają na co dzień.

– Aby wyzdrowieli, aby mniej cierpie- li, by w końcu znalazł się potrzebny dawca – wylicza Sierzputowski. – Na- szą pielgrzymkę nazwaliśmy Iskier- ka. Kto wie, może za rok dołączą do nas inni?

Na Jasnej Górze doszło do nie- spodziewanego spotkania. Cała Eu- ropa słyszała o pielgrzymce 95-let- niej Włoszki Emmy Morosini, któ- ra samotnie wędrowała do Często- chowy. Niosła ostatnie owoce swo- jego życia, modlitwę o pokój na świecie, za kapłanów i młodych.

– Spotkaliśmy tę przemiłą kobietę – dzielą się wrażeniami funkcjonariu-

sze z Czarnego. – Nasz wyczyn przy jej, to jest nic. Włoszka wyruszyła ze swego rodzinnego miasta Castiglio- ne delle Stiviere nad jeziorem Garda i przeszła prawie tysiąc kilometrów.

Z samej Warszawy w sierpniu wy- ruszyło sześć pielgrzymek na Jasną Górę. Wśród nich piesza pielgrzym- ka niepełnosprawnych. Prawie 600 pielgrzymów wystartowało 5 sierpnia sprzed kościoła św. Józefa Oblubień- ca na warszawskim Kole. Wraz z oso- bami niepełnosprawnymi na pątniczy szlak wyruszyło ok. 30 osób bezdom- nych, podopiecznych Fundacji Kapu- cyńskiej oraz kilkunastu byłych i obec- nych więźniów, których zadaniem była opieka nad osobami na wózkach inwa- lidzkich. Szli osadzeni m.in. z Olsz-

Więziennicy wśród pielg

(19)

z kraju

rzymów

tyna, Poznania, Ustki, Włodawy. Jest to dla nich okazja, aby ci, którzy kie- dyś czynili zło, mogli zadośćuczynić za swoje czyny. Pierwszy raz więźnio- wie poszli na pielgrzymkę z osobami niepełnosprawnymi 20 lat temu. Dziś już nikt nie wyobraża sobie, by ich tutaj zabrakło. Na Jasną Górę dotarli 14 sierpnia.

W dniach od 31 lipca do 9 sierpnia odbyła się piesza pielgrzymka na Jasną Górę z rejonu Dzierżoniowa. – Wzię- ło w niej udział kilkuset mieszkań- ców z okolicy – relacjonuje por. Prze- mysław Gadomski, rzecznik prasowy z Zakładu Karnego w Dzierżoniowie.

– Wędrówka rozpoczęła się w katedrze świdnickiej. W pielgrzymce uczestni- czyło dwóch skazanych z OZ Piława Dolna, którzy szli pod opieką naszego duszpasterza ks. Cezarego Ciupiaka.

Na Grabarkę

Tradycją stały się już pielgrzym- ki funkcjonariuszy Służy Więziennej na Świętą Górę Grabarkę, zwaną Górą Krzyży. – Wyruszyliśmy w niedzielę

18 sierpnia, z prośbą i modlitwą o opie- kę w codziennej pracy zawodowej oraz życiu osobistym – mówią funkcjona- riusze. Była to XII pielgrzymka Służby Więziennej na Grabarkę.

Do tego świętego miejsca z małą cerkwią na wzgórzu i żeńskim klaszto-

rem od stuleci podążają prawosławni pielgrzymi. Święta Góra Grabarka jest najważniejszym sanktuarium prawo- sławnym w Polsce. U jej podnóża prze- pływa strumień, którego woda według wierzeń ma właściwo- ści uzdrawiające. Pątnicy zosta- wiają tu swoje krzyże z osobi- stymi intencjami, które gęstym półkolem zamykają przestrzeń wokół świątyni.

Pielgrzymi, wśród nich funk- cjonariusze różnych formacji, przeszli kilkanaście kilometrów niosąc krzyż wotywny, który

postawiono i poświęcono w intencji mundurowych i ich rodzin. W cerkwi p.w.

Zmartwychwstania Pań- skiego w Siemiatyczach ar- cybiskup Jerzy Prawosław- ny Ordynariusz Wojska Polskiego podziękował im za trud codziennej służby.

Oprócz licznej grupy funk- cjonariuszy i pracowników Służby Więziennej, piel- grzymowali żołnierze, policjanci, przedstawiciele Straży Granicz- nej, Izby Celnej, strażacy, leśnicy oraz delegacje zza granicy. Pątni- cy witani byli przez mieszkańców okolicznych miejscowości wzdłuż trasy pielgrzymki. Organizatora- mi pielgrzymki byli ks. dr Andrzej Lewczak, Naczelny Kapelan Pra- wosławny SW, płk Piotr Kondra- ciuk, dyrektor okręgu w Białym- stoku, ppłk Roman Paszko, dy- rektor aresztu w Hajnówce oraz związki zawodowe.

Do Gietrzwałdu

Już w lipcu trzech funkcjonariuszy z Zakładu Karnego w Grądach Woniec- ko podjęło się trudu pielgrzymowania do Gietrzwałdu. Drogę rozpoczęli od

sanktuarium pw. św. Antoniego Pa- dewskiego w Ostrołęce. Marsz trwał trzy dni, m.in. przez Baranowo, Brodo- we Łąki, Wielbark, Nową Kaletkę, Bar-

tąg. Gietrzwałd położony jest na szla- ku pielgrzymkowym Camino de San- tiago de Compostela. Jest to najsłyn- niejszy europejski szlak pielgrzymko- wy. Zaczynał się niegdyś w Estonii, biegł przez Polskę i prowadził dalej na zachód, do Santiago de Composte- la w zachodniej Hiszpanii. Funkcjona- riusze spotkali się na trasie z wieloma pozytywnymi reakcjami, doświadczyli trudu i radości pielgrzymowania. Nie obyło się bez odcisków, bolących ple- ców i nóg. Panowie już planują kolejną pielgrzymkę.

Agata Pilarska-Jakubczak, Bartosz Godlewski, Joanna Puchalska zdjęcia Damian Kaźmierczak, Ewelina Łuszcz, Mariusz Dąbrowski,

Mariusz Kapelewski, Zbigniew Jaszczołt

Referenties

GERELATEERDE DOCUMENTEN

N u de stroom van op de antropologie geïnspireerde historische publika- ties enigszins geluwd lijkt, blijkt dat de introductie van antropologische noties binnen de geschiedenis

Tydens sy verblyf van 36 dae in Chubut het hy by 20 geleenthede die evange- lie verkondig, 20 kinders gedoop en vyf vergaderings met lidmate van die Nederduits Gereformeerde kerk

Figuur 5 laat de verschillen zien tussen factoren die visie op het lerarenberoep weergeven voor zowel het basisonderwijs als het voortgezet onderwijs of mbo voor scholieren en

Op zijn minst kan de schoolleiding in het (voortgezet) speciaal onderwijs zicht hebben op de competenties van leraren: op vrijwel alle scholen worden bij alle leraren

Ook hier moet worden opgemerkt dat een school niet tegelijkertijd voor hetzelfde feit strafrechtelijk én bestuurlijk aansprakelijk gesteld kan worden, maar wel strafrechtelijk

Ook kunnen scholen hun personeelsbeleid gebruiken om hun doelstelling over onder meer de te realiseren onderwijskwaliteit en (verbetering van) leerlingprestaties