• No results found

8 przede wszystkim Bezpieczeństwo 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "8 przede wszystkim Bezpieczeństwo 4"

Copied!
44
0
0

Bezig met laden.... (Bekijk nu de volledige tekst)

Hele tekst

(1)

MIESIĘCZNIK

4

www.sw.gov.pl kwiecień 2020 nr 263 rok XXII ISSN 2545-1847 cena 3,50 zł

S Ł U Ż B Y W I Ę Z I E N N E J

Śpiewająca

Dawcy 24 Przelecieć 36

16

Bezpieczeństwo

przede wszystkim 8

(2)

od redakcji

Szanowni Państwo!

Niech Wielkanoc, która symbolizuje odrodzenie do nowego życia, przyniesie Wam i Waszym bliskim radość i nadzieję.

Świąteczny czas niech napełni nas wszystkich spokojem i wiarą w to, że dobro zwycięża, a po ciemnej nocy przychodzi jasny dzień.

Funkcjonariuszom, którzy w czasie Świąt Wielkiej Nocy będą pełnili służbę, życzę, by minęła spokojnie.

gen. Jacek Kitliński Dyrektor Generalny Służby Więziennej

W  tak szczególnym czasie, jakim jest przeżywanie Wielkiego Postu, męki, śmierci i Zmartwychwstania Jezusa, przyszło nam dodatkowo przeżywać stan zagrożenia epidemią koronawirusa.

Pomimo powszechnej niepewności i  poczucia zagrożenia, pragnę złożyć szczere życzenia. Aby w  naszych sercach zapanował boży pokój, który będzie promieniował na innych, na nasze rodziny i bliskich, abyśmy w zgodzie i miłości przeżyli ten czas, aby nawet największe „zawieruchy” nie zburzyły w nas ufności w Boże Miłosierdzie.

Wiara, Nadzieja i Miłość dają moc, która pochodzi od Tego, który pokonał ciemność, pokonał śmierć, powstał z martwych, aby nam dać życie wieczne. To dzięki Jezusowi śmierć nie jest dla nas końcem, choroba nie doprowadza nas do rozpaczy, cierpienie nie odwodzi nas od wiary. Przeciwnie, dzięki cierpieniu i Zmartwychwstaniu Chrystusa jesteśmy zaprawieni w  boju, silni wiarą i  wciąż idziemy w  światłości do Tego, który wskazał nam drogę.

Przewodniczący Zarządu Głównego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa Czesław Tuła

Święta Wielkanocne niosą odrodzenie duchowe i napełniają nas wszystkich nadzieją i  wiarą, że Chrystus Zmartwychwstały przynosi radość i  miłość, spokój i  szczęście.

Niech nadchodzące Święta Wielkanocne będą okazją dla przekazania wszystkim Funkcjonariuszom i  Pracownikom Służby Więziennej słów uznania za trud i  pełną poświęcenia służbę na rzecz Państwa Polskiego.

Wszystkim Koleżankom i  Kolegom pełniącym służbę w  obliczu ponadprzeciętnego zagrożenia pandemią wywołaną wirusem SARS CoV-2, Pracownikom, naszym rodzinom, sympatykom Służby Więziennej i  NSZZ Solidarność, składam najserdeczniejsze życzenia dobrego zdrowia, powodzenia w  życiu prywatnym i  zawodowym, pogody ducha oraz wzajemnej życzliwości.

Szczególne życzenia kieruję do założycieli i  członków wszystkich organizacji NSZZ Solidarność Funkcjonariuszy i Pracowników Służby Więziennej.

Życzę Wam Wszystkim, aby te Święta były pełne ciepła, atmosfery miłości i życzliwości.

Poczujmy wdzięczność za to, co mamy dzięki Bogu i ludziom.

W imieniu NSZZ Solidarność Funkcjonariuszy i Pracowników Służby Więziennej Andrzej Kołodziejski

(3)

od redakcji

Jaskiniowcy

32

Z KRAJU

4 Otwarcie hali produkcyjnej w Olsztynie

4 Świąteczna ergoterapia 5 Dar dla potrzebujących 5 Nitro poszedł do szkoły 5 Na licytację dla kotów 6 Prison Movie 2020 6 Teatry odwołane

TEMAT MIESIĄCA

8 Bezpieczeństwo przede wszystkim 10 ROZMOWA MIESIĄCA 10 Jesteśmy przygotowani

Z KULTURĄ

12 Kiedy słowa rzucają się w oczy 14 Albo kiełkują, albo nie

ZAWSZE GOTOWI 15 Był w samą porę 16 służba dla innych

DAWCY NADZIEI 17 służba dla innych 18 LUDZIE

18 Ksiądz do zadań specjalnych 21 Wszyscy mamy jeden cel

DOBRE PRAKTYKI 22 Wielkanoc w Koronowie

Z NAMI

24 Przelecieć ponad murami PSYCHOLOG RADZI 28 Co trzeba wiedzieć o lęku

NA SPORTOWO 30 Tropem Wilczym 30 Kickbokserzy z medalami

PASJE 32 Jaskiniowcy

OBOK NAS

36 Śpiewająca panna młoda NIEZBĘDNIK PRAWNY 38 Ochrona interesów

poszkodowanego w wypadku HISTORIA

40 Na początku był kościół 42 nasze sprawy

42 Związkowcy pomagają KWIECIEŃ 2020 r.

www.dialtech.pl

tel. 61 82 09 900, 606 627 801

KOMFORT PRACY SŁUŻBY WIĘZIENNEJ

Kiedy słowa rzucają się w oczy

12

fot. Krzysztof Korab

Jesteśmy przygotowani

10

fot. Piotr Kochański fot. archiwum

Okładka: Areszt Śledczy

w Białymstoku, fot. Kamil Tyburski

(4)

z kraju

W

  Oddziale Zewnętrznym Aresztu Śledczego w  Olsztynie 12 marca została otwarta hala produkcyjna sfi- nansowana ze  środków pochodzących z Funduszu Aktywizacji Zawodowej Ska- zanych oraz Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy. Pracę w  niej znajdzie 60 osadzonych.

To już 32. w kraju, a trzecia w okręgu olsz- tyńskim hala produkcyjna zbudowana w ramach programu „Praca dla więźniów”.

W  otwarciu obiektu uczestniczyli Sylwia Jakubiak, dyrektor operacyjny firmy THA- LE, która zatrudni więźniów, mjr Jarosław Stawski, dyrektor okręgowy Służby Wię- ziennej w  Olsztynie, a  także przedstawi- ciele Aresztu Śledczego w Olsztynie z dy- rektorem kpt. Gawłem Gałdzińskim.

Leszek Mysiewicz zdjęcie Marek Niewiadomski

D

zięki podtrzymywaniu tradycji oraz pamięci o jednym z najważniejszych świąt chrześcijaństwa pacjenci oddziału terapeutycznego w  Zakładzie Karnym w  Koronowie nawiązują relacje z  rodzi- ną oraz społeczeństwem. Wykorzystuje się do tego zajęcia z ergoterapii. Ich pod- stawowym zadaniem jest przygotowanie osadzonych do  życia w  środowisku spo- łecznym poprzez rozwijanie umiejętności potrzebnych w  życiu codziennym, opa-

nowanie czynności przygotowujących do podjęcia pracy, rozwijanie kompeten- cji zawodowych, a  także ogólny rozwój.

W  ramach usprawniania psychicznego duży akcent kładzie się na akceptację sie- bie i swojej sytuacji życiowej, podwyższa- nie samooceny, nabywanie nowych umie- jętności w  celu zaspokajania wyższych potrzeb. Zajęcia z  ergoterapii wspoma- gają też samo dzielność osób z  niepeł- nosprawnościami. Praca ma  natomiast

bardzo istotne znaczenie w  funkcjono- waniu społecznym: podnosi poczucie własnej wartości, uczy systematyczno- ści, staranności, dbałości o efekt, a także współdziałania w grupie.

Największym zainteresowaniem pacjen- tów oddziału terapeutycznego cieszą się zajęcia z obróbki drewna. Skazani ocho- czo wykonują figurki zajączków, kurek, które będą mogły ozdobić stół wielka- nocny kogoś bliskiego, ramki do  zdjęć, osłonki na  kwiaty, szkatułki. Wykonują również obrazy metodą strip art i z guzi- ków, a przedmioty ozdabiają piórami, ce- kinami oraz metodą decoupage i quilling.

Malują też farbami i szyją na maszynie.

Udział w  konkursach rozwija w  skaza- nych kreatywność oraz uczy samodziel- ności w  podejmowaniu decyzji, jak rów- nież odraczania gratyfikacji.

Justyna Walenczykowska zdjęcia Arkadiusz Bargieł

Otwarcie hali produkcyjnej w Olsztynie

Świąteczna ergoterapia

(5)

z kraju

A

reszt Śledczy w Bydgoszczy przeka- zał Caritas diecezji bydgoskiej bar- dzo użyteczny prezent. Stowarzyszenie otrzymało w  formie darowizny samo- chód osobowy, który przez wiele lat słu- żył bydgoskiej jednostce penitencjarnej.

Akcja pomocy Caritasowi prowadzona jest od  kilku lat. Okazuje się, że wyeks- ploatowane pojazdy służbowe dalej mogą służyć potrzebującym.

tekst i zdjęcia Rafał Grabski

Dar dla potrzebujących

Na licytację dla kotów

J

ednostki penitencjarne współpracują z  wieloma instytucjami i  organizacja- mi pozarządowymi. Do  Zakładu Karnego w  Koronowie z  prośbą o  wsparcie zwró- ciła się fundacja Koci Zakątek. Organiza- cja niesie pomoc tym pięknym i  mądrym zwierzętom. Zajmuje się przede wszystkim ograniczaniem populacji kotów poprzez sterylizację, a  także leczeniem, profesjo- nalnym prowadzeniem adopcji. Interwe- niuje w przypadku łamania praw zwierząt,

W

  ostatnim dniu przed zawiesze- niem zajęć trzecioklasiści ze Szko- ły Podstawowej nr 34 w  Białymstoku mieli lekcję z… psem specjalnym Nitro, który 11 marca odwiedził ich ze  swoim przewodnikiem i  z  psychologiem. Nitro, znany już czytelnikom Forum, w  Aresz- cie Śledczym w Białymstoku zajmuje się wyszukiwaniem narkotyków. Jest też wzorem posłuszeństwa i  współpracy ze  swoim opiekunem. Dzieci były pod wrażeniem umiejętności owczarka i opo- wieści funkcjonariuszy o  tym, jak bez- piecznie obchodzić się z psem.

tekst i zdjęcia Kamil Tyburski

wspiera ich społecznych opiekunów, pro- wadzi działania strażnicze i  akcje eduka- cyjne. W  działalność pomocową fundacja angażuje także społeczność lokalną.

Pacjenci koronowskiego oddziału tera- peutycznego podczas terapii zajęciowej przygotowali prace, związane głównie z  tematyką zwierzęcą,  m.in. obraz kota wykonany z  guzików, obrazki zwierza- ków metodą strip art, mydła gliceryno- we w kształcie misia czy pieska, zajączka wielkanocnego. Prace te trafią na  licyta- cję, a fundusze zasilą konto fundacji.

Justyna Walenczykowska zdjęcie Arkadiusz Bargieł

Nitro poszedł do szkoły

(6)

z kraju

K

omitet organizacyjny międzynarodo- wego przeglądu filmów o  tematyce więziennej International Film Festival in Olsztyn „Prison Movie” zaprasza do udzia- łu w VIII edycji imprezy. Produkcje filmowe mogą nadsyłać zarówno profesjonaliści, jak i amatorzy. Na wszystkich czekają nagrody i  statuetki „Dobrych Łotrów”. W  dotych- czasowych siedmiu edycjach jury obejrzało i  oceniło 141 filmów z  Polski i  z  zagrani- cy,  m.in. z  USA, Izraela, Litwy, Łotwy, Sło- wacji, Kolumbii, Estonii, Wielkiej Brytanii, Węgier, Finlandii, Serbii, Czech.

Na s. 24 można przeczytać rozmowę z An- drzejem Kałuszko, reżyserem jednego z fil- mów – laureatów „Prison Movie” 2019.

Termin nadsyłania produkcji: 16 września 2020  r. Gala finałowa jest zaplanowana na 22 października 2020 r.

Szczegóły uczestnictwa tutaj:

https://sw.gov.pl/strona/okregowy- inspektorat-sluzby-wieziennej-w- olsztynie-vii-edycja-iff-prison-movie

O

gólnopolski konkurs więzien- nej twórczości teatralnej, który w  kwietniu miał odbyć się w  Poznaniu po raz siódmy, został odwołany z powodu epidemii i zamknięcia teatrów. Organiza- torzy liczą na  to, że aktorzy z  jednostek penitencjarnych całej Polski spotkają się na scenie za rok.

red.

Prison

Movie 2020 Teatry

odwołane

Hanna Goleń, córka funkcjonariusza Zakładu

Karnego w Chełmie Fundacja Osobom Niepełnosprawnym

„Słoneczko”

KRS 0000186434

cel szczegółowy:

Hanna Goleń 452/G Natalia, lat 9, córka st. sierż. Dawida Manii, funkcjonariusza Zakładu Karnego w Gdańsku-Przeróbce

Fundacja Dzieciom

„Zdążyć z Pomocą”

KRS 0000037904

cel szczegółowy:

13971 Mania Natalia więcej informacji:

https://dzieciom.pl/podopieczni/13971

Oliwia, lat 9, córka sierż. sztab. Anny Brodowskiej, funkcjonariuszki Aresztu Śledczego w Gdańsku

i st. chor. Arkadiusza Brodowskiego, funkcjonariusza Zakładu Karnego w Malborku

Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”

KRS 0000037904

cel szczegółowy: 12542 Brodowska Oliwia więcej informacji: https://dzieciom.pl/podopieczni/12542

Wojtek, lat 16, syn mjr. Dariusza Kornaka, funkcjonariusza Aresztu Śledczego w Wejherowie

Stowarzyszenie „Zrozumieć Świat” OPP

KRS: 0000355258

cel szczegółowy: Wojtek Kornak

więcej informacji: https://zrozumiecswiat.pl/

(7)

reklama

APARATY SAMOINKASUJĄCE tel. 61 82 09 900, 606 627 801 www.dialtech.pl

TELEFONIA DLA OSADZONYCH

KOMFORT PRACY SŁUŻBY WIĘZIENNEJ

(8)

temat miesiąca

W  przywięziennych zakładach w  marcu powstawało dziennie ok.  20 tys. mase- czek ochronnych. IGB Mazovia uruchomi- ła produkcję w zakładach karnych w Wo-

łowie i w Czerwonym Borze, PP RAKON – w Zakładzie Karnym w Raciborzu, PPO Sieradz w  tamtejszym więzieniu, a  PPW Agot – w Zakładzie Karnym Łodzi.

Szycie maseczek odbywa się nie tylko w tych jednostkach, w których są szwalnie, ale i tam, gdzie – jak w Inowrocławiu – jest jedna maszyna i  jeden krawiec. Produk- cja tych środków ochrony niezbędnych w czasie epidemii trwa m.in. w więzieniach w  Trzebini, Nowym Wiśniczu, we  Wron- kach i  w  Poznaniu, a  także w  Suwałkach, Hajnówce i  Czerwonym Borze, Bydgosz- czy i w Lublinie. W grudziądzkiej „jedynce”

14 maszyn pracuje pełną parą, a osadzone – przyszłe krawcowe – realizują program resocjalizacyjny „Szyjemy życie”. Szyją jed- nostki w Ostrowie Wlkp. i w Strzelcach Opolskich, dołączają kolejne.

Włókninę, fizelinę, bawełnę, materiały pa- smanteryjne i certyfikowane tkaniny me- dyczne jednostki dostają od  władz lokal- nych, darczyńców i kontrahentów, a także w  miarę potrzeb i  możliwości – kupują.

Więzienna produkcja w wielu jednostkach jest nadzorowana przez miejscowe służby sanitarno-epidemiologiczne.

W Zakładzie Karnym w Wołowie w kwie- tniu ma  zostać uruchomiona produkcja środków dezynfekujących. Plan zakłada wytwarzanie 80 tys. litrów płynu mie- sięcznie.

Funkcjonariusze z  Zakładu Karne- go w  Zamościu pomogli ratownikom medycz nym w  przygotowaniu pomiesz-

Bezpieczeństwo przede wszystkim

Służba Więzienna błyskawicznie odpowiedziała na apele tych, którzy stoją na pierwszej linii walki z pandemią, jakiej nie znamy. Jak kraj długi i szeroki, w zakładach karnych i aresztach śledczych trwa od kilku tygodni wielkie szycie maseczek ochronnych, a także fartuchów i kombinezonów na potrzeby własne i służb medycznych.

Hajnówka

(9)

temat miesiąca

Czerwony Bór Racibórz

czenia, w którym załogi karetek mogłyby odbywać kwarantannę. Z  dobrowolnych składek więziennicy sfinansowali za- kup żywności, wody, artykułów higie- nicznych i  środków czystości. Psycho- logowie wielu jednostek, m.in. Aresztu Śledczego w  Świdnicy, telefonicznie udzielają wsparcia psychologicznego pracownikom pogotowia ratunkowego.

Od  19 marca we  wszystkich polskich więzieniach nie ma  widzeń. Osadzeni kontaktują się z rodzinami przez telefon i  internet, mają także bieżący dostęp do  informacji, w  tym tych dotyczących epidemii. Ograniczona została także pra- ca więźniów. 30 tysięcy funkcjonariuszy

i pracowników Służby Więziennej w 172 jednostkach penitencjarnych stosuje się do zaleceń Głównego Inspektora Sani- tarnego i powiatowych stacji sanepidu, by zapewnić bezpieczeństwo sobie i 75 tysiącom osadzonych.

31 marca, kiedy wysyłaliśmy to wyda- nie „Forum” do druku, u trzech funkcjo- nariuszy i jednego pracownika Służby Więziennej test na SARS-CoV-2 wykazał wynik pozytywny. Zakażony koronawiru- sem był jeden osadzony, a profilaktycznej obserwacji medycznej było poddanych 78 więźniów przybyłych z zagranicy.

IF zdjęcia archiwum jednostek

Wielkie szycie w Raciborzu

Białystok

(10)

rozmowa miesiąca

Jak Służba Więzienna dba o  bezpie- czeństwo funkcjonariuszy i  osób po- zbawionych wolności w czasie epidemii koronawirusa?

– We  wszystkich jednostkach organiza- cyjnych Służby Więziennej zostały wpro- wadzone zasady profilaktyczne zgodne z  zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i  Głównego Inspektora Sanitarnego. Oczywiście rozszerzyliśmy je  o  szczegółowe zasady postępowania uwględniające specyfikę formacji. Zale- cane jest stosowanie masek ochronnych i rękawic jednorazowych przez funkcjona- riuszy podczas realizacji zadań w kontak- cie z osadzonymi w izolacji/kwarantannie,

w kontakcie z osadzonymi przebywający- mi w  celach przejściowych itd. W  trosce o bezpieczeństwo i zdrowie funkcjonariu- szy i osadzonych każda osoba wchodząca do jednostki organizacyjnej SW obowiąz- kowo przechodzi pomiar temperatury oraz wypełnia ankietę. W razie podejrze- nia zakażenia koronawirusem (np.  takich objawów jak gorączka, kaszel, duszność), kontaktu z  osobą, u  której stwierdzono zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 (kontakt z  przypadkiem potwierdzonym) lub osobą w kwarantannie, kadra więzien- na korzysta z zestawów środków ochrony osobistej, czyli kombinezonu, maseczki, gogli i rękawiczek.

Co  z  funkcjonariuszami i  osadzonymi wracającymi z zagranicy?

– Każdy funkcjonariusz powracający z  zagranicy, ze  wszystkich regionów, w  których utrzymuje się zakażęnie ko- ronawirusem SARS-CoV-2 pozostaje w  przymusowej 14-dniowej kwarantan- nie. Do  zakładów karnych i  aresztów śledczych trafiają również osadzeni po- szukiwani listami gończymi czy europej- skim nakazem aresztowania. Osoby te również podlegają takiej izolacji w  wy- znaczonych miejscach.

W dwóch jednostkach powstają tzw. izola- toria, które różnią się od zwykłej kwaran- tanny. Osadzony, który przebywa w izola- torium, jest stale monitorowany również przez personel medyczny. Dwa razy dziennie ma mierzoną temperaturę. Na ze- wnątrz takie placówki są tworzone w  sa- natoriach i  innych miejscach, i  są finanso- wane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

My za swoje płacimy z własnych środków.

To znaczy, że dwie jednostki są całkowicie wyłączone z normalnego funkcjonowania?

– Tak, stanowią one zaplecze opieki po- zaszpitalnej sprawowanej wyłącznie wo- bec tych, u  których istnieje podejrzenie zachorowania na COVID-19.

Aktualnie ktoś w nich przebywa?

– Jest jeden osadzony.

Są przypadki zarażenia koronawirusem wśród naszej kadry?

– Dziś, 31 marca, mamy kilka osób z po- zytywnym wynikiem testu. Przebywają one w  tzw. izolacji domowej. Celem izo- lacji jest odosobnienie chorego, który po  zbadaniu przez lekarza nie wymaga hospitalizacji ze  względu na  stan zdro- wia. Izolacja domowa jest stosowana u pacjentów, którzy mają dodatni wynik badania w  kierunku koronawirusa i  nie mają objawów choroby lub wykazują ła- godne objawy COVID-19, np.  stan pod- gorączkowy, ból gardła, osłabienie. Kil- kudziesięciu funkcjonariuszy przebywa w  kwarantannie. Dokumentację w  tym zakresie prowadzą stacje sanitarno-epi-

mówi prof. Beata Janas, Kierownik Służby Medycyny Pracy,

Bezpieczeństwa i Higieny Pracy Centralnego Zarządu Służby Więziennnej, w rozmowie z Anetą Łupińską.

Jesteśmy przygotowani

Prof. dr n. med. Beata Janas, specjalista medycyny pracy i toksykologii medycznej

(11)

rozmowa miesiąca

Pamiętaj!

Koronawirus przenosi się drogą kropelkową, dlatego postępuj zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Zdrowia, wytycznymi WHO i zaleceniami Głównego Inspektora Sanitarnego, m.in.:

• Podczas kaszlu czy chrząkania nos i usta zasłaniaj chusteczką jednorazową.

• Nie dotykaj twarzy, szczególnie ust i nosa.

• Myj dokładnie ręce ciepłą wodą z  mydłem przez minimum 30 sekund.

• Używaj żelu antybakteryjnego.

• Unikaj bezpośredniego kontaktu z osobami chorymi.

• Informuj medyków i przedstawicieli innych służb o tym, że mia- łeś/miałaś kontakt z  kimś, kto wrócił z  zagranicy lub podej- rzewasz, że jest chory, z osobami z dodatnim wynikiem testu lub w kwarantannie.

Jak długo przetrwa na powierzchniach?

Ciągle rośnie na  świecie liczba osób zara- żonych koronawirusem SARS-CoV-2 wy- wołującym COVID-19. W Polsce na dzień 31 marca 2020 r. potwierdzono 2311 przy- padków zachorowań (na świecie blisko mi- lion). Nadal nie ma dokładnych badań, jak długo koronawirus SARS-CoV-2 utrzymuje się na  powierzchniach. Zespoły naukow- ców analizują badania nad wcześniejszymi koronawirsami. Wyniki  badań wskazują,

że wirus może przetrwać na  różnych po- wierzchniach od  kilku godzin do  nawet dziewięciu dni. Zdolność koronawirusów do przeżycia na powierzchni maleje w tem- peraturze 30-40 stopni, a  większość spo- śród badanych patogenów nie przeżywa w starciu z detergentami.

Eksperci  WHO zalecają systematyczne odkażanie preparatami biurek i  blatów kuchennych, telefonów komórkowych,

klawiatur, pilotów od  telewizorów, kla- mek w drzwiach. To przedmioty i miejsca, na których gromadzą się patogeny.

Środki dezynfekujące zawierające 62- 71  proc. etanolu, 0,5  proc. nadtlenku wodoru lub 0,1  proc. podchlorynu sodu są w stanie inaktywować wirusy w ciągu minuty. W  przypadku odkażania urzą- dzeń elektronicznych nelaży zachować

ostrożność. Beata Janas

demiologiczne i to one wyznaczają osoby do kwarantanny.

Wystarczy nam środków ochrony oso- bistej?

– Centralny Zarząd Służby Więziennej prowadzi analizy dotyczące zapotrze- bowania i  zakupu masek ochronnych, rękawic jednorazowych, środków dezyn- fekcyjnych. Dyrektor generalny cały czas dba o  pozyskiwanie środków ochrony osobistej i  technicznej. Dodatkowo każ- dy okręgowy inspektorat dokonuje zaku- pów we własnym zakresie. Dysponujemy też zestawami ochronnymi.

Funkcjonariusze w  całej Polsce pełnią służbę w maseczkach i rękawiczkach?

– Wszyscy mają zalecenie, aby zacho- wywać się zgodnie ze  szczegółowymi procedurami i  przestrzegać algorytmów postępowania.

Jest pani członkiem zespołu przeciwe- pidemicznego. Czym dokładnie się zaj- mujecie?

– Zapewnieniem bezpieczeństwa zdro- wotnego funkcjonariuszy i  osadzonych, wytyczaniem kierunków działania, algo- rytmów postępowania, przekazywaniem informacji, nadzorem. Apelujemy o racjo- nalne i odpowiedzialne zachowanie oraz stosowanie się do  rekomendacji służb sanitarnych i  profesjonalistów medycz- nych. Służymy wsparciem dla wszystkich, którzy w  terenie potrzebują naszej po- mocy. Na  wniosek pana ministra Micha- ła Wójcika wystąpiliśmy do  Głównego Inspektora Sanitarnego Jarosława Pin- kasa o  możliwość wykonywania testów funkcjonariuszom i  osadzonym na  tere- nie naszych jednostek. Jesteśmy na  do- brej drodze do  realizacji tego zadania, na  miejscu pobierać wymaz z  nosogar-

dzieli i  przewozić go do  odpowiedniego laboratorium wyznaczonego przez sane- pid, oczywiście z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa. A  to  oznacza, że funkcjonariusz nie bedzie musiał już cze- kać na  wykonanie badania, które odbę- dzie się zgodnie z wytycznymi.

Ani jechać z osadzonym do szpitala i tam na niego czekać?

– Zgadza się. Cały czas pracujemy też nad podejmowaniem działań profilak- tycznych. Musimy przewidywać, aby nie dopuścić do  rozprzestrzeniania się epi- demii. Naszym priorytetem jest ochrona funkcjonariusza, żeby on sam był bez- pieczny, a  tym samym bezpieczni byli osadzeni.

A co by było, gdyby epidemia przeniosła się do więzień?

– Staramy się być na to przygotowani. Zo- stały opracowane algorytmy postępowa- nia w przypadku zakażenia objawowego i  bezobjawowego. Wszystkie jednostki dostały wytyczne.

Oprócz wstrzymania widzeń dla osób pozbawionych wolności są wprowadzo- ne jeszcze jakieś obostrzenia?

– Każda jednostka jest wyposażona w  środki do  dezynfekcji rąk i  skóry oraz do  dezynfekcji powierzchni. W  tro- sce o  bezpieczeństwo funkcjonariuszy do czasu zakończenia stanu epidemii nie wykonujemy badań spirometrycznych.

Najważniejszy jest teraz spokój?

– I zdrowy rozsądek.

zdjęcie Piotr Kochański Rady psychologa na trudny czas – s. 28

(12)

z kulturą

Przyszły panie do więzienia w odpowie- dzi na list skazanego?

Małgorzata Rozenau: – Rzeczywiście za- częło się od  listu jednego z  osadzonych, który podczas pobytu w  areszcie odkrył w sobie talent i kierując list do ASP pytał, czy jest możliwość, by  ktoś od  nas przy- szedł do więzienia, ocenił jego prace i uczył rysunku. Ten list przeleżał jakiś czas nie- otwarty, w  końcu trafił w  ręce Joli, a  ona miała już doświadczenie w pracy artetera- peutycznej z kobietami odbywającymi karę pozbawienia wolności w  Lublińcu. I  tak rozpoczęłyśmy realizację pierwszej czę- ści projektu Druga przestrzeń w  Areszcie Śledczym w Katowicach.

Jak to wyglądało w praktyce?

M.R.: – Wpadłam na pomysł, żeby zrobić tam projekt ze  słowem. Ponieważ w  za- bytkowym budynku aresztu nie mogłyśmy niczego namalować czy umieścić na stałe, wylepiałyśmy z  szablonów pojedyncze wyrazy i  zdania w  miejscach, które osa- dzeni muszą minąć w  drodze do  wycho- wawcy, na  widzenia czy na  spacer. Takie, które będą im się rzucały w  oczy, choć umieszczone w nieoczywistych miejscach.

Miały pełzać, być przy podłodze, pod schodami, na szybach, we wnękach. Miały zaskakiwać i  towarzyszyć im, prowoko- wać do  przemyśleń, inspirować. Te słow- ne komunikaty miały angażować uwagę, tworząc nowe trasy skojarzeń.

Skąd je panie brały?

– Najpierw miałyśmy własne, a  potem spotkałyśmy się z  grupą osadzonych kobiet i mężczyzn, którzy też mieli swo-

je pomysły i  sugestie. Wybrałyśmy to, co  najbardziej pasowało, było nośne.

Niektóre cytaty pochodzą z wierszy jed- nego z byłych skazanych, które przekazał nam Wojtek Brzoska – wychowawca, poeta i muzyk w jednej osobie. To z nim ściśle współpracowałyśmy przy tworze- niu Drugiej przestrzeni. Myślałyśmy, że ten słowny przekaz będzie skierowany głównie do  osadzonych, a  okazało się, że działa w  obie strony, także na  funk- cjonariuszy pracujących w  areszcie. I  te wybrane słowa rzeczywiście tam funk- cjonują. „Ufaj”, „wierz”, „uśmiechnij się”,

„doceń”, „słuchaj” to  proste przekazy, które na każdego działają inaczej.

I one naprawdę mają moc resocjalizacyjną?

Jolanta Jastrząb: – Podczas realizacji in- nego projektu w katowickim więzieniu po- wiedziałam osadzonym, że to  my  z  Gosią w przestrzeniach aresztu wykleiłyśmy sło- wa, które codziennie mijają. Wtedy zaczęli

Z prof. Jolantą Jastrząb i dr Małgorzatą Rozenau z Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach o Drugiej przestrzeni, jaką stworzyły w katowickim areszcie, rozmawia Elżbieta Szlęzak-Kawa.

Kiedy słowa rzucają się

w oczy

Prof. Jolanta Jastrząb, kierownik Katedry Malarstwa i kierownik Środowiskowych Studiów Doktoranckich Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Jest koordynatorem międzyuczelnianego kierunku arteterapia. Realizuje projekty artystyczne w działaniach terapeutycznych, m.in. Sztuka narzędziem społecznej terapii czy Druga przestrzeń.

Dr Małgorzata Rozenau, malarka i projektantka, wykładowca ASP w Katowicach i na interdyscyplinarnym międzyuczelnianym kierunku arteterapia.

Wspólnie z prof. Jolantą Jastrząb zrealizowała projekt naukowy Druga przestrzeń.

(13)

z kulturą

mówić, jak wiele one dla nich znaczą, jak bardzo są istotne, i że nie przechodzą obok nich obojętnie. Te teksty naprawdę wpły- wają na ich funkcjonowanie w areszcie.

Czy sztuka może wpływać na  proces zmiany?

J.J.: – Nie mam wątpliwości, że sztuka wpływa na  ludzi, na  osadzonych, na  ich sposób postrzegania świata, na refleksje, na to, że zwracają uwagę na rzeczy, któ- rych wcześniej nie dostrzegali. Mówię to  patrząc także na  reakcje studentów, z którymi w więzieniu realizujemy różne projekty. Jestem przekonana, że to, co się będzie potem dziać ze skazanymi, zależy też od  nas, tutaj na  zewnątrz. Dla mnie ten proces wymiany poprzez sztukę jest niezwykle ważny. To właśnie sztuką jakby zarażamy przestrzeń nie tylko w  środku więzienia, ale także poza nim.

Dla pani profesor Druga przestrzeń to  kolejny projekt realizowany w  wię- zieniu.

J.J.: – Tak. Wcześniej pojechałam do  za- kładu w Lublińcu i tam z osadzonymi ko- bietami zrealizowałam projekt „Sztuka narzędziem społecznej terapii”. Trwał prawie cały rok i składał się z kilkudzie- sięciu spotkań. W  przypadku Drugiej przestrzeni nie mogłyśmy z Gosią prowa- dzić tak długofalowego procesu. To było raczej jedno spójne zadanie i  dlatego o  pewnych efektach zmiany trudno po- wiedzieć po tak krótkim czasie.

W projektach, z którymi przychodzą pa- nie do  więzienia, uczestniczą studenci ASP. Jak oni się tam odnajdują?

J.J.: – Dla nas, pedagogów, to  niezmier- nie ważne, żeby ich tam zabierać. Wi- działam, jak osadzeni próbowali mówić studentom o  ważnych z  ich pespektywy sprawach, doświadczeniach. Jedni czer- pali z  drugich. Rozmawiali ze  sobą jak ludzie, a nie jak dwie strony: więźniowie i  artyści. Takie projekty, które prowo- kują studentów do  wyjścia z  pracowni na zewnątrz, są znakomitym materiałem edukacyjnym. Ci młodzi ludzie zaczynają myśleć w  sposób społeczny. Zaczynają zupełnie inaczej postrzegać rolę sztuki jako ważnego narzędzia zmiany świado- mości nas wszystkich. Druga przestrzeń była też dla nas pedagogów poszerze- niem perspektywy edukacji. Jesteśmy otwarte na wszelkie działania poza aka- demią, a w areszcie w Katowicach mamy

wychowawcę, Wojtka Brzoskę, który stwarza duże możliwości działania. Śmie- jemy się czasem, że dzięki niemu w  tym więzieniu dzieje się kulturalnie więcej niż na zewnątrz.

Działacie przede wszystkim formą, ob- razem, a w Drugiej przestrzeni przyszły- ście do więzienia ze słowami…

J.J.: – Przychodzimy ze  wszystkim.

I ze słowem i z obrazem, z wszelkim asor- tymentem, który staje się narzędziem do  pracy z  drugim człowiekiem. W  tych więziennych projektach wykorzystujemy medium, które wydaje nam się najbar- dziej potrzebne. I  w  katowickim aresz- cie pojawiło się słowo, które znakomicie zadziałało. Czasem potrzebujemy twar- dych dowodów na zmianę, a tutaj chyba nie o takie chodzi. W przypadku osadzo- nych ważna jest każda drobna zmiana,

choćby w  sposobie ich funkcjonowania w  więzieniu. My  poprzez projekty prze- kazujemy też naszą wiedzę załogom wię- zień, żeby funkcjonariusze mogli wdrażać tego typu działania w ramach prowadzo- nej z osadzonymi resocjalizacji.

M.R.: – Przychodzimy z zewnątrz, z czymś nowym, co dla tych, którzy są wewnątrz, otwiera inną perspektywę.

I więzienie przydaje się paniom w pracy?

J.J.: – Tutaj szukamy człowieka, o którego tak walczymy. Otwieramy pewne furtki, coś aktywizujemy i  uruchamiamy. I  jak- by konsekwencją tych naszych działań z  Gosią stało się utworzenie kierunku arteterapia na Akademii Sztuk Pięknych w  Katowicach, gdzie już czwarty rok kształcimy młodych ludzi. Stworzyłyśmy kierunek międzyuczelniany pomiędzy Akademią Sztuk Pięknych, Akademią

(14)

z kulturą

Muzyczną i  Uniwersytetem Śląskim.

Kształcimy studentów trzech uczelni i  dajemy im podstawowe kompetencje z  obszaru nauk społecznych, psycholo- gii, pedagogiki, socjologii, sztuk wizual- nych, działań plastycznych i muzycznych.

Przygotowujemy ludzi, którzy na pewno stworzą znakomite programy resocjali- zacyjne. Kierunek ten został stworzony po zakończeniu Drugiej przestrzeni i już dostrzegamy, jak studenci arteterapii inaczej pracują z drugim człowiekiem.

To pierwszy w Polsce interdyscyplinarny międzyuczelniany kierunek komplek- sowo przygotowujący do  pracy właśnie arteterapeutów. Oni, w  odróżnieniu do  funkcjonujących już terapeutów za- jęciowych, pracują z  ludźmi indywidual- nie, a  programy tworzą pod konkretną grupę. I nasi studenci realizują już swoje programy resocjalizacyjne. To  się dzieje.

Prawdopodobnie kształcimy nowe kadry także dla Służby Więziennej.

zdjęcia Anna Bodnar, Barbara Kubska, Krzysztof Korab

wych. I  zaczęliśmy rozmawiać. Wkrótce ten skazany został laureatem adreso- wanego do  więźniów Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jeana Geneta.

Kiedy Jola z  Małgosią przyszły do  mnie ze  swoim projektem, historia zatoczyła koło. Zapytały, czy mogą wykorzystać na  ścianach fragmenty moich wierszy, a  ja  zaproponowałem im wiersze tego skazanego, który już wtedy był na  wol- ności. I  tak jego poezja wróciła w  miej- sce, w którym powstała. To nie wszystko, bo  literatura, sztuka, poezja mogą stać się nałogiem, a  na  pewno częścią życia, czego sam jestem przykładem. A  ten autor, siedząc w  więzieniu, zadebiutował wierszami, opublikowanymi w  poważnym czasopiśmie. Pewnego dnia przeglądałem w  księgarni pismo literackie „Odra” i  zo- baczyłem tam jego wiersze. Poczułem się wtedy, jakbym sam po 20 latach ponownie zadebiutował. Wezwałem go do  siebie, żeby pogratulować. Teraz jest już na  wol- ności i  wiem, że dalej pisze. Był nawet z rodziną na moim koncercie. Poezja stała się ważna w jego życiu. Tego, ile i co słowa ze ścian mówią osadzonym, nie da się zmie- Mjr Wojciech Brzoska, wychowawca ds.

k.o. w Areszcie Śledczym w Katowicach:

– W  projekcie Druga przestrzeń słowa ze  ścian nie krzyczą, tylko mówią szep- tem. Trafiają na mniej lub bardziej podat- ny grunt i albo kiełkują, albo nie. To jest jak z  roślinami – rosną w  ciszy. Na  ścia- nach znalazły się też fragmenty wierszy jednego z byłych osadzonych. Przyznaję, że w jego przypadku, w wirze zabiegania, dałem się początkowo złapać na pewien stereotyp. Bo kiedy jeszcze jako skazany przyszedł do mnie i powiedział, że chciał- by przekazać swoje wiersze na  konkurs i  porozmawiać o  nich, pomyślałem, że ten człowiek o  wielkich gabarytach, z  dużymi mięśniami i  szerokim karkiem przyniesie mi  teksty artystycznie nie- najlepsze i pewnie jeszcze będzie chciał, żeby je  chwalić. Uruchomiły mi  się lęki, bo  do  mojej pasji, jaką jest poezja, pod- chodzę poważnie i szczerze, i nie mówię, że coś jest super, jeśli tak nie uważam.

Jednak kiedy przeczytałem jego wiersze, od razu zobaczyłem, że jest w nich sporo intuicji i  bardzo dużo wrażliwości, choć też niemało niedoskonałości warsztato-

Mjr Wojciech Brzoska, poeta, muzyk, autor książek poetyckich, pomysłodawca i organizator Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jeana Geneta.

Współzałożyciel i wokalista zespołu Brzoska i Gawroński. Jest wychowawcą w katowickim areszcie.

rzyć. Jako wychowawca ds. k.o. „rzucam”

sztuką w  osadzonych już od  14 lat, a  oni odrzucają mi to, co w nich dobre.

Elżbieta Szlęzak-Kawa zdjęcie Damian Tomsia

Albo kiełkują, albo nie

(15)

zawsze gotowi

Są tam, gdzie dzieje się coś nieprzewidzianego. Akurat jadą na służbę czy robią zakupy w sklepie i… ratują czyjeś życie, łapią złodziei albo zatrzymują pijanych kierowców. Sami mówią skromnie, że zrobili tylko to, co zrobić należało. W cyklu „Zawsze gotowi” prezentujemy sylwetki funkcjonariuszy i pracowników Służby Więziennej, którzy nie zostali obojętni i pospieszyli z pomocą.

St. sierż. Grzegorz Brzuszek, funkcjonariusz Zakładu Karnego w Opolu Lubelskim, wchodził właśnie do szpitalnej toalety za osadzonym, którego nadzorował, kiedy obaj zobaczyli coś, co sprawiło, że skazany osłupiał, a funkcjonariusz ruszył do działania.

Razem z dwoma kolegami Grzegorz peł- nił służbę w  konwoju na  terenie Szpitala Neuropsychiatrycznego w  Lublinie. Każ- dy z  nich pilnował „swojego pacjenta”

– osadzonego przebywającego na  lecze- niu w tej placówce. – W pewnym momen- cie „mój pacjent” zgłosił, że chce pójść do  ubikacji – wspomina starszy sierżant.

– A  że muszę się poruszać krok w  krok za  nadzorowanym, to  nie odstępując go wszedłem za  nim do  szpitalnej łazienki.

W  środku od  razu zobaczyliśmy wiszą- cego na  ramie futryny człowieka. Przy- pomniałem sobie, że widziałem go kilka minut wcześniej, jak szedł w kierunku ubi- kacji. Teraz wisiał zadzierzgnięty i nie da- wał żadnych oznak życia. W jednej chwili cofnąłem się o krok i krzyknąłem z całych sił na  korytarz, że potrzebna natychmia- stowa pomoc, a potem złapałem wiszące- go w pół i podniosłem do góry, żeby mu się pas na szyi już bardziej nie zaciskał.

Wiedział, co robić

Zdaniem Grzegorza bezwładne ciało wa- żyło ponad sto kilo, a on – młody i potężny mężczyzna – z trudem utrzymywał je nad ziemią. Mówi, że w  tamtym momencie nic więcej nie mógł zrobić. Na  szczęście po  chwili przybiegł pielęgniarz i  przejął wiszącego na swoje barki, a wtedy Grze- gorz zdołał rozwiązać zaciśnięty na jego szyi pas. Po czym obaj położyli ciało na ła- zienkowych płytkach i rozpoczęła się ak- cja reanimacyjna. – Już wcześniej, zaalar-

Był w samą porę

mowany moim krzykiem przybiegł drugi funkcjonariusz – uzupełnia starszy sier- żant. – Od  razu przejął nadzorowanego przeze mnie skazanego, który od  chwili wejścia do łazienki stał jak zamurowany.

Tymczasem do  pomocy pielęgniarzowi przybyły najpierw pielęgniarki, a  potem zespół ratunkowy.

Grzegorz nadzorował wszystko z  boku.

Wspomina, że pacjent w czasie reanima- cji długo nie reagował. Były momenty, że łapał oddech, ale zaraz go tracił. Czyn- ności ratujące mu życie trwały nieprze- rwanie ok. 20 minut. – Dopiero po jakimś czasie dowiedziałem się, że ten człowiek przeżył i  został przewieziony do  innego szpitala – dodaje funkcjonariusz. – To był pacjent przed czterdziestką. Mam na- dzieję, że skorzysta z szansy na  drugie życie, którą dostał.

Motywujące wsparcie

Grzegorz Brzuszek cieszy się, że w tam- tym krytycznym momencie nie ogar- nęła go niemoc, ale natychmiast zaczął działać. Podejrzewa, że to  też zasługa różnych szkoleń i  doświadczeń wynie- sionych ze służby, w której jest już 11 lat.

W dziale ochrony, w stałej grupie konwo-

jowej widział niemało: osadzonych z  sa- mookaleczeniami, połykami, pocięciami.

Przypuszcza, że może dlatego, że nieraz miał do  czynienia z  tak drastycznymi przypadkami, także w  tej sytuacji za- chował zimną krew. Poza tym szkolenia uzbroiły go w umiejętności, które pozwo- liły mu prawidłowo zareagować. Dobrze je mieć – przekonuje – bo nigdy nie wia- domo, co  i  kiedy może się w  życiu przy- dać. Przyznaje, że długo myślał o  tym ostatnim zdarzeniu. – Nie będę wchodził w techniczne szczegóły, ale ta próba sa- mobójcza musiała być dobrze przygoto- wana i przemyślana, bo ten niedoszły sa- mobójca, żeby pozbawić się życia zrobił coś, co  mogło się wydawać niemożliwe.

Ale powiem szczerze, że bezpośrednio po  tej sytuacji nie docierało do  mnie, że coś takiego się stało. Wróciłem do  jed- nostki, a tam nasz dyrektor, ppłk Cyprian Bas porozmawiał ze  mną i  bardzo pod- niósł mnie na  duchu. Powiedział, że jest dumny, że ma w jednostce takiego funk- cjonariusza. Potem dostałem nagrodę i  wyróżnienie, a  to  bardzo motywujące – mówi funkcjonariusz.

Elżbieta Szlęzak-Kawa zdjęcie Łukasz Pruchniak

(16)

służba dla innych

Co godzinę jedna osoba w Polsce dowiaduje się, że ma białaczkę i często jedyną szansą na życie jest przeszczepienie szpiku lub komórek macierzystych od dawcy niespokrewnionego*. W ciągu ostatnich kilku miesięcy takimi dawcami nadziei na przeżycie dla swoich biorców stali się trzej funkcjonariusze Służby Więziennej.

Szpik Piotra Hałasa, Arkadiusza Misztala i Mariusza Brzustewicza przeszczepiono trzem czekającym na  ratunek ludziom.

Funkcjonariusze dzisiaj jeszcze nie wie- dzą, czy odmienił on los biorców, ale wie- rzą, że tak. Czekają na dobre wieści.

Wiadomość na porodówce

Piotra właśnie podczas pobierania krwi zapytano, czy zechciałby się zareje- strować jako potencjalny dawca szpiku.

Zgodził się i trafił do bazy Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i  Krwiolecznic- twa w Lublinie (RCKiK). Było to w 2014 r.

– Wtedy nie myślałem o tym, że przyjdzie mi  komuś pomóc – wyznaje. – Miałem wręcz cichą nadzieję, że nigdy nie będę musiał, bo to by znaczyło, że mój bliźniak genetyczny cieszy się zdrowiem.

Pięć lat później, 1 sierpnia 2019  r., Piotr był na  porodówce, bo  rodził mu się syn.

Przyznaje, że za  każdym razem, kiedy o  tym opowiada, ściska go w  gardle i  łzy napływają do oczu. Teraz też łamie mu się głos. – Mieliśmy różne perypetie z naszym maleństwem, zanim przyszło na  świat przez cesarskie cięcie – wspomina. – Cze- kałem przed blokiem operacyjnym, kiedy zadzwonił telefon. Dostałem wiadomość, że jest ktoś potrzebujący mojego szpiku i pytanie, czy pomogę. Okoliczności spra- wiły, że bez wahania odpowiedziałem

„tak” i  poprosiłem o  zakończenie rozmo- wy, bo  położna właśnie wywoziła z  sali mojego nowonarodzonego synka.

Dawcy nadziei

Do  rozmowy Piotr wrócił wieczorem.

Dowiedział się, jak krok po  kroku będą wyglądały niezbędne procedury i  bada- nia. Wszystkie przeszedł bezproblemo- wo. Termin pobrania szpiku wyznaczono na październik, ale z powodu złego stanu zdrowia biorcy nie można było wtedy dokonać przeszczepu. Trzeba było po- wtórzyć wszystkie badania, bo  właśnie przestały być aktualne. Podporucznik raz jeszcze przeszedł więc całą, mocno przyspieszoną procedurę i na 6 listopada 2019 r. wyznaczono nowy termin zabie- gu. – Pobranie komórek macierzystych zaplanowano z  talerza biodrowego, pod pełną narkozą w Uniwersyteckim Szpita- lu Dziecięcym w Lublinie. Ale przyznam, że po głowie krążyły mi wtedy różne my- śli, szczególnie jedna: czy lekarzom uda się mnie wybudzić z  narkozy – wyznaje.

– Ciśnienie mi  podskoczyło, ale nic nie mogło wpłynąć na moją decyzję.

Zabieg trwał ok. dwóch godzin. Od Pio- tra pobrano 1200  ml szpiku. Poza zno- śnym bólem pleców czuł się na  tyle dobrze, że na  swoją prośbę jeszcze tego samego dnia wyszedł do  domu.

Do  dzisiaj nie wie, do  kogo trafiły jego komórki macierzyste. Mówi, że RCKiK ma  restrykcyjne przepisy, które nie po- zwalają na  przekazanie dawcy nawet

bardzo ogólnych informacji o  biorcy. – Ale ja już wcześniej wyciągałem wnioski i domyśliłem się, choć nie jest to oficjal- nie potwierdzone, że mój szpik był prze- znaczony dla dziecka. I cały czas miałem w  głowie obraz jego rodziców, którzy z  nadzieją czekają i  cieszą się, że zna- lazł się ktoś, dzięki komu ich maleństwo może wyzdrowieć. Nie miałem chwili zwątpienia. Przecież każdy z nas może znaleźć się w takiej sytuacji. Dlatego ob- raz rodziców cieszących się z wiadomo- ści, że dla ich dziecka znalazł się dawca, stał mi często przed oczami.

Wieczorem dostałam SMS od  Piotra:

„Do  służby napływa coraz więcej mło- dych funkcjonariuszy, którzy mogliby się podzielić życiem z  potrzebującymi. Zde- cydowałem się opowiedzieć moją histo- rię, bo może zachęci ona innych, aby się zarejestrowali jako dawcy szpiku”.

Poleciałem za ocean

Arkadiusz Misztal (na zdjęciu poniżej) dołączył do akcji zorganizowanej w jego jednostce jako jeden z ostatnich. – Pięć lat temu koleżanka ze służby zachęcała, żeby się rejestrować w  banku dawców szpiku – wspomina. – Wtedy nawet za  bardzo nie wiedziałem, o  co  w  tym chodzi, ale kiedy mi  wyjaśniła, zareje- Ppor. Piotr Hałas (na zdjęciu powyżej)

z Aresztu Śledczego w Lublinie jest kierownikiem działu dozoru elektronicznego, w służbie od 14 lat.

Taki sam staż ma sierż. sztab. Arkadiusz Misztal, st. oddziałowy w Zakładzie Karnym w Starem Bornem. Natomiast sierż. Mariusz Brzustewicz jest technikiem w dziale kwatermistrzowskim malborskiego więzienia, w służbie 9. rok. Dwaj pierwsi od lat są też honorowymi krwiodawcami.

(17)

służba dla innych

strowałem się. Pewnie gdyby nie ta ak- cja, to bym w tej bazie do dzisiaj nie był.

W  październiku ub. roku do  sierżanta sztabowego dotarła informacja, że jest biorca. – Sam telefon to był dla mnie szok.

Nie spodziewałem się, byłem tak podeks- cytowany, że trudno to opisać – przyznaje.

– Długo nie wierzyłem, że to prawda. Że będę mógł oddać szpik i uratować komuś życie. Tym bardziej, że w  zakładzie jed- na z  koleżanek odpadła w  trakcie badań, bo  dla biorcy znalazł się bardziej zgodny tkankowo dawca. Pomyślałem, że ze mną też tak może być i  nie nastawiałem się w stu procentach na ten przeszczep.

Ale w połowie października Arek dostał wiadomość, że jednak to on będzie daw- cą. Mówi, że odstawił treningi na  siłow- ni, morsowanie, forsujące biegi i zmienił dietę na  zdrowszą, żeby nic mu się nie stało. Wiedział, że jest jedyną szansą dla biorcy. – To była taka odpowiedzialność, że się wystraszyłem, bo w moich rękach było inne życie.

W  połowie grudnia 2019  r. w  towarzy- stwie córki pojechał do Poznania na po- branie szpiku z  krwi obwodowej. Cały zabieg trwał trzy godziny. Wszystko poszło szybko i  sprawnie. A  potem do- wiedział się, że jego komórki macierzy- ste poleciały aż za  ocean, do  dorosłej kobiety z Kanady. – Bardzo się ucieszy- łem, bo Kanada to kraj, który chciałbym kiedyś zobaczyć – śmieje się funkcjona- riusz. – Teraz wierzę całym sercem, że moja bliźniaczka genetyczna zdrowieje

i  dostała drugie życie. Zadeklarowałem chęć kontaktu z nią w przyszłości.

Po tym wszystkim Arkadiusz Misztal zo- stał wolontariuszem fundacji DKMS. Za- pewnia, że jeśli zajdzie potrzeba, będzie się udzielał w  akcjach rejestracyjnych i wyjaśniał innym, jakie procedury muszą przejść przed przeszczepem i jak wyglą- da sam zabieg. – Wiem, że nieraz czło- wiek już zarejestrowany w  bazie, nagle się z  niej wypisuje. Jednym z  tłumaczeń jest: „nie będą mnie z życia okradać”. Za- mierzam więc opowiadać, że jest odwrot- nie. Biorca może zyskać życie, a  dawca niesamowitą satysfakcję, że się do  tego przyczynił.

Arek opowiada znajomym, jak to  się po kolei dzieje i już namówił do rejestra- cji kilka osób.

Za sprawą żony

Odpowiedzialna za  rejestrację Mariusza Brzustewicza (na zdjęciu obok) w  bazie dawców jest jego żona Magdalena. – Po- wiedziała mi  kiedyś: „też byś się zare- jestrował”. Odpowiedziałem: „dobrze, to zamów mi pakiet”. I zamówiła – wspo- mina funkcjonariusz. – Był rok 2017.

Dwa lata później dowiedziałem się, że znalazł się biorca. Najpierw zrobiłem badania w Malborku, a potem w Warsza- wie, gdzie pojechałem na zabieg odsepa- rowania moich komórek macierzystych z  krwi obwodowej – w  telegraficznym skrócie wylicza sierżant. Od początku nie dowierzał, że ktoś będzie potrzebował jego szpiku, choć kolega z zakładu, Mirek Detmer kilka lat wcześniej jako dawca ratował życie 46-letniej Francuzce (pi- saliśmy o tym w FSW w grudniu 2018 r.

i w styczniu 2019 r. – przyp. red.). – Kie- dy potwierdzono największą zgodność tkankową biorcy ze  mną, byłem w  szo- ku, że padło akurat na mnie – przyznaje sierżant. – Czułem radość i  zastanawia- łem się, kim jest człowiek, do  którego trafi mój szpik. To  mógł być ktokolwiek, mieszkający właściwie w każdym miejscu na świecie.

Na  pobranie pojechał w  listopadzie 2019 r. z żoną, która cały czas mu towa- rzyszyła. A potem przyszedł moment, że Mariusz Brzustewicz dowiedział się, kim jest biorca. Zdradza tylko, że to  osoba z  Polski i  jeśli wszystko będzie dobrze, kiedyś się spotkają. Więcej nie powie, bo chciałby to zachować dla siebie. – Ale teraz już jestem sobie w  stanie wyobra- zić tego człowieka – mówi. – I ciągle się

zastanawiam, czy przeżył, czy zdrowieje.

Wierzę, że tak.

Funkcjonariusz zachęca, żeby się reje- strować w banku dawców. Śmieje się, że teraz żona jest z  niego dumna. – Gdyby mnie nie namówiła, to nie byłoby ani na- dziei dla mojego bliźniaka genetycznego, ani tej rozmowy.

Elżbieta Szlęzak-Kawa zdjęcia archiwum bohaterów

JAK WYGRANA W LOTTO*

Prawdopodobieństwo znalezienia odpo- wiedniego dawcy dla pacjenta jest bar- dzo niskie. Dlatego im więcej potencjal- nych dawców, tym więcej szans na życie dla chorych na nowotwory krwi. Szansa na znalezienie „bliźniaka genetycznego”

wynosi 1:20 000, a w przypadku, gdy chory ma rzadki genotyp, nawet 1: kilku milionów. Często ratunek dla chorego znajduje się dopiero setki kilometrów od niego, czasem nawet na innym kontynen- cie. I tak, w 2019 roku, dzięki dawcom faktycznym, szpik lub krwiotwórcze ko- mórki macierzyste dały szansę na życie nie tylko polskim pacjentom, ale również chorym z 43 krajów.

DUŻO, ALE CIĄGLE ZBYT MAŁO*

W 2019 roku przeprowadzono ponad 2 tys. akcji rejestracji, a w ciągu 12 mie- sięcy do bazy Fundacji DKMS dołączyło ponad 209 000 potencjalnych dawców szpiku. Dokonali rejestracji podczas zor- ganizowanych akcji lub online. Aktualnie w bazie Dawców szpiku Fundacji DKMS zarejestrowanych jest ponad 1,6 mln.

osób, spośród których na przestrzeni 10 lat szpik lub krwiotwórcze komórki ma- cierzyste oddały już 7594 osoby. Tylko w 2019 roku 1336 osób dało szansę na życie chorym, dla których przeszczepie- nie szpiku było często jedyną szansą na powrót do zdrowia.

KTO MOŻE ZOSTAĆ DAWCĄ

Dawcą może zostać każdy ogólnie zdro- wy człowiek pomiędzy 18. a 55., a nawet 60. rokiem życia, ważący nie mniej niż 50 kg i o wskaźniku masy ciała nie wyższym niż 40 BMI. Istnieją jednak schorzenia bezwzględnie wykluczające z możliwo- ści zostania dawcą i wyjątki wymagające konsultacji medycznej. Szczegóły tutaj:

www.dkms.pl www. szpik.info www.leukemia.pl

* dane ze strony internetowej Fundacji DKMS

(18)

ludzie

Mówi, że kocha swoich więźniów, bo chce dla nich tego, co najlepsze – ich zbawienia. I dlatego siedzi za kratami, już 17 lat.

– Straciłem głowę dla kryminału – przyznaje ks. Tomasz Źwiernik, kapelan Zakładu Karnego w Zamościu.

Wszystko zaczęło się od  wolontariatu.

Na  terenie parafii, w  której pracował, był zakład karny i kapłani obejmowali go opieką duszpasterską. Zasada była taka, że do więzienia chodził z posługą najstar- szy wikary. Kiedy ta rola przypadła jemu, dostał cząstkę etatu w zakładzie karnym.

Dziś pracuje tylko za  kratami. Na  „zam- ku” i  oz-ecie. Nie posługuje w  parafii.

To pozwala na dyspozycyjność.

– Przez rok będąc na całym etacie łączy- łem te dwa światy, ale czułem dyskom- fort, bo nigdzie nie byłem na sto procent.

– mówi ks. Źwiernik. Od  12 lat pracuje tylko w  Zakładzie Karnym w  Zamościu – został oddelegowany przez swojego biskupa do pracy duszpasterskiej w kry- minale. Ma  ponad 700 więźniów. Takich jak on jest w Polsce niewielu.

Ksiądz do zadań specjalnych

– Ta droga komponuje się z moim kapłań- stwem – tłumaczy ks. Źwiernik. – Pa- miętam jak na  samym początku biskup pytał, z kim chciałbym pracować. Powie- działem, że ze  zbuntowaną młodzieżą.

I pierwsze lata mojej posługi to była pra- ca z ludźmi na obrzeżach Kościoła. Część z  nich trafiała do  kryminału. Poszedłem więc za tymi, którzy nadal gubili się Panu Bogu. Można powiedzieć, że postanowi- łem zostawić stado i poszukać tej jednej zagubionej owcy.

Jak na misjach

Posługa w kryminale to dla księdza praca u  podstaw. Niektórzy pytają go, czy nie ma dość i czy ta robota ma sens. Odpowia- da wtedy, że został posłany i, że w więzie- niu też jest przestrzeń do spotkania z dru-

gim człowiekiem. Oczywiście jest trudniej.

Zamiast wielopokoleniowej wspólnoty, jak w  parafii, jest grupa ludzi z  różnymi wyrokami. Jedni siedzą 25 lat, inni są na chwilę. Brakuje tego, co jest na wolno- ści. Przede wszystkim nie ma radości.

– Nie ma  albo mało jest radosnych po- sług: pierwszej komunii, chrztów. Nie ma  fantastycznych młodych ludzi, nie widać wspaniałych owoców w  ich życiu – opowiada kapelan. – U nas jest pokuta.

Zaczynamy od spowiedzi.

Czyjeś nawrócenie zawsze motywuje do działania, ale żeby przekonać osadzo- nych do spotkania z Bogiem, trzeba stwo- rzyć przestrzeń do  takiego zwyczajnego dzielenia się życiem. Ks. Źwiernik nazywa ten etap pracy preewangelizacją.

– To  trochę jak praca misjonarza na  mi- sjach. Muszę dać się poznać jako czło- wiek, bo  często Kościół nie jest dla osa- dzonych autorytetem – mówi ksiądz.

– Dlatego organizuję spotkania ze  zna- nymi osobami, koncerty, spektakle, pro- jekcje filmów. Próbuję dotrzeć do  ludzi poprzez to, co łączy, a nie dzieli.

Czasami trudno od  razu mówić o  Panu Bogu. Stąd rozmowy o  zainteresowa- niach, pragnieniach, tęsknotach. Tak bu- duje się zaufanie. To pierwszy krok, żeby pójść dalej i zaprosić do ewangelizacji.

Ewangelizacja zaczyna się wtedy, gdy osadzeni zaczynają dostrzegać wartości.

(19)

ludzie

Gdy na  przykład zobaczą, że tacy ludzie jak Zbyszek Raubo (polski bokser i trener bokserski kadry narodowej, wielokrotny mistrz Polski), Krzysiek Jotko (polski fi- ghter w  UFC) czy Paweł Nastula (polski judoka, mistrz olimpijski), których znają i cenią, mają życie duchowe i nie wstydzą się o  nim mówić. To  działa jak magnes.

Chcą więcej. Chętnie uczestniczą w spo- tkaniach, gdzie mowa jest już wyłącznie o Bogu. I tu znów są spektakle, happeningi, koncerty. Ks. Tomasz współpracuje z wie- loma grupami muzycznymi, teatralnymi, ewangelizacyjnymi, ale też z  młodymi ludźmi, którzy tworzą Apostolat Więzien- ny „Dobry Łotr” z Lublina i chętnie włącza- ją się w pracę duszpasterską kapelana.

– Oprócz tego, że przychodzą do  kry- minału, wspólnie modlimy się poza nim za osadzonych – opowiada ks. Źwiernik.

– Modlitwa to podstawa. Najpierw dzie- limy się wiarą, pomysłami, a potem idzie- my do osadzonych i mówimy im o Jezusie.

Napięty grafik

Ks. Tomasz Źwiernik wierzy w  prze- mianę więźniów. Wielokrotnie był jej świadkiem. Po  takich spotkaniach, roz- mowach, niektórzy osadzeni chcą zrobić kolejny krok. Wtedy kapelan zaprasza ich do  duszpasterstwa. I  tak, zdarzają się chrzty za kartami, pierwsze komunie, co roku jest bierzmowanie, czasem śluby.

Są sprawowane nabożeństwa i  udziela- ne sakramenty. Mszę świętą odprawia

w więzieniu codziennie. Przed każdą jest spowiedź. Od  roku w  kaplicy Zakładu Karnego w  Zamościu jest Najświętszy Sakrament. I są też spotkania – na modli- twie, uwielbieniu, na konferencji.

– Mam ponad 40 wolontariuszy, którzy są w  różnych wspólnotach w  Zamościu i  chętnie korzystam z  ich charyzmatów – mówi ksiądz.

W praktyce wygląda to tak, że jest grafik kto, kiedy i z czym przychodzi. Osadzeni mają swoje upodobania. Jedni wolą mo- dlitwę różańcową, którą prowadzą w pią- tek wolontariusze z  Legionu Maryi, inni środowe spotkania biblijne prowadzone przez wspólnotę Koinonia Jan Chrzciciel.

Są też konferencje i  modlitwa Koronką do  Bożego Miłosierdzia organizowane przez siostry Franciszkanki Misjonarki Maryi. W  zamojskim Zakładzie Karnym działa też wspólnota Apostolatu Dobrej Śmierci, która przypomina o  dobrym przygotowaniu do  ostatecznego spo- tkania z Bogiem. Dzieje się. Grupy nie są duże. W cyklicznych spotkaniach uczest- niczy zazwyczaj około 20 osób. Na mszy może być maksymalnie 50. Tak jest dla osadzonych z  wyrokami. Więźniowie zgłaszają chęć udziału w  nabożeństwie, w  której uczestniczą co  tydzień. Podob- nie jest z  rekolekcjami czy prelekcjami.

Ksiądz robi listę, którą weryfikuje dział

(20)

ludzie

ochrony. Jeżeli chętnych jest więcej niż dopuszczalne 50 osób, powstaje druga lista, a prelekcje są powtarzane.

– Całą biurokracją zajmuję się sam – mówi ksiądz. – Jeśli chodzi o  udział we mszach świętych dla aresztu śledcze- go, organizuję to tak, żeby było sprawie- dliwie. Osadzeni deklarują u  oddziało- wego chęć udziału. Są w małych grupach izolowanych. Patrzę, którzy dawno nie uczestniczyli i  oni mają pierwszeństwo.

Jest rotacyjność. Częstotliwość raz na ty- dzień lub dwa tygodnie. Gdy ktoś chce się wyspowiadać, też to zgłasza i jest do- prowadzany do kaplicy przed mszą. Taka spowiedź potrafi trwać nawet godzinę.

To  jest ogromny plus kryminału. Czas.

Nie ma pośpiechu, można porozmawiać.

Jest też czas na kierownictwo duchowe, studiowanie Biblii, modlitwę. W bibliote- ce jest mnóstwo książek o tematyce reli- gijnej. Są audiobooki i filmy, które można wypożyczyć. Radiowęzeł nadaje codzien- nie koronkę do  Bożego Miłosierdzia i fragment Dzienniczka s. Faustyny, a oka- zjonalnie rekolekcje i  nauki tematyczne.

Jeśli tylko ktoś chce rozwijać się ducho- wo, ma ku temu wszystkie narzędzia. Ks.

Źwiernik uczy swoich podopiecznych modlitwy, adoracji Najświętszego Sakra- mentu, czytania Pisma Świętego, trwania z  Bogiem. Bo  wiadomo, życie za  krata- mi nie jest łatwe. Osadzeni na  co  dzień odczuwają braki i  różne dolegliwości, ale jeśli już podejmą decyzję, że chcą iść za Chrystusem, muszą się nauczyć razem z nim cierpieć, stanąć w prawdzie, wejść na drogę pokuty, przyjąć wyrok z pokorą.

– To  jest włączenie się w  krzyż Chry-

stusa. – mówi ksiądz. – W  Wielki Piątek od  piętnastu lat organizuję w  kryminale drogę krzyżową poza kaplicą. A właściwie dwie – jedną na zewnątrz, między murem a  budynkiem dla oddziału zewnętrznego, i drugą korytarzami „zamku”. Stacje są przy poszczególnych celach w całym pawilonie.

Każdy może się w tę modlitwę włączyć.

Radość i sens

Jest jeszcze jedna grupa – ad gentes.

Tworzą ją najbardziej zaangażowa- ni osadzeni. To  oni jeżdżą z  księdzem ewangelizować poza murami więzienia.

Odwiedzają szkoły, uczelnie, parafie, po-

prawczaki, instytucje pozarządowe, fun- dacje, młodzieżowe obozy. Głoszą świa- dectwa, nauczają.

– W grudniu 2019 roku po jednych takich rekolekcjach w  stolicy podszedł do  nas mężczyzna i  powiedział, że od  dwudzie- stu lat chodzi do tego kościoła, że chrzest przyjął w  nim jako dorosły człowiek dla swojej żony, która pragnęła kościelnego ślubu, ale nigdy nie spotkał tu  żywego Boga. Aż do  dziś – opowiada ksiądz. – To było strasznie mocne. Dla osadzonych również.

Takich cudów i  działania Boga w  życiu ludzi ks. Źwiernik przez te kilkanaście lat widział całe mnóstwo. To one dają mu siłę. Z wieloma nawróconymi więźniami ma kontakt po ich wyjściu na wolność. Pi- szą, dzwonią, radzą się. Chcą, żeby udzie- lał im sakramentu małżeństwa, chrzcił ich dzieci. Chcą zwyczajnie pogadać czy wyspowiadać się. Kiedyś zadzwonił były więzień i prosił o radę w kwestii in vitro.

Ksiądz powiedział: „Poczekaj. Daj szan- sę Panu Bogu. Wiesz, że wszystko może.

Jedźcie na pielgrzymkę do Betlejem. Tam jest taka grota. Dzieją się cuda”. Pojechali.

Po kilku miesiącach dostał wiadomość, że chcą, żeby teraz ochrzcił ich dziecko.

– Czy ta praca ma sens? Czy daje radość duszpasterską? Daje! To są właśnie takie przykłady – mówi ksiądz.

Anna Krawczyńska zdjęcia archiwum bohatera

(21)

ludzie

– Taka jest intencja istnienia duszpaster- stwa więziennego – tłumaczy ks. Tomasz Źwiernik. – I to jest dobre. Buduje zaufa- nie do nas, kapłanów i „odczarowuje” Ko- ściół. Staram się z wszystkimi funkcjona- riuszami i pracownikami tworzyć relacje braterskie i przyjacielskie.

To oczywiście nie dzieje się od razu. I nie wygląda tak, że ksiądz chodzi po koryta- rzu z  różańcem i  namawia do  modlitwy.

On po prostu jest. Wita się, rozmawia, ale nie narzuca się. Nie pyta też o  kondycję duchową. Nie ocenia. Stara się, jak mówi, być dobrym kolegą. I to procentuje. Rodzi

w  innych odwagę do  zadawania pytań, próśb o  sakramenty, rozmowę, pomoc.

Przykład? Ktoś od  lat był z  dala od  Ko- ścioła: mimo, że był ochrzczony, wiara przygasła. Teraz chciałby się wyspowia- dać. Okazja szczególna, bo  jego dzieci mają przystąpić do sakramentów.

Kapelan nie odmówi

– Nieśmiało prosi, przyznaje, że ostatni raz spowiadał się 25 lat temu – opowiada ksiądz. – Zawsze wtedy mówię, że to nie jest problem i  umawiamy się tak, żeby było poufnie. Ale ta  odwaga pojawia się tylko dlatego, że ja pomiędzy nimi jestem.

Czasem te prośby mogą wynikać z niskich pobudek: trochę pójścia na skróty, bo po-

trzeba odbycia na dogodnych warunkach nauk przedmałżeńskich albo nauk przed bierzmowaniem czy byciem rodzicem chrzestnym. Wiadomo, że kapelan nie odmówi. I to prawda, nie odmawia. – Dla mnie to  posługa wobec funkcjonariuszy i pracowników – tłumaczy. – Powód jest nieważny. Nawet z niedoskonałych pobu- dek może wynikać wielkie dobro.

Zazwyczaj tak się dzieje. Bo  te nauki to nie wykłady czy konferencje, ale in- dywidualne spotkania w  mieszkaniu.

Jest czas na  rozmowę, na  zadawanie pytań, często na  tłumaczenie i  prosto-

wanie różnych zawiłości i  wątpliwości.

– To są żywe spotkania. Dobre i owocne – mówi ksiądz.

Zdarzyło mu się prowadzić takie nauki w większych grupach. Też na prośbę ko- legów z pracy, którzy pochwalili się zna- jomym, że mają takiego księdza. Zbierali się wtedy w kilka osób: więziennik, poli- cjant, pogranicznik. I rozmawiali o Bogu, wierze, życiu. Ale żeby się spotkać, wca- le nie trzeba pretekstu w  postaci nauk przedsakramentalnych. Kapelan jest, jak mówi, do dyspozycji cały czas. Jeśli ktoś ma problemy w rodzinie, domu, małżeń- stwie, służy pomocą. Często u  podstaw rozłamu czy niezgody w  rodzinie jest właśnie praca w  kryminale. O  rozmowę

Kapelan więzienny jest w jednostce trochę jak ksiądz w parafii.

Ma służyć wszystkim. Całej instytucji, a więc funkcjonariuszom i pracownikom również. Jeśli oczywiście tego chcą.

Wszyscy mamy jeden cel

proszą wtedy nie tylko funkcjonariusze, ale również ich partnerzy, partnerki. „Nie wyrabiam, proszę pogadać” – mówią.

Albo: „Mam już dość. Może ksiądz coś poradzi”.

– W  takich rozmowach nie jestem psy- chologiem, ja  dotykam sfery duchowej.

Często przeradza się to w kierownictwo duchowe – tłumaczy kapłan. – Spotyka- my się osobno, razem, tyle razy, ile trze- ba. Przepracowujemy trudne tematy.

Jest spowiedź. To  świadczy o  dużym za- ufaniu, widzeniu we mnie nie tylko kolegi z pracy, ale kapłana. Zawsze powtarzam:

„Oddaj wszystko Panu Bogu, bo dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych”.

Takie rzeczy się dzieją

Przez lata swojej posługi był świadkiem wielu pięknych historii. Jedni po  latach życia w  związku niesakramentalnym zdecydowali się na ślub kościelny. Innym pomógł w  drodze do  stwierdzenia nie- ważności małżeństwa. Chrzcił im dzieci, grzebał bliskich zmarłych. Były też spo- wiedzi i powrót do Boga po wielu latach.

– Pamiętam taką sytuację. Mamy turniej o  puchar dyrektora okręgu w  bowlin- gu. Są rozgrywki sportowe, integracja, i  nagle podchodzi do  mnie oficer i  dys- kretnie mówi: „Skoro już mam śmiałość, to  chciałbym poprosić o  spowiedź” – opowiada ks. Źwiernik. – Zaskoczony by- łem, ale i podbudowany. Bo ja tu w dre- sie, jako zawodnik, a tu takie rzeczy się dzieją. Znaleźliśmy ustronne miejsce i spowiadałem.

Ksiądz modli się za  funkcjonariuszy codziennie. Podczas mszy świętych więźniowie czytają intencje za  nich.

Na początku było zdziwienie, niezrozu- mienie. Ale kapelan wytłumaczył: jeśli chcecie być lepiej traktowani, by  wię- zienie było namiastką domu, wspólno- ty, a  nie wyobrażeniem piekła, trzeba się za to modlić.

– Dziś działa to w obie strony. Funkcjona- riusze modlą się też za więźniów – cieszy się ksiądz. – Bo  przecież wszyscy mamy jeden cel.

Anna Krawczyńska zdjęcia archiwum bohatera

Referenties

GERELATEERDE DOCUMENTEN

Kie- dy reżyserka się dowiedziała, że to ja ich aż tyle potrzebuję, powiedziała: to może od razu zorganizujemy spektakl tylko dla zakładu karnego – śmieje się

Po szóste, jest przy- kładem tego, że o rzeczach trudnych można mówić w sposób lekki, łatwy, przyjemny i że przez zabawę można się wiele nauczyć.. Po siódme, pozosta- wia

Mimo że dążymy do tego, żeby osadzeni uczyli się i jednocześnie pracowali, to wielu wybiera tylko pracę.. Są jed- nostki, w których możliwe jest po- łączenie obu

Kiedy zapy- tałem: co można zrobić, żeby dziecko miało poczucie, że jest ważne dla swo- jego ojca, jeden z nich odpowiedział, że.. nic, skoro nawet nie można się do wła-

Tego rodzaju zawodów jest coraz więcej, również w Polsce, na udział w nich decydują się także biegacze, którzy o zgrozo, nawet nie startowali w klasycznym maratonie Myślę,

Punktem wyjścia powinny być przede wszystkim jego zasoby, możliwości, atuty, a więc te elementy, na któ- rych może oprzeć się proces terapeutyczny.. Bardziej pa- trzy się na

1) wykonanie przedmiotu zamówienia w zakresie określonym w przedmiarach robót za cenę brutto ... złotych ..., 2) oświadczamy, że zapoznaliśmy się ze specyfikacją

* każdą wykonaną robotę budowlaną polegającą na budowie (przebudowie, rozbudowie, remoncie, modernizacji) budynku użyteczności publicznej, której wartość była nie mniejsza