• No results found

RozdajemyRozdajemydobrodobro 12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "RozdajemyRozdajemydobrodobro 12"

Copied!
44
0
0

Bezig met laden.... (Bekijk nu de volledige tekst)

Hele tekst

(1)

Rozdajemy Rozdajemy dobro

dobro s. 8 s. 8

Grudzień 2019 nr 259, rok XXII ISSN 2545-1847 cena 3,50 zł www.sw.gov.pl

12

22

Królowie

14

Sprawdź, czy ktoś

18

ZK, czyli

38

Dzielny i dobry

(2)

Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia

składam czytelnikom

„Forum Służby Więziennej”

najserdeczniejsze życzenia zdrowia, radości oraz błogosławieństwa Bożego.

Życzę, by te Święta były spędzone z bliskimi osobami w radosnej

i spokojnej atmosferze.

Dziękuję wszystkim funkcjonariuszom oraz pracownikom Służby Więziennej

za świadectwo oddanej pracy w minionym roku.

Niech nowy 2020 rok przyniesie dobre zdrowie, wiele sukcesów zawodowych,

a także zadowolenie z życia osobistego.

Michał Wójcik

Wiceminister Sprawiedliwości

Wszystkim funkcjonariuszom, pracownikom i przyjaciołom Służby

Więziennej życzę prawdziwie rodzinnych świąt.

Niech Boże Narodzenie przyniesie spokój i dobro, a czas spędzony z bliskimi napełni ciepłem, radością i nadzieją.

W wigilijny wieczór pomyślmy także o tych, którzy spędzą go w jednostkach.

Nowy 2020 rok niech zapisze się w pamięci jako ten, w którym spełniły się marzenia i zrealizowały plany

zawodowe i prywatne.

Wesołych Świąt

i szczęśliwego Nowego Roku.

gen. Jacek Kitliński

Dyrektor Generalny Służby Więziennej

Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia

w imieniu Zarządu Głównego NSZZ Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa składam najserdeczniejsze życzenia.

Niech Narodzony Chrystus obdarzy nas pokojem w sercach i domach.

Radością ze spotkań z najbliższymi i pojednaniem z bliźnimi.

Jeśli śmierć lub strata kogoś bliskiego „przysłoniła nam słońce”,

niech ten świąteczny czas Bożego Narodzenia przywróci nam wiarę, nadzieję i Miłość.

Oby po trudach odchodzącego roku, zamiast zmęczenia napawała nas satysfakcja, która pozwoli cieszyć się z tego, co było, dając nadzieję na kolejny rok.

Czesław Tuła

Przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ FiPW

(3)

spis treści

12 2

Grudzień 2019 r.

TEMAT MIESIĄCA Dobroczynność 8 Rozdajemy dobro

12 Najpiękniejsze jest za darmo, Pasja i pomoc, Pozytywnie nakręceni, Pomaganie jest zaraźliwe WYDARZENIA

4 Święto Niepodległości 4 Pierwsza hala w Łódzkiem 5 Sztandar dla Łupkowa 5 Genet po raz 11.

6 200 lat Koronowa Z KRAJU

26 Cudzoziemiec w więzieniu

29 Psycholog radzi: Delegowanie zadań tworzy zespół SŁUŻBA DLA INNYCH

14 Sprawdź, czy ktoś na ciebie czeka ZAWSZE GOTOWI

16 Poszedł na mecz, uratował człowieka DOBRE PRAKTYKI

24 Mama w mundurze (2) Z NAMI

18 ZK, czyli z kulturą

20 ZKultura – tak tworzy się program U NAS

30 Szkolenia skuteczne PASJE

22 Królowie karpia 34 Utrzymać oddech

NA SPORTOWO

33 Mistrzowie sztangi, Pierwszy taki turniej, Seminarium pamięci kolegi

33 OISW w Katowicach zwycięzcą spartakiady NIEZBĘDNIK PRAWNY

36 Zwrot pomocy fi nansowej na uzyskanie lokalu mieszkalnego (1) ZE ŚWIATA

40 Wioska więźniów HISTORIA

38 Dzielny i dobry żołnierz NASZE SPRAWY

32 12 pytań: Odpowiadają szefowie 42 Związek w Forum (16)

43 Z przymrużeniem oka

OKŁADKA: fot. Piotr Kochański, mł. chor. Dawid Karólkowski z AŚ w Warszawie-Służewcu

s. 30 Szkolenia skuteczne

fot. Piotr Kochańskifot. Piotr Kochański

s. 26 Obcokrajowiec w więzieniu

tel. 61 82 09 900, 606 627 801 ul. Wilczak 16a/6, 61-623 Poznań

http://dialtech.pl

e-mail: handlowiec@dialtech.pl

(4)

WYDARZENIA

11

listopada br. w całym kraju odby- ły się obchody 101. rocznicy od- zyskania przez Polskę niepodległości.

Główne uroczystości miały miejsce na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Rozpoczęły się mszą świętą w intencji Ojczyzny koncelebro- waną w Świątyni Opatrzności Bożej.

Przewodniczył jej kardynał Kazimierz Nycz. Następnie przed Grobem Nie- znanego Żołnierza odbyła się uroczysta odprawa wart z udziałem najwyższych władz państwowych, samorządowych, reprezentantów kombatantów, parla- mentu, korpusu dyplomatycznego, za- proszonych gości, generalicji, ducho- wieństwa, weteranów. Służbę Więzien- ną reprezentował gen. Jacek Kitliński.

W samo południe odśpiewano hymn państwowy. „Mazurek Dąbrowskiego”

wybrzmiał w tym samym czasie w kil- kuset miejscach w Polsce i na świecie w ramach akcji „Niepodległa do hym- nu”. Zmianę wart poprzedził apel pa- mięci o wszystkich rodakach walczą- cych o niepodległość Polski, a zakoń- czył armatni Salut Narodowy, czyli od- danie 21 salw.

– Jesteśmy Polakami, bośmy wyro- śli z tej ziemi, niezależnie od tego, ja- kiej narodowości jesteśmy; jesteśmy

P

rzy Zakładzie Karnym w Łowiczu 28 listopada otwarto 28. w kra-

Święto Niepodległości Święto Niepodległości

Pierwsza hala w Łódzkiem

Polakami, gdy mieszka w nas Polska – mówił pre- zydent Andrzej Duda do zebranych na placu Pił- sudskiego rodaków.

Na płycie Grobu Nie- znanego Żołnierza zos- tały złożone wieńce i kwiaty. Po raz pierw- szy żołnierze zaśpiewa- li „Marsz Pierwszej Bry- gady” – pieśń Legionów Polskich, a od 2007 r.

także Wojska Polskie- go. Ceremonię zakoń- czył wspólny przemarsz pododdziałów reprezen- tacyjnych m.in. Wojska Polskiego, Policji, Służ- by Więziennej, Żandar- merii Wojskowej, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej, Krajo-

wej Administracji Skarbowej i Straży Marszałkowskiej oraz kombatantów, grup rekonstrukcyjnych, harcerzy i uczniów klas mundurowych. Kompa- nią Reprezentacyjną Służby Więzien- nej dowodził mjr Krystian Głyżewski, pocztem sztandarowym – kpt. Dawid Balcerak.

Z okazji Narodowego Święta Nie- podległości w całym kraju odbyło się szereg wydarzeń. W uroczystościach, spotkaniach, marszach, biegach i pik- nikach licznie uczestniczyli funkcjona- riusze i pracownicy Służby Więziennej.

red.

zdjęcia Piotr Kochański

ju, a pierwszą w okręgu łódzkim halę produkcyjną. W obiekcie o powierzch-

ni 800 m kw. pracę znaj- dzie 40 więźniów. Będą przygotowywali opako- wania zbiorcze na zamó- wienie fi rm handlowych oraz oklejali artykuły do- datkowymi etykietami.

Symbolicznego przecięcia wstęgi dokonali płk Wło- dzimierz Jacek Głuch, dy- rektor OISW w Łodzi, płk Andrzej Leńczuk, dyrek- tor Biura Penitencjarnego

w CZSW, ppłk Tomasz Sawicki, dyrek- tor Zakładu Karnego w Łowiczu, Ka- tarzyna Strzelczyk, zastępca dyrekto- ra Mazowieckiej Instytucji Gospodar- ki Budżetowej „Mazovia”, wykonawcy hali oraz kontrahent Jarosław Samsel, prezes ZPOW Agros Nova. Obiekt po- święcił bp pomocniczy diecezji łowic- kiej ks. Wojciech Osial.

Łowicka hala produkcyjna powsta- ła w ramach programu „Praca dla więźniów”. Piętnaście kolejnych jest w trakcie realizacji. Powstaną w całej Polsce. red.

zdjęcie Robert Stępniewski

(5)

WYDARZENIA

N

a tegoroczny Ogólnopolski Kon- kurs Poetycki im. Jeana Geneta, już po raz 11. organizowany w Aresz- cie Śledczym w Katowicach, z jedno- stek penitencjarnych w całym kra- ju nadesłano 103 zestawy wierszy.

Kpt. Wojciech Brzoska – wychowaw- ca, poeta i muzyk – ocenę więzien- nej twórczości powierzył profesjonal- nemu jury. Znaleźli się w nim: Mag- dalena Kicińska (poetka, dziennikarka;

15

listopada na terenie Zakładu Kar- nego w Łupkowie odbyła się uro- czystość nadania jednostce sztanda- ru. Odsłonięto także tablicę pamiątko- wą z okazji setnej rocznicy powołania Służby Więziennej oraz 50-lecia istnie- nia więzienia w Łupkowie. Ceremonię rozpoczęła msza św. w intencji kadry zakładu, którą celebrował metropoli- ta przemyski abp Adam Szal. Po mszy funkcjonariusze oraz zaproszeni goście w asyście Kompanii Reprezentacyjnej

Genet po raz 11.

Sztandar dla Łupkowa

redaktor naczelna Magazynu Opinii

„Pismo”, autorka tomiku poetyckie- go „Środki transportu”); Eliza Kącka (pisarka, krytyczka literacka, wykła- dowczyni akademicka, autorka m.in.

„Elizji”); Olgerd Dziechciarz (poeta, dziennikarz, redaktor naczelny czaso- pisma literackiego „Afront”).

Pierwsza nagroda pojechała do Za- brza, a sześć wyróżnień jury przyzna- ło autorom osadzonym w Zamościu, Służby Więziennej i orkiestry przema- szerowali na teren jednostki, gdzie od- był się dalszy ciąg uroczystości.

– To dzisiejsze, szczególne wyda- rzenie jest uhonorowaniem dotych- czasowej, trudnej i odpowiedzialnej służby, którą doceniam i bardzo sza- nuję. Niech sztandar stanie się zna- kiem waszej jedności i oddania dla państwa polskiego, abyście swoją co- dzienną pracą realizowali ideały, któ- rych jest on symbolem – mówił do ze- branych gen. Jacek Kitliński, Dyrektor Generalny Służby Więziennej.

Łupków jest pier- wszą jednostką ok- ręgu rzeszowskiego, która doczekała się sztandaru. W cere- monii udział wzięli:

Dyrektor Generalny

Hajnówce, Warszawie-Grochowie, El- blągu i Tarnowie. Magdalena Kiciń- ska ufundowała dodatkową, jakże pre- stiżową nagrodę: druk wierszy trzech nagrodzonych i wyróżnionych autorów przyszłorocznym Magazynie „Pismo”.

red.

zdjęcia Justyna Siedlecka Służby Więziennej gen. Jacek Kitliński, dyrektor okręgowy Służby Więziennej w Rzeszowie płk Marek Grabek, me- tropolita przemyski abp Adam Szal, po- seł na Sejm RP Piotr Uruski oraz przed- stawiciele władz samorządowych i wo- jewódzkich, dyrektorzy jednostek pe- nitencjarnych okręgu rzeszowskiego, reprezentanci innych służb munduro- wych, emeryci, zaproszeni goście.

red.

zdjęcia Krzysztof Kurdyła

W nr 11/2019 Forum w artykule „Dowód osobisty w więzieniu”

(str. 30-31) wkradł się błąd.

Zgodnie z § 32 ust 1 pkt 1 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 23 czerwca 2015 r. w sprawie czynności administracyjnych związa- nych w wykonywaniem tymczasowego aresztowania oraz kar i środków

przymusu skutkujących pozbawienie wolności oraz dokumentowania tych czynności (Dz.U.2015, poz. 927) dokumentami służącymi do spraw- dzania tożsamości obywatela polskiego są: dowód osobisty, dokument paszportowy oraz książeczka żeglarska. Weryfi kacja osoby przyjmo- wanej do jednostki nie następuje na podstawie książeczki wojskowej.

Książeczka żeglarska, a nie wojskowa

(6)

WYDARZENIA

„S

ztandar jest znakiem najlepszej tradycji Służby Więziennej, służe- nia społeczeństwu oraz wierności ide- ałom praworządności i po-

szanowania godności jednostki ludz- kiej oraz zaszczytnej, ofi arnej i wier- nej służby dla dobra Rzeczpospolitej Polskiej” – napisano w uzasadnieniu wniosku o nadanie sztandaru Zakłado- wi Karnemu w Koronowie. Dokument podpisał Minister Sprawiedliwości.

Uroczystości odbyły się 27 listopa- da. Rozpoczęła je msza święta w bazy- lice mniejszej pw. Wniebowzięcia Naj-

200 lat Koronowa

Karnego w Koronowie i pododdziału uczniów szkół mundurowych z Koro- nowa. Dla gości przygotowano wysta- wę z okazji 100-lecia Polskiego Wię- ziennictwa. Ekspozycja ukazuje po- wstanie Straży Więziennej w 1919 r.

oraz działalność formacji na prze- strzeni całego wieku.

W ceremonii uczestniczyli zastępca Dyrektora Generalnego Służ- by Więziennej płk Grzegorz Fedorowicz, dyrektor okręgo- wy Służby Więziennej w Byd- goszczy płk Jacek Gościak, dy- rektor Biura Dyrektora Ge- neralnego Służby Więziennej płk Włodzimierz Paszkowski, a także przedstawiciele władz wojewódzkich i samorządo- wych, dyrektorzy jednostek penitencjarnych okręgu byd- goskiego SW, reprezentanci służb mundurowych oraz za- proszeni goście.

Anna Kruk zdjęcia Izabela Klajbor, Piotr Kochański, archiwum

Prezentacja Zakładu Karnego w Koronowie

świętszej Maryi Panny w Koronowie, którą odprawił ks. bp Ryszard Kasyna.

Następnie więziennicy oraz zaprosze- ni goście w asyście Kompanii Reprezentacyjnej Służby Wię- ziennej i orkiestry przema- szerowali na Rynek Miejski.

Płk Tomasz Sitkiewicz, dyrek- tor koronowskiej jednostki, przedstawił krótki rys histo- ryczny zakładu, bowiem nada- nie sztandaru zbiegło się z obchoda- mi jego 200-lecia.

W tym dniu odby- ło się także wręcze- nie odznaczeń resor- towych „Za zasługi w pracy penitencjar- nej”, sześciu funkcjo- nariuszy otrzymało odznaczenie „100-le- cie polskiego wię- ziennictwa”.

Uroczystości zako- ńczyła defi lada Kom- panii Reprezentacyj- nej Służby Więzien- nej, pocztów sztan- darowych reprezen-

tujących jednost- ki organizacyjne OISW w Bydgoszczy, sztandarów lokal- nych szkół, Ochotni- czej Straży Pożarnej, kół łowieckich, pod- oddziału funkcjona- riuszy z Zakładu

...i dziś ...i dziś

Załoga Zakładu Karnego w Koronowie 80 lat temu...

Załoga Zakładu Karnego w Koronowie 80 lat temu...

(7)

REKLAMA

(8)

Rozdajemy dobro Rozdajemy dobro

M

am taki pomysł – st. chor. Mi- rosławę Bialik z Aresztu śled- czego we Wrocławiu zagaił któregoś dnia kolega policjant. Zna- li się z pracy. Z biura przyjęć, gdzie Mirosława pracuje. Gdy funkcjona- riusz doprowadzał zatrzymanych do jednostki, zawsze było trochę cza- su, żeby pogadać. Wiedziała, że Ma- riusz chodzi po górach, organizuje

wyprawy i wyjazdy szkoleniowe, pro- wadzi grupę, z którą zdobywa alpej- skie czterotysięczniki, że wiosną tego roku spełnił marzenie o Himalajach i był w Nepalu. Ta podróż, oprócz tego, że była wielka przygodą, uświadomiła mu jeszcze jedno: że nepalskie dzie- ci, choć uśmiechnięte i pogodne, nie mają zbyt dużych szans na wyrwanie się z biedy. Część z nich już od naj-

młodszych lat pracuje jako tragarze, ich rodziny żyją na granicy ubóstwa, a jednym z niedostatków, z którymi się zmagają, jest brak podstawowych części garderoby.

– Chciałbym im pomóc. Zorgani- zujmy zbiórkę odzieży i zawieźmy tam w góry – taki pomysł miał znajomy po- licjant.

Mirosława od razu podchwyciła. Że świetny, ważny, i że koniecznie trze- ba – chociaż w głowie przemknęła jej myśl, że mogą nie dać rady. Zabrali się do roboty. W październiku ogłosi- li zbiórkę wśród znajomych, z począt- kiem listopada ruszyła akcja ogólno- polska. Pod koniec miesiąca mieli oko- ło 400 kg odzieży.

– Ta świadomość, że w jednej części świata ubrania traktowane jak niepo- trzebne śmieci gdzie indziej nabiera- ją wartości, jest niesamowita – mówi Mirosława Bialik. – Przecież w więk- szości przypadków byłyby wyrzucone na śmietnik. A dla ludzi z nepalskich wiosek, którzy mają mniej niż nic, to ogromny dar. Ich buty są w fatalnym

Pomagać można na różne sposoby. Finansowo, przekazując dary rzeczowe, włączając się w akcje charytatywne albo poświęcając swój czas innym. Funkcjonariuszom i pracownikom Służby Więziennej nie brakuje pomysłów i chęci, by działać. Potrafi ą się skrzyknąć, angażują się w pojedynkę, zarażają entuzjazmem innych. Ta pomoc trwa cały rok.

Policjant Mariusz Zawada i funkcjonariuszka SW st. chor. Mirosława Bialik z AŚ Policjant Mariusz Zawada i funkcjonariuszka SW st. chor. Mirosława Bialik z AŚ we Wrocławiu wspólnie organizują akcję „Ubierz nepalską wioskę”

we Wrocławiu wspólnie organizują akcję „Ubierz nepalską wioskę”

(9)

temat miesiąca: dobroczynność stanie, dzieci przez cały rok chodzą

w zniszczonych klapkach. Warunki są naprawdę ciężkie.

Mirosława pamięta jedną z opowie- ści Mariusza. Podczas wyprawy poznał portera (tragarza). Zaprzyjaźnili się.

I któregoś razu, gdy policjant zapytał go, czy nie chciałby trochę ubrań, zo- baczył w jego oczach łzy.

– Łzy z powodu ubrań, które my wyrzucamy! – powtarza Mirosława.

Do udziału w akcji zachęciła rodzi- nę, znajomych, kolegów i koleżanki z pracy. Zorganizowała mnóstwo spo- tkań, zbiórkę w areszcie, pomaga Ma- riuszowi w prowadzeniu strony inter-

– Za pierwszym razem nie mogłam jechać. Tym razem nie odpuszczę. Bę- dzie nas siedem osób – zapowiada Mi- rosława. – Jedziemy rozdać dobro.

Więziennicy też?

Zaczęło się od tego, że jej brat z oka- zji ślubu zamiast kwiatów poprosił go- ści o zabawki, a potem przekazał je ma- luchom z Zakładu Pielęgnacyjno–Opie- kuńczego w Częstochowie. A siostrze potwierdził: Tak, oni potrzebują pomo- cy. Bo ppor. Magdalena Bartosiewicz, mł. wychowawca działu penitencjar- nego w Zakładzie Karnym w Wojkowi- cach szukała ośrodka, który potrzebuje

wsparcia. Po co? Żeby zrobić coś dobrego.

– Wcześniej, gdy pracowałam w świetli- cy środowiskowej, ro- biłam dużo rzeczy na własną rękę, żeby po- móc dzieciom i ich ro- dzinom – mówi Mag- dalena Bartosiewicz.

– Pytałam znajomych o ubrania, zabawki, jak mieli coś niepotrzebne- go, chętnie zabierałam do świetlicy dla dzieci.

Dla mnie to naturalny odruch. Angażuję się i lubię pomagać.

Gdy już dowiedziała się, że jest takie miej- sce, a w nim około 25 dzieci do trzeciego roku życia z uszkodzeniami neurologicznymi, wa- dami genetycznymi, kardiologicznymi i tymi związanymi z FAS oraz FAE, a przy tym bez ro- dziny, wiedzia- ła, że to właści- wy adres. Zadzwoniła. Spyta- ła, czego najbardziej potrzeba, a potem poszło już błyskawicz- nie: raport do dyrektora, zgoda na akcję i rozpowszechnienie informacji. Plakaty z informa- cją, co zbierają i dla kogo, zro- biła sama. Z kolegami z pracy przygotowała puszki, rozstawi- li je w kilku miejscach w jedno- stce i się zaczęło. Wielka zbiór- ka. Pieniężna i rzeczowa.

– Zebraliśmy wtedy ponad tysiąc złotych i całe mnóstwo darów – opowiada Magdalena Bartosiewicz. – Były pamper- sy, jedzenie, środki chemiczne, podkłady. O tych wszystkich

potrzebach mówiła prezes stowarzy- szenia podczas pierwszej rozmowy te- lefonicznej. Pamiętam, że była bardzo zaskoczona. Bo że z wojska im poma- gają, jej nie dziwiło, ale żeby z zakła- du karnego? Tego się nie spodziewała.

Takiego zaangażowania i odzewu nie spodziewała się też sama pomysło- dawczyni akcji. Kiedy po kilku miesią- cach pakowali z funkcjonariuszami ze- brane rzeczy do samochodu, czuła, że to jest ogromna moc. Ale dopiero, gdy weszła do ośrodka i zobaczyła małe, bezbronne i chore dzieci, wiedziała, że naprawdę zrobili coś wielkiego.

– To był bardzo wzruszający i trud- ny moment. Najpierw byliśmy w sali, w której są dzieci chodzące – opowia- da funkcjonariuszka. – Ale w kolej- nych były już tylko leżące i wiadomo, że tak będzie wyglądać całe ich życie.

Serce pękało, łzy cisnęły nam się do oczu. Tak naprawdę ciężko było tam

netowej. „Gorąco zachęcamy wszyst- kich Was do współudziału przy tym zadaniu. Każdy z chętnych może do- łożyć swoją część do tego, aby za- siać ziarenko dobra gdzieś tam, da- leko, w odległym, egzotycznym kra- ju. Wywołać uśmiech na czyjejś twa- rzy. Sprawić komuś radość. Pomóc.

Tak po prostu. Te rzeczy są niepoli- czalne w żadnej walucie” – napisali.

Zbiórka odzieży trwa do końca roku.

Oprócz ubrań potrzebne są też pie- niądze na transport i logistykę całego przedsięwzięcia.

– Zebrane dary wyślemy do Nepa- lu i rozdamy je w okolicach Kathman- du i w Himalajach. Wyprawę planuje- my na marzec 2020 – mówi Mariusz.

Funkcjonariusze ZK w Herbach i OZ w Lublińcu Funkcjonariusze ZK w Herbach i OZ w Lublińcu hojnie wspierają dzieci z placówek opiekuńczo- hojnie wspierają dzieci z placówek opiekuńczo- wychowawczych w Lublińcu, maluchy z Domu wychowawczych w Lublińcu, maluchy z Domu Porzuconego Dziecka – Stowarzyszenia „Ufność”

Porzuconego Dziecka – Stowarzyszenia „Ufność”

w Częstochowie, a także Polaków na Kresach w Częstochowie, a także Polaków na Kresach

Dzieci, które pracują w górach, chodzą po nich w kompletnie Dzieci, które pracują w górach, chodzą po nich w kompletnie zniszczonych klapkach. Akcję można wspierać rzeczowo albo zniszczonych klapkach. Akcję można wspierać rzeczowo albo fi nansowo: www.wyprawywgory.eu

fi nansowo: www.wyprawywgory.eu

Dzieci z Zakładu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego Dzieci z Zakładu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego w Częstochowie bawią się z funkcjonariuszkami z ZK w Częstochowie bawią się z funkcjonariuszkami z ZK w Wojkowicach

w Wojkowicach

(10)

wejść, ale jeszcze trudniej wyjść.

Magdalena mówi, że to takie miej- sce, w którym człowiek w sekundę zaczyna doceniać całe swoje życie.

I przestaje narzekać, biadolić. Bo co miałyby powiedzieć te dzieci? Niewin- ne, doświadczone chorobą, często bez rodziców.

– Przyznam się: popłakałam się – mówi funkcjonariuszka. – I jedno zmieniło się po tej wizycie. Mam jesz- cze większą chęć pomagać. W rodzi- nie umówiliśmy się, że będziemy re- gularnie wspierać ten zakład opiekuń- czy. A w pracy organizujemy kolejną zbiórkę. Chcemy pojechać tam z dara- mi teraz, przed Bożym Narodzeniem.

Tym razem największą potrzebą jest jedzenie dla dzieci. No i akcja pro- wadzona jest na większą skalę. Mag- dalena, jej koledzy i koleżanki z pracy są przekonani: tym razem będzie jesz- cze większa moc!

Szukanie sensu

Motywacja, impuls do angażowania się w akcje dobroczynne, są różne. Ale korzyść z niesienia pomocy czy dawa- nia wsparcia drugiemu człowiekowi

może być taka, że pomagając innym, pomagamy również sobie. Psycholo- dzy mówią, że dzięki temu czujemy się dobrzy i użyteczni. Że pomaganie bu- duje lepszy świat i nadaje sens życiu.

Plut. Jarosław Haglund, funkcjona- riusz działu ochrony w Areszcie Śled- czym w Szczecinie przyznaje: – Chcia- łem być potrzebny, chciałem pomagać ludziom.

Był koniec 2016 roku, gdy razem z mundurowymi przyjaciółmi posta- nowił coś w życiu zmienić. Codzien- na służba męczyła. Potrzebował od- dechu. Sensu. A nawet – jak się póź- niej okazało – zwykłego „dziękuję”.

Jego koledzy z innych służb czuli po- dobnie. Stąd pomysł na założenie Po- licyjnej Grupy Ratowniczej, skończe- nie kursów: ratownictwa taktyczne- go, kwalifi kowanej pierwszej pomo- cy, medycyny pola walki, a w między- czasie szukanie dorywczego zajęcia w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ra- tunkowego.

– Dziś pracuję jako ratownik nieme- dyczny w zespole karetki – mówi Ha- glund. – I muszę przyznać, że pomoc ludziom bardzo mi się spodobała. I nie chodzi to, że zarabiam dodatkowe pie- niądze. Ja w tej pracy naprawdę od-

poczywam psychicznie. Nabieram sił, żeby wrócić do aresztu. A najwięcej satysfakcji daje mi zwykłe „dziękuję”.

Bo tu ludzie dziękują. I to jest miłe.

To pomaganie wiąże się z dużą pre- sją czasu. Trzeba szybko udzielić po- mocy medycznej, zawieźć pacjen- ta do szpitala, zachować zimną krew w trudnych sytuacjach i być silnym psychicznie. Nie zawsze wszystko się udaje. Czasem człowieka nie da się uratować, ratuje się tylko jego organy.

– Jeżdżę też w zespole transplan- tacyjnym, więc naprawdę się nasłu- cham – mówi Jarosław Haglund. – Bę- dąc ratownikiem wiem, jak ważne jest szybkie udzielenie pomocy, znaczenie mają sekundy, minuty. Cztery minu- ty niedotlenienia mózgu to już kata- strofa. Dlatego zawsze powtarzam, że trzeba reagować. A z kolegami z na- szej grupy prowadzimy szkolenia z za- kresu pierwszej pomocy, głównie dla dzieci i młodzieży. Zależy nam, żeby każdy – nawet ci najmniejsi – potrafi ł udzielić pierwszej pomocy.

Starszych też szkolą. A potem do- stają podziękowania i pochwały. Na przykład takie: „Szkolenie pierwsza klasa. Duża dawka przydatnej wie- dzy, a ćwiczenia praktyczne rewelacja.

temat miesiąca: dobroczynność

– Chcę pomagać – mówi ppor. Magdalena – Chcę pomagać – mówi ppor. Magdalena Bartosiewicz z ZK w Wojkowicach Bartosiewicz z ZK w Wojkowicach

Plut. Jarosław Haglund z AŚ w Szczecinie jest też ratownikiem niemedycznym.

Plut. Jarosław Haglund z AŚ w Szczecinie jest też ratownikiem niemedycznym.

Razem z kolegami z Policyjnej Grupy Ratowniczej prowadzi szkolenia Razem z kolegami z Policyjnej Grupy Ratowniczej prowadzi szkolenia z zakresu pierwszej pomocy, głównie dla dzieci i młodzieży

z zakresu pierwszej pomocy, głównie dla dzieci i młodzieży

(11)

temat miesiąca: dobroczynność

Nie będziemy już bać się ratować za- grożone życie. To jest naprawdę wiel- ka sprawa”.

– Odnalazłem pasję w zawodzie ra- townika niemedycznego i to jest nie- samowite szczęście – mówi Haglund.

– Ratuję, pomagam i uczę ludzi.

Rękami skazanych

Dobroczynność i pomaganie ma też ogromne znaczenie dla osadzo- nych. W bielskim ozecie w progra- mie resocjalizacyjnym „Wyjście z mro- ku” uczestniczy blisko 50 więźniów.

Pod okiem wychowawców wykonu- ją ozdoby bożonarodzeniowe: dekora- cje, bombki, świąteczne stroiki, kart- ki z życzeniami. Program jest realizo- wany od 5 lat i każdego roku na świę- ta kończy się kiermaszem charytatyw- nym. Dochód z wystawianych na nim prac wykonanych przez osadzonych wspomaga pacjentów bielskiego Szpi- tala Pediatrycznego.

– Widzę efekt i sens tej pracy – mó- wi ppor. Magdalena Matuszek, psy- cholog działu penitencjarnego. – Osa-

dzeni wiedzą, po co to robią, komu w ten sposób pomagają. Wiedzą też, że wdzięczność dzieci i rodziców jest ogromna i dzięki temu czują się po- trzebni.

Dziś ten kiermasz to prawdzi- wa tradycja. Zazwyczaj trwa przez trzy dni – w starostwie i w urzę- dzie miasta, przedmiotów jest kil- kaset, a datki dobrowolne.

– Za pierwszym razem zebrali- śmy 1500 zł. Rok temu 7 tysięcy zł – mówi Magdalena Matuszek.

– Ale na samym początku miałam ogromne obawy, czy to się w ogó- le uda.

Wychowawczyni najbardziej bała się reakcji społeczeństwa. Że ludzie nie zrozumieją, iż Służba Więzienna chce zrobić coś dobre- go, ale będą myśleli, że osadzeni zbierają pieniądze na własne po- trzeby. Strach okazał się zupełnie bezpodstawny. W pierwszym roku za pieniądze uzyskane ze sprze- daży ozdób kupiono prezenty dla mieszkańców domu dziecka. Były to stroje kąpielowe, czepki, oku- lary pływackie, klapki. Rok póź- niej Magdalena Matuszek skon- taktowała się z prezes Fundacji

„Razem dla Dzieci”, która wspie- ra właśnie pacjentów Szpitala Pe- diatrycznego w Bielsku-Białej. Ta współpraca trwa do dziś.

– A kto to robił? A dlaczego?

A po co? – takie pytania ludzie za- dawali kilka lat temu. Dziś już nikt nie pyta. Wszyscy wiedzą. Ozdoby świą- teczne chętnie kupują zarówno osoby prywatne jak i przedstawiciele fi rm.

Przychodzą też matki, których dzieci leczyły się w szpitalu, żeby podzięko- wać. Na przykład za to, że dzięki ze- branym pieniądzom można było kupić

łóżka dla rodziców albo doposażyć salę na oddziale psychiatrii.

– Ich słowa budują i dają siłę do dalszego działania. Bo to napraw-

dę jest ogromne wyzwanie dla nas wszystkich. Ale radość jeszcze więk- sza! – mówi Magdalena Matuszek.

Anna Krawczyńska zdjęcia archiwum rozmówców, archiwum jednostek, Izabela Kapkowska, Grzegorz Kuciczek,

Robert Stryjaś, Daniel Pręciuk

Słuchacze i kadra Ośrodka Szkolenia Służby Słuchacze i kadra Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej w Kulach już od dekady odwiedzają Więziennej w Kulach już od dekady odwiedzają Dom Dziecka w Kłobucku z mikołajkowymi Dom Dziecka w Kłobucku z mikołajkowymi podarunkami

podarunkami

Ppor. Magdalena Matuszek z ozetu w Bielsku-Białej Ppor. Magdalena Matuszek z ozetu w Bielsku-Białej podczas świątecznego kiermaszu sprzedaje ozdoby, podczas świątecznego kiermaszu sprzedaje ozdoby, dekoracje i stroiki wykonane przez osadzonych dekoracje i stroiki wykonane przez osadzonych

Włodawska Służba Więzienna rokrocznie Włodawska Służba Więzienna rokrocznie organizuje zbiórkę w ramach „Szlachetnej organizuje zbiórkę w ramach „Szlachetnej Paczki”. Za zebrane pieniądze funkcjonariusze Paczki”. Za zebrane pieniądze funkcjonariusze kupują żywności dla najbardziej potrzebujących kupują żywności dla najbardziej potrzebujących

Funkcjonariusze Aresztu Śledczego w Hajnówce w roli pomocników świętego Mikołaja Funkcjonariusze Aresztu Śledczego w Hajnówce w roli pomocników świętego Mikołaja

(12)

wypowiedzi miesiąca

St. szer. Natalia Szarapow, psycholog, rzecznik prasowy Dyrektora Aresztu Śledczego w Gliwicach:

– Od 2015 r. działam w Centrum Wolontariatu Gliwickiego Centrum Or- ganizacji Pozarządowych. Przez pierw- sze lata prowadziłam zajęcia i warsz- taty w klubach seniora w mieście. Po- tem stworzyłam poradnię psycholo- giczną dla seniorów i prowadziłam warsztaty dla wolontariuszy. W ze- szłym roku opracowałam autorski pro- gram profi laktyczny „Spotkania ze zdrowiem psychicznym” (psychoedu- kacja dla seniorów). W tym roku pro- wadzę cykl warsztatów z kształtowa- nia umiejętności liderskich dla liderów miejskich klubów seniora.

Z pracą prospołeczną jest tak, że jak się już zacznie, trudno przerwać. Ale też bardzo dużo się dostaje. Wolon- tariat daje radość, możliwość rozwo- ju i ogromne pole do samorealizacji.

W zależności od samej specyfi ki dzia- łań – uczy wytrwałości, czasem poko- ry, daje okazję do tego, żeby zastano- wić się nad swoimi życiowymi warto- ściami. Każdy może wynieść to, co dla niego wartościowe. To, że pomagając innym dostajemy również coś dla sie- bie, to nic złego. Kiedy intencje są do- bre, korzystają dwie strony.

Wolontariusz daje drugiemu czło- wiekowi coś bezcennego – swój czas.

To, co dostanie w zamian – ma jeszcze bardziej niepoliczalną wartość. A czy

Najpiekniejsze jest za darmo

Mogę liczyć na kolegów

najpiękniejsze rzeczy w życiu nie są właśnie za darmo i bez przymusu?

Mł. chor. Marcin Jakóbiuk, wycho- wawca w ZK w Białej Podlaskiej:

– Z działalności charytatywnej ostatnich lat największą radość spra- wia mi organizacja SUPERMECZU. To impreza cykliczna, dotychczas odby- ło się sześć takich sportowych wy- darzeń, których celem jest niesienie pomocy potrzebującym. Mecze orga- nizujemy przy współpracy ze Szkołą Trenerów PZPN oraz Urzędem Mia- sta Biała Podlaska. Odzew jest niesa- mowity, a pomoc spektakularna. Za- wsze mogę liczyć na kolegów i kole- żanki z mojej jednostki. W ostatnich latach w wyniku aukcji rzeczy przeka- zanych przez np. Roberta Lewandow- skiego, Karola Linettego, Zbigniewa Bońka czy Piotra Zielińskiego oraz au- kcji rzeczy wykonanych przez osadzo- nych udało się zakupić sprzęt rehabi-

litacyjny dla Stowarzyszenia Pomo- cy Osób Niepełnosprawnych. Dosta- li bieżnię, materace korekcyjne, piłki, a świetlicę stowarzyszenia wyposa- żyliśmy w laptop, rzutnik i projektor.

Poza tym zorganizowaliśmy wyjazdy dla dzieci z domów dziecka w Komar- nie i Szachach na mecze reprezentacji Polski rozgrywane na Stadionie Naro- dowym i mecze ligowe, np. Legii War- szawa. W tym roku wsparliśmy budo- wę nowego obiektu Centrum Pomocy Osobom z Autyzmem Stowarzysze- nia „Wspólny Świat”. Ludzie napraw- dę chcą pomagać, chętnie przychodzą na mecze i biorą udział w licytacjach.

Przykładowo koszulka Roberta Le- wandowskiego po Euro 2016 została zlicytowana za 4 500 zł. To naprawdę robi wrażenie, a mnie napędza i daje ogromną radość. Bo ja się lubię udzie-

lać, coś robić, a tu mogę łączyć dwie rzeczy – pasję do piłki nożnej i chęć pomocy innym. To współgra. A przy tym świadomość, że robi się coś do- brego, uszlachetnia. I to dotyczy każ- dego człowieka. W tym roku na przy- kład malowaliśmy żłobki i przedszko- la w naszym mieście. Mieliśmy osa- dzonego z niesamowitymi zdolnościa- mi artystycznymi. Postanowiliśmy wykorzystać jego talent – w jednym z przedszkoli namalował na korytarzu krasnoludki. Dzieci są zachwycone.

Uśmiechają się do tych postaci, doty- kają i całują je. Ale tak samo dużo ra- dości miał z tej pracy osadzony. Na- prawdę było widać, że cieszy się, że może zrobić coś dobrego. Bo radość innych, uśmiech dzieci to największa nagroda. Pamiętam, jak w ubiegłym roku pojechaliśmy do Domu Dziecka w Komarnie, żeby przekazać kupio- ne przez nas odtwarzacze DVD. Dzie- ci usiadły mi na kolanach, pytały, co im kupiłem, co przywiozłem, przytu- lały się, jakbym był prawdziwym wuj- kiem, a przecież widziały mnie pierw- szy raz. One cieszyły się każdą drobną rzeczą, każdym gestem. I to daje do myślenia. Człowiek bardziej docenia to, co ma i chce się tym dzielić z inny- mi. Dlatego w okresie przedświątecz- nym organizuję zbiórkę wśród funk- cjonariuszy, ale chętnie biorą w niej też udział osadzeni należący do Fun- duszu Samopomocy Skazanych. Z ze- branych pieniędzy kupujemy dary właśnie dla dzieci z domu dziecka.

(13)

wypowiedzi miesiąca

Pozytywnie nakręceni

Pomaganie jest zaraźliwe

Kpt. Daniel Chojnacki, specjalista ds.

Penitencjarnych w Okręgowym Inspek- toracie Służby Więziennej w Gdańsku:

– Pomoc innym wyzwala w nas ogromne pokłady pozytywnej energii.

Pomagamy więc i czujemy się potrzeb- ni, bez względu na to, w jakiej formie tę pomoc niesiemy.

Trzy lata temu, będąc jeszcze wy- chowawcą w Areszcie Śledczym w Gdańsku, rozpocząłem akcję zbie- rania nakrętek dla chorego Kubu- sia. Zaczęło się od impulsu. Pomyśla- łem: w areszcie tych nakrętek jest na- prawdę sporo, osadzeni sami nic nie mogą, ale jakby tak skrzyknąć wszyst- kich i zrobić coś dobrego? Zacząłem szukać osoby, dla której moglibyśmy zbierać plastikowe nakrętki. I tak tra- fi łem na sześcioletniego dziś Kubusia

Mł. chor. Cezary Sierzputowski z Za- kładu Karnego w Czarnem:

– Nie pamiętam wszystkich imion i nazwisk. Pamiętam sytuacje, uśmie- chy, łzy, wzruszenia i miejsca oczywi- ście. Wszystko zaczęło się od tego, że zobaczyłem apel z prośbą o pomoc dla Kingi, bardzo chorej dziewczynki z ze-

społem Angelmana. Rodzice nie mie- li pieniędzy na jej rehabilitację, więc skrzyknęliśmy się wśród pracowników i uzbieraliśmy tyle pieniędzy, że mama dziewczynki mogła podzielić się z dru- gim mieszkającym po sąsiedzku cho- rym dzieckiem. To było lata temu. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że wspólnie pomogliśmy ponad setce dzieci. Re-

Małoszyckiego z Lę- borka, który choruje od urodzenia i wyma- ga nieustannej reha- bilitacji. Akcja zaczę- ła się od pustego kar- tonika w mojej dyżur- ce. Pomysł podchwyci- li wszyscy – osadzeni, funkcjonariusze i pra- cownicy. Pamiętam jak dziś – pierwszy kar- ton zapełnił się w cią- gu godziny. A potem ruszyła lawina. Dziś zbieramy ogromne ilo-

ści nakrętek, bo akcja trwa cały czas.

Moim marzeniem jest, żeby tego typu działania wdrożyć we wszystkich jed- nostkach okręgu. Korzyści są ogrom-

gularnie pomaga- my w hospicjach w Koszalinie, Człuchowie i Dar- łowie, w szpita- lach w Koszali- nie i Szczecinku, w Centrum Zdro-

wia Dziecka i In- stytucie Głucho- niemych w War- szawie. Prowa- dzimy akcje spor- towe, koncer- ty charytatywne, spełniamy ma- rzenia małych i dużych. Mówię my, bo chociaż to mnie przychodzą do głowy zwariowane pomysły, nie zrobiłbym wiele bez pomocy innych. Teraz na przykład wymyśliłem, że ubierzemy w hospicjum w Darłowie dwie trzyme- trowe choinki. Jedna będzie w pierni- kach w czekoladzie, a druga w pierni- kach w lukrze. Pieką je nasze koleżan-

ne. Po pierwsze – pomagamy. Poza tym uczymy osadzonych działań pro- społecznych, a przy tym dbamy o śro- dowisko.

ki, składamy się wszyscy.

Oczywiście pod tymi cho- inkami podopieczni hospi- cjum znajdą dla siebie pre- zenty. Inaczej być nie może!

Od tego jesteśmy. Nie tyl- ko od święta. Bo to jest tak, że na przykład dyrektor pla- cówki dzwoni do nas, że po- trzebuje kołder i my kupu- jemy. Zapraszam do pomo- cy wszystkich, kogo tylko mogę i w zasadzie nie spo- tykam się z odmową. Lu- dzie, instytucje, chcą się włączyć. I ja wierzę, że po- maganie jest zaraźliwe.

A osób potrzebujących pomocy nie brakuje. Można spotkać je wszędzie.

Nawet na ulicy. 85-letniego pana Ste- fana Nawrota spotkałem w kościele.

Od menadżera Polskiego Związku Ko- larskiego dostałem wózek elektrycz- ny – zupełnie nowy, po jego ojcu, któ- ry zmarł. Życzeniem darczyńcy było, żeby trafi ł do osoby skromnej i na- prawdę potrzebującej. I któregoś dnia w kościele zobaczyłem pana Stefana – człowieka z amputowaną nogą, któ- ry, jak się potem okazało, opiekuje się swoją obłożnie chorą żoną. Dla mnie to prawdziwy bohater! Przekazaliśmy mu ten wózek. Jego uśmiech i radość były dla nas największą nagrodą.

wysłuchała Anna Krawczyńska, zdjęcia archiwa rozmówców

(14)

służba dla innych

rodkom to się zdarza – mówi kwater- mistrz. – Na szczęście wkrótce wyni- ki wróciły do normy. A my dołączy- liśmy do bazy po-

tencjalnych dawców szpiku. Może to dziw- ne – przyznaje – ale miałem przeczucie, że jest ktoś, kto bę- dzie potrzebował mo- jej pomocy.

Telefon z funda- cji DKMS jednak nie dzwonił i po kilku miesiącach Tomasz pomyślał, że widocz- nie intuicja go zawio- dła. O tym, że prze- czucie było słuszne, przekonał się pięć lat później.

O rok dłużej na

wiadomość przyszło czekać Magdale- nie. Latem 2018 r. wychodząc z pra- cy na wyświetlaczu komórki zoba- czyła nieodebrane połączenia oraz SMSa z prośbą o pilny kontakt. Od- dzwoniła. – Usłyszałam, że jest czło- wiek, który potrzebuje mojej pomocy

M

agdalena jest starszym wy- chowawcą w usteckim ozecie Aresztu Śledczego w Słupsku, a Tomasz zastępcą kierownika dzia- łu kwatermistrzowskiego w Areszcie Śledczym w Olsztynie. Ona miała po- trzebę, żeby się zarejestrować w ba- zie potencjalnych dawców szpiku, a on przeczucie, że ktoś gdzieś tam na jego komórki macierzyste czeka.

Telefon po latach

Pani podporucznik trafi ła do bazy danych potencjalnych dawców szpiku siedem lat temu. Wspomina, że kilka miesięcy wcześniej podczas akcji fun- dacji DKMS zabrała ze sobą do domu pakiet rejestracyjny, o którym potem zapomniała. Znalazła go dopiero pod- czas przeprowadzki i wtedy dokończy- ła rejestrację.

Pan major zarejestrował się razem z żoną prawie sześć lat temu pod- czas akcji zorganizowanej przez kole- gę z aresztu. Ale decyzję podjęli wcze- śniej, kiedy ich synek w pierwszych dniach życia miał niski poziom bia- łych krwinek. – Martwiliśmy się bar- dzo, choć lekarze uspokajali, że nowo-

i poczułam dreszczyk emocji – wspo- mina. – Ale cała reszta, to była dla mnie wielka niewiadoma. Dlatego do- brze, że pracownicy fundacji wszystko mi dokładnie wyjaśnili. Co dalej, krok po kroku.

Tomasz dowiedział się w tym roku.

Dokładnie 7 marca, w swoje imieni- ny. – Jechałem właśnie do rodziców po

dzieci. Dobrze, że kiedy odebrałem telefon, siedzia- łem już w samo- chodzie na par- kingu, bo kiedy usłyszałem sło- wa: „Tu Funda-

cja DKMS” emocje były ogromne. Nie mam włosów na głowie, ale gdybym miał, to w tamtej chwili wszystkie by- łyby nastroszone.

Poczuł z jednej strony wielką ra- dość, z drugiej obawę: jak to będzie?

Najpierw jednak padło pytanie, czy podtrzymuje deklarację pomocy. Od- powiedział bez zastanowienia, że wła- śnie po to zarejestrował się w bazie dawców. Następnie pani z fundacji przesłała mu materiały informacyjne, a nazajutrz znowu zadzwoniła i odpo- wiadała na jego pytania. – Potem roz- poczęły się procedury – opowiada.

– Były badania krwi i… cisza. Minął tydzień, drugi, trzeci. W czwartym ty- godniu nie wytrzymałem i sam za- dzwoniłem. Okazało się, że została po- twierdzona zgodność tkankowa moja i biorcy, ale trzeba czekać na informa- cję zwrotną z jego kliniki. Przyszła już następnego dnia i procedury ruszyły – Poleciałem do Włocha – mówi z uśmiechem mjr Tomasz

Czołgoszewski. Z kolei do Amerykanina, aż za ocean powędrowała cząstka ppor. Magdaleny Waras. Tych dwoje funkcjonariuszy podarowało szpik swoim bliźniakom genetycznym, aby mogli żyć.

Sprawdź, czy ktoś na cieb

Mjr Tomasz Czołgoszewski Mjr Tomasz Czołgoszewski

(15)

służba dla innych

pełną parą. Wtedy bliźniak genetycz- ny dostaje silną chemię, która nisz- czy jego szpik kostny, i czeka na mój.

A ja miałem na siebie uważać i o sie- bie dbać.

Nie wiadomo czy to za sprawą ko- lejnego przeczucia, ale major już kil- ka miesięcy wcześniej postanowił za- troszczyć się o swoje zdrowie. Zaczął biegać i racjonalnie się odżywiać. Wy- niki miał bardzo dobre. Termin pobra- nia jego komórek macierzystych wy- znaczono na 29 kwietnia 2019 r.

Ospa nie przeszkodziła

Magdalena przyznaje, że do mo- mentu potwierdzenia zgodności tkan- kowej z biorcą myślała o nim codzien- nie. Bardzo chciała być z nim zgod- na genetycznie. Po dwóch miesiącach okazało się, że jest! Wtedy zaczęły się duże emocje. – Ta informacja wpły- nęła na mój styl życia – przyznaje.

– Zaczęłam bardziej na siebie uważać, starałam się zdrowo odżywiać, w oba- wie, że słabe wyniki badań sprawią, że nie będę zakwalifi kowana do prze- szczepu. A przecież wiedziałam, że w tamtym momencie byłam dla mo- jego bliźniaka genetycznego jedyną szansą na przeżycie.

Poddawała się kolejnym procedu- rom. Wszystkie przebiegały bez za- rzutu. Na grudzień 2018 r. został wy- znaczony termin przeszczepu. A dwa tygodnie przed nim synek Magdale- ny zachorował na… ospę. Wprawdzie ona sama przeszła już i ospę i półpa-

siec, jednak pojawi- ło się ryzyko odrzu- cenia jej jako dawcy.

Zawiadomiła funda- cję. Po konsultacjach lekarze zalecili przyj- mowanie leków prze- ciwwirusowych i na szczęście nie wyklu- czyli jej z przeszcze- pu. Magdalena Waras mówi, że aż do chwi- li, kiedy usiadła na fotelu w klinice i zo- stała podłączona do

„wirówki”, towarzy- szyła jej niepewność i myśl: „żeby wszyst- ko było w porządku”.

– Tym bardziej, że ten ostatni etap przy- padał na okres je- sienno-zimowy, a ja wtedy zawsze cho- ruję – tłumaczy. Na szczęście nie tym ra- zem! – Miałam też inne obawy – wyzna-

je. – Martwiłam się, czy parametry mojej krwi będą wystarczająco do- bre, bo wcześniej miewałam anemie, a wyniki laboratoryjne wykazywały za mało czerwonych płytek. Jestem osobą wierzącą – podkreśla – i przez cały czas trwania procedur modliłam się za swojego bliźniaka genetyczne-

go i za siebie, żebym była w stanie mu po- móc. I te ostatnie badania krwi przed przeszczepem wy- kazały, że mam tak idealne wyniki, ja- kich nie miałam ni- gdy wcześniej!

Kibic Juventusu Wiosną tego roku na pobranie komórek macierzystych z krwi obwodowej przy- jechała z majorem żona. Było mu z nią raźniej, kiedy przez cztery i pół godzi- ny siedział na fote- lu podpięty do sepa- ratora. Zastanawiał się, do kogo tra- fi jego szpik. – Trzy godziny po zabie- gu, kiedy już byliśmy z żoną w hotelu, zadzwoniła pani z DKMS-u i powie- działa, że poleciałem do Włoch – cie- szy się funkcjonariusz. – Do dorosłego mężczyzny, Włocha. Tamtejsze proce-

dury nie pozwalają nawet na podanie wieku biorcy – wyjaśnia major. – Po- wiedziałem żonie, że już wiem, dla- czego zawsze kibicuję mojej ulubio- nej drużynie Juventusu, choć kole- dzy wolą inne piłkarskie kluby: Real Madryt czy FC Barcelonę. Ja wybie- ram włoski Juventus! Możliwe, że mój genetyczny bliźniak też – śmie- je się funkcjonariusz. – Ale tego już się nie dowiem, bo Włochy mają bar- dzo rygorystyczne przepisy i nie do- puszczają żadnego kontaktu dawcy z biorcą. Jedynie raz do roku dosta- nę szczątkową informację o tym, czy przeszczep się powiódł. Jestem teraz przez dwa lata „zarezerwowany” dla mojego biorcy. A potem znowu wra- cam do bębna maszyny losującej i jak będzie taka potrzeba, to chętnie zno- wu pomogę.

ie czeka

Ppor. Magdalena Waras Ppor. Magdalena Waras

Kto może zostać dawcą

Dawcą może zostać każdy ogólnie zdrowy człowiek pomię- dzy 18. a 55. rokiem życia, ważą- cy nie mniej niż 50 kg i o wskaź- niku masy ciała nie wyższym niż 40 BMI. Istnieją jednak schorzenia bezwzględnie wykluczające z moż- liwości zostania dawcą i wyjątki wymagające konsultacji medycz- nej. Szczegóły tutaj:

www.leukemia.pl www.dkms.pl

(16)

zawsze gotowi

Są tam, gdzie dzieje się coś nieprzewidzianego. Akurat jadą na służbę czy robią zakupy w sklepie i… ratują czyjeś życie, łapią złodziei albo zatrzymują pijanych kierowców. Sami mówią skromnie, że zrobili tylko to, co zrobić należało. W cyklu „Zawsze gotowi” prezentujemy sylwetki funkcjona- riuszy i pracowników Służby Więziennej, którzy nie zostali obojętni i pospieszyli z pomocą.

Pospieszył z pomocą

Tylko plut. Łukasz Piotrowski, instruktor działu kadr w Zakładzie Karnym w Kamińsku zareagował na widok nieprzytomnego człowieka i zaczął go re- animować.

POSZEDŁ NA MECZ, URATOWAŁ CZŁOWIEKA

Jako piłkarz-amator nie mógł sobie podarować meczu, który akurat roz- grywał się na gminnym stadionie w Bezledach. Tym razem jednak oglą- dał ten sportowy pojedynek z trybun.

Publiczność dopisała i derby obserwo- wało grubo ponad sto osób.

W pewnym momencie plutonowy zobaczył, że tuż za trybunami ugrzązł w błocie samochód osobowy, z które- go wysiadło kilku mężczyzn. Dołączy- li do nich kolejni i wspólnie próbowali wypchnąć auto z zapadliny.

– Ta akcja wzbudziła zainteresowa- nie wielu kibiców. Ja też się przyglą-

dałem – wspomi- na funkcjonariusz.

– Byłem jednak dość daleko, bo po- nad 100 metrów od tego samo- chodu. – W pew- nym momencie ok.

70-letni kierowca auta, który pchał go razem z inny- mi, upadł na zie-

mię. Wtedy mężczyzna znajdujący się obok zaczął krzyczeć: „Pomocy! On się dusi!”. Zwróciło to uwagę przynaj-

mniej kilkudziesięciu osób, ale żadna nie reagowała. Nikt nie podszedł, nie pochylił się nad mężczyzną. Widzia-

Łukasz Piotrowski pomagał jeszcze w stopniu st. kaprala, Łukasz Piotrowski pomagał jeszcze w stopniu st. kaprala, od listopada jest plutonowym

od listopada jest plutonowym

Dokładnie rok temu, w grudniu, oddawała swój szpik Magdalena. W war- szawskiej klinice razem z nią do „wirówek” podłą- czono jeszcze dwie dziew- czyny, które poznała kilka tygodni wcześniej, na bada- niach kontrolnych. Zdążyły się zaprzyjaźnić. – Jesteśmy do siebie wizualnie bar- dzo podobne, a pielęgniar- ki mówiły, że mamy niemal identyczną krew – wspomi- na funkcjonariuszka. – Za- częłyśmy podejrzewać, że może mamy też wspólnego biorcę. Ale każda z nas mia- ła własnego bliźniaka gene- tycznego.

Była podłączona do separatora pięć godzin. Koleżanki uwinęły się szyb- ciej, ale cierpliwie na nią czekały. Od- dawanie szpiku wspomina jako czystą przyjemność. – W naszej sali panowa- ła wspaniała atmosfera, wokół było dużo dobrej energii i entuzjazmu.

We trzy tak się zżyłyśmy, że pomimo różnych miejsc zamieszkania, do tej pory mamy ze sobą kontakt. Dziew- czyny dowiedziały się jako pierwsze, do kogo lecą ich komórki macierzyste.

Ja usłyszałam o moim biorcy dopiero następnego dnia.

Szpik Magdaleny poleciał do Sta- nów Zjednoczonych, żeby ratować życie Amerykanina w średnim wie- ku. Koleżanki zostały w Europie – na ich komórki macierzyste czekały Greczynka i Niemka. Najpiękniejsze

(17)

zawsze gotowi

łem, że w pobliżu, przy trybunach stali członkowie Ochotniczej Straży Pożar- nej, pomyślałem, że zaraz zaczną ak- cję ratunkową, ale nic się nie działo.

Kiedy po ok. 20 sekundach zorien- tował się, że z tłumu gapiów nikt nie zareaguje, zaczął działać. Podbiegł do mężczyzny, który leżał na błotnistej ziemi cały siny, ze spuchniętą szyją.

Okazało się, że nie miał pulsu, nie od- dychał. Natychmiast rozpiął mu blu- zę, sprawdził czy ma drożne drogi od- dechowe, odchylił jego głowę do tyłu i rozpoczął reanimację. Wdechy i uci- śnięcia, raz za razem, tak jak uczył się na zajęciach z pierwszej pomocy.

– Jednak teoria i ćwiczenia na maneki- nie wypadały słabo w zetknięciu z re- alną sytuacją – stwierdza.

Łukasz Piotrowski działał na ad- renalinie. Mówi, że zainteresowanie osób postronnych było coraz większe.

Kilka razy prosił o pomoc, ale bez- skutecznie. Kiedy reanimował męż- czyznę, czynności życiowe powraca- ły, ale gdy na moment przestawał, natychmiast zanikały. Starał się więc robić uciski i wdechy przez cały czas.

– Mimo to przynajmniej trzykrotnie mężczyzna „odpływał” – wspomina funkcjonariusz. – W końcu poprosiłem jednego ze strażaków-ochotników, żeby chociaż robił uciski. Po ok. 10 mi- nutach przyszedł zawodowy strażak, który skupił się na masażu serca męż- czyzny, a ja już tylko na robieniu wde- chów.

Akcja reanimacyjna trwała bez przerwy ponad 20 minut, aż do przy-

jazdu karetki pogotowia. Ratownicy medyczni przejęli człowieka z przy- wróconymi czynnościami życiowymi.

I dopiero po ich odjeździe plutono- wy zaczął odczuwać to, co skutecznie stłumił wyrzut adrenaliny: ból, brak czucia w rękach, drżenie ciała, zdrę- twienie nóg, przenikliwy chłód. – By- łem cały mokry i umazany błotem, ale jednocześnie bardzo z siebie zadowo- lony, że wiedziałem jak się w takiej sy- tuacji zachować – przyznaje. – Czułem dumę, że moje emocje i strach okazały się słabsze niż zdrowy rozsądek. Bez- pośrednio po tej akcji podchodzili do mnie ludzie, klepali po plecach, a ja się cieszyłem, że do szpitala transpor- tują człowieka z przywróconym pul-

sem, z szansą na przeżycie. Po miesią- cu dowiedziałem się, że ten pan miał poważne problemy z sercem. Trafi ł na szpitalny Oddział Intensywnej Opieki Medycznej.

W jednostce opowiedział o zda- rzeniu dopiero, kiedy w lokalnej ga- zecie, zrobiono na ten temat wywiad z funkcjonariuszem Państwowej Stra- ży Pożarnej. Dyrektor jednostki przy- znał Łukaszowi Piotrowskiemu kilka dni urlopu nagrodowego, a 7 listopada instruktor został wyróżniony odznaką Semper Paratus.

Elżbieta Szlęzak-Kawa zdjęcia Tomasz Szramka, archiwum jednostki

jest to, że wszystkie trzy przeszcze- py się powiodły. Tak jakby dziewczy- ny razem z cząstką siebie przekaza- ły biorcom ogrom siły i pozytywnej energii.

– Kiedy jesienią dowiedziałam się, że mój bliźniak żyje i jest szansa, że co kilka miesięcy będę dostawała in- formacje o jego stanie zdrowia, mam coraz większą nadzieję, że kiedyś się poznamy – wyznaje pani podporucz- nik. – Jestem go bardzo ciekawa.

Jest dobrze

W październiku podczas obcho- dów Światowego Dnia Dawcy Szpiku w Warszawie Magdalena Waras spo- tkała wielu dawców i usłyszała ich niesamowite historie. Cieszy się, że wśród ludzi jest coraz większa świa-

domość tego, że można pomóc innym rejestrując się w bazie potencjalnych dawców szpiku. Ona sama w słupskim areszcie zrobiła akcję, podczas któ- rej zarejestrowało się aż 37 więzien- ników. – Przerosło to moje oczekiwa- nia – mówi wzruszona. W pracy zro- biła tematyczną gazetkę ścienną, żeby przekonać tych, którzy się wahają.

W bazie przybyło też kilka osób z ro- dziny Magdaleny. Poszli za jej przy- kładem. Ale nie wszyscy kibicowali.

– Moja siostra miała mi trochę za złe, kiedy się dowiedziała, że będę dawcą.

Przypominała mi, że jestem samotną matką i nie powinnam ryzykować. Bo co będzie, jak mi się coś stanie? Ale ja od początku byłam przekonana do tej idei. Po prostu wiedziałam, że wszyst- ko będzie dobrze. I jest!

W listopadzie Tomasz Czołgoszew- ski został wyróżniony odznaką Sem- per Paratus. – Ale nie wiem, czy ja na to zasługuję – mówi skromnie – bo przecież to takie normalne po- móc drugiemu człowiekowi, jeśli tyl- ko można. Pomyślałem jednak, że to dobra okazja, żeby w Służbie Więzien- nej rozpropagować tę piękną ideę.

Chciałbym wszystkich zachęcić do tego, żeby podjęli świadomą decyzję o rejestracji w banku dawców szpiku.

Może w ten sposób kiedyś podarują komuś życie w prezencie.

Elżbieta Szlęzak-Kawa zdjęcia Marta Milczarek, Marek Niewiadomski, Tomasz Szramka, archiwa bohaterów

Odznakę Semper Paratus przypiął do munduru funkcjonariusza Odznakę Semper Paratus przypiął do munduru funkcjonariusza Dyrektor Generalny Służby Więziennej

Dyrektor Generalny Służby Więziennej

(18)

z nami

D

o więzienia pomysł przyszedł z uniwersytetu, jak wznio- słe idee pod strzechy. Niełatwe myśli do zaszczepienia, złote zasady, nowe nawyki. Kultura. Zwykle wystę- puje przed nimi wewnętrzny opór.

Potrzeby osadzonych i ich proble- my dostrzegli wychowawcy więzien- ni i przekazali je do świata nauki. Tam uczeni metodycznie zajęli się tworze- niem programu, aby pomóc profesjo- nalnie. I uniwersalnie.

Z przyzwyczajenia mówimy dzień dobry, nisko się kłaniamy lub kiwamy głową, całujemy na powitanie kobie- cą dłoń. Albo odburkniemy, a nawet nie odpowiemy – bo kogoś nie lubi- my. To wybór. A może nawyk, który powtarzamy w kółko? Z tego nie ma nic dobrego.

Tymczasem poprawność zachowa- nia i przyjęta społecznie etykieta może nam pomóc i wiele spraw ułatwić. Na- wet jeśli tylko dla korzyści własnej poddam się kulturze, a nuż życie na- bierze barw i dostrzegę w tym sztukę?

Bo ładność, takt, uprzejmość pozwo- lą pchnąć kilka spraw do przodu. Wy- pełnię więc dokument w urzędzie bez przeklinania. Zyskam przychylność uśmiechem. Spokojem i cierpliwością zdobędę szacunek. A może sympa-

tię? I będzie mi lepiej żyć. Tego uczy- li się więźniowie w wybranych do pi- lotażu zakładach karnych i aresztach śledczych okręgu gdańskiego i bydgo- skiego.

W gdańskim areszcie „ZKulturę”

prowadziły dwie wychowawczynie:

Kamila Serdednicka i Maksyma Lan- gowska oraz studentka Gabriela Gon- ciarz. Dziewczyny są młode, zaanga- żowane w pracę, wierzą w to, co ro- bią. Ich starania mają sens, co widać po komentarzach więźniów.

Finał programu w Gdańsku

„Kulturalny Ja” – to ćwiczenie fi - nałowe programu. Wychowawczynie rozdały więźniom białe koszulki. Męż- czyźni zapełniają je powoli rysunka- mi. Malują pieniądze, serca, domy…

Używają kolorowych pisaków do tka- nin. Każdy zaczyna od tego, co dla niego najważniejsze. Para zakocha- nych, rulon banknotów, dom z okna- mi. Są też sztangi, nuty, słońce, zielo- ne drzewa, statki – pewnie jakieś ma- rzenia.

Prowadzące też malują. Wspólnie odrysowują swoje dłonie – sens by- cia razem, symbol współpracy. Jak na- rysować wolność? Uśmiechnięta bu- zia… ale może też oznaczać szczęście.

– Rodzina mi wyszła idealnie – cieszy się skazany. Jest rozluźniony i myśla- mi przy bliskich.

Na chwilę świetlica staje się miej- scem bez krat. Wyobraźnia dotyka tego, co ważne, osobiste. Jest też pił- ka nożna. I symbol franka szwajcar- skiego – dla tych, co mają kredyty. Po ostatnim szczęśliwym dla frankowi- czów wyroku TSUE – pojawia się też nadzieja.

Zajęcia powoli się kończą. – Jeszcze coś z wolnością chciałbym namalować – przypomina sobie jeden z mężczyzn, ale nie ma pomysłu. Odkłada kolorowe pisaki, choć na jego koszulce nie ma żadnego symbolu wolności.

Na prośbę prowadzących skazani zakładają koszulki i stają do wspólne- go zdjęcia. – Nie chcę na tle krat, po co – mówi jeden. Ma dosyć krat, lecz wie, że zaraz wróci do celi. Pstryk – wycho- wawczynie zamykają sesję i program.

Więźniowie otrzymują koszulki na pa- miątkę. To dla nich przypomnienie o konieczności kierowania się w życiu wartościami. – Kiedy następny kurs?

– pytają wychodząc.

Na początek burza mózgów Prowadząca program studentka pe- dagogiki resocjalizacyjnej i krymino- logii na Uniwersytecie Gdańskim Ga- briela Gonciarz pragnie zatrudnić się w więzieniu. Chciała tu przyjść, aby przekonać się, jak wygląda praca wy- chowawcy. Podczas realizacji „ZKultu- ry” mogła zobaczyć profesjonalistki na służbie i obyć się z tym światem. – To właśnie u nas na uczelni pracowali- śmy nad tym programem. W kilkuoso- bowych grupach na fakultecie z two- rzenia więziennych programów re- socjalizacyjnych, który prowadziła dr Monika Marczak, mieliśmy niezłą bu- rzę mózgów i powstało ich kilka. Mu- szę się bardzo dużo nauczyć, aby dać coś od siebie więźniom – mówi.

Przygotowane przez studentów programy zostały potem przekazane do konsultacji funkcjonariuszom Służ- by Więziennej. Po godzinach debat, pod opieką merytoryczną i naukową dr Marczak, dopracowano szczegóły.

Tak, w wyniku kompilacji starań, po- wstał nowy program resocjalizacyjny pod tytułem „ZKultura”. Jego pilotaż przeprowadzono w kilku jednostkach penitencjarnych, m.in. w Wejhero- Zasad savoir-vivre można się nauczyć. W programie „ZKultura”

w gdańskim areszcie odbyło się osiem spotkań. Pomysłodawcom nie chodziło o to, by osadzeni stali się dżentelmenami, ale o to, by oswoili się z kulturą, bo ona, zwłaszcza ta osobista, pomaga budo- wać relacje z innymi.

ZK, czyli z kulturą

(19)

z nami wie, Kwidzynie i w Gdańsku na Kurko-

wej. – W kolejnych edycjach na pewno będą zmiany – tłumaczą wychowaw- czynie, które po zakończeniu pilotażu przygotują rekomendacje i przekażą je dr Marczak.

Zajęcia udane

W ramach programu odbyło się osiem spotkań, które składały się z ćwiczeń i miniwykładów. – Dzieli- łyśmy się spontanicznie – opowiadają dziewczyny. Według gustów, umiejęt- ności, natchnienia.

Na przedostatnim spotkaniu było o tym, jak istotne są relacje z inny- mi ludźmi. – Mężczyźni wyjątkowo zaangażowali się w to ćwiczenie, do- tyczyło ich bliskich – mówią wycho- wawczynie. Syn, matka, brat, żona, dziadek – często padały te słowa. Co dostrzegasz w tej osobie, jakie emo- cje w tobie wzbudza, jak wyglądało- by twoje życie bez niej? Więźniowie uświadomili sobie, kto jest dla nich ważny, dlaczego i jak wiele stracą, je- śli odejdą najbliżsi.

W sesji „Nie podchodź za blisko”

skazani dobrali się w pary. Stojąc na- przeciwko siebie, powoli jeden zbliżał się do drugiego. – Stop! Jesteś za bli- sko – ustalali granice i własną strefę komfortu w relacjach. – Czuję się nie- komfortowo, straciłem poczucie bez- pieczeństwa – zauważali niektórzy.

Udała się też zabawa w kalambury.

Z tym, że zamiast pokazywania, ryso- wali emocje zawarte w przysłowiach.

„Trząść się jak galareta”, „Ciekawość to pierwszy stopień do piekła”, „Mi- łość do grobowej deski” – było przy tym trochę śmiechu.

Podobało się też ćwiczenie: „Nie pękaj”. Każdy mówił, co go denerwu- je i z całej siły wdmuchiwał powietrze w balon. Jedna negatywna emocja – jedno dmuchnięcie… aż balon pęk- nie. Prowadząca wytłumaczyła, że ba-

lon to ciało człowieka, a powietrze wewnątrz to gromadzące się w ciele – złość, gniew i frustracja. Jak się za- chowamy, gdy nagromadzi się w nas złość? Co może się stać, kiedy wy- buchniemy złością? Uderzenie, krzyk, niszczenie przedmiotów – to skutki niekontrolowanej ekspresji.

„Baba z urzędu”… – w tym ćwicze- niu uczestnicy odgrywali rolę peten- tów, którzy mają do załatwienia pilną sprawę. Prowadzące odgrywały role niemiłych urzędniczek – zgryźliwych, nieprzychylnych, powolnych. „Peten- tom” nie wolno było przeklinać i pod- nosić głosu, liczyło się załatwienie sprawy do końca.

Jedne z lepiej ocenionych zajęć do- tyczyły trudnych sytuacji. Więźniowie

bardzo się otworzyli i mówili o nieła- twej codzienności. Wokandy, relacje z administracją więzienną, konfl ikty w celi… Trochę tego było do przero- bienia.

I te nieudane

– Więźniowie nie zawsze chętnie rozmawiali – mówi studentka. – Za- leżało od tematu i tego, co wydarzyło się danego dnia w ich życiu. Czasem przygnębiały ich informacje otrzymane z domu. Bo syn znalazł się w szpitalu, żona nie przyszła na widzenie. Odczu- wali smutek, zniechęcenie. Niechętnie wtedy współpracowali – relacjonuje.

– Części ćwiczeń ze scenariusza nie udało się nam wykonać z sukce- sem – przyznają wychowawczynie.

Por. Agnieszka Szultka (z lewej), Zakład Karny w Gdańsku-Przeróbkce:

– Od pomysłu do jego realizacji minęło dużo czasu, ale cały czas była w nas chęć do podjęcia wyzwania. Z pierwszego warszta- tu z pisania programów przeprowadzone- go przez dr Monikę Marczak wyjechaliśmy z planem. Chcieliśmy podzielić się pracą i pisać w domach. Jak łatwo się jednak do- myślić, trudno to było skoordynować, więc trzeba było zastanowić się, co dalej.

Entuzjazmu wciąż nie brakowało i część naszej grupy chciała zmierzyć się z zadaniem napisania uniwersalnego w tematyce i przydatnego resocja- lizacyjnie programu. Takiego, który może być skierowany do niemal każdej grupy skazanych, bez względu na rodzaj czy typ zakładu, a – co za tym idzie – może być realizowany we wszystkich jednostkach okręgu gdańskiego.

Dzięki staraniom inspektoratu i uniwersytetu udało się. Spotkaliśmy się po raz drugi, wszyscy znaliśmy cel i gotowi byliśmy pracować ciężko nad jego realizacją. To bardzo ciekawe doświadczenie, które w sposób znaczący wpły- nęło również na integrację między nami – funkcjonariuszami, choć na co dzień pracujemy w różnych jednostkach.

Kpt. Anna Orzechowska-Winnicka, Zakład Karny w Kwidzynie:

– Propozycję współpracy przy tworzeniu programu otrzymałam od pani Moniki Marczak. Od samego po- czątku pomysł bardzo mnie zainteresował. Współpra- ca z Uniwersytetem Gdańskim, ze studentami, to coś nowego i ciekawego w pracy wychowawcy. To możli- wość wymiany doświadczeń, a także sposób na spoj- rzenie na naszą pracę z drugiej, innej strony. Współ- praca układała się znakomicie. Każdemu życzę takiej. W Zakładzie Karnym w Kwidzynie program „ZKultura” realizowaliśmy z bardzo ambitną student- ką Sandrą, pomysłową, zdolną, obdarzoną dużym poczuciem humoru. Od sa- mego początku była bardzo zaangażowana w tworzenie i realizację progra- mu. Miło było patrzeć, jak chętnie wykonuje ćwiczenia wraz z grupą skaza- nych, przeżywa ich historie (o których trochę opowiedzieli jej w trakcie pro- gramu). Jestem zaszczycona, że mogłam tworzyć wraz z innymi, doświad- czonymi funkcjonariuszami SW tak ciekawy program. Spotkanie grupy funk- cjonariuszy i studentów, pod opieką pani Marczak, to przepis na sukces.

Przede wszystkim ważna jest wymiana poglądów, doświadczeń i pomysłów na proces resocjalizacji skazanych.

Autorzy i realizatorzy programu funkcjonariusze Służby Więzien- nej: Agnieszka Szultka, Joanna Ma- cura, Maksyma Langowska, Agniesz- ka Kowalewska-Śwircz, Anna Orze- chowska-Winnicka, Rafał Dzikowski, Karol Sokolnicki, Natalia Abramek;

studenci Uniwersytetu Gdańskie- go: Sandra Płuszka, Angelika Kmie- cik, Daria Hirth, Gabriela Gonciarz, Anna Łukawska;

koordynator programu: dr Moni- ka Marczak z Uniwersytetu Gdań- skiego.

fot. archiwumfot. archiwumfot. archiwumfot. archiwum

Referenties

GERELATEERDE DOCUMENTEN

Zdarza się nieste- ty, że podczas szkolenia ujawniają się takie zachowania i postawy, które rodzą uzasadnione podejrzenie, że funk- cjonariusz znalazł się w służbie przez

In ons onderzoek hebben we taken ontwikkeld voor de bovenbouw en onderzocht of leerkrachten de creativiteit van hun leerlingen kunnen beoordelen.. Wat zijn effectieve manieren

[r]

Een interessante gedachte zou verder kunnen zijn dat besturen scholen zelf aan kunnen melden voor een goed of zeer goed arrangement. Je zou zelfs aan een no cure, no pay opzet

 Naarmate een school beter wordt, zou het mogelijk moeten zijn dat er meer vrijheid wordt gegeven in waarin je goed bevonden wilt worden..  Neem het beoordelen van

 De communicatie naar de besturen kan beter, bijvoorbeeld door een schema te geven met wanneer welke school bezocht wordt.. Een overvaltechniek is niet meer aan

Voor alle leerlingen die in de laatste drie schooljaren een eindtoets hebben gemaakt, beschikt de school over de behaalde referentieniveaus (1F of 1S/2F) voor lezen, taalverzorging

Deze indicatoren beogen een antwoord te bieden op de behoefte aan inzicht in outcome, maar wij achten het zelf zeer terecht dat ook de Algemene Rekenkamer hierbij