Forum Forum
10
październik 2012 nr 173, rok XV ISSN 1505-2184
cena 3,50 zł www.sw.gov.pl
16
fotoreportaż
Wisła 2012
prezentacje20
Program
„Bezpieczni na drodze” Ile opresji, ile azylu? 30
rozmowaz dr. Cezarym Pankiem Pamiętamy o Romku 42
z krajupenitencjarne
penitencjarne
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
2
D
ecydując się na prezentację tematu „Sport w służbie”nie spodziewałem się, co z tego wyniknie. Tym bar- dziej, że sam specjalnie usportowiony nie jestem. Te moje kilka tygodni w roku jazdy rowerem czy kilka dni w gó- rach to nic. Pikuś, jak mówią znawcy tematu. A okazało się, że sport to temat rzeka, a w zasadzie morze tematów, z któ- rych każdy mógłby jeszcze połączyć się z innym i powstał- by ocean. Tak mnie jakoś marynarsko wzięło. Ale to dobrze.
Morze tak jak sport kojarzy się z wysiłkiem, sprawdzaniem samego siebie, wzajemną pomocą. Z ludzkim obliczem.
Wybierając zdjęcia do bieżącego numeru, na jedno zwró- ciłem uwagę. Między uczestnikami górsko-rowerowych zma- gań w Wiśle zobaczyłem człowieka, który nie jedzie na ro- werze, lecz biegnie. Trochę się zdziwiłem i zbadałem te- mat. To jeden z zawodników. Niestety, awaria roweru unie- możliwiła mu udział w wyścigu. Nie zrażając się tym, po- stanowił dystans przemierzyć pieszo. Biegnąc i idąc. Uda- ło mu się.
I tak trafiłem w sedno czy może raczej doszedłem (jak ten rowerzysta bez roweru) do sedna, czyli do istoty rzeczy. A sed- no to wiara w ludzi. Wiara, że się uda. Że pokonamy swoje słabości, że pokonamy innych. Czy ważne jest zwycięstwo?
Na pewno. Ale nie mniej ważne jest samo zmaganie się. Ze sobą, z innymi. Liczba funkcjonariuszy uprawiających sport jest niesamowita. I mam wrażenie, że wciąż rośnie. Naszła mnie refleksja i pytanie: Dlaczego? Skąd ten upór, zaanga-
żowanie, chęć udowodnienia sobie, że mogę? Rozmawiałem z ultramaratończykiem, człowiekiem, który przemierza sto i więcej kilometrów. Naszym kolegą ze służby. Powiedział mi coś ważnego, mądrego. Coś, co przekłada się na wszystkie dziedziny życia: „Jeżeli myślisz, że bieg na sto kilometrów zaczyna się na starcie i kończy na mecie, to masz tylko część racji. I to mniejszą. Bo taki bieg kończy się i zaczyna wiele razy. Kryzys jest jego nieodłącznym elementem. Jednak bie- gacz wie, że trzeba się podnieść i biec dalej. I kolejny kry- zys, i dalej. I kolejny... aż do mety”. Pomyślałem, jakaż to sportowa alegoria życia. Alegoria – ładne, a właściwie pięk- ne słowo. Warto się nad nim zastanowić. Obiecałem mu, że o tym napiszę, co niniejszym czynię. Ale to też alegoria na- szej pracy. Ileż razy niektórzy z nas zastanawiali się nad rzu- ceniem tej roboty „w diabły”, ileż razy praca z naszymi „pod- opiecznymi” rozpoczynała się od nowa...
Przejdę jeszcze do innych zdjęć, które wybierałem. To fo- tografie z rozgrywek siatkarskich w Kulach. I znowu prze- błysk, krótka refleksja. Drużyna siatkarska. Ile zaufania, ile wspólnego potu. Czasami porażka, ale też i zwycięstwa.
Wspólne. To łączy, integruje. Scala.
Żeby pracować w służbie, z ludźmi, z którymi i nad któ- rymi pracujemy, musimy wierzyć w ludzi. Wierzyć, że się uda. I tacy jesteśmy.
O kondycji nie wspomnę.
Krzysztof Kowaluk
Wiara w ludzi
fot. Piotr Kochański
Październik 2012 r.
OKŁADKA: Karol Ślipski, AŚ w Lublinie fot. Piotr Kochański
SPORT W SŁUŻBIE – temat miesiąca
6 W zdrowym ciele zdrowy... funkcjonariusz 7 O sprawność trzeba dbać
9 Ustalamy kierunki działań 10 Siatkówka kontaktowa 15 W koło Wisły
16 Wisła 2012 – fotoreportaż 18 Bliski odcień błękitu
36 Panteon więzienników medalistów
BE... Z PUDŁA
4 Chmielakowy półmaraton 4 Smoki 2012
4 Łupkowskie strzelby 4 Wygrali z samorządem 5 Opole pływa
5 Sztandar w Kwidzynie 5 Rowerowa niedziela
PREZENTACJE – programy 20 Bezpieczni na drodze 22 Fajnie, że pan jest
Z KRAJU
26 Pomoc postpenitencjarna – ile, dla kogo?
28 Skromne konto funduszu 29 Zbyt mało pieniędzy
30 Ile opresji, ile azylu? – rozmowa 34 Festiwal kobiecej samorealizacji 34 Lalki dla Elizy
42 Pamiętamy o Romku 43 Cicha szansa
AKTUALNOŚCI
38 Cmentarz w Bykowni
38 Uroczystości w Miednoje i Ostaszkowie 38 Dąb katyński
39 Projekt badawczy: dożywotni 39 Z Teksasu do Polski
39 Umowa o partnerstwie
HISTORIA
40 Minister czasów odwilży
10
październik 2012 nr 173, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł
www.sw.gov.pl
Forum penitencjarne
Forum penitencjarne
fot. Piotr Kochańskifot. Piotr Kochańskifot. Grażyna Wągiel-Linderfot. Krzysztof Lipka
spis treści
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
3
16 Wisła 2012
30 Ile opresji, ile azylu?
20 Bezpieczni na drodze
42 Pamiętamy o Romku 10 Siatkówka kontaktowa
fot. Piotr Kochański
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
4
be...z pudła
Smocze łodzie to sport drużynowy, wy- wodzący się z Azji południowej (Chiny), gdzie na tradycyjnych ło-
dziach pływano od tysiąc- leci. Współczesne sporto- we łodzie, mniejsze od tra- dycyjnych, mieszczą 22 osoby, w tym 20 wioślarzy.
Od lat 80. XX w. wyścigi smoczych łodzi zyskują popularność na całym świecie.
Po raz pierwszy wyści- gi tych łodzi w Szczecin- ku zorganizowano rok te- mu, tylko dla służb mun- durowych naszego mia- sta. Wygrała wówczas za- łoga Straży Pożarnej.
W tym roku do walki
przestąpiły cztery osady wioślarskie:
Służby Więziennej –funkcjonariusze Zakładu Karnego w Szczecinku i Zakła- du Karnego w Czarnem, Straży Miej- skiej, Straży Pożarnej oraz Szczecinec- kiego Klubu „Morsów” razem z 13.
Czarnym Szczepem Harcerzy im. Zawi-
szy Czarnego w Szczecinku. W strugach deszczu i przy silnym wietrze wszyst- kie drużyny walczyły wyjątkowo zacie- kle. Najlepsi okazali się nasi funkcjona- riusze, którzy w wyścigu finałowym
zwyciężyli ze Strażą Pożarną. Puchar przechodni z rąk Jerzego Hardie-Do- uglasa, burmistrza Szczecinka otrzymał ppłk Robert Szyszko, dyrektor Zakładu Karnego w Szczecinku.
tekst i zdjęcie Zygmunt Karasiński
Kiedy w 2000 r. podkarpacka Służba Więzienna organizowała pierwszy tur- niej na strzelnicy Zakładu Karnego w Łupkowie, nikt się nie spodziewał, że wykroczy on poza granice Polski. Dziś jest to jedna z największych tego typu imprez w kraju. I chociaż oficjalna na- zwa brzmi „Międzynarodowe Zawody Strzeleckie Służb Mundurowych Euro- regionu Karpaty”, wśród uczestników i sympatyków wciąż popularniejsze jest określenie „Łupkowskie Strzelby”.
W tegorocznej, szóstej edycji „Strzelb”
rywalizowało 21 drużyn. O najlepsze wyniki w strzelaniu z pistoletu Walther – P99 i pistoletu maszynowego Glaube- ryt, dostarczonych przez Fabrykę Broni w Radomiu, walczono drużynowo i in- dywidualnie, w kategorii kobiet i męż- czyzn. W klasyfikacji indywidualnej bezkonkurencyjni okazali się zawodni-
cy i zawodniczki Lwowskiego Państwo- wego Uniwersytetu MSW Ukrainy. W za- wodach drużynowych pierwsze miejsce wywalczyła męska drużyna Sekcji Strze- leckiej CWKS Legia, a w rywalizacji ko- biet na najwyższym podium stanęła dru- żyna Lwowskiego Państwowego Uniwer- sytetu MSW.
Na strzelnicy w ciągu dwóch dni po- jawiło się blisko 200 osób. I chociaż emocjom i dyskusjom pod tablicą wy- ników nie było końca, wszyscy uczest- nicy podkreślają, że siłą tych zawodów jest nie tylko sportowa rywalizacja. Nie mniej ważna jest możliwość spotkania, porozmawiania z kolegami z innych służb, innych krajów, a także nawiąza- nie znajomości i utrwalenia kontaktów.
Jarosław Wójtowicz zdjęcie archiwum
Wygrali
z samorządem
Smoki 2012
26 sierpnia na boisku LKS Chełm Stry- szów odbył się towarzyski mecz między funkcjonariuszami Zakładu Karnego w Wadowicach a samorządowcami gmi- ny Stryszów. Pojedynek zakończył się zwycięstwem zawodników z wadowic- kiej jednostki 3: 2. Wójt Jan Wacławski po walce zapowiedział rewanż.
Tomasz Daniec 18 sierpnia w Krasnymstawie odbył się I Półmaraton Chmielakowy. Pierw- sza tego typu impreza w regionie przy- ciągnęła ponad 300 zawodników z Pol- ski i z zagranicy, m.in. z Ukrainy, Fran- cji i Włoch. Uczestnicy mieli do poko- nania trasę o długości ponad 21 km, dość trudną i wymagającą kondycyjnie.
Rywalizowali w czterech kategoriach:
otwartej i trzech dodatkowych, w któ- rych wyłoniono najlepszych biegaczy w służbach mundurowych. Wśród re- prezentantów Służby Więziennej naj- szybszy był mjr Andrzej Rabczewski, dyrektor Aresztu Śledczego w Krasnym- stawie, który wynikiem 1 godz. 49 min wywalczył puchar zwycięzcy I Mi- strzostw Służb Mundurowych Woje- wództwa Lubelskiego w Półmaratonie.
Nagrodę ufundował dyrektor okręgowy SW w Lublinie, który wspólnie z m.in.
lubelskim komendantem wojewódz- kim Policji i lubelskim komendantem wojewódzkim Państwowej Straży Pożar- nej był partnerem imprezy.
kk
Łupkowskie strzelby Chmielakowy
półmaraton
fot. archiwum
fot. archiwum
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
5 be...z pudła
Opole pływa
W okolicach Białego Kościoła odbył się VIII Amatorski Rajd Rowerowy po Wzgórzach Strzelińskich, który był równocześnie I Maratonem MTB o Pu- char dyrektora okręgowego Służby Wię- ziennej we Wrocławiu.
Maraton to impreza o charakterze ama- torskim, mająca na celu popularyzację ko- larstwa górskiego i turystyki rowerowej, propagowanie zdrowego trybu życia oraz aktywnych form wypoczynku i rekreacji, a także wyłonienie najlepszych zawodni- ków Służby Więziennej w poszczególnych kategoriach startowych. Głównym orga- nizatorem imprezy było Stowarzyszenie Ziemi Strzelińskiej PAKTiS, a współorga- nizatorem, z ramienia więziennictwa, dy- rektor Zakładu Karnego w Strzelinie. Za- wody odbyły się 2 września, w przepięk- nej scenerii okolicznych wzniesień. Na tra- sie były strome zjazdy i podjazdy wyma- gające odpowiednich umiejętności jazdy na rowerze. Punkty szczególnie niebez- pieczne zostały specjalnie oznaczone. Naj- cięższy był podjazd i zjazd z Gromnika, naj- wyższego wzniesienia Wzgórz Strzeliń- skich (393 m n. p. m.).
W maratonie wystartowało 230 za- wodników, w tym 45 funkcjonariuszy naszej służby, na czele z gen. Markiem Szostkiem, emerytowanym zastępcą
Dyrektora General- nego Służby Więzien- nej. Uczestnicy star- towali na dwóch dy- stansach: „mini”
– 28,5 km i „mega”
– 48 km, w dwóch kategoriach mężczyź- ni i kobiety. Na dy- stansie „mini” męż- czyzn najlepszy był Marek Grzelak z Za- kładu Karnego w Kłodzku, przed To- maszem Rokiem i Da- riuszem Markutem z Aresztu Śledczego
w Lubaniu. Na dystansie „mega” trium- fował Piotr Boguś z Zakładu Karnego w Strzelinie, przed kolegą z tej samej jednostki Łukaszem Pisulą oraz Pawłem Staszewskim z Aresztu Śledczego w Je- leniej Górze. Wśród kobiet na trasie „mi- ni” zwyciężyła Anna Koryś z Zakładu Karnego w Strzelinie, przed Katarzyną Kaczmarską z Aresztu Śledczego w Za- brzu. Na trasie „mega” pierwsza była Ewa Kryjak-Szymanek z Aresztu Śled- czego we Wrocławiu. Funkcjonariusze SW zajęli wysokie miejsca w klasyfika- cji ogólnej rajdu. Gratulacje dla Anny
Koryś, która stanęła na podium (3. miej- sce) w kategorii „mini” kobiet i Marka Grzelaka, piątego w kategorii „mini”
mężczyzn. Na dystansie „mega” Ewa Kryjak-Szymanek zajęła miejsce tuż za podium (czwarta na mecie), Piotr Bo- guś był 23. Wszyscy uczestnicy podkre- ślali znakomitą organizację zawodów.
Liczba zawodników ze Służby Więzien- nej potwierdziła, że turystyka rowero- wa jest bardzo popularna wśród funk- cjonariuszy.
tekst i zdjęcie Marek Geciów
Rowerowa niedziela
Na dziedzińcu zamku kwidzyńskie- go 14 września odbyła się uroczystość wręczenia sztandaru Zakładowi Karne- mu w Kwidzynie. W imieniu załogi sztandar z rąk Stanisława Chmielew- skiego, sekretarza stanu w Minister- stwie Sprawiedliwości odebrał dyrektor jednostki ppłk Krzysztof Czermański.
Ceremonia została poprzedzona mszą w katedrze kwidzyńskiej. Wśród licz- nych gości znaleźli się gen. Jacek Wło- darski, Dyrektor Generalny Służby Wię- ziennej, ksiądz dr Paweł Wojtas, naczel- ny kapelana więziennictwa, płk Jaro-
sław Kardaś, dyrektor okręgowy SW w Gdańsku, dyrektorzy jednostek peni- tencjarnych z okręgu gdańskiego oraz przedstawiciele władz i instytucji lokal- nych. Obecni też byli funkcjonariusze i pracownicy kwidzyńskiej jednostki, w tym jej długoletni dyrektorzy Mieczy- sław Pyżyk, Jerzy Zimnicki i Stefan Mi- kołajczyk. Fundatorami sztandaru są Ko- ło Emerytów i Rencistów przy Zakładzie Karnym w Kwidzynie oraz jego pracow- nicy i funkcjonariusze.
tekst i zdjęcie Olgierd Trzaska
Sztandar w Kwidzynie
W Kluczborku przeprowadzono zawo- dy w pływaniu o Puchar dyrektora okrę- gowego SW w Opolu, których współorga- nizatorem był dyrektor tutejszego zakła- du karnego. W rozgrywanej już po raz dziesiąty rywalizacji uczestniczyli funkcjo- nariusze z zakładów karnych w Kluczbor- ku, Nysie, nr 1 w Strzelcach Opolskich, Głubczycach oraz aresztów śledczych w Prudniku i Kędzierzynie-Koźlu. Po raz drugi na starcie miejskiej pływalni stanę- li też strażacy z KP PSP w Kluczborku, w sumie ścigało się 26 zawodników.
Przeprowadzono trzy konkurencje indy- widualne i wyścig sztafet. W ogólnej punktacji zwyciężył Szymon Dutkiewicz z AŚ w Kędzierzynie-Koźlu przed Barto- szem Osadnikiem z ZK w Kluczborku i Ry- szardem Białochławkiem z ZK w Nysie.
W sztafetach bezkonkurencyjna okazała się drużyna z ZK w Nysie, II miejsce za- jęli funkcjonariusze z ZK nr 1 w Strzel- cach Opolskich, III miejsce przypadło przedstawicielom ZK w Kluczborku.
tekst i zdjęcie Radosław Pasze
temat miesiąca: sport w służbie
S
port to zdrowie. Ci, którzy go regularnie uprawiają, na własnej skórze przekonali się o jego dobroczyn- nym wpływie. Aktywność fizyczna bez względu na dyscyplinę poprawia kondycję, sprawia, że krew w ży- łach szybciej płynie. Nie od dziś wiadomo, że ruch sty- muluje prawidłowy wzrost i rozwój w okresie dzieciństwa i młodości, spowalnia proces starzenia, a także łagodzi dolegliwości wieku starczego. Osoby bardzo zapracowa- ne powinny znaleźć chwilę w ciągu dnia na wykonanie choćby kilku ćwiczeń lub na krótki spacer na świeżym powietrzu. Dzięki temu będą mniej narażone na wypa- lenie zawodowe. Na syndrom przepracowania cierpi wie- lu funkcjonariuszy i pracowników Służby Więziennej. Dla- tego tak ważne jest, aby profilaktycznie zadbali o swoje zdrowie i korzystali z różnych form aktywności prozdro- wotnej oferowanych przez przełożonych. A jest w czym wybierać.Propozycje ogólnopolskie
Największą imprezą w naszej służbie jest „Ogólnopol- ska Spartakiada Sportowo-Rekreacyjna Służby Więzien- nej”, rozgrywana w systemie dwuletnim. W jej skład wcho- dzi wiele dyscyplin, m.in. piłka nożna, siatkówka, koszy- kówka, marszobieg terenowy, techniki interwencyjne. Eli- minacje przeprowadzane są etapowo. W ramach Sparta- kiady we wszystkich dyscyplinach rozgrywają się ogólno- polskie mistrzostwa. Każdy okręgowy inspektorat SW ma swoją reprezentację. W imprezie mogą brać udział funk- cjonariusze, pracownicy oraz emeryci i renciści SW. Nad jej organizacją, sprawnym przebiegiem i podliczaniem punk- tów czuwa Rada ds. Sportu i Turystyki (rozmowa z jej prze- wodniczącym płk. Wiktorem Głowiakiem s. 9).
Oprócz Spartakiady odbywają się też inne zawody.
W tym roku nasi więziennicy uczestniczyli w dwóch mię- dzynarodowych imprezach – Mistrzostwach Służb Pe- nitencjarnych w Piłce Nożnej w Rumunii i Międzynaro- dowym Turnieju Służb Penitencjarnych w Piłce Siatko- wej, który odbył się w OSSW w Kulach (nasz reportaż s. 10). Zmagali się w ogólnopolskich rozgrywkach pla- żowej piłki siatkowej, mistrzostwach w tenisie, pływa- niu, biegach przełajowych, piłce nożnej oldbojów, ko- larstwie, strzelaniu.
Miłośnicy wydarzeń o charakterze sportowo-rekreacyj- nym i turystycznym też znajdą coś dla siebie. W ostatnim czasie mieli do wyboru mistrzostwa Służby Więziennej w brydżu sportowym, w wędkarstwie, Ogólnopolskie Re- gaty Morskie Funkcjonariuszy Służby Więziennej Puck 2012 i Ogólnopolskie Regaty Śródlądowe Służby Wię- ziennej o Wstęgę Zalewu Zegrzyńskiego. Kajakarze brali udział w spływie kajakowym, wędkarze w Mistrzostwach Służby Więziennej w tej właśnie dziedzinie, na sympaty- ków górskich wędrówek czekało kilka rajdów – w Sude- tach, w Beskidach, brzegiem Bałtyku. Z okazji Dnia Dziec- ka w OSSW w Popowie „na sportowo” bawiły się całe ro- dziny. W naszej służbie mamy wiele osób zdobywających tytuły mistrzowskie w różnych dziedzinach sportowych („Panteon więzienników medalistów” s. 36).
Dla funkcjonariuszy i pracowników SW przygotowana jest oferta programu „MultiSport”. Jego użytkownicy ma- ją nieograniczony dostęp do wielu obiektów sportowych na terenie całego kraju. Są zajęcia z aerobiku, kluby fit- ness, baseny, lodowiska, ścianki wspinaczkowe, siłownie itp.
Wystarczy zgłosić chęć uczestnictwa, uiścić stosowną opłatę i wybrać odpowiednią dla siebie dziedzinę. Minu- sem jest to, że w niektórych obiektach trzeba dopłacić pewną kwotę, żeby skorzystać nawet z podstawowych propozycji.
Lokalnie
Regularnie odbywają się festyny, pikniki, dni sportu, roz- grywki sportowe. Trochę mniejszym zainteresowaniem, zwłaszcza wśród młodych, cieszą się np. grzybobrania. Ale celem tych imprez ma być przede wszystkim integracja kadry. W każdej niemal jednostce jest siłownia, sala gim- nastyczna, boiska sportowe. Jednak są też takie, którym
Gramy w piłkę nożną, siatkową, koszykówkę, tenisa, strzelamy, jeździmy na rowerach, żeglujemy, łowimy.
I nie tylko. Warto podejmować aktywność fizyczną, zwłaszcza przy bogatej ofercie imprez sportowych – lokalnych i ogólnopolskich.
W zdrowym ciele zdrowy...
funkcjonariusz
6
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012temat miesiąca: sport w służbie
ciężko wygospodarować choćby skrawek wolnej przestrze- ni. Na okolicznych orlikach więziennicy zbierają się, że- by pograć w piłkę, korzystają z bazy lokalowej ośrodków sportu i rekreacji.
Przy nielicznych jednostkach organizacyjnych SW dzia- łają ogniska Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej.
Łącznie jest ich osiem, było dziewięć, ale jedno zawiesi- ło działalność. Na 157 zakładów karnych i aresztów śled- czych (plus oddziały zamiejscowe) i piętnaście okręgowych inspektoratów SW to trochę mało. Ale zawsze coś. Doce- niając zaangażowanie i poświęcenie dla rozwoju lokalnej kultury fizycznej (po to zresztą zostały powołane) istnie- jących placówek, należy wymienić jednostki penitencjar- ne, przy których funkcjonują, w nawiasach podana jest licz- ba członków: ZK w Wołowie (246),
OISW w Koszalinie (30), OZ w Do- browie przy AŚ w Koszalinie (18), ZK w Czerwonym Borze (40), OISW w Poznaniu (130), ZK w Iła- wie (160), COSSW w Kaliszu (30), AŚ w Radomiu (67). Oprócz orga- nizowania w mniejszym (OISW w Poznaniu) lub większym (ZK w Wołowie) stopniu imprez spor- towych, ogniska wyposażają zakła- dowe siłownie w niezbędny sprzęt.
W naszej służbie jest wiele osób posiadających uprawnienia in- struktorskie do prowadzenia zajęć z rekreacji ruchowej o różnych specjalnościach. Najwięcej, bo aż 328 szkoleniowców mamy ze strzelectwa sportowego, z samo- obrony – 215, z gier zespołowych typu piłka nożna, siatkówka, ko- szykówka – 208.
Nie jesteśmy aktywni
Pomimo bogatej oferty sporto- wo-rekreacyjnej nie najlepiej jest z angażowaniem się kadry wię- ziennej w uprawianie sportu.
Z opracowania mjr. dr. Piotra Ła- pińskiego, wykładowcy COSSW w Kaliszu, delegowanego do peł- nienia obowiązków w Zespole Służby Medycyny Pracy i Bezpie- czeństwa i Higieny Pracy CZSW, który od wielu lat zajmuje się pro- mocją zdrowego stylu życia w Służbie Więziennej wynika, że aktywność fizyczna nie cieszy się zbyt dużą popularnością w środo- wisku więzienników. Jakie to mo-
że mieć znaczenie, biorąc pod uwagę fakt, że wysoki po- ziom sprawności fizycznej funkcjonariuszy to wyższy po- ziom bezpieczeństwa w zakładach karnych i aresztach śledczych?
Z badań przeprowadzonych w 2005 r. przez dr. Łapiń- skiego wśród naszych mundurowych przebywających w szkole oficerskiej w COSSW w Kaliszu, gdzie średnia stażu respondentów wyniosła 2 lata i 3 miesiące, dowia- dujemy się, że zdecydowana większość ankietowanych wo- li zajęcia rekreacyjne od tych zawierających element ry- walizacji. Tylko jedna piąta ankietowanych wybrała tę dru- gą opcję. Za najskuteczniejszą formę odpoczynku psychicz- nego i fizycznego badani uznali podejmowanie aktywno- ści z przyjaciółmi po pracy oraz zajęcia indywidualne. Istot- ny jest fakt, że obecność przełożonego podczas aktywno- ści fizycznej jest dla ankietowanych deprymująca. Autor badań stwierdza nawet, że udział w zawodach sportowych może być dla funkcjonariuszy źródłem stresu.
Mjr Łapiński jest też pomysłodawcą i szkoleniowcem te- renowych promotorów zdrowia, zrzeszonych w nieformal- nej grupie. Tworzy ją piętnastu entuzjastów, których za- daniem jest popularyzacja zdrowego stylu życia w środo- wisku więziennym, w ich macierzystych jednostkach (pi- szemy o tym w rozmowie z mjr. Piotrem Łapińskim, s. 7).
Aneta Łupińska zdjęcia Piotr Kochański
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
7
Proszę powiedzieć, jak to jest z tym usportowieniem naszej służby?
Wolę używać terminu spraw- ność fizyczna, który może mieć odniesienie do ludzi w każdym wieku. Sport natomiast kojarzy się mimowolnie z ludźmi młodymi, ponadprzeciętnie aktywnymi, go- towymi stanąć do rywalizacji i przeważnie zrzeszonymi w ja- kichś klubach sportowych.
Twierdzi pan, że rywalizacja jest domeną wyłącznie młodych? Py- tam, bo z przeprowadzonych przez pana badań wynika, że na- wet funkcjonariusze z niewiel- kim stażem wolą zajęcia rekre- acyjne, pozbawione elementu rywalizacji.
Nie wyłącznie, choć kariera sportowa najczęściej kończy się znacznie wcześniej niż zawodo- wa. Proszę zauważyć, że zarów- no w szeroko rozumianym spo- łeczeństwie jak i wśród funkcjo- nariuszy Służby Więziennej oso- by, które nie są gotowe stanąć do rywalizacji sportowej, stano- wią znaczącą większość. Spor- towcy pozostają swoistą elitą.
Dlatego w ocenie potencjału motorycznego i zdrowotnego na- szej kadry wolę odnosić się do uczestnictwa w kulturze fi- zycznej, ponieważ jest ono waż- nym wskaźnikiem stylu życia i odnosić się może do ludzi w każdym wieku i o każdym poziomie sprawności.
Osoby ubiegające się o etat mundurowy zobligowane są do odbycia testów sprawnościowych, a więc nie po- winny wykazywać się jedynie przeciętną sprawnością motoryczną?
Te testy są dosyć łagodne. Brałem udział w doborze prób do nich i doskonale znam obowiązujące normy. Stawia- ne w nich wymogi odpowiadają ogólnym standardom dla zdrowych dorosłych osób.
Uważa pan, każdy zdrowy człowiek byłby w stanie je przejść?
Sądzę, że tak. Stan zdrowia i sprawność fizyczna potra- fią się jednak zmienić w dość krótkim czasie. W związku z tym fakt, że do służby przyjmujemy zdrowych i spraw- nych, a przynajmniej takich, którzy uporali się z testami dla kandydatów, nie oznacza, że z takim samym poten- cjałem motorycznym i zdrowotnym ci ludzie zostaną po- dani szkoleniu zawodowemu. Sprawność trzeba stale pie- lęgnować, dbać o nią jak o roślinkę, troszczyć się, podle- wać regularnością i mądrością starań. Jeśli tego się nie robi, trzeba się liczyć z obniżeniem motorycznych możli- wości organizmu i powiązanych z niedostatkiem aktyw- ności ruchowej wskaźników zdrowia.
Z mjr. dr. Piotrem Łapińskim, wykładowcą COSSW w Kaliszu, delegowanym do Zespołu Służby Medy- cyny Pracy i Bezpieczeństwa i Higieny Pracy CZSW, rozmawia Aneta Łupińska
O sprawność trzeba dbać
fot. archiwum
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
8
No to jak to jest z tym poziomem kul- tury fizycznej w naszej służbie?
W odniesieniu do całej populacji po- ziom ten jest zbyt niski. Sportowcy na ogół dbają o siebie względnie do- brze, choć bywa, że naturalny dla sportu priorytet wyniku spycha na dal- szy plan cele ogólnozdrowotne. Poza tym trzeba pamiętać, że o poziomie uczestnictwa w kulturze fizycznej da- nej populacji nie przesądza garstka mistrzów, lecz styl życia większości jej przedstawicieli. Tymczasem wydaje się, że spora część tych, którzy nie są zrzeszeni w żadnych klubach, kołach czy choćby drużynach potrzebuje nie tylko wsparcia organizacyjnego czy poradnictwa metodycznego, ale także oddziaływań motywujących. Trzeba jednak zauważyć, że w obszarze kul- tury fizycznej świadomość znacznej części personelu więziennego, w tym kadry kierowniczej, stopniowo ro- śnie.
Dlaczego propozycja zajęć dla tej gru- py osób jest skromniejsza?
Ze strony kierownictwa części zakła- dów karnych jest chyba nieco więcej przychylności we wspieraniu funkcjo- nariuszy chcących uczestniczyć w zawo- dach sportowych. Bywa, że rzadziej i chyba z mniejszym zaangażowaniem pomaga się tym, którzy po prostu chcą poćwiczyć. Zawody, puchary czy mi- strzostwa są swoistego rodzaju świę- tem, również medialnym. Wyłania się wówczas zwycięzców, można pochwa- lić się wynikami. To przynosi splendor.
Jeśli natomiast oprócz jednego sportow- ca zdobywającego trofeum dla jednost- ki, grupa innych, powiedzmy 30 osób przez cały rok regularnie, trzy razy w tygodniu uczęszcza na jakieś zajęcia, to nikt o tym nie napisze. A jest to co najmniej równie cenne. Codzienna ak- tywność ukierunkowana na dbałość o zdrowie, a nie zdobywanie pucharów jest jednym z ważniejszych elementów budowania potencjału kadrowego.
Z tym, że z tego tytułu nikt nikomu me- dalu na szyi nie powiesi. Szkoda, bo mógłby to być rodzaj wyróżnienia.
Przypomnę tylko przy tej okazji, że za- lecenia dla osób dorosłych dotyczące podejmowania aktywności fizycznej, i to nie każdej, a prozdrowotnej, mówią o minimalnej częstotliwości trzy razy w tygodniu.
W jednym z opracowań pisze pan, że
„personel więzienny stanowi popula- cję podejmującą zachowania zdrowot- ne na poziomie niskim”. Jakie to mo- że mieć konsekwencje?
Cóż, skutkiem może być na pewno szybsze niż naturalne zużywanie orga- nizmu i starzenie się. W konsekwencji prowadzić to może do gorszego funk- cjonowania zawodowego i pozazawodo- wego. Przecież wyłącznie na fundamen- cie potencjału zdrowotnego można bu- dować ogólną sprawność fizyczną. Ta zaś jest niezbędna w kształtowaniu sprawności specjalnej, niezbędnej w wykonywaniu większości zadań służ- bowych.
Co pana zdaniem należałoby zrobić, żeby zaszczepić w nas, w naszej ka- drze zdrowy styl życia?
To, co pani właśnie przed chwilą po- wiedziała – zaszczepiać. Inaczej rzecz uj- mując, popularyzować, promować, lan- sować. Chodzi zatem o to, czym zajmu- ją się promotorzy zdrowia.
Kim są ci promotorzy zdrowia, któ- rych zresztą pan „powołał do życia”, jak wygląda ich codzienna praca?
Moją zasługą jest tylko opracowanie samej koncepcji ich działania. Reszta to już zasługa naszych promotorów i przy- chylnych nam osób. Rzeczywiście, zna- lazłem kilkunastu bardzo wartościowych ludzi, entuzjastów gotowych do podej- mowania wyzwań. To są popularyzato- rzy z zamiłowania, promują zdrowy styl życia, poświęcają na to swój czas po- za obowiązkami służbowymi. Więk- szość z nich na co dzień wykonuje za- dania wychowawców ds. sportu lub za- jęć k.o., posiada uprawnienia do prowa- dzenia różnego rodzaju zbiorowych za- jęć rekreacyjnych. Znaczna część to ab- solwenci akademii wychowania fizycz- nego. Ale nie tylko, bo mamy też wśród nas pedagogów, psychologa i dietetyka.
Zawsze jednak są to osoby, które dały się zauważyć ze względu na gotowość do upowszechniania zdrowego stylu ży- cia. Dwa lata temu w ośrodku szkole- nia w Kaliszu odbyło się nasze pierw- sze, założycielskie szkolenie. Kolejne, dotyczące antystresowych zastosowań kultury fizycznej, zostało zrealizowane z wykorzystaniem platformy e-learnin- gowej. Trzecie szkolenie zaprojektowa- łem tak, aby wyposażyć promotorów m.in. w umiejętność prowadzenia zajęć relaksacyjnych oraz zaznajomić ich ze specyfiką ćwiczeń na świeżym powie- trzu dla osób o sprawności przeciętnej lub niższej.
Co pana skłoniło do zajęcia się tema- tyką promocji zdrowia w Służbie Więziennej?
Naocznie zauważalna potrzeba, wie- lokrotnie potem zweryfikowana empi- rycznie. Pracę w naszej formacji zaczą- łem pod koniec lat 90. XX w. jako wy- chowawca w Zakładzie Karnym w Ka- liszu. Udzielałem wtedy porad skaza- nym, którzy chcieli niwelować zdrowot- ne skutki izolacji penitencjarnej. Sta- rałem się popularyzować wśród nich aktywność aerobową, ponieważ wsku- tek występującej u więźniów hipokine- zji, zwłaszcza w zakładzie karnym ty- pu zamkniętego, dochodzi do wielu za- burzeń zarówno odpornościowych, jak i w sferze zachowania. Cieszy mnie, że obecnie dzieje się wiele dobrego w tym obszarze. Ćwiczenia siłowe coraz czę- ściej zastępowane są innymi rodzaja- mi aktywności motorycznej. To dobrze m. in. z powodów wychowawczych, al- bowiem uczęszczanie na siłownie czę- sto kłóci się z realizacją celów resocja- lizacyjnych.
W jakim sensie?
Często motywem jej podejmowania przez osoby pozbawione wolności nie jest troska o zdrowie, lecz zamiar awansu w strukturach nieformalnych.
Ponadto istnieją teorie wskazujące, że uprawianie kulturystyki przez osoby poddane izolacji penitencjarnej współ- występuje z większym nasileniem za- chowań agresywnych.
Czy pana zdaniem korzystanie z si- łowni powinno być dla skazanych maksymalnie ograniczone?
Powinno być dostępne, ale jedynie dla tych, dla których nie jest przeciwwska- zaniem. Na pewno wątpliwości budzi ze- zwalanie na ćwiczenia siłowe sprawcom przestępstw z użyciem jakiejkolwiek przemocy.
Przejdźmy do COSSW w Kaliszu, pa- na wieloletniej jednostki macierzy- stej. Zauważyłam, że od pewnego czasu szkoła ma bogatą ofertę zajęć sportowo-rekreacyjnych. Od profilak- tyki antystresowej, przez paintball, nordic walking, na morsowaniu koń- cząc. Do kogo ta oferta jest skiero- wana?
Do słuchaczy i pracowników ośrodka.
Zajęcia dla abiturientów mają charak- ter fakultatywny, chociaż od lat nie- zmiennie uważam, że program szkole- nia zawodowego powinien przewidywać obligatoryjne zajęcia promujące zdrowy styl życia i kształtujące umiejętności dbania o zdrowie. Oprócz tego bezcen- na jest możliwość korzystania z propo- zycji sportowo-rekreacyjnych w czasie wolnym. Bez współwystępowania tych dwóch elementów oferta zawsze będzie niepełna.
Co by pan poradził osobom, które chciałyby zmienić styl życia na zdro- wy, zacząć aktywnie spędzać czas, ale nie wiedzą, jak się do tego zabrać, na- rzekają na brak bazy lokalowej?
Zacząć już od dziś. Niewiedza często jest tylko marnym usprawiedliwieniem niepodejmowania działań. Niezbędne in- formacje są ogólnodostępne w interne- cie i przystępnej literaturze poradniko- wej. Można ją też stopniowo pozyskiwać od terenowego promotora czy choćby od lokalnego wychowawcy ds. sportu.
Pozostali mogą skorzystać z pomocy in- struktorów klubów fitness czy ośrodków sportu i rekreacji. A w kwestii niedostat- ków bazy odpowiem, że w promocji zdrowia od dawna wiadomo, że nie da się w pracy odpocząć od pracy. Najcen- niejsze zatem są takie inicjatywy, gdzie funkcjonariusz czy pracownik wychodzi do innych środowisk i tam podejmuje aktywność motoryczną. Zmieniając choćby na krótki czas środowisko łatwiej zregenerować siły, odpocząć od proble- mów zawodowych. Największe deficy- ty mamy w obszarze postaw prozdro- wotnych, a nie w bazie lokalowej. My- ślę, że osoba, u której zdrowie zajmuje ważną pozycję w systemie wartości, sa- ma znajdzie sposób i motywację do pro- wadzenia zdrowego stylu życia.
A pan jaką aktywność fizyczną pre- feruje?
Nurkuję, biegam, ostatnio ukończyłem półmaraton w Tarczynie. Przede mną
„Biegnij Warszawo”, największa tego ty- pu impreza w Polsce. Ponadto jeżdżę ro- werem, sporo chodzę po górach a w wa- kacje na Helu przeszedłem kurs kitesur- fingu. Jestem regularnym bywalcem si- łowni, chociaż do treningu siłowego podchodzę bardzo selektywnie. W pierw- szych dniach nowego roku wybieram się na kurs instruktorów narciarstwa biego- wego i śladowego.
temat miesiąca: sport w służbie – rozmowa
Czym zajmuje się Rada ds. Sportu i Turystyki?
Jej głównym zadaniem jest udzielanie rekomendacji Dyrektorowi Generalnemu Służby Więziennej. Nie jest to natomiast zespół organizacyjny. Tymi sprawami zajmują się osoby wyznaczane przez dy- rektorów okręgowych. My, czyli człon- kowie Rady, spotykamy się, opiniujemy różne propozycje, ustalamy kierunki działań, a wnioski przedstawiamy sze- fowi służby. Jako że w skład Rady wcho- dzą ludzie z wielu środowisk, m.in.
przedstawiciele okręgowych inspektora- tów, jednostek podstawowych, związków zawodowych, COSSW w Kaliszu a tak- że emeryci, mamy okazję poznać opinie z różnych źródeł oraz tworzyć rekomen- dacje, uwzględniające potrzeby wszyst- kich regionów i środowisk.
Czego one dotyczą?
Na przykład na ostatnim spotkaniu de- batowaliśmy o młodzieży, która coraz słabiej interesuje się sportem czynnym, a jej sprawność fizyczna pozostawia wie- le do życzenia. Na kanwie tych dysku- sji przygotowaliśmy Dyrektorowi Gene- ralnemu rekomendacje zwiększenia częstotliwości testów sprawnościowych i poszerzenia katalogu wykonywanych w ich trakcie prób. Na kolejnym spotka- niu Rady, planujemy je na luty 2013 r., będziemy chcieli przedyskutować po- mysł podniesienia wieku osób przystę- pujących do testów weryfikujących sprawność fizyczną funkcjonariuszy, dostosowując je tym samym do nowej rzeczywistości. Zdaję sobie sprawę, że zaraz pojawią się pytania: a kiedy my mamy się przygotowywać, ćwiczyć, podczas wykonywania obowiązków służ- bowych, czy po pracy? Wiem również, że wiele jednostek boryka się z proble- mem nadgodzin, no i ten permanentny brak pieniędzy. Ale wierzę, że dobra or- ganizacja sprawi, że na wszystko znaj- dzie się czas i pieniądze. Można prze- cież porozumieć się z lokalnymi ośrod- kami sportu i rekreacji. W zamian za pracę skazanych na ich terenie, udo- stępniałyby obiekty sportowe naszym funkcjonariuszom. Jest naprawdę wie-
le przykładów, gdzie dyrektorzy są za- angażowani w sfinalizowanie takich po- rozumień.
Może ci dyrektorzy sami uprawiają sport i dlatego próbują zaszczepić zamiłowa- nie do niego swoim podwładnym?
A to już pani powiedziała, ale coś w tym jest. Oczywiście, gdyby na szefów jedno- stek powoływać samych sportowców, byłoby to dużym uproszczeniem. Dlatego podczas lutowego spotkania Rady będzie- my musieli znaleźć rozwiązanie problemu, jakiś mechanizm, który zmotywuje kie- rowników jednostek, żeby coś w tym kie- runku robili. Taka jest potrzeba służby.
Wobec tego, czy można powiedzieć, że jesteśmy służbą wysportowaną?
Biorąc pod uwagę liczbę wydarzeń sportowych i ich uczestników, to tak. Co prawda nie mam dokładnych danych, jak z tym jest w Policji czy Straży Granicz- nej, ale na pewno jesteśmy formacją, któ- ra ma najbogatszą ofertę sportową. Kła- dziemy nacisk głównie na sporty zespo- łowe, co widać w harmonogramach im- prez w tym i w zeszłym roku. Staram się bywać, oczywiście w miarę możliwości, na różnych wydarzeniach sportowych, przynajmniej na finałach, i widzę, że to, co raczkowało na początku lat 90. XX w., czyli od czasów, kiedy dopiero tworzyły się zalążki rozgrywek sportowych, prze- szło dużą metamorfozę. Na początku by- ła piłka nożna. To dyscyplina, wokół któ- rej ludzie się jednoczyli, bo przecież pił- kę zawsze się kopało, poza tym nie wy- maga to dużych nakładów finansowych.
Z czasem udało nam się to wszystko upo- rządkować. Dla lokalnych graczy zaczę- liśmy organizować turnieje. Nawiązaliśmy kontakty międzynarodowe, głównie z Francją. Pamiętam 1994 r. i pierwszy wyjazd na turniej do Dijon. To były emo- cje… Obecnie imprezy sportowe, rekre- acyjne czy turystyczne są organizowane na wysokim poziomie, a to wymaga wy- siłku i poświęcenia. Podczas różnych za- wodów często widuję tych samych za- wodników i tych samych organizatorów.
Coraz mniej ludzi, zwłaszcza młodych, chce się angażować w sport. Wśród funk- cjonariuszy nowo przyjmowanych do służ- by jest, niestety, więcej osób biernych, mniej zainteresowanych aktywnością fi- zyczną. Z drugiej strony, świadectwem za- angażowania części kadry w działalność związaną ze sportem i rekreacją jest się- gająca już niemal tysiąca liczba osób po- siadających uprawnienia instruktorskie, głównie w zakresie samoobrony, gier ze- społowych, strzelectwa, choć w naszych szeregach są także szkoleniowcy innych specjalności, m.in. lekkoatletyki, pływa- nia, narciarstwa, tenisa ziemnego, nordic walkingu czy kulturystyki. Mimo dość wszechstronnego zaplecza instruktor- skiego, stale zgłaszane są do nas potrze- by szkoleniowe w tym zakresie. Chcąc sprostać tym wyzwaniom cyklicznie or- ganizujemy nowe kursy dla chcących się
kształcić w tym kierunku, a najbliższe mo- że uda się zrealizować jeszcze w tym ro- ku. Warto ponadto zauważyć, że wśród nas aktywne są też osoby legitymujące się uprawnieniami sędziowskimi w różnych dyscyplinach sportowych.
Z badań przeprowadzonych w 2005 r.
przez mjr. Piotra Łapińskiego wyni- ka, iż oferta stricte sportowa była róż- norodna i atrakcyjna, jednakże ta ad- resowana do osób, które chciałyby uczęszczać jedynie na zajęcia rekre- acyjnie była mniej zróżnicowana.
Czy od tego czasu coś się zmieniło?
Sport to przede wszystkim rywalizacja.
Dla osób jej spragnionych musimy stwo- rzyć atrakcyjną ofertę. I tak się dzieje. Ale nie zapominamy również o tych, którzy chcą regularnie podejmować aktywność fizyczną i niekoniecznie startować w za- wodach. W trosce o nich myślimy o uatrakcyjnieniu propozycji rekreacyjnej, czego przykładem jest wdrażanie ogólno- polskich programów takich jak „Multi Sport” czy „Pure”. Poza tym cały czas czu- wamy nad tym, aby oba te projekty sta- le aktualizować w zależność od aktual- nych oczekiwań. Trzy podstawowe dys- cypliny sportowe: piłka nożna, siatków- ka i koszykówka są w ciągłej ofercie, po- nieważ wiemy, że cieszą się największym zainteresowaniem. Ale mamy też inne propozycje, np. wielobój pożarniczy a tak- że techniki interwencyjne czy zawody strzeleckie. Martwi mnie jednak, że część młodych ludzi w tej ofercie nie znaj- duje niczego dla siebie. Udział w tego ty- pu przedsięwzięciach pomógłby im w ćwiczeniu umiejętności przydatnych nie tylko w realizacji zadań służbowych, lecz także w życiu prywatnym. Człowiek do- brze wyćwiczony w strzelaniu pewniej czuje się np. w konwoju. Nie boi się bro- ni, jest z nią obyty. Z jednej strony funk- cjonariusze narzekają, że się nie strzela, że wciąż brakuje amunicji, że dostęp do strzelnic jest ograniczony. Z drugiej, jak już stworzymy im taką możliwość, nie wszyscy chcą poświęcać czas na przygo- towania do zawodów. I nie są to wyłącz- nie moje przemyślenia, ale refleksje członków Rady ds. Sportu i Turystyki, któ- rzy przybywają na nasze posiedzenia z ca- łego kraju. Każdy z nich jest lokalnym ko- ordynatorem rozgrywek sportowych i przedsięwzięć rekreacyjnych. Rada czę- sto wskazuje na problem z zebraniem od- powiedniej liczby osób do utworzenia dru- żyny, a także trudności z treningiem przed rozgrywkami. Każdy by chciał przyjechać na finałową imprezę, zrelak- sować się, pokopać piłkę itd., ale z po- święceniem swojego czasu na wcześniej- sze przygotowania jest już gorzej.
No dobrze, a czy pan uprawia jakieś sporty?
Nie korzystam z windy, biegam po pię- trach… A tak serio, to staram się w dni wolne od służby coś ze sobą robić, głów- nie poprzez aktywną rekreację. Ponadto kiedyś strzelałem w klubie WKS Śląsk- -Wrocław, więc systematycznie podtrzy- muję te umiejętności.
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
9
temat miesiąca: sport w służbie – rozmowa
Z płk. Wiktorem Głowiakiem, dyrektorem Biura Kadr i Szkolenia CZSW, przewodniczącym Rady ds. Sportu i Turystyki, rozmawia Aneta Łupińska
Ustalamy kierunki działań
fot. Piotr Kochański
K
omendant OSSW w Kulach mjr Je- rzy Cyrulik jest zapalonym spor- towcem. Szczególnie upodobał so- bie siatkówkę. Jeszcze do niedawna występował w reprezentacji okręgu katowickiego SW. – Przez lata grałem zawodowo, ale mi kolana wysiadły. Za- bieg na łąkotkę odraczam, dokąd się da – mówi. Po ubiegłorocznych Mi- strzostwach Polski SW, w których ko- mendant jeszcze występował, w Ku- lach powstał pomysł zorganizowania turnieju mini siatkówki, z udzia- łem 10-15 drużyn z najbliższych jed- nostek.– I takie rozgrywki umieściliśmy na- wet w harmonogramie imprez sporto- wych na ten rok – wyjaśnia komendant.
– Kiedy jednak wysłaliśmy go do CZSW, z Rady Sportu i Turystyki przy Dyrek- torze Generalnym dostaliśmy propozy- cję podniesienia rangi rozgrywek i zor- ganizowania turnieju międzynarodo- wego. Od razu spodobał nam się ten po- mysł i zaczęliśmy go realizować. Zapro-
siliśmy do udziału 16 zespołów. Bawar- ska służba odmówiła w tym roku uczestnictwa, ze względu na nadgodzi- ny, które by im wzrosły, gdyby do nas przyjechali. Węgrom nie pasował ter- min. Ostatecznie zgłosiły się cztery dru- żyny: z Rumunii, Ukrainy, Estonii i z Czech. Tyle że Czesi niemal do ostat- niej chwili byli przekonani, że jadą na turniej halowej piłki nożnej, a nie siatkowej. Kiedy wyjaśniono nieporozu- mienie, wycofali się. Z polskich drużyn stawił się aktualny mistrz Polski SW – OISW w Lublinie i wicemistrz – OISW w Opolu.
Ukraina rządzi
We wstępnym planie zakładano, że w turnieju zagra osiem zespołów – sie- dem zagranicznych i jeden, najlepszy z Polski. Rozgrywki odbywałyby się w dwóch grupach, w których walczyły- by po cztery drużyny. Potem gry krzy- żowe wyłoniłyby zwycięzcę. – Ale po- nieważ udział w turnieju potwierdziły
tylko trzy zespoły zagraniczne, to do mi- strza Polski dołączyliśmy jeszcze druży- nę wicemistrzowską i poza pierwszym dniem, kiedy odbyły się dwa spotkania, rozgrywano po cztery mecze dziennie w systemie „każdy z każdym” do dwóch wygranych setów – mówi komendant.
We wtorek walczyło Opole z zespołem z Rumunii i Lublin z więziennikami z Es- tonii. Obie nasze drużyny były bezkon- kurencyjne. Niestety, następnego dnia zostały pokonane przez Ukrainę, która w całym turnieju nie oddała nawet se- ta. Na boisku można było podziwiać dzielnie walczącego dyrektora więzien- nictwa obwodu lwowskiego Michajło Dzjudza. I choć wyraźnie podniósł śred- nią wieku swojej drużyny, to kondycji mógł mu pozazdrościć niejeden młod- szy zawodnik. Najbardziej pasjonującym i zaciętym meczem spośród wszystkich spotkań okazał się pojedynek naszych rodzimych drużyn. W pewnym momen- cie wyglądało na to, że Opole zrewan- żuje się za przegraną w ostatnich Mi- strzostwach Polski SW. Jednak chłopa- ki z Białej Podlaskiej, reprezentujący okręg lubelski, przechylili szalę zwycię- stwa na swoją korzyść.
Więzienie zamiast klasztoru
Zawodnicy przyjechali do Kul już w poniedziałek. Estończycy poprosili o umożliwienie im wyjazdu i zwiedze- nia Aresztu Śledczego w Piotrkowie Try- bunalskim. – Zawieźliśmy więc tam wszystkich uczestników turnieju – uści- śla mjr Cyrulik. – Miałem wprawdzie w planach, że pokażemy im klasztor na Jasnej Górze, ale okazało się, że bar- dziej chcieli obejrzeć więzienie w Piotr- kowie. Oglądali je przez trzy godziny.
Michajło Dzjudz mówi, że wizyta w piotrkowskim areszcie była dla nie- go i jego funkcjonariuszy całkiem no- wym doświadczeniem. Żałuje, że wię-
temat miesiąca: sport w służbie – reportaż
10
Siatkówka
kontaktowa
W I Międzynarodowym Turnieju Służb Penitencjarnych w Piłce Siatkowej w Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kulach 11-14 września uczest- niczyło pięć drużyn. Zawodnicy szybko się zbratali i wkrótce było jasne, że gra na boisku jest doskonałym pretekstem do codziennych spotkań, rozmów i wymiany doświadczeń. Najczęściej zawodowych.
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
zienia na Ukrainie nie są na tak wyso- kim poziomie jak to, które oglądali.
Urzekła ich czystość, porządek na tere- nie jednostki, zachwycił cały system mo- nitoringu oraz nowoczesna elektronika.
– Takich rozwiązań życzyłbym sobie w swoim obwodzie – podkreślił ukraiń- ski więziennik.
Ion Feodorof, dyrektor Zakładu Kar- nego w rumuńskiej Tulczy przyznaje, że areszt w Piotrkowie jest bardzo podob- ny do jednostek penitencjarnych funk- cjonujących w jego kraju. – Ale zauwa-
żyłem kilka ciekawych rozwiązań, któ- re być może wprowadzę u siebie – do- daje. – Zainteresował mnie szczególnie ciekawy system sterowania wody i od- powiednio duża liczba zamontowanych w budynku kamer. Pracuję w więzien- nictwie od 19 lat i wystarczyło mi jed- no spojrzenie, żeby ocenić, jakie pomy- sły zastosowane w Piotrkowie mi się po- dobają, i które chciałbym mieć w swo- im więzieniu. – Rzeczywiście – dorzu- ca Kristo Konks, szef działu wykonania kary pozbawienia wolności w estońskim więzieniu w Harku i Murru – obaj wy- starczająco długo pracujemy w krymi- nale, żeby mieć swoje doświadczenia i wiedzieć już na pierwszy rzut oka, co w więzieniu może się dobrze sprawdzić.
Estonia zmienia plany
Niektóre rozwiązania z Piotrkowa wydały nam się bardzo dobre – chwali Estończyk. – Choć moje pierwsze spo- strzeżenie było takie, że w porównaniu z waszym więzieniem, u nas prawie wszystko jest sterowane przez kompu- ter i urządzenia elektryczne. Bezpośred- nia praca człowieka została ograniczo- na praktycznie do minimum. W Estonii zamierzamy wkrótce wybudować nowe więzienie, piąte w naszym niewielkim kraju. Mieliśmy już nawet gotowe pla- ny jednostki, która ma powstać. Ale bę- dąc w Piotrkowie zrobiliśmy trochę zdjęć, przesłaliśmy je mailem do kraju i już wiadomo, że ten gotowy projekt zo- stanie zmodyfikowany. Dlaczego? Bo podpatrzyliśmy tak dobre pomysły, że chcemy je zastosować w nowym więzie- niu. Dotyczy to w szczególności znako- mitego układu okien, który uniemożli- wia skazanym przekazywanie jakichkol- wiek przedmiotów czy wiadomości.
Spodobały się nam też pasy ochronne.
Dlatego zmieniamy i udoskonalamy nasz projekt. Okazało się, że podczas turnieju siatkarskiego udało się połączyć coś, co przyjemne, czyli grę w piłkę, z czymś pożytecznym, jak podglądanie dobrych rozwiązań. – Tak, ale proszę pa- miętać, że to działa w obie strony – za- pewnia Ion Feodorof. – Jeśli wy, Pola- cy kiedykolwiek przyjedziecie do Rumu- nii lub Estonii, też będziecie mogli zo- baczyć, jak funkcjonują nasze więzienia i, jeśli zechcecie, zastosować u siebie to, co najlepsze.
Zawodowcy i hobbyści
Zespoły, które przyjechały na turniej, reprezentowały różny poziom gry. Mi- chajło Dzjudz zapewnia, że do Kul za- brał swoich najlepszych zawodników.
Pozbierał ich aż z pięciu ukraińskich jed- nostek. Sam od lat pasjonuje się spor- tem, jednak jego ulubiona dyscyplina, podobnie jak komendanta Cyrulika, to właśnie siatkówka. Kiedy przy naborze do służby naczelnik Dzjudz wypytuje kandydatów o ich umiejętności, zawsze chce wiedzieć czy uprawiają jakiś sport.
Jeśli tak, to ich szanse na pracę rosną.
Sam jest w świetnej kondycji fizycznej.
Gra z chłopakami z drużyny bez kom- pleksów. A w zespole da się zauważyć prawdziwe perły. – Niech pani zwróci uwagę na tego młodego Ukraińca!
– wskazuje sędzia Jerzy Żurek, zastęp- ca dyrektora zakładu w Koronowie.
– Jak on układa palce na piłce! Myli prze- ciwnika, bo nigdy nie wiadomo, w którą
11
temat miesiąca: sport w służbie – reportaż
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
12
stronę skieruje piłkę. W ogóle od razu widać, że zespół z Ukrainy jest bardzo dobrze zgrany, a zawodnicy doskona- le rozumieją się na boisku. Ion Feodo- rof przyznaje, że całą drużynę na tur- niej skrzyknął z jednego więzienia.
– Mieliśmy niewiele czasu, żeby się od- powiednio przygotować. Już na miej- scu okazało się, że poziom turnieju był jak dla nas trochę za wysoki, ale zagra- liśmy na tyle, na ile było nas stać.
W Rumunii nie mamy żadnego kalen- darza rozgrywek siatkarskich służb więziennych, jak to jest w Polsce. Spo- tykamy się tylko na takich przyjaciel- skich meczach i chłopaki grają dla przy- jemności. To po prostu ich hobby. U nas jest tak, że każda jednostka specjalizu- je się w jakiejś jednej, konkretnej dys- cyplinie sportowej.
Oddziałowy „od kuchni”
Ion Feodorof chwali się, że w ze- szłym roku rumuńscy więziennicy zorganizowali mistrzostwa Europy w futbolu. – I sądzę, że podobnie jak na turnieju w Kulach, nie chodzi o to, żeby za wszelką cenę zdobywać meda-
le – zaznacza – ale, aby móc się przy tej okazji spotykać i rozmawiać, np. na te- mat systemów penitencjarnych, jakie działają w poszczególnych krajach. Już samo uczestnictwo w takim międzyna- rodowym gronie jest dużym osiągnię- ciem i przywilejem. Chciałbym, żeby w tego typu wydarzeniach brało udział coraz więcej przedstawicieli różnych państw. W Estonii jest podobnie jak w Rumunii pod względem sportowej specjalizacji jednostek penitencjarnych.
– Co do siatkówki, to nie gramy i nie tre- nujemy zbyt często, bo zawodnicy po- chodzą z czterech zakładów – wszyst- kich, jakie mamy – mówi Kristo Konks.
– Dlatego nie jest łatwo nam się zgrać.
Zapewne prostsze zadanie mają zawod- nicy OISW w Lublinie, bo pracują w jed- nym areszcie, w Białej Podlaskiej. – Kie- dyś nasze spotkania na boisku całkowi- cie rozładowywały napięcia, jakie wyno- siliśmy ze służby poza mury więzienia – mówi Robert Sudak, poprzedni kapitan drużyny. – Dzisiaj to się trochę zmieni- ło, ale nadal piłka łączy, a wysiłek przy- nosi sukcesy. To, że treningi wiele dają, nie tylko jeśli chodzi o wyniki sportowe,
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
temat miesiąca: sport w służbie – reportaż
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
13
potwierdza Mariusz Salewicz, kapitan drużyny OISW w Opolu. – Spotykamy się z chłopakami po pracy, gramy i rozma- wiamy też o niej, ale już poza nią. To za- sadnicza różnica. Za to teraz na tym mię- dzynarodowym turnieju zdobywamy cie- kawe doświadczenia. Mamy możliwość porozmawiać z zawodnikami z Ukrainy czy Estonii o ich pracy penitencjarnej. To jest świetna okazja, żeby dowiedzieć się np. jak u nich „od kuchni” wygląda pra- ca oddziałowego.
Sędziowie i zwycięzcy
Dobra atmosfera przenosiła się spo- za boiska na boisko i odwrotnie. – Pod- czas całego turnieju nikt nie kwestiono- wał naszych decyzji, a zawodnicy byli bardzo zdyscyplinowani – zaznacza sę- dzia Barbara Kijowska, prawnik z Aresz- tu Śledczego w Szczecinie. – Widać by- ło, że zawodnicy dobrze się bawili, a do- datkowo każda z drużyn dawała z sie- bie wszystko, i o to właśnie chodziło – dodaje sędzia Jerzy Żurek. Trzeci sę- dzia turnieju, Tomasz Gajda także pra- cuje w Służbie Więziennej, jest mł. wy- chowawcą w Zakładzie Karnym w No- wogardzie. Cała trójka ma uprawnienia sędziowskie od kilkunastu i kilkudzie- sięciu lat. – Kolega Tomasz od ubiegłe- go roku sędziuje rozgrywki na szczeblu centralnym, czyli II ligę – mówi Barba- ra Kijowska. – Ja na tym szczeblu sę- dziuję już od 11 lat. W zeszłym sezonie sędziowałam plus ligę kobiet. Ale tak naprawdę sędziujemy wszystkie roz- grywki, na które jesteśmy delegowani.
Są to zawody młodzieżowe niższej ran- gi, mecze towarzyskie, turnieje między- narodowe. – Ja sędziuję przede wszyst- kim mecze w okręgu kujawsko-pomior- skim – kończy Jerzy Żurek, który kiedyś sam grał w bydgoskim „Chemiku”.
W turnieju pierwsze miejsce zajęła drużyna z Ukrainy, drugie zespół inspek- toratu lubelskiego, trzecie z okręgu opolskiego, czwarte z Rumunii, piąte z Estonii. Najlepszymi zawodnikami turnieju zostali: Andrej Najda z Ukrainy – rozgrywający, Nazar Stańko z Ukrainy – atakujący, Piotr Maj z reprezentacji Lu- blina – przyjmujący, nagrodę dla naj- wszechstronniejszego zawodnika otrzy- mał Andrej Haniczewicz z Ukrainy.
Elżbieta Szlęzak-Kawa zdjęcia Piotr Kochański
temat miesiąca: sport w służbie – reportaż
drużyna ukraińskich więzienników – zwycięzcy Turnieju
reprezentacja OISW w Lublinie zdobyła tytuł wicemistrza
zespół OISW w Opolu zajął III miejsce
14
z kraju – wywiad
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
15
Co sprawiło, że podjął się pan orga- nizacji wyścigu? Miał pan wcześniej podobne doświadczenia?
Od pięciu lat amatorsko uprawiam ko- larstwo górskie. O tej pasji wie wiele osób z naszej firmy, dowiedział się też gen. Jacek Włodarski, Dyrektor Gene- ralny SW i poprosił o zorganizowanie ko- larskich zawodów dla pasjonatów ze służby. To pierwszy wyścig, jaki przy- gotowywałem.
Czy ktoś panu w tym pomagał?
Ppłk Czesław Stawarz, były komen- dant ośrodka w Wiśle i kpt. Elżbieta Sa- pieżyńska z Biura Kadr i Szkolenia Cen- tralnego Zarządu SW. Zmagania odby- wały się pod patronatem naszego związku zawodowego. Mieliśmy dwóch sponsorów: firmy Gras Savoye i ams- boats.pl.
Jest pan zadowolony z efektu?
Bardzo! Impreza była udana organi- zacyjnie i sportowo. Zawodnicy mówili mi, że warto było jechać nawet 1500 ki- lometrów w obie strony, by wziąć udział w wyścigu.
Ilu więzienników uprawia ten sport? Jakie było zainteresowanie imprezą?
Dosyć duże. Chęć startu wyraziło po- nad 100 osób, jednak ostatecznie udział wzięło 60, w tym trzy panie, m.in. ze względu na ograniczone możliwości noclegowe. Decydowała kolejność zgło- szeń, chcieliśmy też, aby reprezentowa-
ne były wszystkie okręgi SW. Szacuję, że w całej służbie kolarstwo uprawia amatorsko ok. 300 osób.
Jak przebiegły zawody?
Wyścig odbył się 8 września w Wiśle, pięknej miejscowości w Beskidzie Ślą- skim, na dwóch dystansach: „midi”
– 23 km i „open” – 44 km. Każdy zawod- nik przed startem określił, w jakiej ka- tegorii chce być klasyfikowany. Na dłuż- szej trasie ścigało się 20 rowerzystów.
Wyznaczyliśmy trzy grupy wiekowe:
do 40 lat, od 40 do 60 i powyżej tej gra- nicy. Na dystansie „open” najlepszy czas osiągnął i wygrał wyścig st. kpr. Piotr Marszałek z Zakładu Karnego w Jastrzę- biu Zdroju, któremu przypadł puchar ufundowany przez Dyrektora Generalne- go. Dla zwycięzcy na dystansie „midi”
nagrodę przygotowały związki zawodo- we, otrzymał ją kpr. Paweł Kozłowski z Zakładu Karnego we Wronkach. Wy- granymi byli jednak wszyscy uczestni- cy, do mety dotarł ten sam skład, który stanął na starcie, każdy zawodnik dostał pamiątkową koszulkę finiszera. Trasa,
którą wyznaczaliśmy z Czesławem Sta- warzem, była bardzo trudna, w wyści- gu krótszym do pokonania było przewyż- szenie (suma podjazdów pod gó- rę) 850 m, a w dłuższym – 1700 m. Po- ranny deszcz uczynił to naprawdę dużym wyzwaniem dla startujących.
Czy poza rywalizacją sportową są jeszcze inne cele tej imprezy?
Chcemy propagować i przybliżyć in- nym taką formę spędzania czasu. Prze- konać, że to jest fajny sposób na życie.
Nie tylko zresztą w województwach o górzystym krajobrazie. Nawet na ni- zinnym, płaskim Mazowszu, również w Warszawie i okolicach, mamy kilka górek: Szczęśliwice, Kopiec Powstania Warszawskiego, Skarpę Wiślaną czy wzniesienia w Kampinosie, gdzie moż- na pojeździć „góralem”.
To pierwszy wyścig, ale chyba nie ostatni? Rodzi się nowa tradycja?
Mam nadzieję. Rozmawiałem z gen.
Jackiem Włodarskim, obiecał wpisać te zawody do kalendarza imprez sporto- wych więziennictwa w 2013 r.
Wyniki wyścigów z podziałem na kategorie na stronie www.sw.gov.pl
Koło – przedwojenna nazwa roweru, używana do czasu rozpoczęcia produk- cji bicykli przez angielską firmę Rover
W koło Wisły
O I Amatorskich Mistrzostwach Polski Służby Więziennej w Kolarstwie Górskim MTB w Wiśle z organizatorem ppłk. Piotrem Szewczyńskim, kierownikiem Zespołu Zamówień Publicznych CZSW, rozmawia
Grzegorz Korwin-Szymanowski
temat miesiąca: sport w służbie – rozmowa
fot. Piotr Kochański
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
16
temat miesiąca: sport w służbie – fotoreportaż
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
17
temat miesiąca: sport w służbie – fotoreportaż
zdjęcia Piotr Kochański fot. Krzysztof Gizak
18
temat miesiąca: sport w służbie – portret
Grzegorz Korwin-Szymanowski: Wró- cił pan właśnie z urlopu. Celem by- ło nurkowanie?
Grzegorz Sowa: Oczywiście, spędziłem tydzień eksplorując wraki w Jastarni.
W zimnym Bałtyku?
Nie takim zimnym, w lecie woda na powierzchni ma ok. 18 st. C, głębiej i tak zawsze jest chłodno. Nurkuję w skafandrze suchym, zwanym „sucha- rem”, pod który woda nie wpływa, jest ciepło. Zwiedzaliśmy wraki zatopione w Zatoce Gdańskiej, m.in. leżącą na głę- bokości 31 m łódź podwodną.
Skąd pomysł na uprawianie takiego sportu?
Zawsze ciągnęło mnie do wody, ale dopiero w wieku 23 lat zapisałem się do Ligi Obrony Kraju, do sekcji nurko- wej. Nurkuję już od 14 lat.
I jeszcze to pana nie znudziło?
Wprost przeciwnie, coraz bardziej wciąga. Podczas każdego zanurzenia jest inaczej. Inna przejrzystość wody, spo- wodowana warunkami pogodowymi, temperaturą, siłą wiatru i czystością zbiornika, sprawia, że nawet te same podwodne krajobrazy wyglądają inaczej.
Zawsze jest też dreszczyk emocji, czy wszystko pójdzie dobrze.
Dotychczas jak głęboko zszedł pan pod wodę?
43 m w jeziorze, 40 na morzu.
Co takiego interesującego jest pod po- wierzchnią wody, gdzie światła ma- ło, głucha cisza i zupełny brak ludzi?
W atrakcyjnych miejscach czasem jest tłum nurkujących i trzeba uważać, aby sobie nawzajem nie zrobić krzywdy.
Podwodny świat ze względu na swą nie- dostępność budzi zainteresowanie i co chwilę nas zaskakuje. Nawet dziesięć metrów od znanego miejsca można zna- leźć ciekawe widoki. W najmniej ocze- kiwanej chwili jest szansa na to, by spo- tkać ławicę ryb albo natknąć się nos w nos, a raczej nos w paszczę, z metro- wym szczupakiem.
Nie jest to niebezpieczne?
Nie słyszałem o atakach z ich strony, ale zdarza się, że sum ugryzie nurka, po czym zresztą szybko ucieka. Z kolei spotkany w głębinach węgorz staje w wodzie pionowo niczym kobra. Nur- kując w jeziorach można oglądać wiele innych ciekawych rzeczy, na przykład ogromne kamienie, pionowe ściany skalne, stare kotwice, a w miejscach wy- robisk przy kopalnianych wraki maszyn, pojazdów. W zbiorniku wodnym w Ja- worznie na dnie stoją koparki. W niektó-
rych akwenach są nawet specjalne ścieżki dla nurków do zwiedzania, cza- sem z celowo zatopionymi obiektami.
Pod wodą wygląda to intrygująco. W mo- rzu wielką atrakcją są wraki statków.
Znalazł pan coś interesującego?
Kotwice, ale z wody rzadko się cokol- wiek wyciąga. Niech cieszy oczy innych nurkujących.
Coś w ogóle widać pod wodą?
Gdy nurkowałem z kolegą w jeziorze Machowskim, na głębokości ponad 40 metrów było tak widno, że nie musie- liśmy używać latarek. Podobnie było na jeziorze Dargin, choć w położonych raptem 1,5 kilometra dalej Mamrach woda była mętna. Nurkuję też w nocy.
W absolutnej ciemności, rozświetlanej tylko światłem latarki, jest ekscytująco, trochę jak podczas oglądania horroru.
O tej porze widać więcej ryb, które wówczas polują.
Robi pan zdjęcia, filmuje?
Nie mam odpowiedniego sprzętu, poza tym w polskich wodach przejrzy- stość rzadko jest na tyle duża, by dało się zrobić ciekawe ujęcia. Do tego bar- dziej nadają się wody Morza Czerwone- go czy Śródziemnego.
Nurkował pan tam?
Ta przygoda jest jeszcze wciąż przede mną. Ale mam nadzieję, że to marze- nie wkrótce się spełni.
Gdzie świat jest ładniejszy – pod czy nad powierzchnią wody?
I tu i tam jest pięknie. Na powierzch- ni jest dobra widoczność, czuje się prze- strzeń, pod wodą jest bardziej tajemni- czo. Woda zazdrośnie skrywa swe skar- by, nie każdy może je zobaczyć.
Kto może uprawiać ten rodzaj sportu?
Każdy człowiek w miarę sprawny fi- zycznie. Może to się wydawać zabaw- ne, ale nie trzeba być jakimś superpły- wakiem. Wykluczają tylko choroby la- ryngologiczne i poważne problemy z sercem.
Kondycję trzeba chyba utrzymywać przez cały rok?
Tak, oczywiście. Nie ma określonego zestawu ćwiczeń, ale trzeba zachowy- wać wysoką sprawność fizyczną. Dużo
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
O swej podwodnej pasji, i o tym, co łączy nurkowanie i służbę w więzien- nictwie opowiada kpr. Grzegorz Sowa z Aresztu Śledczego w Nisku.
Bliski odcień
błękitu
fot. Grzegorz Korwin-Szymanowski
fot. archiwum
FORUM PENITENCJARNE NR 10 (173), PAŹDZIERNIK 2012
19
temat miesiąca: sport w służbie – portret
jeżdżę na rowerze, kilka razy w tygodniu pływam w basenie, zwłaszcza gdy zbli- ża się sezon. Bardzo ważne jest utrzy- manie sprawności mięśni łydek, pływa- nie z płetwami wymaga sporego wysił- ku. Na aktywność ruchową poświęcam około godziny dziennie. Nurkowanie jest sportem ekstremalnym nie tylko ze względu na niebezpieczeństwa grożące nurkującym, ale też dlatego, że wyma- ga znacznego wysiłku fizycznego. Jed- na butla, ja używam dwóch zespolonych (twins), waży 14,8 kg, komplet podwój- nych butli z osprzętem i balastem – po- nad 36 kg. Trzeba z tym dojść do wo- dy, a kiedy się nurkuje z łodzi, wycho- dząc na powierzchnię podnieść sprzęt do góry i podać osobie odbierającej. Po- trzebny jest więc trening siłowy. Godzi- nę nurkowania z przygotowaniem moż- na porównać do takiego samego czasu poświęconego forsownemu biegowi.
Należę do klubu „Frogman”, organizu- jemy tam różne zabawy sportowe.
Na przykład w połowie lutego „Zimowe pływanie w Sanie”. Płyniemy 7 kilome- trów wpław, w skafandrach, często oto- czeni krami.
Czy długo trzeba trenować, aby zacząć czerpać przyjemność z tego sportu?
Myślę, że wystarczy poświęcić rok, by poznać zasady i nabrać doświadczenia, a już w następnym sezonie nurkowanie będzie bezpieczne i dawało nam dużo radości.
Namawiał pan kogoś z rodziny, ko- legów z pracy, osadzonych do zain- teresowania się tym sportem?
Właśnie dziś, (rozmawiamy 10 wrze- śnia – red.) moja 9-letnia córka Julia za- czyna w ognisku sportowym przygodę z pływaniem. Kolegów i znajomych sta- ram się wciągnąć… pod wodę (śmiech), w ten sport. Parę razy się udało. Wielu z moich kumpli ze służby uprawia spor- ty, ale raczej te naziemne. Jeżdżą na rowerach, amatorsko grają w siat- kówkę czy „nogę”. Osadzeni, wiedząc o moim hobby, pytają czasami o różne związane z tym rzeczy.
Czy to drogi sport?
Niestety, tak. Sprzęt, choć to wyda- tek raz na wiele lat, jest kosztowny.
Aparat do nurkowania (butle, redukto- ry, automaty), skafander kosztują ok. 15 tys. zł i więcej. Choć będąc zrzeszonym, można korzystać ze sprzętu pożyczone- go w klubie. Oprócz tego są koszty zwią- zane z wyjazdami na miejsce nurkowa- nia, bo nie zawsze jest ono blisko za- mieszkania. Za wstęp na akweny z wy- jątkowymi atrakcjami trzeba płacić.
Wejście na tereny kopalni, gdzie zato- piony jest sprzęt budowlany, pojazdy kosztuje 25 zł. Nurkowanie na wrakach w Zatoce Gdańskiej to wydatek 50-70 zł.
Napełnienie butli powietrzem ok. 25 zł za butlę, specjalne gazy do oddychania na większych głębokościach są znacz- nie droższe. Tak więc wyjście na nur- kowanie z dwoma zanurzeniami w cią- gu jednego dnia to koszt nawet 160 zł.
Ile czasu dziennie można spędzić pod wodą, ile razy bezpiecznie zanur- kować?
W zależności od głębokości godzinę, półtorej samego nurkowania. To nawet
trzy zanurzenia. W ostatnim roku mia- łem 50 zejść pod wodę.
To sport, rodzaj turystyki, aktywność czy sposób na życie?
Sposób na życie i aktywność. Wyma- ga wysiłku, utrzymywania sprawności fizycznej i nie siedzi się w domu. Gdy jest pogoda, mamy czas, umawiamy się z kumplami i jedziemy nurkować do Ma- chowa lub bliżej. Poza tym ten sport szybko integruje ludzi, wiele fajnych osób dzięki temu się poznaje.
Oprócz kontaktów towarzyskich da- je coś jeszcze?
Ciszę. Cenię towarzystwo ludzi, ale po- trzebuję też ciszy. To uspokaja. Czasem są też duże emocje. Kiedyś w początkach mojego nurkowania schodziliśmy do je- ziora Białego. Na głębokości 30 metrów kolegom zamarzały automaty oddecho- we, w sumie cztery. Urządzenie nie blo- kuje wtedy naporu powietrza z butli i nu- rek dostaje je pod ogromnym ciśnieniem, jakby ze sprężarki. Nie sposób wtedy od- dychać. Byłem wtedy początkujący, po- mocy ode mnie nie oczekiwano, ale wi- działem że mamy poważne kłopoty.
Nurkowaliście w zimie?
Dlaczego?
Bo mówi pan, że zamarzły automaty.
W środku lata, ale proszę pamiętać, że na głębokości kilkudziesięciu metrów pa- nuje temperatura ok. 4 st. Rozprężając się gaz ochładza automat i może spowodo- wać jego zamarznięcie. Skończyło się do- brze, ale z kolegą, który wyszedł z wody za szybko, trzeba było się powtórnie za- nurzać w celu dekompresji. Na wrakach jest zaczepionych dużo sieci rybackich, które też stwarzają niebezpieczeństwo dla nurkujących. Bywa, że sami płetwonur- kowie z powodu głupoty czy lenistwa na- rażają siebie i innych. To jest sport eks- tremalny, naprawdę! Tu nie ma miejsca na nierozwagę, bo może się to skończyć śmiercią lub poważną chorobą. Każde zej- ście pod wodę musi być zaplanowane.
Określamy głębokość, na jaką schodzimy, dokąd płyniemy, jak wychodzimy z wo- dy. Schodząc głęboko, trzeba zaplanować przystanki dekompresyjne podczas wynu-
rzenia. Na to musimy mieć czas i zapas powietrza. Wypadki, gdy już się przyda- rzą, zwykle są poważne.
Uprawia pan też inne sporty?
Chodzę po górach, przeszedłem wie- lokrotnie całe Tatry.
Od jak dawna jest pan w służbie i dla- czego wybrał pan więziennictwo?
W służbie jestem piąty rok, zawsze mnie interesował ten rodzaj pracy, ale konkretną decyzję o wstąpieniu w jej szeregi zawdzięczam kolegom funkcjo- nariuszom płetwonurkom, którzy mnie do tego zachęcili. Wcześniej pracowa- łem trochę zagranicą, potem jako elek- tryk w kraju.
Czym się pan zajmuje?
Jestem kierowcą. Pracowałem jako oddziałowy a wkrótce być może dosta- nę nowe zadania. Wiążę swą przyszłość z więziennictwem.
Czy takie hobby nie przeszkadza w pracy? Może zamiast o obowiąz- kach myśli pan o nowym zejściu pod wodę, potrzebnym sprzęcie?
Absolutnie nie przeszkadza. Trzeba mieć odskocznię od swych obowiązków.
Przez to, że sport ten wymaga dokładno- ści, solidnego przygotowania, dbałości o najmniejsze szczegóły jest podobny do pracy w więziennictwie. Tutaj też po- trzebna jest duża dokładność, trzymanie się procedur.
Poszukajmy więc związku znanego fil- mu „Wielki Błękit” z pana mundurem.
W służbie, w jednostce podstawowej nie wiadomo, co będzie za godzinę, za dwie, a nawet co zdarzy się za chwi- lę. Pod wodą jest tak samo. Wielka nie- wiadoma. Zawsze trzeba być na wszyst- ko przygotowanym. Poza tym mundur i woda są w podobnym odcieniu błękitu.
Dziękuję za rozmowę, życzę panu ty- le samo zanurzeń i wynurzeń oraz ko- lorowych…
Snów?
Nie, mórz do nurkowania.
Dziękuję.
wski
fot. archiwum